Archiwa tagu: Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn z Olą

Małopolskie Festiwale Kabaretowe [cz. V]

Grafika

Poznaliśmy już między innymi festiwale PAKA, ImproFest, Niebywalencja. Przed nami jeszcze kilka równie interesujących wydarzeń kulturalno-kabaretowych. Na dość długo ze swoim cyklem zagościłam w Rotundzie. Dziś przyszła pora, by przenieść się w inne miejsce. A mianowicie do Kinoteatru Wrzos, na krakowskie Podgórze.

Krakowski Festiwal Kabaretu PODGÓREK

Pierwotna, pełna nazwa to „Podgórski Festiwal Kabaretu PODGÓREK”, jednak z czasem stwierdzono, że festiwal nie będzie się ograniczał tylko do dzielnicy Podgórze, ale wyjdzie również  poza nią. O miejscu imprezy tak wypowiadał się dyrektor festiwalu – Maciej Kwiatkowski:

Na główne miejsce festiwalu wybraliśmy zgodnie z nazwą (Podgórek) Podgórze, a ściślej – oldschoolowy kinoteatr Wrzos przy ul. Zamoyskiego. To miejsce klimatyczne i warte odwiedzenia ze względu na wystrój pamiętający jeszcze czasy Barei. Trudno wyobrazić sobie lepsze tło dla awangardowego humoru. Wygodna odnowiona sala widowiskowa ma scenę umieszczoną w… apsydzie kaplicy, która przylegała do mieszczącego się tutaj niegdyś przytułku. Mam nadzieję, że ambitny kabaret i jego fani znajdą tu rozgrzewające schronienie.

MNK

Tak więc, od 2015 roku, oficjalna nazwa brzmi Krakowski Festiwal Kabaretu PODGÓREK. Początki tego wydarzenia sięgają roku 2010, jednak pierwsza oficjalna edycja miała miejsce w 2013 roku. Organizatorem festiwalu za czasów swojej działalności był Kabaret 7 minut Po. Cele jakie przyświecają tej imprezie są różnorodne: pragnienie udowodnienia, że kabaret jest miejscem spotkania wszelakich idei i form sztuki; zachęcenie do czynnego udziału w życiu kabaretowym, a nie tylko ograniczanie się do festiwali telewizyjnych, a co za tym idzie poznawanie mniej znanych artystów kabaretowych. Jak piszą organizatorzy na facebookowej stronie, PODGÓREK to cykliczne święto kabaretu. Miejsce, gdzie artyści prezentują się w całej swojej krasie, przedstawiając indywidualny styl i poczucie humoru. Zgrupowanie wybitnych kabaretów amatorskich, które prezentują poszczególne dziedziny tej sztuki: kabaret klasyczny, stand-up, improwizacja kabaretowa, kabaretowe grupy teatralne, kabaret piosenki i absurdu.

Trudno się z tym nie zgodzić. Byłam na festiwalu, niestety tylko raz, ale podczas tych dwóch dni przeniosłam się do zupełnie innego świata, pełnego indywidualizmu, groteski i absurdu.

Druga edycja miała miejsce w dniach 24-25 stycznia 2014 roku. W pierwszym dniu, miejscem spotkania były piwnice w Hotelu Pod Różą, na Floriańskiej. W wieczorze kabaretowym wystąpili Kabaret 7 minut Po, Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn z Olą i festiwalowi Goście. Nie da się opisać atmosfery, jaka tam panowała. Było po prostu tak cudownie klimatycznie i przy tym zabawnie, że żal było wychodzić. Podczas drugiego dnia artyści: Kabaret Adin, Kabaret K2, Kabaretus Fraszka, prezentowali się już na deskach Kinoteatru Wrzos.

Oczywiście z racji tego, że organizatorem  był od zawsze Kabaret 7 minut Po, imprezy zaczynają się dokładnie 7 minut po pełnej godzinie. Bo trzeba być słownym, prawda? 😉

Trzecia edycja nastąpiła bardzo szybko, bo niespełna dwa miesiące po drugiej, to jest 14 marca 2014 roku. Wystąpił na nim Kabaret Ani Mru Mru wraz z organizatorami, co miało też swoją przyczynę. Otóż podczas 29. PAKI Kabaret 7 minut Po wygrał wspólny występ z Kabaretem Ani Mru Mru. Postanowili więc, że będzie to miało miejsce podczas festiwalu PODGÓREK. I tak oto Artyści z Lublina zagościli w krakowskim Podgórzu. Warto zaznaczyć, że zaproszony Kabaret, nie dość, że wykonał swój najnowszy program Jak się nie da, a bardzo się chce, to można!,to także pierwszy raz brał udział w takim specyficznym wydarzeniu.

