Archiwa tagu: Piwnica Pod Baranami

Anioł Piosenki. Recenzja książki „Czarny Anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk”

Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz-Oboładze, „Czarny Anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2015.

czarny anioł.jpg

Ostatnio sporo w moim życiu Piwnicy Pod Baranami. Właściwie związanych z nią artystów, bo na wieczór kabaretowy Pod Barany jeszcze nie dotarłam. I chyba nawet nie czuję takiej potrzeby. Co ciekawe, ta „moja” Piwnica widziana jest z zupełnie innej perspektywy, niemal wyłącznie od kulis. I choć historycznie Piwnica Pod Baranami nadal jest dla mnie zjawiskiem fascynującym, ta współczesna zaczyna być po prostu jednym z elementów mojego życia, co dzieje się zupełnie naturalnie. I jeśli bym się nad tym chwilę nie zastanowiła przy okazji tego wpisu, nie zauważyłabym postępowania tego procesu. Ewa Demarczyk pozostaje jednak częścią legendy tego krakowskiego kabaretu. Tym fascynującym urywkiem historii, skrytym za mgłą czasu.

Książka, o której piszę, nie jest właściwie linearnym zapisem biografii artystki. To raczej suma portretów, jakby zebranych w jednym szkicowniku, choć nakreślonych przez różnych obserwatorów. To właśnie „Opowieść o Ewie Demarczyk”, w której urywki myśli i wspomnień mieszają się z fragmentami korespondencji, nie tylko z czasów piwnicznych. Wiele tu poetyckich detali, adnotacji do legendy, szczypta gorzkiej prawdy i sporo momentów ukazujących wyjątkowość interpretacji Ewy Demarczyk.

Książka nie jest objętościowo zbyt rozbudowana – to zaledwie 190 stron zasadniczego tekstu , okraszonego czarno-białymi fotografiami. W tej liczbie stron zawiera się jednak esencja artystki i jej sztuki, bez zbędnego ingerowania w jej prywatność, poza prywatnością rzutującą na życie artystyczne. Szkoda, że brakuje w tym tekście komentarza samej artystki, nie licząc fraz zaczerpniętych z dawnych wywiadów. Brak komentarza jest jednak jej wyborem i jej prawem.

Książka Angeliki Kuźniak i Eweliny Karpacz-Oboładze zdaje się komentować artystyczną działalność Ewy Demarczyk raczej obiektywnie, przytaczając opinie i opowieści wielu osób, z wielu perspektyw, nieraz sprzecznych. Pozostawia tym samym czytelnikowi możliwość wyboru tych elementów „legendy i prawdy” artystki, które tworzą jego własną historię interpretatorki. Autorki pokazują, że kabaret, jak każdy rodzaj twórczości, ma Twarz. Wiele Twarzy. Jedną z nich jest oblicze Czarnego Anioła.

Dla mnie to przede wszystkim opowieść o piosence i zaklętych w niej emocjach. O kryjących się za piosenkami znaczeniami i o ich braku. O spotkaniach z autorami i ich konfrontacji z interpretatorką, która skupiała, i nadal skupia na sobie niemal wyłączną uwagę. Muzyka, choć doskonała, stanowi tło dla jej głosu. Choć książka opowiada o artystce z tak wielu perspektyw, jest spójna i czyta się ja płynnie, niemal jednym tchem. Zwłaszcza piękne opisy kabaretowej estrady i wieczorów w Piwnicy.

Daleko mi do bałwochwalczego uwielbienia dla głosu pani Ewy. A jednak trudno odmówić jej uroku i hipnotyzującego oddziaływania. Cieszę się, że znaczną część książki „Czarny Anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk” stanowi opowieść o jej piosenkach. To w nich mieszka legenda, której trudno się oprzeć.

PAULINA JARZĄBEK

Kabaretowa wędrówka szlakiem kabaretu [propozycja]

Kabaretowy Kraków.png

W ulubionym mieście każdy ma swoje ukochane ścieżki, tworzące indywidualną mapę przestrzeni. Trasy, którymi najchętniej się porusza, nawet nie do końca zdając sobie z tego sprawę. Kiedy idę krakowskimi ulicami, wszędzie widzę ślady dawnego kabaretu.
Te sprzed ponad wieku, sześciu dekad a nawet sprzed kilku lat.

