Archiwa tagu: Szymon Łątkowski

Konkurs Piosenki i Konkurs Główny 34. Przeglądu Kabaretów PAKA [relacja]

W części konkursowej 34. PAKI jak zwykle działo się najwięcej: były piosenki, stand-up, one-man-show, klasyczne kabarety. Tych ostatnich było najmniej, ale i tak Konkurs Główny PAKI należy do moich ulubionych punktów programu tego przeglądu. Tegoroczną edycję poprowadził Bartosz Demczuk.

Pierwszego dnia Konkursu Głównego zaczęliśmy wieczór od Konkursu Piosenki, w którym zaprezentowało się czterech uczestników. Marco Marecki z zespołem wykonał „Piosenkę Czeską”, dość miły w odbiorze utwór z czeskimi wtrąceniami i kilkoma aluzjami politycznymi, które mnie wydały się niepotrzebne w tym miejscu. Jednak piosenki słuchało się dobrze.

DSCN3128.JPG

Kabaret NASZ wykonał piosenkę „Poniedziałek”, a mnie wciąż brzmi refren: „Ach, jaka to by była słodka zbrodnia, zlikwidować pierwszy dzień tygodnia”. Na ten utwór zwróciłam uwagę już w czasie krakowskich eliminacji, bo piosenki są zdecydowanie najmocniejszą stroną tego kabaretu.

DSCN3137.JPG

Adam Wacławiak to już w zasadzie klasyk gatunku. I chociaż utwór „Świadectwo dojrzałości” nie należy do moich ulubionych z repertuaru Adama, dobrze było znowu usłyszeć i zobaczyć go na scenie. Samej piosence trudno odmówić trafności, a wykonawcy – niewątpliwego uroku scenicznego.

DSCN3151.JPG

Na koniec tej części wieczoru wystąpiła wisienka na torcie – a raczej cztery – Kabaret A JAK!. Gdybym miała możliwość przyznania Grand Prix za Konkurs Piosenki, nagroda trafiłaby właśnie do nich. Chciałabym napisać dużo i mądrze o tym wystąpieniu, ale na usta i klawiaturę ciśnie mi się tylko „WOW!”. Tekst, wykonanie, choreografia – wszystko pasowało do siebie idealnie. Dla mnie to był najpiękniejszy moment całej PAKI, ale o tym wspomnę szerzej jeszcze w innym tekście. Dziewczęta oraz towarzyszący im przygodnie zespół Los Mechanikos zdobyli w Konkursie Piosenki pierwsze miejsce, i jest to nagroda w pełni zasłużona. Brawo!

dscn3183.jpg

W Konkursie Głównym jako pierwsza wystąpiła Magda Kubicka. Podtrzymuję swoje odczucia z eliminacji – stand-up Magdzie leży, wydaje się w nim czuć lepiej niż w formie czysto-kabaretowej. Nadal nie jest to najbardziej lubiana przeze mnie forma estradowa, ale jestem w stanie odnaleźć w tym programie elementy dla siebie, które mnie bawią.

dscn3203.jpg

Szymon Łątkowski w swoim one-man-show wcielił się w szereg postaci. Muszę przyznać, że formalnie ten program wydaje się być przygotowany perfekcyjnie. Swoją grą Szymon wywalczył sobie miejsce trzecie oraz nagrodę publiczności.

DSCN3233

Stand-up Pauliny Potockiej w pewien sposób kojarzy mi się z wystąpieniami Karola Kopca, choć i odniesienia do Andrzeja Poniedzielskiego nie są tutaj bezzasadne. Na pewno dynamika Pauliny wyróżnia ją wśród solowych wykonawców. I dodaje jej uroku. Paulina zdobyła II miejsce, ex aequo z Kwiatkowski I Bank.

DSCN3246.JPG

Jako czwarty wystąpił reaktywowany Kabaret Kałasznikof w programie „Charaktery”. Cieszę się, że grupa wróciła do gry, bo ich pierwsze wystąpienia wspominam bardzo dobrze. Tym bardziej, że był to jeden z dwóch klasycznych kabaretów biorących udział w tegorocznym konkursie. Najbardziej z całego programu w pamięć zapadła mi świetna piosenka finałowa i zabawny skecz ze zwierzętami spacerującymi po ludzkim ZOO. Występ Kabaretu Kałasznikof zakończył pierwszy dzień zmagań konkursowych.

DSCN3293.JPG

Drugi dzień rozpoczął się również od Konkursu Piosenki. Na scenie jako pierwszy pojawił się Zespół Inżynierii Środowiska z piosenką o gorylu, który potrafiłby pokonać wszystkie przeszkody do szczęścia. Też by mi się taki przydał.

