Archiwa tagu: Ścibor Szpak

Wieczór ze Szczęściarzami [Miesiąc w Szczęściu, odc. 6]

Miesiąc w Szczęściu trwa. 22 stycznia w Teatrze Szczęście spotkali się Szczęściarze, czyli artyści blisko z tym miejscem związani, by zaprezentować widzom jedyny, niepowtarzalny program, komponowany na ten jeden wieczór. O spisanie swoich wrażeń z tego spotkania poprosiłyśmy jego uczestniczkę. Przed Wami gościnnie, relacja ze styczniowych Szczęściarzy. Nas zachęciła.

 

Co?

Szczęściarze

Kto?

Ścibor Szpak, Andrzej Talkowski, Paweł Sadowski, Tomasz Zatorski, Kuba Gucik, Magdalena Kubicka, Czesław Jakubiec, Michał Mazanek, Damian Skóra

Kiedy?

22.01.2017 r., 19:00

Gdzie?

Teatr Szczęście

 

Nawet  najlepszy program telewizyjny nie odda uroku i klimatu występu na żywo. Dlatego takie rozrywki preferuję, dlatego taki kabaret polecam. Co tam ewentualne potknięcia, brak jakiegoś rekwizytu, ewentualne niedociągnięcia… Takie emocje dzieją się tylko raz. Już nikt nie powtórzy identycznie danej sceny, nie wypowie monologu tym samym tonem, nie zareaguje tak samo spontanicznie na nieprzewidzianą sytuację. Ten spektakl jest tylko dla nas, tu i teraz, możemy czuć się niemal jak w teatrze jednego widza. Co tam parę osób więcej, ja zatapiam się we własnej percepcji tego momentu. Zatopcie się i Wy.

Teatr Szczęście – chyba lepszej nazwy nie mógł otrzymać. Dla każdego  owo szczęście może być czymś innym. Dla mnie jest nim, ponieważ powstało miejsce, które choć trochę wypełni lukę w mym sercu, pozostałą po „Wrzosie”. Mogę nadal spotykać postacie, które mnie nie tylko bawią, ale i pogłębiają pewien poziom wrażliwości. Uczą nowego spojrzenia na humor, zmuszają do refleksji. Nie opowiem Wam wszystkiego o „Szczęściu”, odkryjcie je po swojemu, np. podczas cyklu „Szczęściarze”, który odbywa się co miesiąc. Na ostatnim z takich pokazów w tym mini teatrze poczułam się jakbym odwiedziła nie tylko teatr, ale i operę, i kabaret, i coś bliżej nieokreślonego, a wszystko to w sympatycznej, wręcz „rodzinnej” atmosferze. Magiczne miejsce na mapie Krakowa.

Chyba już czas opowiedzieć coś więcej o samych występach i artystach. Nie licząc zabawnej przed zapowiedzi, której dopuścił się główny konferansjer tamtego wieczoru – Doktor Absurdu, Ścibor Szpak; Pan Domu, Dyrektor Teatru Szczęście – Andrzej Talkowski opowiedział o maszynie szczęścia, którą sam zbudował i umieścił na sali. Jeden z widzów chętnie z niej skorzystał i wyszedł zeń jeszcze szczęśliwszy. Zarówno wówczas, jak i później Pan Andrzej nie szczędził nam efektów specjalnych, które bardzo urozmaicały spektakl.

img_0002

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Główna część artystyczna rozpoczęła się od utworu, którego nazwa, jeśli nie brzmi „ał”, to zdecydowanie mogłaby tak brzmieć. Zranione serce pewnego pana zostało rozkrojone niczym tort, ał, bolało, ale jak przyjemnie brzmiało… Paweł Sadowski przy akompaniamencie Tomasza Zatorskiego spokojnie wprowadził mnie w klimat najbliższych dwóch godzin.

img_0008

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Kolejny występ, przyznam, zaskoczył mnie. Może dlatego, iż nie spodziewałam się zobaczyć nowych twarzy, tym bardziej takich, które przeniosą mnie w nowy wymiar kabaretu. Opera to nie jest coś, co lubię szczególnie, tymczasem głos Czesława Jakubca od razu mnie urzekł. Nie tylko głos, ale cała osobowość zasługiwała na uznanie: ta teatralna mimika, wyczucie, że o wyjątkowym stroju nie wspomnę. Podobnie, jak w przypadku jego towarzysza, Michała Mazanka, który pięknie przygrywał swemu koledze i równie pięknie wyglądał. Tak właśnie lubię być zaskakiwana, takie persony cenię. Chętnie zobaczę ich  jeszcze niejeden raz.