Moja droga zazwyczaj zaczyna się przy Placu Inwalidów. Karmelicka to ulica, przy której przez jakiś czas mieszkał Boy, a także Przybyszewski. To ulica Bagateli, dla której Tadeusz Żeleński, według anegdoty, wymyślił nazwę, a która teraz obrała go sobie za patrona. To także, od niedawna, Teatr Szczęście, gdzie Klaun Feliks dzieli się sceną z Andrzejem Talkowskim, Ściborem Szpakiem, Impro KRK, Kabaretem A JAK! I wieloma innymi wspaniałymi artystami współczesnego kabaretu. I wcześniej ulica Rajska z piosenki Agnieszki Chrzanowskiej.

Na rogu Krupniczej w latach 20. XX wieku znajdowały się także kabarety futurystów. Jeden z nich nazywał się Katarynka, ale nie wiem o tych lokalach zbyt wiele. Na razie.

Idąc w stronę Rynku mijam Stary Teatr, w którym mam nadzieję jeszcze długo podziwiać mój ukochany zespół teatralny. Tam zobaczyłam ponad dziesięć lat temu urzekający spektakl Sto lat kabaretu… Krakowskie kabarety XX wieku. Mam wrażenie, że właśnie wtedy zaczęłam szukać informacji o Zielonym Baloniku.

Na rogu Szczepańskiej i Sławkowskiej spoglądam w lewo. Tam, w Hotelu Saskim, działał króciutko Kabaret Figliki, którego założycielem był Adolf Nowaczyński, literat z Podgórza. A gdyby pójść w tamtą stronę tylko kilka kroków dzieliłoby nas od Kabaretu Loch Camelot w Zaułku Niewiernego Tomasza.

Skręcam jednak w prawo i idę w stronę Pałacu Pod Baranami. Lata 50. zasiedliły tam pewną Piwnicę różnymi niebieskimi ptakami. Ale przynajmniej jeden z nich był czarny – Ewa Demarczyk, Czarny Anioł piosenki. Wcześniej jeszcze ulubiona piwniczna knajpa z ogródkiem, w którym latem można spotkać artystów – Vis-à-vis.

Idąc w stronę Floriańskiej mijam Bracką, na której nieraz rzeczywiście pada deszcz. Tam znajduje się Nowa Prowincja, lokal Grzegorz Turnaua. A na jednej z kamienic Michał Zabłocki wyświetlał swoje wiersze. Teraz wyświetlane są tam głównie wiersze innych autorów.

Na początku ulicy Floriańskiej stoi Hotel Pod Różą, w którym sypiają „zmęczeni podróżą”, jak pisała Agnieszka Osiecka. Z tym miejscem był związany Marek Grechuta. Kilka lat temu odbył się tam również Wieczór Z Kabaretem w ramach Festiwalu Podgórek. Idziemy dalej, w dół ulicy i docieramy do źródeł – niedaleko Bramy Floriańskiej czeka na nas Jama Michalika, w której w 1905 roku doszło do „pierwszego wybuchu śmiechu” – powstania kabaretu Zielony Balonik.

Tutaj mogłabym zakończyć swoją wędrówkę, ale zajrzę jeszcze na Szpitalną. Na przeciw Teatru Słowackiego znajdowała się kiedyś Kawiarnia Teatralna Ferdynanda Turlińskiego a w niej swoje harce rozpoczął PAON, zgromadzony wokół Przybyszewskiego zespół współtwórców pierwszego polskiego kabaretu.

Tak wygląda najczęściej przeze mnie używana mapa mojego kabaretowego Krakowa. Może przyda Wam się przy zwiedzaniu. Oczywiście nie zawiera wszystkich punktów podróży – brakuje na niej wielu miejsc spoza obrębu Plant, a także niektórych ze ścisłego centrum. Kiedy jednak mam ochotę po prostu powłóczyć się bez celu, najczęściej wybieram taką trasę. Nie zastanawiam się nad tym. Gdybym zaczęła drążyć temat, musiałabym przejść aż do Podgórza, zahaczając o inne dzielnice. Co również czasem mi się zdarza. A jak wyglądają Wasze krakowskie skojarzenia kabaretowe?