Czwarta i jak na razie ostatnia (choć miejmy nadzieje, że na czterech nie poprzestaną!) edycja miała miejsce w dniach 16-18 stycznia 2015 roku. Było to szczególne wydarzenie, bowiem po raz pierwszy odbyły się warsztaty naukowe prowadzone przez kabareciarzy. Po raz pierwszy wręczono statuetkę „Złotego Boya”, mającą promować kabarety o charakterze artystycznym, które nie podążają za nurtem komercyjnym. Została wręczona artyście, który wyróżnił się w 2014 roku i wniósł coś cennego w sztukę kabaretu – Arturowi Andrusowi. Powołano również do życia Stowarzyszenie Promocji Kabaretu Artystycznego imienia Zielonego Balonika.

W pierwszym dniu trwania festiwalu w Kinoteatrze Wrzos miały miejsce: rano – kabaret dla dzieci, czyli Teatr Kikimora, wieczorem – występy Ścibora Szpaka, Kabaretu Inaczej, Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn z Olą i Kabaretu 7 minut Po. Występy kabaretów festiwalowych nie zakończyły pierwszego dnia, bowiem, by noc trwała jeszcze dłużej, w Klubie Kabaret, odbył się Recital 4 Kabaretowych Bardów – 4 x BARDZIEJ (Ścibor Szpak, Adam Wacławiak, Matełko King, Aleksander Czerkawski). W drugim dniu, zainteresowani, którzy przybyli do Kinoteatru Wrzos, mogli dowiedzieć się ciekawych rzeczy na wykładach kabaretowo-naukowych, prowadzonych przez Ścibora Szpaka, Marka Stawarza, Macieja Kwiatkowskiego, Michała Kempę, Asię Jóskowiak. Wieczorem wystąpili: Kabaret Nic Nie Szkodzi, Kabaret Łowcy.B, Kabaret Czołówka Piekła, Michał Kempa. Po czym impreza przeniosła się do Klubu Kolanko, na slam poetycki kabareciarzy. W ostatni dzień trwania festiwalu, w niedzielę, odbył się spacer kabaretowy po Krakowie, a wieczorem, na zwieńczenie całego PODGÓRKA, ponownie zaprezentowały się wszystkie zaproszone grupy kabaretowe, w czasie Wieczoru z Kabaretem, gdzie skecze wybierane są z Menu, opłacane przez gości, a następnie opłata upłynniana jest w trunkach, ku uciesze wszystkich zebranych. To spotkanie odbyło się W Brasserie Sztuka, przy ul. św. Jana.

Podsumowaniem tego artykułu niech będą słowa Dyrektora Kreatywnego festiwalu – Ścibora Szpaka: „Nawiązujemy do tradycji krakowskiego Zielonego Balonika, ponieważ chcemy zwrócić uwagę na artystyczne aspiracje kabaretów. To zawsze była zdecydowanie awangarda spod znaku paryskiego Chat Noir – sztuka zbuntowana, kontrowersyjna, często kpiąca nie tylko z rzeczywistości, ale i z widowni. Uważamy, że pora pokazać to publiczności i zachęcić twórców do obrania lub trzymania ambitnego kursu.”

A ja zapraszamy na kolejną część cyklu już za dwa tygodnie!

ANETA TABISZEWSKA

Netografia:
http://www.facebook.com/podgorek
http://www.podgorze.pl/nadciaga-podgorek/
http://www.podgorze.pl/podgorek-juz-w-najblizszy-weekend/

Oleńkowe impresje, czyli po krakowskim pożegnalnym koncercie Oli z Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn

CO?
Pożegnalny koncert Oli z Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn z Olą

KTO?
Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn z Olą

GDZIE?
Bar Atelier, Plac Nowy 7

KIEDY?
25.06.2015 r., 19.30

Kraków codziennie oferuje wiele imprez, ale niektóre są naprawdę wyjątkowe. Z pewnością do takich wyjątkowych wydarzeń należał czwartkowy koncert pożegnalny Oli z Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn, jeszcze przez chwilę ze wspomnianą Olą. Dane mi było uczestniczyć tylko w pierwszej części koncertu, ale cieszę się, że w ogóle mogłam tam być i pokonałam wewnętrzne demony, które szeptały „Nie idź, po co Ci to?”. Najwidoczniej się nie znają.