img_0017

Fot. Kabaretowa Szczęściara

 

Było to idealne wprowadzenie do tego, co nastąpi za chwilę, bo dla mnie to już deser 🙂 Na scenę wchodzi Ścibor Szpak wraz z charakterystycznymi dla swojej twórczości rekwizytami. Tym razem jednym rekwizytem składającym się z kilku elementów. Geniusz tego absurdu jest nie do opisania, to trzeba zobaczyć na żywo. Hymn Ikei (mam tendencje do nadawania nazw własnych) sprawił, że robiliśmy to, co potrafimy nieźle jako naród  ̶  śmialiśmy się sami z siebie.

img_0029

Fot. Kabaretowa Szczęściara

 

Tylko po to, by zaraz potem dać się rozbawić jedynej kobiecie występującej tego wieczoru na scenie Teatru Szczęście. Magdalena Kubicka idzie jak burza ze swoim dowcipem, który zaserwowała nam pod postacią stand-upu. Uwielbiam takie spostrzegawcze, bezkrytyczne spojrzenie, choćby na siebie, przeistoczone w mocny żart. Niedoszła prawniczka z wieloma pomysłami, strumieniem świadomości i błyskiem w oku. Polecam. Tym bardziej, że kobieta w kabarecie to nieczęsty widok, a kobieta w stand-upie jeszcze rzadszy. Cudowna ironia o tym, jak my kobiety nie doceniamy facetów oraz metoda na Jastrzębia wspaniale wkomponowały się w moje poczucie humoru.

img_0045

Fot. Kabaretowa Szczęściara

 

Przyszła pora na celebrytów, a dokładniej jednego celebrytę i tu znów pojawia się duet Pawła Sadowskiego i Tomasza Zatorskiego oraz Kuba Gucik przy klawiszach. Zabawny tekst z pewną refleksją o sławie, krótko i na temat.

img_0069

Fot. Kabaretowa Szczęściara

 

Po krótkiej przerwie od stand-upu wracamy. Kolejny naturszczyk nowej sceny pieczołowicie dopracowuje swój program, którego nazwy tym razem nie wymyśliłam. Zdecydowanie utkwił mi w pamięci tekst o wegetarianach, pewnie dowcipny dla wielu. Ze stand-upem bywa różnie,  ale, jak to mówią, jest ryzyko, jest zabawa. Nigdy do końca nie wiadomo,   jak publiczność zareaguje na nieco ostrzejszy dowcip, co zresztą Damian Skóra sprawdzał przed głównym wystąpieniem. Próba żartu chyba przebiegła po jego myśli, skoro zdecydował się zostać na scenie 😉

img_0078

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Oprócz tego, że lubię kabaret, lubię też dobry kryminał, toteż tekst Ścibora Szpaka w wykonaniu Czesława Jakubca: „Renata denata”, to już gejzer przyjemności. Zaśpiewana w iście aktorski sposób sprawiła mi dużą przyjemność.

 Ale, proszę Państwa, to nie wszytko, co to się będzie teraz działo: fakir przedstawia prawdziwą mozaikę dowcipu, iluzji, teatru i sama już nie wiem, czego jeszcze 🙂  (Nawiasem mówiąc, muszę się dowiedzieć, gdzie Dyrektor zaopatruje się w kostiumy). Pan Talkowski tworzy niepowtarzalny klimat swoimi barwami, minami i naprawdę wyjątkowym poczuciem humoru, którym wyraźnie zaskarbił sobie sympatię publiczności.

img_0081

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Na tym można by zakończyć, ale nie! W Teatrze szczęśliwości impreza trwa nadal. Tym razem u Dentysty spotykają się znów Czesław i Michał, którym tekstu dumnie użyczył Ścibor, po raz kolejny zresztą, a zaraz potem sam zaprezentował nowy utwór i nowy instrument, zwany egzotycznie, jak na tego artystę przystało, Pistolutnią. Nie powiem za wiele, żeby nie zepsuć zabawy tym, którzy nie widzieli. Jak wszystkie programy Pana Szpaka  –  to po prostu trzeba zobaczyć. Niech wymowna nazwa sama zachęci do wysłuchania i obejrzenia.

img_0122

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Tyle z części głównej długiego i wesołego wieczoru ze Szczęściarzami. I ja się czuję szczęściarą, że mogłam tam być. Nie myślcie sobie, że wyjątkowy wieczór w wyjątkowym miejscu skończył się tak zwyczajnie. Na koniec wszyscy występujący zaśpiewali „Refren”,  który miał nawet zwrotki 😉  A potem… A potem to już było after party, w którym wszyscy mogli wziąć udział. Ja tam nie byłam, miodu i wina nie piłam, ale na pewno tam powrócę. Kto pójdzie ze mną?

