Archiwa tagu: Teatr Szczęście

Kabaretowe grillowanie z Kabaretem A Jak! [recenzja]

A jak! grill

Cudnej urody Gospodynie kabaretowego grillowania.

KTO?

Kabaret A JAK!

CO?

„Kabaret A JAK! poleca się na grilla”

Kiedy?

12.05.2018 r. o 20:00

Gdzie?

Teatr Szczęście, ul. Karmelicka 3

 

12 maja cztery kabaretowe gracje z krakowskiego Kabaretu A JAK! zaprosiły widzów do Teatru Szczęście na nietypowe grillowanie. Pojawił się także gość specjalny. Wstyd się przyznać, ale choć od początku działalności tej grupy mocno trzymam kciuki za powodzenie dziewczyn, to po raz pierwszy udało mi się obejrzeć je poza ramami przeglądu. I wiecie co? W takiej wersji są jeszcze lepsze.

Jednak program zrobiony na własnych warunkach, w oswojonej przestrzeni i bez narzuconych granic czasowych pozwala w najpełniejszy sposób pokazać umiejętności. Jeśli dodamy do tego życzliwie nastawioną publiczność, wynik jest bardzo pozytywny.

Kabaret A JAK! potrafi każdy stereotyp, każdy znany motyw pokazać w taki sposób, że widz doznaje olśnienia: „O, to tak też można!”. I, co najważniejsze, jest to bardzo zabawne. Bawiłam się świetnie.

Co zatem Kabaret A JAK! polecił nam na grilla? Zerknijmy w opis:

„Każda prawdziwa Gospodyni dobrze wie, że na organizowanym przez nią grillu nie może zabraknąć:

  1. sprawdzonych dań (bo każdy lubi karkówkę),
  2. specjalności Pani Domu („Basiu, nikt nie robi takich faszerowanych papryk jak Ty!”)
  3. nowych dań, którymi Gospodyni ma nadzieję zaskoczyć i zachwycić swoich Gości…”

Były więc znane już piosenki oraz skecze, okraszone obficie nowościami. Była geneza pidżama party, piosenka o tym, że „co małe, jest piękne” i wspaniały hymn o maleńkim kaktusie. No i był gość specjalny: Łukasz Adamus z Kabaretu Trzecia Strona Medalu, który wystąpił w skeczu o pewnej sprytnej Mamusi. Skecz powstał w ramach Kabaretowej PrzeglądARKI w Klubie Arka.

Mam wrażenie, że każdy mój tekst dotyczący dziewczyn z A JAK! to kolejne wyznanie miłosne. Ale jak można nie kochać, będąc miłośnikiem klasycznego, dobrze skrojonego kabaretu, z fajną piosenką, rytmem, pomysłem i wykonaniem, takiej żywej energii na scenie. No jak? I jeszcze ta autoironia, dystans i zarażający radością uśmiech. A raczej uśmiechy. Wspaniale patrzy się na artystów (w tym przypadku artystki), którzy lubią to, co robią i sami się przy tym bawią.

Nie zrozumcie mnie źle – to nie jest tak, że patrzę na tę twórczość absolutnie bezkrytycznie. Jasne, są aspekty, które podobają mi się bardziej, są takie, które nie do końca są w moim typie odczuwania, i takie, które uważam za genialne rozwiązania w dziedzinie kabaretu. Z całą pewnością mogę jednak powiedzieć, że Kabaret A JAK! jest jedną z moich ulubionych grup kabaretowych, na równi z Kabaretem Róbmy Swoje, czy Kabaretem Hrabi. I tego zamierzam się jak na razie trzymać. Polecam serdecznie.

PAULINA JARZĄBEK

Kabaret Czesuaf z „Rewizytą” w Teatrze Szczęście [recenzja]

Kto?

Kabaret Czesuaf

Co?

Program „Rewizyta”

Kiedy?

02.03.2018 r., 18:30

Gdzie?