PAULINA JARZĄBEK

Krakowskie Miejsca Kabaretowe [cz. III]

KRAKOWSKIE MIEJSCA KABARETOWE

III PIWNICA POD BARANAMI

duzelogo-2

Kabaret upodobał sobie na siedziby przytulne pomieszczenia z niepraktycznymi, małymi okienkami, lub bez nich. Ciemne, kameralne i oferujące spotkanie z czymś niepowtarzalnym. Takie warunki spełniały kawiarnie, w których rodził się „Czarny Kot”, „Zielony Balonik”, a wreszcie – kabaret „Piwnica Pod Baranami”. Zanim jednak w latach 50. XX wieku „Pod Baranami” zagościł na dobre Piotr Skrzynecki i jego artystyczna trzódka, pomieszczenia te spełniały inne funkcje.

Zacznijmy od samego pałacu. Budynek, który dzisiaj stoi na Rynku Głównym, pod numerem 27, tak naprawdę tworzą trzy kamienice. W znanym nam dzisiaj kształcie powstał w latach 60. XIX wieku, kiedy to Potoccy przyozdobili go charakterystycznymi głowami baranów na frontonie.

Historia budynku sięga jednak głębiej. Pierwotnie nazywał się on „Gdzie Barany” i rzeczywiście, jego podwórko służyło za schronienie tych rogatych zwierząt hodowlanych. W samym budynku mieściła się gospoda, której godło stanowiły dwa barany, stykające się głowami. Ten obrazek zainspirował powstanie satyry Marcina Bielskiego Rozmowa dwóch baranów o jednej głowie, starych obywatelów krakowskich z 1587 roku.

Później była tutaj bardzo popularna gospoda, której klientami bywali Jan Kochanowski, czy Mikołaj Rej. W XVI wieku Justus Ludwik Decjusz, sekretarz „Starego Króla”, Zygmunta I, dołączył do budynku sąsiednią kamienicę. Później król Stefan Batory zakupił budynek dla dowódcy piechoty węgierskiej, następnie trafił on m.in. do Katarzyny z Lubomirskich Ostrogowskiej, książąt Radziwiłłów, a w XVIII wieku Wielopolscy dokonali przebudowy w stylu klasycystycznym. Ostatecznie pałac wylądował w równie arystokratycznych rękach lokalnej gałęzi rodu Potockich.

Artur Potocki został właścicielem pałacu w 1822 roku. W 1860 roku przeprowadzono kolejny remont, dobudowując trzecie piętro. Autorem wcześniejszych baranich głów nad bramą jest Franciszek Maria Lancia. Do II Wojny Światowej „Pałac Pod Baranami” był własnością Potockich, którzy uczynili z niego centrum życia kulturalnego Krakowa z tamtego okresu. I miejsce spotkań konserwatystów.

Życie toczyło się na salonach. Za zgodą właścicieli można było zwiedzać wnętrza pałacu, gdzie zgromadzono całkiem pokaźne kolekcje m.in. pasów kontuszowych. Z pewnością było to miejsce, w którym warto było bywać.

O balach karnawałowych u Potockich wspominał Boy-Żeleński i inni kronikarze tego okresu. Walce, kadryle, mazury i kotyliony: każdy bal miał swój ścisły porządek tańców. Kotylion królował w drugiej połowie. Wacław Lednicki tak opisuje ten etap balu:

„Olbrzymie kosze kwiatów z różami, goździkami, liliami, bzem, mimozą, lewkoniami pojawiały się na Sali. Młodzi ludzie rzucali się na te kwiaty i bukietami wybierali panny. Tancerki natomiast otrzymywały wstążeczki z butonierkami i przypinając te butonierki do fraków młodzieńców, w ten sposób wybierały swoich tancerzy”.

Bale takie bywały kosztowne. Nic dziwnego, że właściciele wspomagali się dostawami sera, czy szynki z prowincjonalnych siedzib, w tym przypadku z Krzeszowic. Piwnice w owym czasie spełniały swą zwyczajową funkcję. Przechowywano w nich zapasy przednich trunków: win i nalewek. Co prawda ówczesne imprezy nie były zbyt mocno zakrapiane, ale chętnie gaszono pragnienie dobrym szampanem.

Gdy wybuchła I Wojna Światowa, w pałacu urządzono szpital. W czasie II Wojny Światowej ten arystokratyczny świat zniknął bezpowrotnie. Generalne Gubernatorstwo umieściło w pałacu Potockich kwatery dystryktu krakowskiego. Potem NKWD miało tam swoje więzienie z dwudziestoma celami. W 1947 roku pałac trafił do Krakowskiego Domu Kultury. W 1969 założono tam „Kino Pod Baranami”, które dzisiaj należy do sieci najlepszych europejskich kin studyjnych. Do Potockich budynek wrócił w 1990 roku i zaraz potem wybuchł pożar, po którym przeprowadzono generalny remont.