Jako drugi zaprezentował się Klub Szyderców Bis w utworze „Na Kaponierze”. Posłuchaliśmy więc romansu o wpływie budownictwa na miłosną relację dwojga kochanków. Grupa odwołuje się do stylistyki międzywojennych piosenek kabaretowych i doskonale wyczuwa się inspirację latami 20. i 30. w tej twórczości. Według mnie była to jedna z najlepszych piosenek zaprezentowanych w tym konkursie.

DSCN3317.JPG

Jan Woldan z kabaretu Teatralski zaśpiewał piosenkę „Psychika hipochondryka”, której wykonanie bardzo mi się spodobało i pozostawiło w mojej pamięci obraz sympatycznego wykonawcy.

DSCN3339.JPG

Kabaret FAN przedstawił utwór „Trzy spełnione doby”, a w nich wpływ artystycznych wizji na modelkę. Wokalistce gratuluję wygimnastykowania. I ładnego głosu.

DSCN3345.JPG

Tę część wieczoru zakończył Kwartet Wokalny Voice Band z utworem „Upięknij się”. Odkąd usłyszałam piosenkę o Don Kichocie w wykonaniu tej grupy, zajmuje ona wysokie miejsce w mojej prywatnej kolekcji wykonawców utworów satyrycznych z duszą. I tutaj nie zawiodła mnie muzyczna opowieść o poprawianiu męskiej urody.

W drugiej części Konkursu Głównego jako pierwszą zobaczyliśmy Monikę Nowogrodzką w piosenkowo-monologowym programie o związkach damsko-męskich. Chociaż program wymaga lekkiego dopracowania, oglądałam go z przyjemnością. Dałabym mu drugą szansę. Od Moniki emanuje niezwykle dobra energia.

DSCN3380.JPG

Zdobywcy Grand Prix tegorocznej edycji PAKI, Kabaret FiFa-RaFa, pokazali klasyczne skecze z kilkoma mocnymi momentami i zabawą stereotypami. Po raz pierwszy miałam okazję zobaczyć ten skład na scenie. To drugi, klasyczny kabaret w tej edycji konkursu, więc zwracałam na ich program szczególną uwagę. Podoba mi się jego wizualne opracowanie oraz pomysł na skecz o tym, co by było, gdyby ktoś kiedyś nie wymyślił celibatu. Moim faworytem jest jednak skecz o bibliotekarce.

DSCN3414.JPG

Grzegorz Dolniak swoim stand-upem wypracował sobie miejsce I. I chociaż najbardziej lubiłam wcielenia Grzegorza w Kabarecie Szarpanina, to wiele fragmentów tych konkursowych monologów również mi się podobało. Grzegorz Dolniak zdobył także nagrodę publiczności drugiego dnia konkursu.

DSCN3454.JPG

Drugi dzień zmagań konkursowych zakończyliśmy muzycznie. Wystąpił Kwiatkowski I Bank, zapewniając sobie tym wystąpieniem miejsce drugie, obok Pauliny Potockiej. Był to bardzo dobry koncert, dużo lepszy niż jego wersja z eliminacji. Półfinałowego grania nie miałam okazji obejrzeć, ale porównując granie finałowe z eliminacjami widzę znaczne postępy w ogólnym kształcie programu. Kto pamięta piosenki Kabaretu 7 minut Po, odnajdzie w tych utworach podobne konstruowanie tekstu, choć tematyka bywa nieco inna.

DSCN3474.JPG

I to już koniec opowieści o konkursowej 34. PACE. Zawsze chętnie oglądam konkursy i zazwyczaj znajduję w nich coś dla siebie. Cieszę się, że po raz kolejny mogłam obejrzeć finałowe pokazy pakowych zmagań konkursowych.

PAULINA JARZĄBEK

Półfinały 33. EDF PAKI [część konkursowa, recenzja]

Tym razem swoje wrażenia z Półfinałów spisał nasz korespondent, Marcin Chudoba, który tym samym debiutuje w tej roli na naszym blogu. Zapraszamy do lektury.

polfinaly-33-edf-paki

Co?

Część konkursowa Półfinałów 33. EDF PAKI

Kto?

Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn, Tomasz Biskup, Kabaret A jak!, Kabaret Inaczej, Mieszko Minkiewicz, Tomasz Giefert, Paulina Potocka, Kabaret Czołówka Piekła, Kabaret Trzecia Strona Medalu, Szymon Łątkowski, Kabaret NOC, Kabaret Zalotka, Kabaret Nomen Omen

Kiedy?