Teatr Szczęście, ul. Karmelicka 3

10.jpg

Podejrzewam, że Teatr Szczęście wypełnia tajną misję poprawiania humoru wszystkim, którzy zbłądzą pod jego dach, szczęśliwym trafem. Podejrzenie owo wydaje się w pełni uzasadnione. Ot, dopiero co w Szczęściu gościł Kabaret Czesuaf z programem „Rewizyta”.

Nie ma co ukrywać, bawiłam się świetnie. Pewnie częściowo wynika to z mojej prywatnej sympatii do Cześków i tego, co od lat wyczyniają na kabaretowych estradach. Inteligentne skecze, zabawne piosenki, duża autoironia i jakaś taka szczerość przekazu są dla nich naturalne a dla publiczności niezwykle przyjemne w odbiorze.

Owszem, bywały w tym programie momenty, które nie do końca wpasowują się w mój gust. Nie wynika to jednak z jakości programu a właśnie z moich prywatnych upodobań. Niemniej jednak śmiałam się głośno, jeszcze głośniej klaskałam a moja sympatia do wyżej wymienionych wzrastała z minuty na minutę.

Dużo w tym programie charakterystycznego dla Cześków żonglowania skojarzeniami, gier słownych i ciekawych point. Dużo nawiązań do codziennych spraw, pewnego rodzaju kabaretowej publicystyki, która w wykonaniu tego Kabaretu zawsze trafnie komentuje sprawy społeczne, nawet polityczne, często ironicznie, może i złośliwie, ale nigdy w sposób obraźliwy. Uwielbiam to ich kąśliwe i bardzo zabawne opowiadanie naszych realiów.

Kasa na Dworcu PKP, alternatywna szkoła rodzenia, kolęda à rebours, piosenkowe dywagacje na temat wielkości instrumentów, sklepowe wyścigi po promocyjne towary… Tematy brzmią znajomo, ale Kabaret Czesuaf udowodnił, że nawet, jeśli wszystko już było, nadal można znaleźć zupełnie inny sposób, żeby to zaprezentować.

Cieszy mnie również wykorzystanie w programie piosenek. Ta o jajecznicy cementującej związek miłosny była naprawdę świetna. Znakomicie napisana, świetnie wykonana – uwielbiam głos Olgi Łasak, jeszcze z czasów, gdy w recitalach Ścibora Szpaka wykonywała jego utwory. Wspaniale, że w Kabarecie Czesuaf również może śpiewać. Niewykorzystanie tego głosu w piosenkach byłoby świętokradztwem.

„Rewizyta” to świetny program. Pod koniec zaśmiewałam się już do łez. Nie było rady – nie mogłam się powstrzymać. Polecam na dobry humor. No i chętnie złożę Cześkom rewizytę.

PAULINA JARZĄBEK

Jak i dlaczego zakochałam się w Teatrze Lalek Marka Żyły [recenzja]

Pamiętacie Marka Żyłę? Jeśli śledzicie scenę kabaretową, na pewno znacie  Kabaret Noł Nejm, który współtworzył. Ja miałam okazję poznać Marka od zupełnie innej strony. Przed Wami Teatr Lalek Marka Żyły – wspaniała zabawa dla małych i dużych widzów, tworzona z pasją i prawdziwym wyczuciem.

DSCN0352

Po raz pierwszy obejrzałam taki typowy spektakl teatru lalkowego 18 listopada, gościnnie

w Teatrze Szczęście, i był to właśnie spektakl Marka Żyły, „Jak dzielny wojak Józef diabła przechytrzył”. Nic to, że spektakl dla dzieci. Bawiłam się świetnie.

Nigdy nie miałam do czynienia bezpośrednio z tego typu teatrem lalkowym. Przynajmniej w swoim dorosłym życiu. Takim ze specjalną scenografią, specjalnie napisanym tekstem i zagranym w ten specyficzny sposób, który od aktora wymaga wiary w to, że lalka, w tym przypadku marionetka, posiada własną osobowość i cechy charakteru.