Dla świata kabaretu najważniejszy jest rok 1956, konkretnie 26 maja 1956 roku – dzień inauguracji kabaretu „Piwnica Pod Baranami”. Wcześniej jednak złota, polska młodzież studencka musiała odgruzować zaniedbane piwnice pałacu i wystarać się o pozwolenie na założenie działalności. Wielu znanych dzisiaj na całym świecie brało w tym procesie udział: Bronisław Chromy, Krzysztof Penderecki, Sławomir Mrożek, Andrzej Bursa i inni. Tylko jeden student nie kwapił się do pomocy. Był nim Piotr Skrzynecki. W artykule Barbary Natkaniec czytamy:

„[…] Tylko jeden, student historii sztuki, nic nie robił, wszystko krytykował, rzucał absurdalne pomysły i jeszcze nie pozwalał się wyrzucić z całego przedsięwzięcia. Twierdził że „pośpiech poniża” więc zawsze się spóźniał, że życie rodzinne to mieszczańska niewola, więc rozkochał w sobie pół Polski nigdy się nie żeniąc, że alkohol u inteligentnego człowieka po prostu rozbudza wyobraźnię, więc codziennie był twórczy…”

Nie było łatwo, ale w końcu udało się doprowadzić do powstania niewielkiej estrady i baru, co razem stworzyło bardzo prężnie rozwijający się klub. Sala była malutka i duszna, przeznaczona dla góra stu osób. Jakieś magiczne właściwości sprawiały, że mieściło się i dwieście. Kolorowa wyspa wolności intelektualnej w szarej rzeczywistości Polskiej Republiki Ludowej. Nieraz wchodzono tam przez niewielkie okienko, przy pomocy drabiny, wprost na scenę. Repertuar zmieniał się co tydzień, nie wiadomo było, kto wystąpi. Występował, kto przyszedł. A na widowni, jak za dawnych, dobrych lat kabaretu, zasiadali i artyści, i politycy, i profesorowie, i studenci. Rosła w siłę siatka opiekunów tego przybytku podkasanej muzy.

Nie od początku przewidziano tam miejsce dla późniejszego lidera. Seplenienie skreśliło go zawczasu z listy potencjalnych gwiazd estrady. Przypadek sprawił, że został na tej estradzie przez kolejne pół wieku. Piotr Skrzynecki musiał zastąpić spóźnionego konferansjera w czasie drugiego wieczoru kabaretu i publiczność natychmiast go pokochała. Od tej pory postać w kapeluszu, pelerynie i z nieodłącznym dzwonkiem stanowiła kwintesencję tego miejsca. Piotr odszedł na zawsze, „Piwnica” została, choć nie bez pewnych zawirowań po drodze. „A to wszystko przecież miało trwać najwyżej pięć lat…” – pisał Zbigniew Preisner w piwnicznej piosence. Trwa nadal, a kabaret obchodzi kolejne Jubileusze.

W pierwszym składzie założycielskim zespołu znaleźli się m.in.: Barbara Nawratowicz, Krzysztof Zrałka, Bronisław Chromy, Krzysztof Penderecki, a na scenie pojawiali się, poza Piotrem Skrzyneckim i Barbarą Nawratowicz, m.in.: Joanna Olczak-Ronikier, Krzysztof Litwin, Tadeusz Kwinta, Wiesław Dymny. Później pojawili się np. Zygmunt Konieczny i Ewa Demarczyk, do dzisiaj mocno kojarzeni z „Piwnicą”. Całe to środowisko uchwycił w swoim czteroodcinkowym filmie, Piwnica pod Baranami Piotra Skrzyneckiego, Antoni Krauze.

Przełom lat 50. i 60. to pojawienie się w piwnicach „Pod Baranami” zespołów jazzowych. Klub stał się kolebką polskiego jazzu. Zaczęli tam grywać Krzysztof Komeda, Andrzej Kurylewicz, Jan Ptaszyn Wróblewski, Wojciech Karolak, Zbigniew Namysłowski. Tradycja koncertów jazzowych przetrwała w „Letnim Festiwalu Jazzowym” (od 1996) i reaktywowanym w 2007 roku „Jazz Clubie pod Baranami”.

