Andrzej Janeczko, Trzeci Oddech Kaczuchy. O życiu i scenie, wyd. Dom Wydawniczy Księży Młyn, Łódź 2017
Kończy się ostatni, deszczowy weekend tych wakacji. W moim mini cyklu o wakacyjnych lekturach chciałabym jeszcze wspomnieć o książce, której recenzję, autorstwa Andrzeja Domagalskiego, już publikowałyśmy gościnnie na naszym blogu. Tutaj więc nie będzie wyczerpującej recenzji, raczej spis kilku prywatnych wrażeń i przemyśleń. Ta pozycja wydaje mi się znakomicie spełniać wymogi książki odpowiedniej na wakacje, i nie tylko. Ja nie mogłam się oderwać.
Andrzej Janeczko napisał „Trzeci Oddech Kaczuchy. O życiu i scenie” w sposób lekki i przyjemny w odbiorze, ujmując historię Kaczuch w serię anegdotycznych opowiastek. Jest o czym opowiadać. A do bohaterów tych historii natychmiast czuje się sympatię. Podoba mi się nie do końca linearne przedstawienie faktów, które przypomina snucie opowieści przy ognisku, a nie spisywaną punkt po punkcie, według ścisłego planu, biografię w encyklopedii.
Książka jest pięknie wydana, zawiera wiele czarno-białych zdjęć oraz ilustracji, w tym grafik wykonanych przez autora. Czyta się ja niemal jednym tchem, odkrywając z zadowoleniem kolejne smaczki. Dodatkowo książka zawiera nieco tekstów piosenek Trzeciego Oddechu Kaczuchy, co dla mnie stanowi wartość dodaną.
Co ciekawe, opowieści z życia prywatnego autora oraz Mai Piwońskiej czyta się z podobnym zainteresowaniem, jak wszystkie anegdoty związane ze sceną i kulisami. Teraz naprawdę muszę lepiej poznać twórczość Kaczuch. Dla mnie to raczej nietypowa kolejność bo zazwyczaj, zanim sięgnę po czyjeś zapiski kronikarskie, biograficzne itp., już bardzo dobrze (lub w zadowalającym mnie stopniu) znam twórczość ich bohatera. W przypadku Trzeciego Oddechu Kaczuchy znałam zaledwie kilka tytułów. Nic straconego – będę nadganiać te zaległości z przyjemnością.
Tym bardziej, że wraz z książką otrzymałam na stronie tytułowej przepiękną, osobistą dedykację, za co Panu Autorowi z całego serca dziękuję. Dzięki niej czytało mi się te opowieści życiowo-sceniczne jeszcze przyjemniej.
Polecam serdecznie. Znajdziecie tutaj wiele znajomych nazwisk, trochę realiów ze słusznie minionej epoki, liczne zwierzaki (przy)domowe, nieco sztuki graficznej i całe garście humoru, ale i powagi, tam gdzie trzeba. Książka spodoba się artystycznym duszom i wszystkim tym, którzy szukają swojej drogi w świecie sztuk scenicznych. Może nie sprzeda Wam złotego środka rozwiązującego wszystkie problemy, które na tej drodze spotkacie, ale pokaże Wam, że nawet jeśli natraficie na szlaban, zawsze można go jakoś obejść, by iść dalej. A przy tym jest po prostu barwną opowieścią o barwnych ludziach.
PAULINA JARZĄBEK