Archiwa tagu: miasto

Radiowy standup [relacja/recenzja]

i tyle

KTO?

Kabaret I tyle

CO?

Kabaret „I tyle” idzie na solo

KIEDY?

21.05.2018 r., godz. 20:00

GDZIE?

LostBar

W miniony poniedziałek odbyło się wyjątkowe wydarzenie. Dziennikarze radia RMF FM wyszli na standupową scenę! Mało tego, że wyszli to jeszcze opowiadali śmieszne historie z życia wzięte. Dobrze się ich słuchało – co nie zaskakuje, wiadomo, przecież są znakomitymi dziennikarzami radiowymi, ale zaskakująco dobrze się na nich patrzyło, co nie było tak oczywiste. Nie mogło mnie zabraknąć na tej imprezie, tak więc prowadzona ludzką ciekawością zawitałam w progi LostBaru. Szłam bez żadnych oczekiwań, w głowie piętrzyły mi się tylko pytania: czy dadzą radę? Czy będą śmieszni? Czy uda im się wejść w ramy standupu? I najważniejsze: jak wyglądają?

Publiczność zgromadziła się dość tłumnie, jak na małą przestrzeń knajpy, co było dodatkowym atutem, stwarzając kameralną atmosferę.

Wieczór otworzył Wojtek Pięta, który od kilku lat występuje jako standuper. Miał za zadanie rozgrzać publiczność, m.in. swoimi monologami, w których opowiedział swoich historię oświadczyn, a także nawiązał interakcje z widownią. Ponadto by jeszcze bardziej zaktywizować publiczność wykorzystał popularne w improwizacjach gry rozgrzewające. Wojtka na scenie widziałam po raz pierwszy. Sprawiał wrażenie trochę nieprzygotowanego i momentami improwizującego, co dla jednych mogło być niezauważalne, mi odrobinę przeszkadzało.

Po Wojtku na scenie pojawił się Przemysław Skowron, który każdego ranka budzi nas słowami: „Wstawajcie, szkoda dnia!”. Opowiadał o pracy w radiu, zdradzając kilka radiowych tajemnic oraz o bardzo popularnym trendzie w dzisiejszych czasach, mianowicie byciu fit i chodzeniu na siłownię. Miał utrudnione zadanie, ponieważ występował jako pierwszy i lekki stres dało się odczuć, przynajmniej na początku, bo potem było już tylko lepiej.

Następnie przyszedł czas na Tomasza Olbratowskiego, który wywołuje u nas uśmiech, często w drodze do pracy, porannymi felietonami radiowymi. Nie zawiódł i tym razem. Monologiem o swoim wyglądzie, pokazał jak duży dystans ma do siebie, co jest ważną cechą wśród artystów kabaretowych. Poruszył także temat przekleństw w żartach. Uświadomił tym samym, że w niektórych sytuacjach konieczne jest użycie przekleństwa, by oddać panujące wówczas emocje. Mam bardzo podobne zdanie na ten temat.

Ponownie na scenie pojawił się Przemysław Skowron, który przybrał rolę trochę konferansjera, trochę tzw. „przerywnika”. Zabieg ten wprowadził, przynajmniej dla mnie, niewielki chaos. Rolę właśnie takiego „przerywnika” mógł przyjąć Wojtek Pięta, który rozpoczął ten wieczór. Skoro on otworzył ten wieczór, naturalną rzeczą było dla mnie to, że poprowadzi go do końca.

Kolejnym dziennikarzem, który zaprezentował się podczas tego wieczoru był Jacek Tomkowicz – specjalista do spraw piosenek tych nowych i tych ciut starszych. To on codziennie puszcza hity muzyczne, które umilają nam godziny spędzone w pracy. W swoim monologu poruszył temat krakowskiego smogu i ogólnie mówiąc show biznesu, w którym zawarł sporo pobocznych wątków. Mimo mnogości tych wątków, w jego wypowiedzi nie było chaosu, co może tylko oznaczać, że ma posiada bardzo cenną umiejętność płynnego przechodzenia z tematu na temat.