Przy okazji pierwszych przeglądów „PaKA”, „Piwnica Pod Baranami” była miejscem drugiego, nieoficjalnego koncertu laureatów, gdzie lekceważono zalecenia cenzury. Piotr Skrzynecki był także jurorem przeglądu. Mirosław Wujas przytacza w książce Agnieszki Kozłowskiej, Magiczny świat kabaretu, anegdotę na ten temat. Oddaję mu zatem głos:

„Ciekawy był również dobór Jury i tu dużo na ten temat mogłaby powiedzieć Lucyna [Marszałek], której powierzono niezwykle ważne zadanie. Pewnego dnia uznaliśmy, że w skład Jury powinien wejść Piotr Skrzynecki, bo nie wypada inaczej. Ponieważ pora przesłuchań konkursowych w „Piaście” była przedpołudniowa, stało się oczywistym, że ciężko będzie ściągnąć Skrzyneckiego, jeśli się go nie zacznie tropić i bywać z nim dzień wcześniej. I właśnie Lucyna podjęła się tego zadania. Dokładnie w przeddzień poszła na kabaret do „Piwnicy” i gdzieś tam przebalowała czy przeimprezowała ze Skrzyneckim i rano doholowała go do „Piasta”. Skrzynecki był cały rozpromieniony i zachwycony, chwalił wszystkich, co było niedydaktyczne w stosunku do młodych kabaretów.”

Dyrektorem „Piwnicy Pod Baranami” jest obecnie Bogdan Micek. Co tydzień odbywają się występy piwnicznego kabaretu. W tej chwili w zespole znajdują się m.in.: Mieczysław Święcicki, Tadeusz Kwinta, Tamara Kalinowska, Leszek Wójtowicz, Michał Półtorak, Aneta Talkowska, Andrzej Talkowski, Dorota Ślęzak, Beata Czernecka, Agata Ślazyk, Sebastian L. Kudas, Maciej Półtorak, Agata Półtorak, Michał Chytrzyński, Alosza Awdiejew. Jedni przychodzą, inni odchodzą, jeszcze inni zaglądają regularnie, by śledzić kabaretowe koncerty.

W „Piwnicy” można napić się gorącej czekolady, albo czegoś mocniejszego. Można pójść do kabaretu, lub na kabaret. Na rodzimych artystów można natknąć się w barze „Vis-a-vis”, obok bramy prowadzącej do pałacu. Ale kabaret i piwniczny jazz to nie jedyne artystyczne zjawiska w „Pałacu Pod Baranami”.

Oprócz wspomnianego wyżej kina, czy kabaretu, działa w pałacu galeria sztuki i „Pracowania Pod Baranami”, które podlegają fundacji Jana Potockiego, „New Era Art”. Fundacja wspiera rozwój kultury i sztuki. W „Pracowni Pod Baranami” od listopada 2012 roku urządzane są wystawy, wykłady, spotkania, warsztaty i inne przedsięwzięcia związane z działaniem młodych artystów.

Poza tym istnieje także możliwość wynajmu sal „Pałacu Pod Baranami” na różnorodne przyjęcia prywatne i firmowe. Sala balowa ma prawie 100 m2. Z pewnością można tu nadal swobodnie wycinać malownicze mazury, jak za czasów galicyjskich karnawałów.

W 2015 roku obchodzimy „Rok Jana Potockiego”, tak, tego od „Rękopisu znalezionego w Saragossie”. Z tej okazji „Pałac Pod Baranami” przygotował wiele imprez towarzyszących. Można się z nimi zapoznać na stronie janpotocki2015.com.

Tak w skrócie wygląda historia „Pałacu Pod Baranami” i jego piwnic. Warto czasem wpaść do „Kina Pod Baranami”, albo do „Piwnicy” – choćby tylko na czekoladę. Na zakończenie przypominam jeden z kabaretowych hymnów – Ta nasza młodość:

„Ta nasza młodość z kości i krwi,
Ta nasza młodość, co z czasu kpi,
Co nie ustoi w miejscu zbyt długo,
Ona, co pierwszą jest, potem drugą.”

„Pałac Pod Baranami” przeżywa właśnie taką kolejną młodość. I pewnie na tej się nie skończy.