Napisała KABARETOWA SZCZĘŚCIARA

Małopolskie Festiwale Kabaretowe [cz. V]

Grafika

Poznaliśmy już między innymi festiwale PAKA, ImproFest, Niebywalencja. Przed nami jeszcze kilka równie interesujących wydarzeń kulturalno-kabaretowych. Na dość długo ze swoim cyklem zagościłam w Rotundzie. Dziś przyszła pora, by przenieść się w inne miejsce. A mianowicie do Kinoteatru Wrzos, na krakowskie Podgórze.

Krakowski Festiwal Kabaretu PODGÓREK

Pierwotna, pełna nazwa to „Podgórski Festiwal Kabaretu PODGÓREK”, jednak z czasem stwierdzono, że festiwal nie będzie się ograniczał tylko do dzielnicy Podgórze, ale wyjdzie również  poza nią. O miejscu imprezy tak wypowiadał się dyrektor festiwalu – Maciej Kwiatkowski:

Na główne miejsce festiwalu wybraliśmy zgodnie z nazwą (Podgórek) Podgórze, a ściślej – oldschoolowy kinoteatr Wrzos przy ul. Zamoyskiego. To miejsce klimatyczne i warte odwiedzenia ze względu na wystrój pamiętający jeszcze czasy Barei. Trudno wyobrazić sobie lepsze tło dla awangardowego humoru. Wygodna odnowiona sala widowiskowa ma scenę umieszczoną w… apsydzie kaplicy, która przylegała do mieszczącego się tutaj niegdyś przytułku. Mam nadzieję, że ambitny kabaret i jego fani znajdą tu rozgrzewające schronienie.

MNK

Tak więc, od 2015 roku, oficjalna nazwa brzmi Krakowski Festiwal Kabaretu PODGÓREK. Początki tego wydarzenia sięgają roku 2010, jednak pierwsza oficjalna edycja miała miejsce w 2013 roku. Organizatorem festiwalu za czasów swojej działalności był Kabaret 7 minut Po. Cele jakie przyświecają tej imprezie są różnorodne: pragnienie udowodnienia, że kabaret jest miejscem spotkania wszelakich idei i form sztuki; zachęcenie do czynnego udziału w życiu kabaretowym, a nie tylko ograniczanie się do festiwali telewizyjnych, a co za tym idzie poznawanie mniej znanych artystów kabaretowych. Jak piszą organizatorzy na facebookowej stronie, PODGÓREK to cykliczne święto kabaretu. Miejsce, gdzie artyści prezentują się w całej swojej krasie, przedstawiając indywidualny styl i poczucie humoru. Zgrupowanie wybitnych kabaretów amatorskich, które prezentują poszczególne dziedziny tej sztuki: kabaret klasyczny, stand-up, improwizacja kabaretowa, kabaretowe grupy teatralne, kabaret piosenki i absurdu.

Trudno się z tym nie zgodzić. Byłam na festiwalu, niestety tylko raz, ale podczas tych dwóch dni przeniosłam się do zupełnie innego świata, pełnego indywidualizmu, groteski i absurdu.

Druga edycja miała miejsce w dniach 24-25 stycznia 2014 roku. W pierwszym dniu, miejscem spotkania były piwnice w Hotelu Pod Różą, na Floriańskiej. W wieczorze kabaretowym wystąpili Kabaret 7 minut Po, Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn z Olą i festiwalowi Goście. Nie da się opisać atmosfery, jaka tam panowała. Było po prostu tak cudownie klimatycznie i przy tym zabawnie, że żal było wychodzić. Podczas drugiego dnia artyści: Kabaret Adin, Kabaret K2, Kabaretus Fraszka, prezentowali się już na deskach Kinoteatru Wrzos.