Przyszedł czas na ostatniego członka kabaretu „I tyle” – Roberta Karpowicza. To właśnie między innymi dzięki niemu, macie codziennie od 14:00 do 18:00 lepszą połowę dnia! W swoim monologu opowiedział między innymi o miejscowości z której pochodzi, o dzieciństwie, przechodząc do tematu wychowania swojego syna. Widać, że dobrze czuje się na scenie i ma tzw. „flow”, trzymając publiczność cały czas na najwyższych obrotach… śmiechu oczywiście. 😉

Ponownie na scenie pojawił się Tomasz Olbratowski, kontynuując wątek z poprzedniej części swojego monologu. Moim zdaniem nie był to dobry zabieg, ponieważ niepotrzebne jest robicie jednego, bardzo dobrego monologu na dwie części. Widz traci wtedy orientację, skupia się na tym, by przypomnieć sobie to co artysta mówił parę minut temu, tym samym nie skupiając się na tym co mówi teraz. Przez co widz automatycznie jest zdekoncentrowany. Niemniej jednak druga część monologu nie gorsza od pierwszej!

Debiut dziennikarzy radiowych w roli standuperów oceniam na dobry, nawet bardzo dobry. Ich dużym plusem jest to, że każdy z nich posiada swoją, odrębną tematykę, wokół której się porusza, a przede wszystkim, w której czuje się dobrze, co widać podczas występu. Każdy z nich jest inny na scenie, w wyrażaniu emocji, gestykulacji czy mimiki. I mimo tego, że kompletnie się od siebie różnią, razem tworzą całość, która wzajemnie się uzupełnia i idealnie ze sobą współgra. Widać, że darzą się sympatią nie tylko na antenie radia, ale także i poza nią. Posiadają także w sobie taki pierwiastek, że wychodzą i od razu dają się lubić. Emanują życzliwością i ciepłem, bez dwóch zdań. I najważniejsze bawią się tym, mają z tego przyjemność i radość, ale nie tylko oni, widzowie również. Wieczór zaliczam do jak najbardziej udanych, mimo tych paru niuansów, o których pisałam powyżej.

ANETA TABISZEWSKA

Młodsza PAKA, czyli I Podkarpacki Przegląd Kabaretów Młodzieżowych w Jarosławiu [relacja]

Co?

I Podkarpacki Przegląd Kabaretów Młodzieżowych „Młodsza PAKA”

Kiedy?

24.05.2017 r.

Gdzie?

Miejski Ośrodek Kultury w Jarosławiu, województwo podkarpackie

Młodsza PAKA

W minioną środę miało miejsce nie lada wydarzenie, bo I Podkarpacki Przegląd Kabaretów Młodzieżowych „Młodsza PAKA” w Miejskim Ośrodku Kultury w Jarosławiu. Przed pięcioosobowym Jury i salą wypełnioną kilkuletnią publicznością, zaprezentowały swoje autorskie programy cztery grupy młodzieżowe. Całość wydarzenia poprowadził Paweł Sroka – aktor, instruktor do spraw teatru i plastyki.

„Młodsza PAKA” to nowatorski pomysł dwóch organizacji kulturalnych: Miejskiego Ośrodka Kultury w Jarosławiu oraz Stowarzyszenia Promocji Sztuki Kabaretowej PAKA w Krakowie, które są jego organizatorami. Celem tego Przeglądu jest ożywienie w młodych ludziach zainteresowania sztuką kabaretową, prezentacja oraz promowanie na szerszą skalę talentu artystycznego młodzieży, jak również integracja tego środowiska.

Konkurs rozpoczęła grupa z Miejskiego Domu Kultury w Lubaczowie, „BOMB-LE”. Zaprezentowali oni program pod tytułem „Śpiąca królewna”, natomiast za scenariusz i reżyserię widowiska odpowiedzialna była Pani Grażyna Bielec. Spektakl, bo tak go trzeba nazwać, był połączeniem sztuki teatralnej z nutką humoru. Bazując na dość znanym motywie bajki „Śpiąca królewna”, młodzież z Lubaczowa zaprezentowała ją w zupełnie inny, oryginalny sposób. Przedstawili ciąg dalszy opowieści o zaspanej królewnie, nie do końca szczęśliwy, jak sami zresztą stwierdzili podczas przedstawienia. Wyróżnić tu na pewno należy niesamowitą grę aktorską uzdolnionej młodzieży z Lubaczowa oraz słowne nawiązywanie do współczesności, co nadało przedstawieniu cech humorystycznych.