Owszem, znam kilka osób, które zajmują się lalkami, ich tworzeniem i operowaniem nimi i chociaż robią to naprawdę dobrze, nigdy nie widziałam świata aż tak opanowanego przez lalkowego aktora. Bo spektakl Marka Żyły wyczarowuje cały świat w miniaturze. Jest karczma, jest okno, a za oknem widoczek, w którym wnikliwe oko rozpozna zimowy krajobraz znanego holenderskiego malarza.  Są miniaturowe meble, które tworzą wnętrze domu wojaka Józefa. Wszystkie te rzeczy Marek wykonał własnoręcznie.

Robi także lalki, choć te, które zagrały w tym spektaklu, pochodzą częściowo z Czech. Kwestie wygłaszały jednak czystą polszczyzną. Każda innym głosem (choć każdy z nich należał do Marka).

Scenariusz jest wartki, sprawnie napisany, z dużym humorem i wielkim mrugnięciem w stronę widza, obojętne, w jakim wieku ów widz jest. Obserwowałam dzieci zgromadzone na sali. Były jak zaczarowane. I wiecie co? Nie dziwię im się wcale. Tej rzeczywistości, którą Marek Żyła stworzył na scenie, nie można się oprzeć. Opowiedziana przez niego historia jest zabawna, pełna humoru i co najważniejsze, angażuje nie tylko dzieciaki, ale i towarzyszących im rodziców.

Marek Żyła prowadzi także warsztaty lalkarskie, na których zdradza co nieco na temat konstruowania lalkowego świata. Na tych spotkaniach można własnoręcznie wykonać lalkę i zabrać ją do domu. Można także kupić gotowe marionetki na pamiątkę bezpośrednio u twórcy.  Sprawdzajcie repertuar Teatru Szczęście, w którym Marek bywa dość często z różnymi spektaklami. Najbliższe już w grudniu.

Jest mi niezmiernie miło, że mogłam poznać Marka Żyłę w jego naturalnym, lalkowym środowisku. I muszę przyznać, że o ile działania Kabaretu Noł Nejm nie zawsze trafiały do mnie w stu procentach, o tyle Teatr Lalek Marka Żyły jest dla mnie doskonały. Właśnie przez to, że wyczuwa się w nim tak ogromną pasję i zaangażowanie jego twórcy. Szczerze polecam wszystkim znajomym mamom oraz tatom  i każdemu, kto ma ochotę chociaż przez chwilę poczuć się jak dziecko.

PAULINA JARZĄBEK

Kabaretowa wędrówka szlakiem kabaretu [propozycja]

Kabaretowy Kraków.png

W ulubionym mieście każdy ma swoje ukochane ścieżki, tworzące indywidualną mapę przestrzeni. Trasy, którymi najchętniej się porusza, nawet nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Kiedy idę krakowskimi ulicami, wszędzie widzę ślady dawnego kabaretu.
Te sprzed ponad wieku, sześciu dekad a nawet sprzed kilku lat.

Moja droga zazwyczaj zaczyna się przy Placu Inwalidów. Karmelicka to ulica, przy której przez jakiś czas mieszkał Boy, a także Przybyszewski. To ulica Bagateli, dla której Tadeusz Żeleński, według anegdoty, wymyślił nazwę, a która teraz obrała go sobie za patrona. To także, od niedawna, Teatr Szczęście, gdzie Klaun Feliks dzieli się sceną z Andrzejem Talkowskim, Ściborem Szpakiem, Impro KRK, Kabaretem A JAK! I wieloma innymi wspaniałymi artystami współczesnego kabaretu. I wcześniej ulica Rajska z piosenki Agnieszki Chrzanowskiej.

Na rogu Krupniczej w latach 20. XX wieku znajdowały się także kabarety futurystów. Jeden z nich nazywał się Katarynka, ale nie wiem o tych lokalach zbyt wiele. Na razie.

