Archiwa tagu: Magdalena Kubicka

Konkurs Piosenki i Konkurs Główny 34. Przeglądu Kabaretów PAKA [relacja]

W części konkursowej 34. PAKI jak zwykle działo się najwięcej: były piosenki, stand-up, one-man-show, klasyczne kabarety. Tych ostatnich było najmniej, ale i tak Konkurs Główny PAKI należy do moich ulubionych punktów programu tego przeglądu. Tegoroczną edycję poprowadził Bartosz Demczuk.

Pierwszego dnia Konkursu Głównego zaczęliśmy wieczór od Konkursu Piosenki, w którym zaprezentowało się czterech uczestników. Marco Marecki z zespołem wykonał „Piosenkę Czeską”, dość miły w odbiorze utwór z czeskimi wtrąceniami i kilkoma aluzjami politycznymi, które mnie wydały się niepotrzebne w tym miejscu. Jednak piosenki słuchało się dobrze.

DSCN3128.JPG

Kabaret NASZ wykonał piosenkę „Poniedziałek”, a mnie wciąż brzmi refren: „Ach, jaka to by była słodka zbrodnia, zlikwidować pierwszy dzień tygodnia”. Na ten utwór zwróciłam uwagę już w czasie krakowskich eliminacji, bo piosenki są zdecydowanie najmocniejszą stroną tego kabaretu.

DSCN3137.JPG

Adam Wacławiak to już w zasadzie klasyk gatunku. I chociaż utwór „Świadectwo dojrzałości” nie należy do moich ulubionych z repertuaru Adama, dobrze było znowu usłyszeć i zobaczyć go na scenie. Samej piosence trudno odmówić trafności, a wykonawcy – niewątpliwego uroku scenicznego.

DSCN3151.JPG

Na koniec tej części wieczoru wystąpiła wisienka na torcie – a raczej cztery – Kabaret A JAK!. Gdybym miała możliwość przyznania Grand Prix za Konkurs Piosenki, nagroda trafiłaby właśnie do nich. Chciałabym napisać dużo i mądrze o tym wystąpieniu, ale na usta i klawiaturę ciśnie mi się tylko „WOW!”. Tekst, wykonanie, choreografia – wszystko pasowało do siebie idealnie. Dla mnie to był najpiękniejszy moment całej PAKI, ale o tym wspomnę szerzej jeszcze w innym tekście. Dziewczęta oraz towarzyszący im przygodnie zespół Los Mechanikos zdobyli w Konkursie Piosenki pierwsze miejsce, i jest to nagroda w pełni zasłużona. Brawo!

dscn3183.jpg

W Konkursie Głównym jako pierwsza wystąpiła Magda Kubicka. Podtrzymuję swoje odczucia z eliminacji – stand-up Magdzie leży, wydaje się w nim czuć lepiej niż w formie czysto-kabaretowej. Nadal nie jest to najbardziej lubiana przeze mnie forma estradowa, ale jestem w stanie odnaleźć w tym programie elementy dla siebie, które mnie bawią.

dscn3203.jpg

Szymon Łątkowski w swoim one-man-show wcielił się w szereg postaci. Muszę przyznać, że formalnie ten program wydaje się być przygotowany perfekcyjnie. Swoją grą Szymon wywalczył sobie miejsce trzecie oraz nagrodę publiczności.

DSCN3233

Stand-up Pauliny Potockiej w pewien sposób kojarzy mi się z wystąpieniami Karola Kopca, choć i odniesienia do Andrzeja Poniedzielskiego nie są tutaj bezzasadne. Na pewno dynamika Pauliny wyróżnia ją wśród solowych wykonawców. I dodaje jej uroku. Paulina zdobyła II miejsce, ex aequo z Kwiatkowski I Bank.

DSCN3246.JPG

Jako czwarty wystąpił reaktywowany Kabaret Kałasznikof w programie „Charaktery”. Cieszę się, że grupa wróciła do gry, bo ich pierwsze wystąpienia wspominam bardzo dobrze. Tym bardziej, że był to jeden z dwóch klasycznych kabaretów biorących udział w tegorocznym konkursie. Najbardziej z całego programu w pamięć zapadła mi świetna piosenka finałowa i zabawny skecz ze zwierzętami spacerującymi po ludzkim ZOO. Występ Kabaretu Kałasznikof zakończył pierwszy dzień zmagań konkursowych.