17 i 18 luty 2017 rok

Gdzie?

Scena Piast, Kraków

Odkąd dwa lata temu trafiłem na PAKĘ jako widz, z utęsknieniem oczekuję kolejnych edycji Przeglądu. W tym roku nic się pod tym względem nie zmieniło, z odpowiednim wyprzedzeniem zarezerwowałem nawet wolne dni w pracy. Konkursowi Piosenki, który odbył się podczas pierwszego dnia półfinałów 33. PAKI poświęcono już osobny tekst, w niniejszych rozważaniach chciałbym skupić się na „zwykłych” występach.

17 lutego miałem okazję obejrzeć wszystkie programy konkursowe. Chociaż nie jestem uprzedzony do stand-upu, Tomasz Biskup rozpoczynający pierwszy dzień Półfinałów, nie przekonał mnie do siebie swoją formą uprawiania stand-upu. Potrafię zrozumieć, że współczesną publiczność bawią takie elementy, jak np. wulgaryzmy, jednak gdy składają się one na znaczą część występu, jest to dla mnie nieprzyjemne. Przebłyski dobrych i śmiesznych przemyśleń dawały o sobie znać, jednak pojawiały się one zbyt rzadko.

Występ dziewczyn z krakowskiego Kabaretu Nomen Omen sprawił, że powoli zacząłem zapominać o niesmaku, który pozostał po występie Tomasza Biskupa. Chociaż parodia telewizji śniadaniowej, rozmowa z kandydatką na prezydenta, prostytutką Magdaleną Figiel-Migiel, dialog dziennikarek z „Gazety Krakowskiej” i „Gazety Warszawskiej” oraz wytykanie wad kabaretowej widowni w dużej mierze oparte były na powszechnie znanych niskolotnych żartach i skojarzeniach, całość zrobiła na mnie pozytywne wrażenie.

Strzałem w dziesiątkę okazał się natomiast fragment programu Męskość dla mężczyzn! przygotowany przez Kabaret A Jak!. Dziewczyny kolejny raz udowodniły (po zeszłorocznych Matkach, żonach i kucharkach), że z połączenia odmiennych charakterów scenicznych, inteligentnego żartu, abstrakcyjnego poczucia humoru, nutki szaleństwa i piosenek są w stanie stworzyć oryginalny i zabawny występ.

Kabaret Trzecia Strona Medalu przedstawił skecz na bardzo oklepany temat uzależnienia od Internetu. Jednak całość została zaprezentowana w przystępnej i przyjaznej odbiorcom formie.

Należy wspomnieć również o „Balladzie dziadowskiej o jurorach”, którą przygotował konferansjer wydarzenia – Piotr Gumulec. Chociaż do mistrza tego typu utworów, czyli Artura Andrusa trochę mu brakuje (co sam zresztą przyznał), całość  miała swój specyficzny urok.

Paulina Potocka z Białegostoku okazała się damską wersją Andrzeja Poniedzielskiego. W jej stand-upowym szaleństwie, specyficznym poczuciu humoru i hermetycznym świecie jest metoda. Pozostaje mieć nadzieję, że rozwinie skrzydła oraz swoje możliwości.

Pierwszy dzień Półfinałów zakończył pozytywny występ Kabaretu Inaczej. Było o żulach, którzy znaleźli sposób na otworzenie własnej działalności, utrzymywaniu przyjaźni w czasach, gdy na Facebooku mamy setki znajomych, a tak naprawdę wiemy o nich bardzo niewiele oraz tym, co by było, gdyby podczas terapii łączonej u psychologa pojawił się Koń Rafał.

Krótkie podsumowanie dnia pierwszego: W kobietach siła i nadzieja.

18 lutego z różnych powodów obejrzałem zaledwie część występów.

W bardzo dobry nastrój wprawili mnie panowie z Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn, którzy przygotowali program składający się z niemal samych piosenek. Utwór Superbohater na długo zapisał się w mej pamięci, nuciłem go nawet w drodze powrotnej do domu.

Niestety, po miłych chwilach spędzonych z SMKKPM poziom zaczął drastycznie spadać. Tomasz Giefert występujący 18 lutego nie wzbudził we mnie żadnych uczuć (może poza ogromną nudą). Nie przypadło mi do gustu tłumaczenie przez artystę swoich żartów publiczności.

Kabaret NOC ma u mnie plus za próby włączenia do programu elementów muzycznych. W pamięci zapisał mi się również stary suchar mówiący, że „Hitler to niby był antysemita, a jednak żyd” (w sensie sknera).