Oczywiście z racji tego, że organizatorem  był od zawsze Kabaret 7 minut Po, imprezy zaczynają się dokładnie 7 minut po pełnej godzinie. Bo trzeba być słownym, prawda? 😉

Trzecia edycja nastąpiła bardzo szybko, bo niespełna dwa miesiące po drugiej, to jest 14 marca 2014 roku. Wystąpił na nim Kabaret Ani Mru Mru wraz z organizatorami, co miało też swoją przyczynę. Otóż podczas 29. PAKI Kabaret 7 minut Po wygrał wspólny występ z Kabaretem Ani Mru Mru. Postanowili więc, że będzie to miało miejsce podczas festiwalu PODGÓREK. I tak oto Artyści z Lublina zagościli w krakowskim Podgórzu. Warto zaznaczyć, że zaproszony Kabaret, nie dość, że wykonał swój najnowszy program Jak się nie da, a bardzo się chce, to można!,to także pierwszy raz brał udział w takim specyficznym wydarzeniu.

Czwarta i jak na razie ostatnia (choć miejmy nadzieje, że na czterech nie poprzestaną!) edycja miała miejsce w dniach 16-18 stycznia 2015 roku. Było to szczególne wydarzenie, bowiem po raz pierwszy odbyły się warsztaty naukowe prowadzone przez kabareciarzy. Po raz pierwszy wręczono statuetkę „Złotego Boya”, mającą promować kabarety o charakterze artystycznym, które nie podążają za nurtem komercyjnym. Została wręczona artyście, który wyróżnił się w 2014 roku i wniósł coś cennego w sztukę kabaretu – Arturowi Andrusowi. Powołano również do życia Stowarzyszenie Promocji Kabaretu Artystycznego imienia Zielonego Balonika.

W pierwszym dniu trwania festiwalu w Kinoteatrze Wrzos miały miejsce: rano – kabaret dla dzieci, czyli Teatr Kikimora, wieczorem – występy Ścibora Szpaka, Kabaretu Inaczej, Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn z Olą i Kabaretu 7 minut Po. Występy kabaretów festiwalowych nie zakończyły pierwszego dnia, bowiem, by noc trwała jeszcze dłużej, w Klubie Kabaret, odbył się Recital 4 Kabaretowych Bardów – 4 x BARDZIEJ (Ścibor Szpak, Adam Wacławiak, Matełko King, Aleksander Czerkawski). W drugim dniu, zainteresowani, którzy przybyli do Kinoteatru Wrzos, mogli dowiedzieć się ciekawych rzeczy na wykładach kabaretowo-naukowych, prowadzonych przez Ścibora Szpaka, Marka Stawarza, Macieja Kwiatkowskiego, Michała Kempę, Asię Jóskowiak. Wieczorem wystąpili: Kabaret Nic Nie Szkodzi, Kabaret Łowcy.B, Kabaret Czołówka Piekła, Michał Kempa. Po czym impreza przeniosła się do Klubu Kolanko, na slam poetycki kabareciarzy. W ostatni dzień trwania festiwalu, w niedzielę, odbył się spacer kabaretowy po Krakowie, a wieczorem, na zwieńczenie całego PODGÓRKA, ponownie zaprezentowały się wszystkie zaproszone grupy kabaretowe, w czasie Wieczoru z Kabaretem, gdzie skecze wybierane są z Menu, opłacane przez gości, a następnie opłata upłynniana jest w trunkach, ku uciesze wszystkich zebranych. To spotkanie odbyło się W Brasserie Sztuka, przy ul. św. Jana.

Podsumowaniem tego artykułu niech będą słowa Dyrektora Kreatywnego festiwalu – Ścibora Szpaka: „Nawiązujemy do tradycji krakowskiego Zielonego Balonika, ponieważ chcemy zwrócić uwagę na artystyczne aspiracje kabaretów. To zawsze była zdecydowanie awangarda spod znaku paryskiego Chat Noir – sztuka zbuntowana, kontrowersyjna, często kpiąca nie tylko z rzeczywistości, ale i z widowni. Uważamy, że pora pokazać to publiczności i zachęcić twórców do obrania lub trzymania ambitnego kursu.”

A ja zapraszamy na kolejną część cyklu już za dwa tygodnie!