2

 Współczesna „Śpiąca królewna”, fot. Aneta Tabiszewska

Kolejnym zespołem kabaretowym były dwie dziewczyny: Magdalena Zarembska oraz Małgorzata Stopyra, również z Miejskiego Domu Kultury w Lubaczowie. Dziewczęta zaprezentowały skecz pod tytułem „Kryminał”, podobnie jak przy poprzedniej grupie za scenariusz i reżyserię odpowiedzialna była Pani Grażyna Bielec. Występ całkowicie różnił się od wcześniejszego przedstawienia. Ten z kolei był nawiązaniem do powszechnie panujących stereotypów: otyłości oraz kobiet oglądających wspólnie seriale. Dziewczyny, kłócąc się o to, kto w serialu okazał się mordercą, odegrały swoje role wprost wyśmienicie! Podczas skeczu śmiech na sali nie ustawał, do tego stopnia, że same aktorki zaczęły delikatnie „gotować się”  na scenie. Co moim zdaniem wcale nie jest złe, ponieważ pokazuje naturalność i dystans występujących.

3

Kłótnia podczas oglądania serialu, fot. Aneta Tabiszewska

Następną grupą kabaretową była „Dziewiąteczka” ze Szkoły Podstawowej nr 9 w Jarosławiu, która przedstawiła program „Migawki zza biurka i ławki”, a za scenariusz i reżyserię odpowiadała Pani Barbara Jańczak. Występ w sposób satyryczny i humorystyczny ukazywał zajęcia szkolne. Wyróżniały go scenki przeplatane piosenkami, co zdecydowanie było plusem programu, ze względu na nietypowość, ponieważ jak dotąd żadna grupa w swoim programie nie zaprezentowała piosenki. Dało się także zauważyć dwie przeciwstawne postacie na scenie: pilną uczennicę oraz tę powszechnie zwaną „leserką”, które były podstawą całego występu. Można było odnieść także wrażenie, że program był nawiązaniem do filmu „Akademia Pana Kleksa”. Końcowe odczucia były zdecydowanie pozytywne.

4

Kabaret Dziewiąteczka, fot. Aneta Tabiszewska

Ostatnim zespołem była „Jedyneczka” z Publicznego Gimnazjum nr 1 w Jarosławiu, która zademonstrowała program o nazwie „Everybody klaszczą”, za scenariusz i reżyserię odpowiadał Pan Maciej Inglot. Młodzież postawiła na muzykę, prezentując swoje wersje piosenek disco polo, wykonawców: Tomasza Niecika, Zenka Martyniuka oraz zespołu „Weekend”. Na scenie pojawiły się tancerki oraz król disco polo, a wraz z nimi dużo tańca, szaleństwa i improwizacji, jak to podczas występów tego gatunku muzyki bywa.

5

Król i królowe disco polo, fot. Aneta Tabiszewska

Po ostatnim występie Jurorzy udali się na naradę, która wbrew pozorom okazała się nie taka łatwa, jak na początku przypuszczali. Miałam zaszczyt być jedną z osób zasiadających w tegorocznej komisji Przeglądu i powiem Wam, że wybór nie był łatwy. Wśród Jury dominowały dwie wiodące prym grupy kabaretowe, każda strona walczyła zaciekle o przekonanie pozostałych, ale jakoś doszliśmy do kompromisu.

Następnie przyszedł czas na warsztaty kabaretowe, które poprowadził Łukasz Błąd – artysta kabaretowy, radiowiec, lider kabaretu Kaczka Pchnięta Nożem. Podczas warsztatów młodzież dowiedziała się między innymi jak pracować z mikrofonem czy rekwizytem, tak by nie przeszkadzał, a tylko pomagał w występie; jak nawiązać interakcję z widownią, a także jakie ćwiczenia są przydatne na rozgrzanie aparatu mowy.