Z nadzieją wyczekiwałem występu Szymona Łątkowskiego, niestety, chwilę po tym, gdy dość energicznie wkroczył on na scenę, musiałem zająć się zupełnie innymi sprawami. Później już cały czas byłem „w ruchu”. Widziałem jedynie fragmenty skeczy Czołówki Piekła, Zalotki, BudaPeszu oraz monologu Mieszka Minkiewicza, dlatego powstrzymam się od ich oceny.

MARCIN CHUDOBA

PS Za zdjęcia w grafice dziękujemy Karinie Kąsek.

Kabaret 2000 +, czyli wschodzące gwiazdy polskiego kabaretu [relacja/recenzja]

Co?

Kabaret 2000 +

Kto?

Młode, wschodzące gwiazdy kabaretu

Kiedy?

19.12.2016 r., godz. 19:00

Gdzie?

Krakowski Teatr Variete

15085461_1333439800001158_8744327457250323279_n

19 grudnia 2016 roku, w Krakowskim Teatrze Variete, odbyło się nagranie do świątecznego programu kabaretowego. Organizatorami tej inicjatywy było Stowarzyszenie Promocji Sztuki Kabaretowej PAKA, TVP 3 Kraków, TVP Rozrywka oraz Fundacja Movere, natomiast realizacją programu zajęła się TVP Rozrywka. Oczywiście i mnie, jako bywalczyni wszelakich imprez kabaretowych, nie mogło na tym wydarzeniu zabraknąć! 😉 Zwłaszcza, że było to moje pierwsze nagranie telewizyjne.

Próby trwały przez dwa dni: całą niedzielę i większą część poniedziałku, pod czujnym okiem Pani Reżyser – Beaty Harasimowicz. A wszystko po to, aby nagranie odbyło się bez problemów i niespodzianek, a publiczność zgromadzona tego wieczoru w teatralnej sali bawiła się wspaniale.

Na próbach nie spędziłam za dużo czasu, jednak przechodząc koło sali można było usłyszeć co się dzieje, a działo się wiele! Próby z kostiumami, zbiorowe, indywidualne, skecze i piosenki ćwiczone po trzy razy. Dało się także słyszeć cenne uwagi Pani Reżyser, co do całości programu, jak i poszczególnych osób. Przy tym żadnych skarg ze strony występujących – „Po co? Przecież już to próbowaliśmy…”. Po prostu pełen profesjonalizm i ze strony młodych gwiazd kabaretu i ze strony organizatorów. Pomyślałam sobie wtedy, ile pracy wymaga przygotowanie takiego nagrania. Dwa dni prób, aby móc nagrać dwugodzinny program. Nie zdawałam sobie sprawy z ogromu pracy, sił i starań, dopóki nie zostałam wolontariuszką. Tyczy się to również wszelakich festiwali. To, co często oglądamy „na gotowo”, czy to w TV, czy to właśnie na festiwalach, okupione jest ogromem pracy masy ludzi!

Przejdźmy teraz do samego nagrania. Na początku Pani Reżyser poinstruowała publiczność, aby nie stresowała się kamerami i przede wszystkim żywo reagowała na to, co dzieje się na scenie. Trzeba pamiętać: każda reakcja (nawet rzucanie stanikami czy majtkami) jest lepsza niż brak reakcji. 😉

kabaret-2000plus_karina2

Fot. Karina Kąsek

Cały wieczór poprowadzili Piotr Gumulec i Grzegorz Dolniak. Pomagała im w tym również Karolina Pańczyk, która siedziała na widowni i w odpowiednich momentach dopowiadała co trzeba.  Główną koncepcją programu była przyszłość, a dokładniej rzecz ujmując, publiczność przeniosła się do roku 2250. Akcja rozgrywała się w Muzeum XXI wieku. Konferansjerzy byli przewodnikami grupy uczniów, po wystawie „Kabaret 2000 +”, bo jak powiedział jeden z prowadzących: „XXI wiek to był jeden wielki kabaret”.