Idąc w stronę Rynku mijam Stary Teatr, w którym mam nadzieję jeszcze długo podziwiać mój ukochany zespół teatralny. Tam zobaczyłam ponad dziesięć lat temu urzekający spektakl Sto lat kabaretu… Krakowskie kabarety XX wieku. Mam wrażenie, że właśnie wtedy zaczęłam szukać informacji o Zielonym Baloniku.

Na rogu Szczepańskiej i Sławkowskiej spoglądam w lewo. Tam, w Hotelu Saskim, działał króciutko Kabaret Figliki, którego założycielem był Adolf Nowaczyński, literat z Podgórza. A gdyby pójść w tamtą stronę tylko kilka kroków dzieliłoby nas od Kabaretu Loch Camelot w Zaułku Niewiernego Tomasza.

Skręcam jednak w prawo i idę w stronę Pałacu Pod Baranami. Lata 50. zasiedliły tam pewną Piwnicę różnymi niebieskimi ptakami. Ale przynajmniej jeden z nich był czarny – Ewa Demarczyk, Czarny Anioł piosenki. Wcześniej jeszcze ulubiona piwniczna knajpa z ogródkiem, w którym latem można spotkać artystów – Vis-à-vis.

Idąc w stronę Floriańskiej mijam Bracką, na której nieraz rzeczywiście pada deszcz. Tam znajduje się Nowa Prowincja, lokal Grzegorz Turnaua. A na jednej z kamienic Michał Zabłocki wyświetlał swoje wiersze. Teraz wyświetlane są tam głównie wiersze innych autorów.

Na początku ulicy Floriańskiej stoi Hotel Pod Różą, w którym sypiają „zmęczeni podróżą”, jak pisała Agnieszka Osiecka. Z tym miejscem był związany Marek Grechuta. Kilka lat temu odbył się tam również Wieczór Z Kabaretem w ramach Festiwalu Podgórek. Idziemy dalej, w dół ulicy i docieramy do źródeł – niedaleko Bramy Floriańskiej czeka na nas Jama Michalika, w której w 1905 roku doszło do „pierwszego wybuchu śmiechu” – powstania kabaretu Zielony Balonik.

Tutaj mogłabym zakończyć swoją wędrówkę, ale zajrzę jeszcze na Szpitalną. Na przeciw Teatru Słowackiego znajdowała się kiedyś Kawiarnia Teatralna Ferdynanda Turlińskiego a w niej swoje harce rozpoczął PAON, zgromadzony wokół Przybyszewskiego zespół współtwórców pierwszego polskiego kabaretu.

Tak wygląda najczęściej przeze mnie używana mapa mojego kabaretowego Krakowa. Może przyda Wam się przy zwiedzaniu. Oczywiście nie zawiera wszystkich punktów podróży – brakuje na niej wielu miejsc spoza obrębu Plant, a także niektórych ze ścisłego centrum. Kiedy jednak mam ochotę po prostu powłóczyć się bez celu, najczęściej wybieram taką trasę. Nie zastanawiam się nad tym. Gdybym zaczęła drążyć temat, musiałabym przejść aż do Podgórza, zahaczając o inne dzielnice. Co również czasem mi się zdarza. A jak wyglądają Wasze krakowskie skojarzenia kabaretowe?

PAULINA JARZĄBEK

Szczęśliwy styczeń, czyli podsumowanie „Miesiąca w Szczęściu”

szczesliwy-kolaz1

Nasz   styczniowy cykl okolicznościowy, Miesiąc w Szczęściu, dobiegł końca. W sumie udało nam się obejrzeć i zrelacjonować w różnych formach pięć spektakli znajdujących się w repertuarze Teatru Szczęście i porozmawiać z założycielem tej sceny, Andrzejem Talkowskim. Jedną relację napisała gościnnie nasza wspaniała wysłanniczka, podpisująca się jako Kabaretowa Szczęściara. Udział w tworzeniu cyklu miał także Szymon Jureczka, z którym Paulina rozmawiała o Spektaklu Bardzo Dobrym.

Jeśli dotąd nie czytaliście naszych tekstów z tego cyklu, możecie to nadrobić w dogodnym momencie, na przykład korzystając z poniższej listy, w której zestawiamy wszystkie wpisy z tej serii.