ANETA TABISZEWSKA

Netografia:
http://www.facebook.com/podgorek
http://www.podgorze.pl/nadciaga-podgorek/
http://www.podgorze.pl/podgorek-juz-w-najblizszy-weekend/

Targowisko różności. Chopin, Alien i Tybetański Electrolux [recenzja]

KTO?
Ścibor Szpak
CO?
Chopin, Alien i Tybetański Elektrolux
KIEDY?
18.05.2016, 20:00
GDZIE?
Teatr Szczęście, ul. Karmelicka 3

Kojarzycie Teatr Bagatela? No, to tam nie idziemy. Ale naprzeciw, dokładnie na Karmelickiej 3, czeka na Was, z otwartymi ramionami, debiutujący na kulturalnej mapie Krakowa, Teatr Szczęście. A tam, na scenie, za czerwoną kurtyną, dzieją się rzeczy niezwykłe. W komediowo-kabaretowy charakter tego miejsca wpisuje się znakomicie odświeżony repertuar Ścibora Szpaka, który możecie tam oglądać pod intrygującym tytułem Chopin, Alien i Tybetański Electrolux.

P1200336

Odrobina medytacji przy odkurzaczu.

Ścibor zabierze Was w podróż po swoim scenicznym świecie w poszukiwaniu śladów Obcych. Każdy znajdzie tam kącik dla siebie.

Zabawa intelektualna

Lubicie muzykę nie-klasyczną? Tylko tutaj usłyszycie koncert na kotarynce, w iście rockowym wykonaniu, oraz piosenkę zaśpiewaną przy akompaniamencie odkurzacza. Wirtuoz kiełbasofonu udowadnia, że nie straszny mu żaden instrument, a zwłaszcza strunowce typu string i oryginalne Klaptony (według mnie to instrument czepiany). Moim zdaniem nic nie pobije solówki na kotarynce, choć zachęcam, aby każdy sam sobie zweryfikował własny hit z tego programu.

P1200380

Solówka na kotarynce.

Nic dziwnego, że muzyki jest tutaj sporo, skoro jednym z głównych bohaterów wieczoru jest Chopin. I Alien. Po dotarciu do finału spektaklu związek między nimi wydaje się oczywisty.

Podobnie zresztą, jak historyczne inspiracje wielkich pisarzy, naukowa telewizja handlowa, samoodkurzające się mieszkania i prehistoryczna teoria publiczności. Ścibor odnajduje powiązania między istniejącymi i nieistniejącymi faktami, teoriami, spiskami… Śledzi nowe technologie w jedyny, niepowtarzalny sposób, spajając ze sobą elementy na pozór nieprzystawalne. Uczestniczenie w tym spektaklu zmusza umysł do nieustannej gimnastyki, w celu dotrzymania kroku mistrzowi ceremonii. Popieram całym sercem taki typ bycia na scenie.

P1200459

Clapton original.

Odrobina dziegciu

Choć dostrzegłam poprawę formy spektaklu Ścibora Szpaka, kilka rzeczy mogłoby drażnić potencjalnego widza. Niektóre zapowiedzi zdają się być zbyt rozbudowane, a część monologów nieuzasadniona przebiegiem akcji. Osobiście należę do stałej grupy fanów twórczości tego artysty, więc mnie tak naprawdę to nie przeszkadza, choć zdaję sobie sprawę, że nie każdy tak podejdzie do drobnych potknięć formalnych. To jest jednak drobiazg, który łatwo można zmienić, a który nie zaburza ogólnego dobrego tonu przedstawienia.

P1200469

Klasyczny kalendarz Majów.

Stragan variété

Spacerując ze Ściborem Szpakiem przez kolejne stragany z cudami techniki, historycznymi kalendarzami Majów i Azteków, częściami statków kosmicznych, śladami obcych, odkryjecie nieznane Wam dotąd rejony dobrej zabawy. Na tym targowisku różności rzeczywistość „Made In China” stanie Wam się bliższa niż kiedykolwiek, a Wasze serca wypełni nostalgia za melodyjkami ze starych komórek. Dowiecie się również, że w Mango Science można dostać fikuśne gadżety, w ramach dodatków do jakże przydatnego w każdym gospodarstwie domowym zderzacza hadronów. Ja sobie już nie wyobrażam mojej kuchni bez tego cudu. A Wy?

Przyznaję, widziałam większość tych numerów wiele razy, ale zawsze bawią mnie tak samo. Odpowiada mi sposób widzenia świata Ścibora Szpaka, ze wszystkimi jego absurdalnymi grami z wyobraźnią widza i kontekstem kulturowym. Dajcie się wciągnąć, a nie pożałujecie.

P1200415

Zderzaj hadrony wygodnie we własnym domu.