Jako pierwszy zaprezentował się kabaret Chyba ze skeczem o firmie. Następnie wystąpił powszechnie znany, lecz jeszcze nie wybrany kandydat na prezydenta, Antoni Gorgoń Grucha. Przedstawił on swój program wyborczy, którego głównym hasłem jest: „Wybierzcie mnie, a zobaczycie ile się da jeszcze w Polsce spieprzyć!”. Natomiast jego najważniejszymi postulatami są: likwidacja świąt, bo niby nam się wszystko pomyliło, na Wielkanoc spada śnieg, a na Boże Narodzenie chodzimy w topach na Pasterkę. Ponadto wymyślił, aby przy każdym kościele była restauracja, tzw. „McChurch” z hitem kuchni szefa, burgerem „McJesus”. Domaga się także likwidacji urzędów i piosenkarzy. Dlaczego? Nie będę zdradzać wszystkich smaczków. Dowiecie się tego, jak włączycie w Święta TVP Rozrywka. 😉

Później kolejno widzom zaprezentowali się kabaret Czołówka Piekła ze skeczem „Doping”, Szymon Łątkowski  wcielił się w postać nauczyciela języka polskiego, dodajmy znerwicowanego nauczyciela, ale to chyba standard. 😉 Kabaret Inaczej ze swoim „Porno dla kobiet”, nawiasem mówiąc, żeńska część widowni była zachwycona, widziałam te rozanielone spojrzenia w stronę sceny. A także Wojtek Fiedorczuk w całej swojej okazałości i specyficzności.

Finałem pierwszej części była piosenka Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn, pt. „Piechotą do Twojego serca”, która wpadła mi w ucho i mając ten komfort bycia niewidzialną dla kamer (siedziałam na samym końcu sali), bujałam się w rytm wraz z moją towarzyszką – Agatą.

Drugą część rozpoczął kabaret Inaczej z „Pojedynkiem dżentelmenów”, był to najbardziej kulturalny pojedynek słowny, jaki kiedykolwiek mogłam obserwować. Następnie zaprezentował się kabaret Chyba ze skeczem „Lek”, jakże aktualnym i prawdziwym. Przyszła kolej na Davida Mbeda Ndge, który uczył publiczność wymawiania swojego nazwiska. Na moje ucho widowni szło dobrze. Później wystąpił kabaret Czołówka Piekła ze skeczem „Patyczaki”, Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn z piosenką „Superbohater”, która pozostała mi w głowie do końca wieczoru. A także kabaret FiFa RaFa z „Torebką”.

Finałem drugiej części był wspólny świąteczny skecz wszystkich występujących oraz finałowa piosenka. Po właściwych występach przyszedł czas na nagrywanie zajawek, co również poszło sprawnie i gładko. Był również jeden dubel z powodów technicznych. Wiadomo, złośliwość rzeczy martwych. 😉

Całość oceniam bardzo pozytywnie. Mimo tego, że część skeczy czy monologów była mi znana, koncepcja całości programu pozwoliła zobaczyć je z innej strony. Ponadto zawsze chciałam zobaczyć jak przebiega nagrywanie programów telewizyjnych. Udało się, więc kolejne małe marzenie spełnione i pełne zadowolenie. Z niecierpliwością czekam na obejrzenie jeszcze raz tego kabaretonu w TV. Wieczór zaliczam do udanych, a nawet bardzo udanych.

kabaret-2000-plus_karina

Fot. Karina Kąsek

A jakie są wrażenia po tym wydarzeniu u pozostałych widzów? Zapytałam Izę, Agatę i Marcina. Oto ich wypowiedzi.

Iza (wieloletnia „PAKOholiczka”, komisarz 33. EDF PAKI):

Ten kabareton to żywy dowód na to, że nie ma mowy o stagnacji w kabarecie „średniego pokolenia” – bo jednak, bardzo osobiście, trudno mi uznać kabarety, które zgodnie z nazwą „2000+” są na scenie nawet 16 lat (a w praktyce to takie, które są tam od 2007 czyli 9 lat, a jeszcze bardziej w praktyce – takie które mają dłuższy lub krótszy staż na scenie, ale mają już pewne doświadczenie, styl, charakter) za wciąż tylko „młode, zdolne, obiecujące”. Pewnie, wiele jeszcze mogą się nauczyć. Mam nadzieję, że właśnie między innymi dzięki temu wydarzeniu i dzięki temu, że mogły pokazać swój własny dorobek, bądź co bądź, szerszej publiczności zasiadającej przed telewizorami, będzie to dla całej tej grupy ważny krok w karierze, że zyskają jeszcze większą pewność siebie i odwagę twórczą. Bo to co pokazali… Powiem tylko, że naprawdę mogą być z siebie dumni. Dawno tak dobrze się nie bawiłam! Poziom niezwykle równy i mimo dość „tradycyjnej” formy kabaretonu telewizyjnego – czuć było nową energię. I tak jak jedna jaskółka wiosny nie czyni tak jeden kabareton nie czyni kariery, ale był to bardzo udany wieczór w Teatrze Variete i cieszę się, że będą mogli to przeżywać także telewidzowie. Mam nadzieję, że dokładnie poznają, zapamiętają i polubią wszystkich występujących artystów i następnym razem spotkają się z nimi na ich występach w całej Polsce.