DSCN3293.JPG

Drugi dzień rozpoczął się również od Konkursu Piosenki. Na scenie jako pierwszy pojawił się Zespół Inżynierii Środowiska z piosenką o gorylu, który potrafiłby pokonać wszystkie przeszkody do szczęścia. Też by mi się taki przydał.

Jako drugi zaprezentował się Klub Szyderców Bis w utworze „Na Kaponierze”. Posłuchaliśmy więc romansu o wpływie budownictwa na miłosną relację dwojga kochanków. Grupa odwołuje się do stylistyki międzywojennych piosenek kabaretowych i doskonale wyczuwa się inspirację latami 20. i 30. w tej twórczości. Według mnie była to jedna z najlepszych piosenek zaprezentowanych w tym konkursie.

DSCN3317.JPG

Jan Woldan z kabaretu Teatralski zaśpiewał piosenkę „Psychika hipochondryka”, której wykonanie bardzo mi się spodobało i pozostawiło w mojej pamięci obraz sympatycznego wykonawcy.

DSCN3339.JPG

Kabaret FAN przedstawił utwór „Trzy spełnione doby”, a w nich wpływ artystycznych wizji na modelkę. Wokalistce gratuluję wygimnastykowania. I ładnego głosu.

DSCN3345.JPG

Tę część wieczoru zakończył Kwartet Wokalny Voice Band z utworem „Upięknij się”. Odkąd usłyszałam piosenkę o Don Kichocie w wykonaniu tej grupy, zajmuje ona wysokie miejsce w mojej prywatnej kolekcji wykonawców utworów satyrycznych z duszą. I tutaj nie zawiodła mnie muzyczna opowieść o poprawianiu męskiej urody.

W drugiej części Konkursu Głównego jako pierwszą zobaczyliśmy Monikę Nowogrodzką w piosenkowo-monologowym programie o związkach damsko-męskich. Chociaż program wymaga lekkiego dopracowania, oglądałam go z przyjemnością. Dałabym mu drugą szansę. Od Moniki emanuje niezwykle dobra energia.

DSCN3380.JPG

Zdobywcy Grand Prix tegorocznej edycji PAKI, Kabaret FiFa-RaFa, pokazali klasyczne skecze z kilkoma mocnymi momentami i zabawą stereotypami. Po raz pierwszy miałam okazję zobaczyć ten skład na scenie. To drugi, klasyczny kabaret w tej edycji konkursu, więc zwracałam na ich program szczególną uwagę. Podoba mi się jego wizualne opracowanie oraz pomysł na skecz o tym, co by było, gdyby ktoś kiedyś nie wymyślił celibatu. Moim faworytem jest jednak skecz o bibliotekarce.

DSCN3414.JPG

Grzegorz Dolniak swoim stand-upem wypracował sobie miejsce I. I chociaż najbardziej lubiłam wcielenia Grzegorza w Kabarecie Szarpanina, to wiele fragmentów tych konkursowych monologów również mi się podobało. Grzegorz Dolniak zdobył także nagrodę publiczności drugiego dnia konkursu.

DSCN3454.JPG

Drugi dzień zmagań konkursowych zakończyliśmy muzycznie. Wystąpił Kwiatkowski I Bank, zapewniając sobie tym wystąpieniem miejsce drugie, obok Pauliny Potockiej. Był to bardzo dobry koncert, dużo lepszy niż jego wersja z eliminacji. Półfinałowego grania nie miałam okazji obejrzeć, ale porównując granie finałowe z eliminacjami widzę znaczne postępy w ogólnym kształcie programu. Kto pamięta piosenki Kabaretu 7 minut Po, odnajdzie w tych utworach podobne konstruowanie tekstu, choć tematyka bywa nieco inna.

DSCN3474.JPG

I to już koniec opowieści o konkursowej 34. PACE. Zawsze chętnie oglądam konkursy i zazwyczaj znajduję w nich coś dla siebie. Cieszę się, że po raz kolejny mogłam obejrzeć finałowe pokazy pakowych zmagań konkursowych.

PAULINA JARZĄBEK

Wieczór ze Szczęściarzami [Miesiąc w Szczęściu, odc. 6]

Miesiąc w Szczęściu trwa. 22 stycznia w Teatrze Szczęście spotkali się Szczęściarze, czyli artyści blisko z tym miejscem związani, by zaprezentować widzom jedyny, niepowtarzalny program, komponowany na ten jeden wieczór. O spisanie swoich wrażeń z tego spotkania poprosiłyśmy jego uczestniczkę. Przed Wami gościnnie, relacja ze styczniowych Szczęściarzy. Nas zachęciła.