PAULINA JARZĄBEK

Więcej na ten temat:

Andrzej Domagalski, Leszek Kwiatkowski, Kabaret w Polsce 1950-2000, Krakowska Fundacja Teatralna, Kraków 2015.
Izolda Kiec, Historia Polskiego Kabaretu, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2014.
Andrzej Władysław Korusiewicz, Panowie na Krzeszowicach, Towarzystwo Słowaków w Polsce, Kraków 2005.
Oficjalna strona Kabaretu „Piwnica Pod Baranami”: www.piwnicapodbaranami.
Oficjalna strona Pałacu „Pod Baranami”: palacpodbaranami.pl.
Oficjalna strona fundacji „New Era Art”: www.neweraart.pl.

Krakowskie Akcenty Kabaretowe [cz. X]

Kotki_ul.Gołębia

KRAKOWSKIE AKCENTY KABARETOWE

X KRAKOWSKIE KABARETY

I dobrnęliśmy do końca Krakowskich Akcentów Kabaretowych. Na deser – przegląd autotematyczny. Hymny krakowskich kabaretów, cytaty z krakowskich artystów, inspiracje stylem… Do wyboru, do koloru!

Idźmy (prawie) chronologicznie. „Zielony Balonik” i jego twórców wspominałyśmy już wielokrotnie. Ale nie może go zabraknąć i w tym podsumowaniu. W końcu to praźródło polskiego Kabaretu. Proponujemy tekst Boya-Żeleńskiego w wykonaniu Kabaretu Mumio, w piosence pod tytułem Cynik.

Balonikowe czasy rozwiał wiatr historii, minęły I i II Wojna Światowa i w 1946 roku w Krakowie, wtedy w klubie garnizonowym, powstał pierwszy, powojenny kabaret – „Siedem Kotów”. Pisał dla niego Konstanty Ildefons Gałczyński, ten od Teatrzyku „Zielona Gęś”, którą to gęś zjadło owe siedem kotów. Występowała m.in. Irena Kwiatkowska, wcielająca się w postać Hermenegildy Kociubińskiej. W linku zobaczycie ją właśnie w monologu tej postaci, wspomina w nim o „Siedmiu Kotach”, a nawet o sobie samej.

Marka Grechuty nikomu przedstawiać nie trzeba. Zanim jednak został solistą, śpiewał z zespołem „Anawa” (rok założenia 1966 r.). A zanim zespół „Anawa” został grupą czysto muzyczną, był kabaretem o takiej właśnie nazwie. Z tego okresu pochodzi piosenka programowa tych artystów, Tango Anawa.

Od Marka Grechuty już tylko krok do „Piwnicy Pod Baranami”. Kabaret założony w 1956 roku wytworzył sobie specyficzną stylistykę i formę „poezji śpiewanej”. Pomimo wielu utalentowanych artystów, poza czarodziejem z dzwoneczkiem, Piotrem Skrzyneckim, chyba najmocniej zapadła w pamięć zbiorową Ewa Demarczyk. A jeśli Demarczyk, to oczywiście Konieczny i jego charakterystyczne kompozycje. To także wspomniany Marek Grechuta, czy Grzegorz Turnau. A jak widzi ten styl współczesny kabaret? Za przykład niech posłuży Kabaret Hrabi i jego Piosenka w stylu krakowskim, którą można znaleźć np. na płycie Pienia i jęki, Hrabiego piosenki. W zapowiedzi do tego utworu jest nawet bezpośrednie nawiązanie do „Piwnicy Pod Baranami”. I jak, nasiąknęliście atmosferą?

W latach 90. XX wieku pojawił się w Krakowie jeszcze jeden „zielony” twór kabaretowy. Mowa o kabarecie „Zielone Szkiełko”, do którego należeli m.in. Janusz Radek, Robert Kasprzycki, Grzegorz Halama, Szymon Zychowicz czy Basia Stępniak-Wilk. Grupa dorobiła się nawet piosenki-hymnu, zatytułowanej po prostu Zielone Szkiełko, i ten właśnie utwór przytaczam tutaj, w wykonaniu duetu Radek Kasprzycki.