Koncert Oli_1Zdjęcie pamiątkowe, prosto z koncertu, robione tosterem...

Koncert oczywiście z gatunku tych udanych – zapowiadana madżandża pojawiła się od pierwszych taktów i trwała do późnonocnego zakończenia imprezy, jak dowiedziałam się z relacji z części, której już nie mogłam obejrzeć. Punkt dla zespołu za formułę koncertu opartą na losowaniu piosenek. Było pięknie, a Ola miała nawet mocno błyszczącą fryzurę – szał! Na koniec zasypano gwiazdę wieczoru morzem kwiatów – należało się.

Nie chciałabym się jednak skupiać na samym koncercie. Zastanawiam się, jak ubrać w słowa to, co chciałabym zapisać na przyszłość, dla siebie i dla tych, co będą chcieli poczytać, żeby nie wyszło zbyt ckliwie. Bo owszem, coś się kończy, etap Oli w „Kuźni” przechodzi do historii, ale świat kręci się dalej. Ola będzie spełniać swoje marzenia, Sekcja nadal będzie kuć muzyczne hity kabaretowo-dokumentalne, a nam pozostaną przecież wspomnienia i nagrania.

Odniosę się może do tytułowych impresji – zdążyłam sobie uzbierać niemałą kolekcję wrażeń związanych z tym kolektywem muzycznym z Olą. Dokładnie nie pamiętam kiedy po raz pierwszy usłyszałam o „Kuźni” (około dwa lata temu), ale na pewno od Ani J. (dziękuję!). Przez dłuższą chwilę nie umiałam zapamiętać nazwy, teraz wyrecytowałabym ją obudzona w środku nocy. Nie będę oryginalna – pierwsze wyraźne wspomnienie wiąże się z „Ułańskimi stepami”, którą to piosenkę zapętlałam przez cały dzień, jak już ją pierwszy raz dopadłam. Wrażenie? Radość. Taka bijąca na całego z tego wykonania w kuchni, z tej interpretacji, z muzyki. No i oczywiście Ola, taki przekaźnik dobrych emocji (choć akurat w tym tekście w lekko morderczym nastroju) z mocnym głosem. Dlatego też „Kuźnię” kojarzyłam przez jakiś czas jako „ten zespół od Oli”.

Potem były jakieś inne piosenki na YT, gołąbki, kraby, baby, co głupie, ale wojownicze, faceci, co by ich na lepszy model można wymienić, ale jak są, to niech są, nagrania radiowe, jakieś realizacje w TV, i nawet głupie rzeczy… Nazbierało się przez te kilka lat materiału wrażeniowego. Ola na scenie i w kulisach, kolorowa i uśmiechnięta, barwna na zewnątrz i wewnątrz, księżniczka, wróżka i mistrzyni ceremonii. Kolejna moja impresja z cyklu tych oleńkowych to właśnie ta moc kolorów, które ją zawsze otaczają. Fizycznie i jakby emocjonalnie, taka aura niemal widoczna gołym okiem. Taka dziewczyna może być najpiękniejsza na całej kolonii i gdzie tylko zechce.

Koncert Oli_2…a to chyba żelazkiem. Ale pamiątka jest.

Z czasem „Kuźnia” stała się dla mnie oczywiście nierozerwalną całością, czy to w wersji klasycznej, czy ULTRA, choć to ta klasyczna, gitarowo-melodykowa, jest mi bliższa. Na pewno nie przestanę słuchać „Kuźni” bez Oli, choć niewątpliwie dodawała uroku i słuchało się jej z przyjemnością. Nadal słucha się z przyjemnością. Przecież mamy nagrania (całe szczęście!). A może i na żywo jeszcze się uda. Kto wie.

Dużo dobrego za nami, ale myślę, że zamykając ten rozdział można ze spokojem ducha przejść do następnego. A wszystkim uczestnikom tej opowieści życzę wyboru najlepszych możliwych dróg i dużo radości na co dzień.

PAULINA JARZĄBEK