Jeszcze o Teatrze

Teatr Szczęście powstał z inicjatywy Andrzeja Talkowskiego, laureata Grand Prix PAKI w 2000 r., które zdobył z Kabaretem Kuzyni. Konferansjerem i duchem od efektów jest Maciej Kwiatkowski, laureat Grand Prix 29. PAKI, z kabaretem 7 minut Po. Wsparciem służy także Ścibor Szpak, laureat Grand Prix 28. PAKI. A to tylko część tego zespołu, który wziął pod swe skrzydła Teatr przy ul. Karmelickiej 3. W tym miejscu komentarz wydaje się zbędny.

P1200287

Maciej Kwiatkowski, jeden z teatralnych duchów Szczęścia, w pracy.

Dodam tylko, że repertuar jest naprawdę imponujący, mocno komediowy, a przy tym różnorodny. Sprawdźcie go na fan page’u Teatru, jest często aktualizowany. Każdy znajdzie w nim coś dla siebie, bez względu na wiek. Mnie, pod postacią spektaklu Ścibora Szpaka, przyniósł obiecywane w nazwie teatru szczęście. Przynajmniej na chwilę.

PAULINA JARZĄBEK

UWAGA, OKAZJA!

Jeśli po przeczytaniu tego tekstu chciałbyś pójść na spektakl Ścibora Szpaka, Chopin, Alien i Tybetański Electrolux, w Teatrze Szczęście, daj nam znać w e-mailu lub wiadomości na Facebooku. Ścibor przekazał nam pewną pulę wejściówek na ten spektakl w niższej, promocyjnej cenie.Najbliższe grania jeszcze w maju.

Napisz: verbumnapolu@gmail.com lub wyślij wiadomość na nasz profil facebookowy, Verbum Na Polu, a my przekażemy Ci szczegóły odbioru promocyjnej wejściówki.

Śpiewajmy Razem: Ścibor Szpak w piosenkach harcerskich [relacja]

KTO?
Ścibor Szpak

CO?
Śpiewajmy Razem: piosenki harcerskie

KIEDY?
30.06.2015 r., 18.00

GDZIE?
Kinoteatr Wrzos, ul. Zamoyskiego 50

Ścibor Szpak w piosenkach harcerskich

Jest taki cykl w Kinoteatrze Wrzos, w ostatnie wtorki miesiąca, gdzie ludzie przychodzą pośpiewać. Normalnie, jak u cioci na imieninach drzewiej bywało. Nieprzypadkowo nazywa się to zatem „Śpiewajmy Razem”. Bardzo lubię te imprezy, przywołujące stare piosenki, z historią w tle, z różnych kategorii, zdarzały się i kabaretowe. Tym razem sezon zakończyły piosenki harcerskie, wykonane w ramach tego cyklu przez Ścibora Szpaka.

Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Frekwencja była, co prawda, mocno kameralna, ale mogliśmy wytworzyć taką ogniskową atmosferę zjednoczenia. Zgromadzeni wprawdzie przy blasku lamp, ale za to przy dźwiękach prawdziwej gitary. Może nie zawsze było czysto. Może nie zawsze dźwięki trafiały w odpowiednią tonację, może nie do końca sprawnie nam szło dośpiewywanie chórków, może tekst nie do końca się zgadzał. Ale zabawa była przednia. I odpowiednia choreografia też była. W tle szumiał las, szemrał strumyk, sarny przemykały po polanie… No dobra, tego nie było. Ale w okolicy, praktycznie za naszymi plecami, jest przecież spory park, niedaleko płynie Wisła, a po parkowych alejkach szaleją wiewiórki.

Stąd już tylko krok do rajdów po bieszczadzkich traktach, watry, starych namiotów od wojska i pieśni o Leninie. OK., Lenin wkręcił się na imprezę tylnymi drzwiami, ale był tylko przez chwilę – okazał się strasznym sztywniakiem.

Szumi ognisko i płoną knieje 😉

W każdym razie, ci, którzy mieli za sobą harcerską przeszłość, mogli sobie powspominać dawne, dobre czasy, a pozostali mogli się wczuć w atmosferę spotkań przy ognisku, śpiewając o komarach, kwiatkach, strumieniach, górach, dolinach itp. I wczuć się w wakacyjny relaks. Przynajmniej na chwilę. Co się pośmialiśmy, to nasze.

Polecam kolejne spotkania z cyklu, jeśli będziecie mieli okazję na nie trafić. Także te bez kabaretowych akcentów.

PAULINA JARZĄBEK