Agata (koordynatorka Wolo PAKI, wierny towarzysz Gwiazdy Bez Przesady):

Człowiekowi nigdy nie dogodzi się w 100%, dlatego jeden występ podobał mi się bardziej, a drugi mniej. Jednak w ogólnym odbiorze kabareton wywarł na mnie pozytywne wrażenie i chętnie przypomnę sobie poszczególne skecze, już z perspektywy telewidza. Bez wątpienia najbardziej podobał mi się wspólny finał, który w spektakularny sposób zakończył kabaretowy wieczór.

Marcin (widz, fan Gwiazdy Bez Przesady):

19 grudnia 2016 roku na długo zapisze się w mej pamięci. Dzięki zwyczajnej ludzkiej uprzejmości (w dzisiejszych czasach produkt niezwykle deficytowy!) mogłem uczestniczyć w nagraniach programu Kabaret 2000 + czyli wschodzące gwiazdy polskiego kabaretu. Jak sama nazwa wskazuje, gwiazdami widowiska było młode pokolenie artystów polskiej sceny kabaretowej. Owo wydarzenie pozostanie dla mnie ważnym z jednego powodu – była to pierwsza realizacja dla telewizji, w której brałem udział. Poziom widowiska była naprawdę wysoki, co zagwarantowały takie m. in. osoby/kabarety jak  Szymon Łątkowski, Kabaret Inaczej czy David Mbeda Ndege, które znam z krakowskiej PAKI. Odkryciem miesiąca pozostanie dla mnie natomiast Kabaret FiFa-RaFa – skecz z napadem oraz niezwykle absurdalna i abstrakcyjna wariacja na temat legendarnej zawartości damskiej torebki były całkowicie rozbrajające. Z niecierpliwością oczekuję transmisji w TVP Rozrywka, ciekawi mnie bowiem jak bardzo to niezwykłe show zostanie pocięte.

ANETA TABISZEWSKA

Zmagania konkursowe finałów 32. EDF PAKI [recenzja]

Co prawda będąc Wolontariuszką nie mogłam pozwolić sobie na obejrzenie wszystkich koncertów PAKI, ale postanowiłam, że pokazy konkursowe (15 i 16 kwietnia) muszę zobaczyć za wszelką cenę. I postanowienia dotrzymałam!

zbiorowe

Finaliści podczas koncertu galowego, fot. Anna Jackowska

Zawsze czekam na ten moment w czasie Paki, gdy będę mogła obejrzeć programy wszystkich finalistów. W tym roku nikt mnie nie powalił na kolana, ale też nie mogę powiedzieć, że poziom był zły. Owszem, był może nierówny, ale w każdym z tych wystąpień jestem w stanie znaleźć jakiś pozytywny element, bez szczególnego wysilania się. To dobrze. To znaczy, że jest na czym budować.

DZIEŃ PIERWSZY

Pokazy finałowe PAKI w tym roku obejrzałam po raz ósmy. Przez tyle lat nauczyłam się inaczej patrzeć na kabarety konkursowe. Widzieć w nich, poza potknięciami, wszystkie cechy rokujące dobrze na przyszłość.

Z racji moich preferencji scenicznych najmniej podobali mi się soliści, a najbardziej śpiewające kabarety, w tym genialnie wykonane piosenki konkursowe.

Bo pierwszego dnia konkursu na scenie zaprezentowali się także finaliści konkursu piosenek PAKI, walczący o nagrodę im. Mirka Wujasa. Rotundowa publiczność obejrzała więc wykonania czterech utworów słowno-muzycznych.

Trzech uczestników: Michalina Putek, Kabaret BudaPesz i Kabaret Róbmy Swoje, przeszło do tego etapu z eliminacji konkursu piosenki, czwarty – Nic Wielkiego, to laureat przeglądu OSPA, zaproszony do udziału przez organizatorów.

Pisałam już o tym, ale co tam: podoba mi się głos Michaliny Putek. Dosyć nietypowy, jak na dziewczynę, mocny i niski, dobrze brzmiący w bluesie. Nie dziwi więc, że jej utwór nosi tytuł „Kartonowy Blues”. Natomiast nie jestem pewna, czy nazwałabym tę piosenkę kabaretową, choć mam dużą tolerancję dla form używanych w kabarecie. Na pewno jest to dobra piosenka, choć nie zapadła mi jakoś szczególnie w pamięć jako taka. Głos wykonawczyni za to pamiętam znakomicie.