Na zakończenie tego cyklu jeszcze tekst Jana Pietrzaka z Kabaretu „Pod Egidą” (za: Co jest grane, panie Janku… Wywiad Andrzeja Romana, Warszawa 1992, s. 5) a w nim aż pięć krakowskich kabaretów:

Jak z historii kart wynika,
Dawno trwa idylla:
Pod „Zielonym Balonikiem”
Płynie ta flotylla!
A więc „Momus” i „Figielki”,
„Qui Pro Quo” i „Banda”
„Perskie Oko”, „Morskie Oko”,
Ech, wesoła granda!
„Siedem Kotów”, „Szpak” i „Dudek”,
„Wagabunda”, „Jama”,
„Owca”, „TEY”, „Hybrydy” lube
I „Piwnica” sama!
„STS”-y i „Stodoły”,
„Bimbomy”, „Pinezki”,
Rozgniewany, lecz wesoły
Kabareto-festyn!

Znaleźliście wszystkie krakowskie nawiązania w tym tekście? Niech to stanowi pointę naszego cyklu. Nadal trwa „Kabareto-festyn”. Od nas w dużej mierze zależy, czy bardziej to będzie Kabaret, czy może jednak festyn.

PAULINA JARZĄBEK

Krakowskie Akcenty Kabaretowe [cz. VIII]

Kotki_ul.Gołębia

KRAKOWSKIE AKCENTY KABARETOWE

VIII AKTORZY, FILM, TEATR

Tematem dzisiejszych Krakowskich Akcentów Kabaretowych są aktorzy, film i teatr. Zagadnienie wydaje się się bardzo obszerne, w szerszym kontekście przykłady można mnożyć bez końca. Lecz w kabarecie, cytującym akcenty krakowskie, traktowane bardzo pobieżnie, podobnie jak piosenki, o których była mowa w poprzedniej części.

Pierwszym przykładem jest znany nam już Kabaret Po Żarcie, który postanowił przybliżyć postać Gustawa Holoubka – powojennego aktora teatralnego i filmowego. Zatem zapowiada się bardzo krakowsko, bowiem oba podmioty artystyczne pochodzą z miasta królów. I znowu, ku zadowoleniu niektórych Pań (jak najbardziej zaliczam się do ich grona), w roli głównej Maciej Stuhr. Jedno trzeba mu przyznać – ma dar do taktownego parodiowania ludzi. Występ do zobaczenia tutaj.

Kolejny akcent tyczy się lubelskiego Kabaretu Smile. Skecz, który znalazł się na ich pierwszej wydanej płycie – ,,Jasełka”, jest niejako powiązany z Krakowem. Zapytacie: ,,Co w tym takiego nadzwyczajnego? Przecież w całej Polsce, w okresie bożonarodzeniowym wystawia się szopki.” Otóż pierwsze jasełka w Polsce wystawiano właśnie w Krakowie i były to pierwotnie nieruchome, drewniane figurki, później spektakle. Sama tradycja jasełek związana jest z zakonem franciszkanów.

Nawiązując szerzej, w drugiej stolicy Polski, wykształciło się w połowie XIX wieku budowanie szopek betlejemskich. Nie są to zwykłe budowle przypominające szopki. Mają one w sobie charakterystyczne elementy zabytkowej architektury Krakowa, dlatego są tak wyjątkowe. Co roku odbywa się także konkurs na najpiękniejszą krakowską szopkę. W czasach Zielonego Balonika powstała także szopka satyryczna, nawiązująca do tej tradycji, jak i do jasełek.

Ponadto! Tak, jeszcze coś. Oprócz tych tradycyjnych, jest również szopka krakowska pod którą kryje się Krakowski Front Kabaretowy. Skoro szopki, to i jasełka w wykonaniu Kabaretu Smile, do obejrzenia tu.

Ostatni akcent to zielonogórski Kabaret Potem, który nawiązał luźno do postaci Ewy Demarczyk – polskiej piosenkarki poezji śpiewanej, czy też piosenki aktorskiej, która przez wiele lat była związana z Piwnicą pod Baranami. Stworzyła swój własny styl, oparty na interpretacji tekstu w specyficzny, dramatyczny sposób. W roli głównej Joanna Kołaczkowska, bo któż by inny? Klik.

Dziś to wszystko co dla Was mamy. Wciąż jednak zachęcamy do szukania swoich powiązań krakowsko-kabaretowych. I tradycyjnie zapraszamy na kolejną część KAK, w której będzie mowa o znanych postaciach związanych z Krakowem. Zapraszamy!

ANETA TABISZEWSKA