 

Co?

Szczęściarze

Kto?

Ścibor Szpak, Andrzej Talkowski, Paweł Sadowski, Tomasz Zatorski, Kuba Gucik, Magdalena Kubicka, Czesław Jakubiec, Michał Mazanek, Damian Skóra

Kiedy?

22.01.2017 r., 19:00

Gdzie?

Teatr Szczęście

 

Nawet  najlepszy program telewizyjny nie odda uroku i klimatu występu na żywo. Dlatego takie rozrywki preferuję, dlatego taki kabaret polecam. Co tam ewentualne potknięcia, brak jakiegoś rekwizytu, ewentualne niedociągnięcia… Takie emocje dzieją się tylko raz. Już nikt nie powtórzy identycznie danej sceny, nie wypowie monologu tym samym tonem, nie zareaguje tak samo spontanicznie na nieprzewidzianą sytuację. Ten spektakl jest tylko dla nas, tu i teraz, możemy czuć się niemal jak w teatrze jednego widza. Co tam parę osób więcej, ja zatapiam się we własnej percepcji tego momentu. Zatopcie się i Wy.

Teatr Szczęście – chyba lepszej nazwy nie mógł otrzymać. Dla każdego  owo szczęście może być czymś innym. Dla mnie jest nim, ponieważ powstało miejsce, które choć trochę wypełni lukę w mym sercu, pozostałą po „Wrzosie”. Mogę nadal spotykać postacie, które mnie nie tylko bawią, ale i pogłębiają pewien poziom wrażliwości. Uczą nowego spojrzenia na humor, zmuszają do refleksji. Nie opowiem Wam wszystkiego o „Szczęściu”, odkryjcie je po swojemu, np. podczas cyklu „Szczęściarze”, który odbywa się co miesiąc. Na ostatnim z takich pokazów w tym mini teatrze poczułam się jakbym odwiedziła nie tylko teatr, ale i operę, i kabaret, i coś bliżej nieokreślonego, a wszystko to w sympatycznej, wręcz „rodzinnej” atmosferze. Magiczne miejsce na mapie Krakowa.

Chyba już czas opowiedzieć coś więcej o samych występach i artystach. Nie licząc zabawnej przed zapowiedzi, której dopuścił się główny konferansjer tamtego wieczoru – Doktor Absurdu, Ścibor Szpak; Pan Domu, Dyrektor Teatru Szczęście – Andrzej Talkowski opowiedział o maszynie szczęścia, którą sam zbudował i umieścił na sali. Jeden z widzów chętnie z niej skorzystał i wyszedł zeń jeszcze szczęśliwszy. Zarówno wówczas, jak i później Pan Andrzej nie szczędził nam efektów specjalnych, które bardzo urozmaicały spektakl.

img_0002

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Główna część artystyczna rozpoczęła się od utworu, którego nazwa, jeśli nie brzmi „ał”, to zdecydowanie mogłaby tak brzmieć. Zranione serce pewnego pana zostało rozkrojone niczym tort, ał, bolało, ale jak przyjemnie brzmiało… Paweł Sadowski przy akompaniamencie Tomasza Zatorskiego spokojnie wprowadził mnie w klimat najbliższych dwóch godzin.

img_0008

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Kolejny występ, przyznam, zaskoczył mnie. Może dlatego, iż nie spodziewałam się zobaczyć nowych twarzy, tym bardziej takich, które przeniosą mnie w nowy wymiar kabaretu. Opera to nie jest coś, co lubię szczególnie, tymczasem głos Czesława Jakubca od razu mnie urzekł. Nie tylko głos, ale cała osobowość zasługiwała na uznanie: ta teatralna mimika, wyczucie, że o wyjątkowym stroju nie wspomnę. Podobnie, jak w przypadku jego towarzysza, Michała Mazanka, który pięknie przygrywał swemu koledze i równie pięknie wyglądał. Tak właśnie lubię być zaskakiwana, takie persony cenię. Chętnie zobaczę ich  jeszcze niejeden raz.

img_0017

Fot. Kabaretowa Szczęściara

 

Było to idealne wprowadzenie do tego, co nastąpi za chwilę, bo dla mnie to już deser 🙂 Na scenę wchodzi Ścibor Szpak wraz z charakterystycznymi dla swojej twórczości rekwizytami. Tym razem jednym rekwizytem składającym się z kilku elementów. Geniusz tego absurdu jest nie do opisania, to trzeba zobaczyć na żywo. Hymn Ikei (mam tendencje do nadawania nazw własnych) sprawił, że robiliśmy to, co potrafimy nieźle jako naród  ̶  śmialiśmy się sami z siebie.