Michalina Putek

Michalina Putek, fot. Anna Jackowska

Bardzo cieszy mnie wygrana Kabaretu BudaPesz, ale choć gorąco im kibicowałam, byłam przekonana, że serca Jury zdobędzie raczej utwór Kabaretu Róbmy Swoje. Też zresztą świetny, ale o tym za chwilę. Wracając do zwycięzców konkursu piosenki, ich „Rodzina na swoim” to nie tylko dobrze napisana, ale i znakomicie zagrana piosenka. Zagrana aktorsko, bo w warstwie muzycznej był to pół-playback. Czego odrobinę żałuję, bo wiem jak dobrze Panowie brzmią z muzyką na żywo. Rozumiem jednak takie posunięcie. Na pewno pozwoliło im to w pełni zaprezentować umiejętności interpretatorskie, których im nie brakuje. Podejrzewam, że i przysłowiową książkę telefoniczną byliby w stanie wyśpiewać w interesujący sposób. Tekst tej piosenki znam już niemal na pamięć. Dobrze, że po 7 minut Po mam komu fanować. Tak trzymać!

BudaPesz

Kabaret BudaPesz, fot. Anna Jackowska

Moi drudzy faworyci do piosenkowej nagrody, Kabaret Róbmy Swoje, wykonali utwór na czasie, „Smog Song”. Z ostatniej płyty Krakowskiego Barda. Tego kabaretu zawsze słucham z ogromną przyjemnością, więc i tutaj się nie zawiodłam. I nawet scena była „szarsza i szarsza”. Bardzo dobry utwór, szybko wpadający w ucho, zgrabnie napisany i skomponowany. Po prostu Róbmy Swoje w scenicznej pigułce. I jeszcze ciekawie zaprezentowana treść. Czego chcieć więcej.

Róbmy Swoje

Kabaret Róbmy Swoje, fot. Anna Jackowska

Podobała mi się również melodyjna piosenka zespołu Nic Wielkiego, „Idealna”, zaśpiewana przez dwie dziewczyny, przy męskim akompaniamencie. Radosna i niebanalna.

Nic wielkiego

Nic Wielkiego, fot. Anna Jackowska

Ogólnie poziom konkursu piosenki oceniam jako wysoki. To dobrze wiedzieć, że piosenka kabaretowa ma się tak dobrze. Artyści do gitar!

Po prezentacjach muzycznych przyszedł czas na konkurs główny przeglądu. Szymon Łątkowski zaprezentował program w formie one man show, którego akcja działa się na przystanku autobusowym. O ile treść programu niezbyt mi odpowiadała, o tyle muszę przyznać, że formalnie nie mam temu wykonawcy nic do zarzucenia. Występ sprawiał wrażenie przygotowanego perfekcyjnie. Szymon wywalczył sobie u Jurorów trzecie miejsce, wspólnie z drugim solistą wieczoru, Davidem Mbeda Ndege.

Szymon Łątkowski

Szymon Łątkowski, fot. Anna Jackowska

Drugi punkt tej części wieczoru według mnie był bardzo dobry. Czołówka Piekła to dosyć klasyczny kabaret, oparty na skeczach i piosenkach. Tym razem spiętych tematyką sportową w programie „Pęknięty Bidon”. Urzekły mnie zwłaszcza hymny kibiców, śpiewane w konwencji chóru chłopięcego. Piękne! Do tej pory śmieję się do wspomnień. Nic dziwnego, że Panowie zdobyli pierwsze miejsce. Według mnie całkiem zasłużenie, choć w prywatnym rankingu ustawiłam ich nieco niżej ze względu na zajęcie w nim pierwszego miejsca przez inny kabaret, A jak. Ale nie uprzedzajmy faktów. Czołówko, szacunek za piękną, sportową walkę!

Czołówka Piekła

Czołówka Piekła, fot. Anna Jackowska

Jako trzeci wystąpił tego wieczoru David Mbeda Ndege, o którym wspomniałam już wyżej. Tak oto w nielicznym gronie artystów estrady uprawiających stand-up, a których lubię słuchać, pojawił się kolejny twórca. Podobał mi się dystans, z którym David mówił o sobie, który wydawał się naturalnym elementem jego osobowości, a nie tylko narzuconą przez konwencję pozą sceniczną.

David Mbeda Ndege

David Mbeda Ndege, fot. Anna Jackowska

DRUGI DZIEŃ

W drugim dniu konkursu zabrakło co prawda prezentacji konkursowych piosenek, ale za to wystąpiły dwa mocno rozśpiewane kabarety. Pojawili się również dwaj soliści.

