Dzisiaj gościmy na naszym blogu tekst autorstwa Andrzeja Domagalskiego – recenzję wydanej w zeszłym roku książki Andrzeja Janeczko, Trzeci Oddech Kaczuchy. O życiu i scenie.
Panu Andrzejowi dziękujemy za podzielenie się swoim tekstem, a my zapraszamy do lektury.

Fot. A. Janeczko
Trzeci Oddech Kaczuchy: zaskakująco ciekawa książka
Długo oczekiwana książka jest już na rynku. I stanowi nader przyjemne zaskoczenie. Owszem, planowana była na 35-lecie tego wielce kiedyś popularnego, a dziś może i nieco zapomnianego, kabaretu piosenki, obchodzone – przypomnijmy – w 2016 roku. Rok poślizgu jest przysłowiową betką, bo czytelnik w książce autorstwa Andrzeja Janeczko znajduje to, na co czekał. Warto było uzbroić się w cierpliwość, bowiem 340-stronicowa publikacja przygotowana przez łódzką oficynę Księży Młyn zasługuje na uwagę i staranną lekturę. Jest co czytać, jest co wspominać; i do śmiechu, i do łezki! Jest również i co oglądać, ponieważ książka ta została wzbogacona plastycznie przez dyplomowanego artystę – plastyka, autora publikacji.
Przełomowy dla zespołu był rok 1981 i pierwsze miesiące działalności olsztyńskiej grupy, które zasługują na szczególną uwagę. Wtedy to popularne „Kaczuchy”, występujące jeszcze w trzyosobowym składzie ze zmarłym w lipcu 2011 r. gitarzystą Zbigniewem Rojkiem, zresztą współzałożycielem tej grupy, zdobyły w kwietniu wzmiankowanego roku na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie Grand Prix i Nagrodę Dziennikarzy za bezbłędne i brawurowe wykonanie piosenki Wódz. Kilka miesięcy później zostali laureatami I Nagrody w koncercie Interpretacje na Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej Opolu.
Nie zdawali sobie wtedy sprawy, iż ta krakowska nagroda wywróci do góry nogami ich późniejsze życie. Na drugi dzień był koncert laureatów w Hali Wisły, a potem bankiet w Rotundzie. – Za całą naszą nagrodę wszyscy pili do oporu. Stawialiśmy każdemu, kto tylko chciał pić. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Na szczęście wtedy już graliśmy dużo imprez w całej Polsce z kabaretem „Ostatnia Zmiana” Bohdana Wrocławskiego i było za co żyć. W pewnym momencie podszedł do nas Wojciech Młynarski. – Wiecie co? Nigdy nikomu tego nie mówiłem tu na festiwalu krakowskim, ale uważam, że powinniście robić to zawodowo. To znaczy: śpiewać! Było nam bardzo miło, tym bardziej że nasz „idol”, na wyżej wspomnianym bankiecie, przeszedł z nami na ty – wspomina lider grupy Andrzej Janeczko w swojej książce. Ten jeden koncert zmienił całe ich życie. Z dnia na dzień stali się ulubieńcami całej Polski, a ich Kombajnista był swego czasu drugi na liście przebojów radiowej Trójki za Johnem Lennonem. Paradoks? Niekoniecznie! Zawsze zadawano im pytanie: – Dlaczego Trzeci Oddech Kaczuchy? Odpowiadali niezmiennie: – Ano dlatego, że była ich trójka, a Kaczuchy? – W dziecięcych czasach ich idolami był Kaczor Donald.
Andrzej Janeczko w swojej publikacji zabiera Czytelnika w zajmującą podróż, w trakcie której on, „poeta i łachmyta”, wspomina przyjaciół artystów, a książka dosłownie skrzy się od zabawnych anegdot z udziałem znanych polskich twórców estrady. – Nigdy nie zapomnę naszego pierwszego wyjazdu do Nowego Jorku z zacną ekipą m.in. w składzie: Wojciech Młynarski, Wojciech Siemion, Halina Kunicka, Jurek Derfel, Lucjan Kydryński, Wiesław Gołas, Marlena Drozdowska – wspomina autor publikacji – Na lotnisku kupiłem pół litra Soplicy i poszedłem do toalety by łyknąć co nieco przed lotem. Spotkałem tam Wiesława Gołasa. – Pan też się boi latać?- spytał. Kiwnąłem głową. – To wypijmy z jednej, mojej buteleczki, a pańska będzie na później. Tak tez zrobiliśmy. Warto dodać, iż wówczas – a było to w 1993 r. – panowała swoista „pogoda dla pijących” na pokładzie samolotu, bowiem przymusowa awaria samolotu jeszcze na płycie lotniska, ułatwiła miłośnikom odprężenia drugie – równie solidne – podejście do Soplicy, oczywiście w WC. – W całej kabinie widać było przestraszone twarze pasażerów. Tylko dwóch, Wiesław Gołas i ja odprężeni, czekaliśmy z godnością i obojętnością na rozwój wypadków – konkluduje twórca Wodza. Dodać należy, iż książka ta, pełna przeciekawych zdarzeń, krąży nie tylko wokół tematu alkoholowego rauszu. „Trzeźwych” anegdot jest bowiem zatrzęsienie, m. in. o tym, iż w trakcie Festiwalu Piosenki Prawdziwej „Zakazane Piosenki” w Gdańsku rodzimi piosenkarze byli bardzo blisko „Prawdy”, ale ciekawych tego wydarzenia odsyłamy do wspomnień artysty.
Andrzej Janeczko od kilku lat jest sołtysem pełną gębą w podłódzkich Ługach, w gminie Stryków, niczym estradowy legendarny sołtys Kierdziołek z Chlapkowic, czyli Jerzy Ofierski, wcielający się w swoich kabaretowych monologach w postać wiejskiego filozofa i komentatora bieżących wydarzeń, zaczynającego swoje monologi od sformułowania „Cie choroba!”. Janeczko raczej stroni od tego rodzaju filozofowania, tworząc przez ponad trzy dekady piosenki nader mądre, zapadające w pamięć, do których się z wielką przyjemnością wraca i które niewiele tracą na aktualności, żeby tylko wspomnieć, oprócz wymienionych wcześniej, jeszcze tylko kilka tytułów: Pytania syna poety, Nie umieraj nam inteligencjo, W naszej klasie, Te dwadzieścia kilka lat. Śpiewa je od 37 lat w duecie w towarzystwie rodowitej olsztynianki Mai Piwońskiej, zawsze uśmiechniętej i pełnej wigoru życiowej partnerki artysty. Piosenkarki, której wiek się nie ima!
Andrzej Janeczko, Trzeci Oddech Kaczuchy. O życiu i scenie, wyd. Dom Wydawniczy Księży Młyn, Łódź 2017
ANDRZEJ DOMAGALSKI
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…