img_0029

Fot. Kabaretowa Szczęściara

 

Tylko po to, by zaraz potem dać się rozbawić jedynej kobiecie występującej tego wieczoru na scenie Teatru Szczęście. Magdalena Kubicka idzie jak burza ze swoim dowcipem, który zaserwowała nam pod postacią stand-upu. Uwielbiam takie spostrzegawcze, bezkrytyczne spojrzenie, choćby na siebie, przeistoczone w mocny żart. Niedoszła prawniczka z wieloma pomysłami, strumieniem świadomości i błyskiem w oku. Polecam. Tym bardziej, że kobieta w kabarecie to nieczęsty widok, a kobieta w stand-upie jeszcze rzadszy. Cudowna ironia o tym, jak my kobiety nie doceniamy facetów oraz metoda na Jastrzębia wspaniale wkomponowały się w moje poczucie humoru.

img_0045

Fot. Kabaretowa Szczęściara

 

Przyszła pora na celebrytów, a dokładniej jednego celebrytę i tu znów pojawia się duet Pawła Sadowskiego i Tomasza Zatorskiego oraz Kuba Gucik przy klawiszach. Zabawny tekst z pewną refleksją o sławie, krótko i na temat.

img_0069

Fot. Kabaretowa Szczęściara

 

Po krótkiej przerwie od stand-upu wracamy. Kolejny naturszczyk nowej sceny pieczołowicie dopracowuje swój program, którego nazwy tym razem nie wymyśliłam. Zdecydowanie utkwił mi w pamięci tekst o wegetarianach, pewnie dowcipny dla wielu. Ze stand-upem bywa różnie,  ale, jak to mówią, jest ryzyko, jest zabawa. Nigdy do końca nie wiadomo,   jak publiczność zareaguje na nieco ostrzejszy dowcip, co zresztą Damian Skóra sprawdzał przed głównym wystąpieniem. Próba żartu chyba przebiegła po jego myśli, skoro zdecydował się zostać na scenie 😉

img_0078

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Oprócz tego, że lubię kabaret, lubię też dobry kryminał, toteż tekst Ścibora Szpaka w wykonaniu Czesława Jakubca: „Renata denata”, to już gejzer przyjemności. Zaśpiewana w iście aktorski sposób sprawiła mi dużą przyjemność.

 Ale, proszę Państwa, to nie wszytko, co to się będzie teraz działo: fakir przedstawia prawdziwą mozaikę dowcipu, iluzji, teatru i sama już nie wiem, czego jeszcze 🙂  (Nawiasem mówiąc, muszę się dowiedzieć, gdzie Dyrektor zaopatruje się w kostiumy). Pan Talkowski tworzy niepowtarzalny klimat swoimi barwami, minami i naprawdę wyjątkowym poczuciem humoru, którym wyraźnie zaskarbił sobie sympatię publiczności.

img_0081

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Na tym można by zakończyć, ale nie! W Teatrze szczęśliwości impreza trwa nadal. Tym razem u Dentysty spotykają się znów Czesław i Michał, którym tekstu dumnie użyczył Ścibor, po raz kolejny zresztą, a zaraz potem sam zaprezentował nowy utwór i nowy instrument, zwany egzotycznie, jak na tego artystę przystało, Pistolutnią. Nie powiem za wiele, żeby nie zepsuć zabawy tym, którzy nie widzieli. Jak wszystkie programy Pana Szpaka  –  to po prostu trzeba zobaczyć. Niech wymowna nazwa sama zachęci do wysłuchania i obejrzenia.

img_0122

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Tyle z części głównej długiego i wesołego wieczoru ze Szczęściarzami. I ja się czuję szczęściarą, że mogłam tam być. Nie myślcie sobie, że wyjątkowy wieczór w wyjątkowym miejscu skończył się tak zwyczajnie. Na koniec wszyscy występujący zaśpiewali „Refren”,  który miał nawet zwrotki 😉  A potem… A potem to już było after party, w którym wszyscy mogli wziąć udział. Ja tam nie byłam, miodu i wina nie piłam, ale na pewno tam powrócę. Kto pójdzie ze mną?

Napisała KABARETOWA SZCZĘŚCIARA