6

Praca z mikrofonem, fot. Aneta Tabiszewska

Po warsztatach miało miejsce oficjalne ogłoszenie wyników oraz wręczenie nagród rzeczowych i pieniężnych, a także nagrody specjalnej – nagrania w Radiu Rzeszów, o czym na bieżąco informowaliśmy. Jednak, żeby tradycji stało się zadość, przedstawię dwa zwycięskie zespoły tegorocznego I Podkarpackiego Przeglądu Kabaretów Młodzieżowych. Zostali nimi: „BOMB-LE” oraz Magdalena Zarembska i Małgorzata Stopyra.

7

Fot. Grażyna Bielec, Jury wraz z Laureatami

Podsumowując I Podkarpacki Przegląd muszę zaznaczyć, że jest to wspaniała inicjatywa, która pozwala nastolatkom „wyżyć” się artystycznie, czerpiąc równocześnie z tego przyjemność. Poziom konkursu był zaskakująco wysoki, nie spodziewałam się aż tak uzdolnionej młodzieży, a atmosfera podczas Przeglądu była fantastyczna.

Bardzo mnie cieszą takie przedsięwzięcia, a serce, zapewne nie tylko moje, a każdego związanego z kabaretem, raduje się i bije mocniej widząc, że młodzież nie tylko siedzi przed komputerem, telewizorem czy w swoich iPhone’ach, lecz pragnie rozwijać swoje pasje i uczyć się nowych rzeczy.

Jednocześnie chciałabym zaapelować do stowarzyszeń, fundacji i ośrodków kulturalnych, zwłaszcza tych z małych miejscowości, aby nie bały się podejmowania takich projektów! Sama, będąc z małej miejscowości, nie miałam możliwości rozwoju swojej pasji w latach młodzieńczych, nad czym dzisiaj ubolewam, widząc satysfakcję i radość, jaką dzieciaki czerpią z takich inicjatyw. Dlatego tym bardziej cieszę się z takich przedsięwzięć.

 

ANETA TABISZEWSKA

Krakowskie Akcenty Kabaretowe [cz. I]

Przedstawiamy nowy cykl artykułów inspirowanych Krakowem. Kolejne części w co drugą środę. Spróbujemy stworzyć dla Was Kraków utkany z kabaretowych wzmianek. Założenie jest proste – pokazać Kraków przez pryzmat kabaretowych scenek, piosenek, tekstów prezentujących mniej lub bardziej ścisłe skojarzenia i tematy związane z tym miastem. Przy okazji odkryjemy artystyczne połączenia między kabaretem a innymi gałęziami sztuki – nie zawsze oczywiste. Na pierwszy ogień najbardziej ogólna kategoria: po prostu „MIASTO”.

Kotki_ul.GołębiaBardzo krakowskie, uśmiechnięte koty z ul. Gołębiej.

KRAKOWSKIE AKCENTY KABARETOWE
I MIASTO

Kraków – miasto królów. Zamek Królewski na Wawelu jest jego wizytówką, choć ma w swoim dorobku także niechcianą wizytę pewnego doktora, a wcześniej zalęgły się tam Prusaki… tfu! Austriaki, oczywiście. Co więcej – pozostawili po sobie kilka pamiątek (a kilka zabrali).

Wawel na trwałe zapisał się w polskiej ikonografii. Jego przebudowy na początku XX wieku (zresztą szał budowania i burzenia rozszerzył się wtedy na całe miasto), były powodem sporów i okazją do kpin. W Zielonym Baloniku zaowocowało to np. serią karykatur wawelskich, wykonanych w różnych stylach.

Również i dzisiaj zdarzają się artystyczne nawiązania do tej szacownej budowli. To tam kierują swoje kroki liczne zastępy turystów, które i przewodnikami nie pogardzą. Najlepiej takimi z dziada pradziada – jak ten ze skeczu kabaretu Czołówka Piekła, który możecie obejrzeć tutaj.

Po tematykę wawelską sięgnął także kabaret Limo w legendarnym już chyba skeczu z XV Ryjka o krypcie wawelskiej. Nie widziałam i pewnie już nie uda mi się go zobaczyć, ale czytałam o tej sprawie niejedno – kto ma ochotę zgłębić to zagadnienie, bez trudu dokopie się do komentarzy na ten temat, wpisując w wyszukiwarkę internetową odpowiednią frazę. Warto pamiętać, że po trudne, niewygodne i kontrowersyjne tematy kabaret (jako sztuka) także sięga i czyni to nie od dzisiaj. Satyra nie zna tematów tabu.