Marcin Zbigniew Wojciech nie zaskoczył mnie niczym. Choć uważam, że jego monologi brzmią lepiej niż przed kilkoma laty, gdy słyszałam go po raz pierwszy, to nadal nie moje klimaty. Podobała mi się za to bardzo użyta w jego programie animacja z kilkoma Marcinami na ekranie.

Marcin Wojciech

Marcin Zbigniew Wojciech, fot. Anna Jackowska

Grupa Paszkot, w której czterem kobietom towarzyszy trzech mężczyzn, stworzyła bardzo ciekawy, mocno muzyczny, „brzydki” tematycznie program. Ujęło mnie to musicalowe ogranie niewygodnych tematów oraz pokrętne zapowiedzi Karoliny Pańczyk. Cieszy mnie tak mocne oparcie programu na piosence. Chętnie obejrzę występ tego kabaretu raz jeszcze na spokojnie, jeśli tylko nadarzy się okazja.

Paszkot

Paszkot, fot. Anna Jackowska

Wojciech Fierdorczuk wywalczył sobie swoim stand-upem Grand Prix festiwalu. Należą mu się za to gratulacje, chociaż ja nie przyznałabym tej nagrody w tym roku. Niemniej jednak styl nagrodzonego określiłabym jako elegancki stand-up. Rzeczywiście dobrze słuchało się tego programu, choć nieszczególnie zapał mi w pamięć. Ogólne wrażenie mam jednak bardzo pozytywne i żałuję, że nie potrafię dokładniej określić jego stylistyki. Myślę jednak, że ten repertuar spodobałby się także osobom, które ze stand-upem są raczej na bakier.

Wojciech Fiedorczuk

Wojciech Fiedorczuk, fot. Anna Jackowska

Najmocniej (poza kabaretem BudaPesz, rzecz jasna, ale to już ustaliliśmy) trzymałam kciuki za kabaret A jak! Po pierwsze dlatego, bo już w czasie Niebywalencji wiedziałam, że muzycznie dziewczyny dają radę. Po drugie – bo to skład w pełni kobiecy, a takie zasługują na pielęgnację i szczególne szerzenie wici w świecie. I po trzecie – bo to grupa krakowska i mój lokalny patriotyzm mógł się wyżyć. Cztery panie zdobyły miejsce numer dwa uśmiechami numer 5 i Mchem Zbigniewem. Zbigniew na pewno jest dumny. Ich program był mocno, ale bez przesady, feministyczny, pokazujący raczej tę silniejszą stronę kobiecości. I jakże pięknie użyto w nim tłuczka do mięsa! Kwartet Okazjonalny by się nie powstydził. Zapowiada się to bardzo dobrze. Mam nadzieję, że na zapowiedziach się nie skończy, bo w takiej tematyce nie trudno o przekroczenie granic dzielących sztukę od kiczu. A tutaj, choć nadal ze smakiem, bywało blisko pójścia po bandzie. Niemniej jestem dobrej myśli i życzę dziewczynom dalszych sukcesów.

A jak

Kabaret A Jak, fot. Anna Jackowska

Wspomnę jeszcze mimowolny debiut mojej redakcyjnej koleżanki, Anety, która drugiego dnia, w przerwie miedzy dwoma kabaretami, pełniąc swoje obowiązki, przeszła do historii festiwalu wymiatając spektakularnie scenę. Rozwój jej kariery możecie już śledzić na fan page’u One Woman Show Bez Przesady. Polecam.

Tej niespodziewanej premiery nie byłoby, gdyby nie prowadzący, Tomasz Jachimek, który pełnił rolę konkursowego konferansjera. I to całkiem nieźle. Na uwagę zasługuje przede wszystkim jego piosenka o Jury, w składzie: Jacek Fedorowicz, Jacek Kołodziej, Krzysztof Jaślar, Rafał Kmita i Marcin Wójcik.

Może nie wszystkie wystąpienia finalistów przykuły moją uwagę i zdobyły moje serce, ale zawsze chętnie poznaję nowe formy i grupy, oraz programy tych, których już kiedyś widziałam. To niezwykle interesujące i budujące, śledzić czyjś rozwój od początków. Mam nadzieję, że zwycięzcy tegorocznej edycji Paki wykorzystają swoje szanse w kreatywny sposób i nie spoczną na laurach, tylko będą dalej szukać dróg rozwoju. Życzę im tego. Szacunek!

PAULINA JARZĄBEK