MIESIĄC W SZCZĘŚCIU, styczeń 2017:

CZĘŚĆ I: „Teatr jest naturalnym środowiskiem dla żartu”. Andrzej Talkowski o Teatrze Szczęście; rozmawiała Paulina Jarząbek.

CZĘŚĆ II: Rozmówki kabaretowe, odc. 2: Bardzo dobra rozmowa o teatrze. Z Szymonem Jureczką o „Spektaklu Bardzo Dobrym” w Teatrze Szczęście; rozmawiała Paulina Jarząbek.

Galeria na Facebooku:  Spektakl Bardzo Dobry – Kabaret Kuzyni w Szczęściu

CZĘŚĆ III:  Przeleciał cichy anioł. Spektakl „Czterdzieści i cztery” w Szczęściu, Paulina Jarząbek.

Galeria na Facebooku:  Czterdzieści i Cztery w Teatrze Szczęście

CZĘŚĆ IV: Wieczór ImproKRK, Aneta Tabiszewka, Agata Nowakowska.

Galeria na Facebooku: Wieczór ImproKRK w Teatrze Szczęście

CZĘŚĆ V: „Biuroza” Kabaretu Róbmy Swoje w Kwestionariuszu Prousta, Paulina Jarząbek.

Więcej na temat tego spektaklu przeczytacie w pierwszym odcinku Rozmówek Kabaretowych, z Alicją Rzepą.

Galeria na Facebooku: Szczęśliwa „Biuroza”

CZĘŚĆ VI: Wieczór ze Szczęściarzami, napisała gościnnie Kabaretowa Szczęściara.

Co poza tym w Szczęściu?

To tylko ułamek tego, na co stać najszczęśliwszy teatr w Krakowie. W czwartkowe wieczory pojawia się tam Doktor Absurdu, czyli Ścibor Szpak. Niejaki pogląd na jego twórczość daje tekst Pauliny, napisany po jednej z pierwszych wizyt w Teatrze Szczęście, który możecie przeczytać tutaj.

Z bliskich nam, kabaretowych klimatów, warto zaproponować także krakowski Kabaret A jak!, który również się tam pojawiał z programem Matki, żony i kucharki, i pewnie jeszcze powróci.

Przy Karmelickiej 3 organizowane są także Bale Szczęściarzy, czyli imprezy z biesiadowaniem w tle, trwające do wczesnych godzin porannych, albo późnych godzin nocnych, w zależności od punktu widzenia.

Gościnnie grywane są farsy i spektakle teatralne, monodramy i inne małe formy komediowe. W styczniu grany był m.in. spektakl Libański Łącznik.

Prężnie rozwija się także komediowa scena dla dzieci, gdzie prym wiodą spektakle Klauna Feliksa, Ale cyrki! i Klaun w Balonie. Nieprzypadkowo tę część repertuaru twórcy określili mianem Sceny Rodzinnej: te spektakle spodobają się zarówno dzieciom, jak ich rodzicom. Więcej na ten temat przeczytacie na stronie Teatru Szczęście, w odpowiedniej zakładce.

Ewidentną misją Teatru Szczęście jest niesienie radości, jeśli więc rzeczywistość Was przygniata, pozwólcie się rozpieścić szczęśliwym spektaklom. My na pewno będziemy tam wracać! Zapraszamy w imieniu Teatru do lokalu przy Karmelickiej 3. Dla jasności dodamy, że cykl był wynikiem szczerego zainteresowania nową krakowską sceną komediowo-kabaretową, i ani jeden z wpisów nie był sponsorowany 😉

 

WASZE USZCZĘŚLIWIONE VERBUM

 

Repertuar Teatru znajdziecie na www.teatrszczescie.pl oraz na www.facebook.com/teatrszczescie

 

PS Może macie własne propozycje krakowskich miejsc kabaretowo-komediowych ze stałym repertuarem, które mogłybyśmy w taki przekrojowy sposób zaprezentować?