Po inny krakowski emblemat sięgnęła Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn z Olą. A jest to symbol wysokich lotów – gołębie. Dokarmiane przez turystów na płycie Rynku rosną dorodne i bezkarnie bezczeszczą pomniki (a czasem i owych turystów) zrzucanymi znienacka bombami ekologicznymi. A kto jak kto, ale Kuźnia na gołębiach się zna, bo jest nie mniej krakowska od nich. Przypomnijmy sobie jeszcze raz „Krakowskie gołąbki”, bo warto (np. klikając tutaj).

Na tym nie koniec. Czy kojarzycie Grzegorza Turnaua i Andrzeja Sikorowskiego? A wiedzieliście, że mają kabaretową przeszłość? Grzegorz Turnau przez wiele lat był ściśle związany z Kabaretem Piwnica Pod Baranami. Natomiast zespół Pod Budą, któremu lideruje obecnie Andrzej Sikorowski, w pierwszej fazie istnienia był kabaretem pod tą samą nazwą, z Bohdanem Smoleniem na czele, działającym w Klubie Buda (a właściwie pod nim). Wspomniany wyżej duet muzyczny na pewno znacie z piosenki „Nie przenoście nam stolicy do Krakowa”, w której „złote nuty spadają na Rynek” i „po królewsku gotuje Wierzynek”. Tak śpiewają Krakusi o Krakowie.

Skoro już nawiązujemy ponownie do topografii Krakowa, wspominając Rynek, to przejdźmy kawałek dalej, mińmy Kościół Mariacki i skręćmy w ulicę Szpitalną, aż do Placu Św. Ducha. Tam, niedaleko dawnego domu Wyspiańskiego, w rogu placu, znajduje się Scena Przy Pompie, należąca do Teatru im. Juliusza Słowackiego. Pompę utrwalił w swoim wierszu z 1946 roku Konstanty Ildefons Gałczyński, współtwórca pierwszego kabaretu powojennej Polski, Siedem Kotów, założonego we wspomnianym roku właśnie w Krakowie. Tekst ten oprawił muzycznie i wykonuje do dzisiaj Grzegorz Turnau.

DYGRESJA: Przy okazji wspomnę, że Stowarzyszenie PAKA od 12 czerwca, właśnie na Scenie Przy Pompie, rusza z wakacyjnym cyklem kabaretowym – Wakacyjna PAKA z Pompą. Cały program wygląda zachęcająco, ale oczywiście, jak to ja, szczególnie polecam krakowskie grupy: Kabaret 7 minut Po, Sekcję Muzyczną Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn z Olą (nawet bez Oli, choć tęskno) i Kabaret Róbmy Swoje. Cały program znajdziecie np. tutaj. KONIEC DYGRESJI

Grupa Rafała Kmity oprócz piosenek satyrycznych tworzy także przepiękne utwory liryczne. Posłuchajcie, za co artyści zespołu kochają Kraków.

I w roli wisienki na torcie, piosenka w której nie pada ani jedno słowo odniesienia do Krakowa, ale ma za to iście krakowski teledysk – od planu zdjęciowego, po obsadę. Przed Wami klip do utworu „Bombonierka”, nagranego przez Basię Stępniak-Wilk (dawniej artystkę Kabaretu Loch Camelot) i Grzegorza Turnaua (tak, znowu on – wyjątkowo płodny artysta) – klik, klik.

I tym radosnym akcentem zakończę pierwszą część Krakowskich Akcentów Kabaretowych. Oczywiście, Kraków nie zawsze ma tak laurkowe oblicze. To tylko kilka kabaretowych i quasi-kabaretowych obrazków tego miasta. Zachęcamy Was do samodzielnych poszukiwań. I zapraszamy za dwa tygodnie na drugą część cyklu, w której będziemy tropić krakowskie legendy i baśnie podane po kabaretowemu.

PAULINA JARZĄBEK