Archiwa tagu: Le Chat Noir

Publicysta w kabarecie [artykuł]

PUBLICYSTA W KABARECIE.png

Pisząc o historii kabaretów europejskich wielokrotnie wspominałam, że były one mocno związane ze środowiskami dziennikarskimi. Chciałabym w tym tekście rozwinąć wątek publicystów, dziennikarzy i karykaturzystów, którzy tworzyli pierwsze kabarety. Oczywiście, nie ma tu miejsca na pokaźnych rozmiarów opracowanie naukowe, więc skupię się tylko na kilku nazwiskach i tytułach.

Liberum Veto i inne

Zacznę od wymienienia pism satyrycznych, wokół których skupili się twórcy Czarnego Kota, Zielonego Balonika i Jedenastu Katów. Zdaję sobie sprawę, że często nawiązuję do tych trzech grup, ale stanowią one reprezentacje głównych cech kabaretu francuskiego, polskiego i niemieckiego z tamtych lat. W przypadku Chat Noir, pierwszego kabaretu, pismo pod tym samym tytułem (prawie: pełna nazwa brzmiała La Revue du Chat Noir) powstało w celach promocyjnych. Rudolf Salis uznał, że pomoże ono rozpropagować twórczość artystów związanych z Czarnym Kotem, więc jego główną treścią były wiersze, piosenki i karykatury. Ukazało się ponad 800 numerów pisma, w dwóch seriach, od 1892 do 1897 roku. Jeszcze nie zdążyłam zapoznać się z pełną historią pisma, ale jeśli macie ochotę, jeden z numerów możecie obejrzeć na stronie Galliki.

Ze względu na “reklamową” treść pisma, tematyką nie odbiegało ono od tego, co można było zobaczyć w Chat Noir: problemy społeczne, satyra codzienności, uliczne ballady, nurty artystyczne fin de siecle’u. Poza tekstami Bruant i innych literatów (np. Verlaine’a) można było w nim znaleźć ilustracje Steinlena, Willete’a czy Caran d’Ache’a (rysunki militarne).

Co do Jedenastu Katów, sytuacja była podobna do tej z Zielonego Balonika. Monachijski kabaret zawiązał się wokół pisma Simplicissimus, w którym królowali graficy i karykaturzyści, szczególnie T. T. Heine i Ernst Neumann. Dzięki ich satyrycznym rysunkom pismo było bardzo popularne i nieco tej popularności odstąpiło Jedenastu Katom, bo ci sami twórcy projektowali plakaty i litografie dla kabaretu. Samo pismo powstało w 1896 roku, czyli pięć lat przed powstaniem Die Elf Scharfrichter, a jedna z legend założycielskich głosi, że to w jego redakcji pojawiła się myśl o utworzeniu kabaretu. Nie bez znaczenia był tutaj polityczny profil pisma. Swoje teksty publikował w nim m.in. Frank Wedekind.

Zielony Balonik swoich karykaturzystów pozyskał ze środowiska skupionego wokół pisma Liberum Veto, w którym także rządziła karykatura i rysunek satyryczny. I chociaż Zielony Balonik uparcie migał się od bezpośredniego nawiązywania do polityki, to wraz z czołowymi twórcami Liberum Veto przejął chęć zabawy w, jak to pisał Tomasz Weiss, “artystycznym gronie”. Stamtąd trafił do kabaretu m.in. Kazimierz Sichulski. Obrazy, grafiki i karykatury zasłaniały ściany Jamy Michalika i były jednym ze sposobów na tymczasowe opłacanie długów u właściciela.

Z Liberum Veto był związany także jeden z filarów Balonika – Adolf Nowaczyński: dramatopisarz, publicysta, satyryk, literat. Najpierw zwolennik Boya, w późniejszych latach jego krytyk, nazywający poglądy kolegi “boyszewizmami”. Niemniej jednak stosunek obu panów do Krakowa był podobny – mimo wyprowadzki do Warszawy zawsze ciepło wspominali Królewskie Miasto, choć w spojrzeniu Neuwerta było więcej ciemnych barw i gorzkich smaków.

Nowaczyński pisywał m.in dla pisma Świat, w którym opublikował reportaż Igraszki Zielonego Balonika (w 1909 roku). Na mojej półce czekają dwa tomy jego felietonów. Kiedy tylko się z nimi zapoznam, na pewno podzielę się tutaj swoimi wrażeniami.

W Krakowie było także pismo artystyczne, Życie, o którym pisałam już sporo. To w nim powstały założenia Młodej Polski i tam też gromadzili się zwolennicy Przybyszewskiego, którzy potem przenieśli się do Jamy Michalika. Wśród nich m.in. Boy i Nowaczyński. Nam jednak idzie o dziennikarskie komentarze do rzeczywistości, a nie do sztuki.

W przyszłości napiszę więcej o pismach satyrycznych. Tutaj wystarczy nam tych kilka zdań. Ogólnie mamy więc do czynienia z prasą rozrywkową. Jednak przyjrzyjmy się, co pisywali autorzy tekstów kabaretowych, gdy akurat nie składali zabawnych rymowanek.

Wokół Czasu

Poza sensacyjnym Ilustrowanym Kuryerem Codziennym  w galicyjskim Krakowie królował Czas – ostoja “Stańczyków” i tradycji. Czyli po prostu konserwatyzmu na modłę rozbiorową. Czego by o tym piśmie nie mówić, wśród jego dziennikarzy znajdował się m.in najlepszy przyjaciel Boya-Żeleńskiego, Rudolf Starzewski (Dziennikarz z Wesela), późniejszy redaktor naczelny, a także współautor zielonobalonikowych szopek, Witold Noskowski. Wesoło musiało być w czasowej redakcji.

Wspomniany wyżej Nos, zwany również Taperem, w Baloniku przygrywał na klawiszach, a po Baloniku pracował m.in w Kurierze Warszawskim, Dzienniku Powszechnym a następnie w Kurierze Poznańskim, gdzie redagował “Dział Kultury i Sztuki”. Pisywał rzetelne recenzje teatralne, wykazujące się znajomością rzemiosła.

Nie mogłabym nie wspomnieć tutaj także o Tadeuszu Boyu-Żeleńskim. Lekarzem był może koszmarnym, ale jeszcze będąc w Zielonym Baloniku, zaczął pisywać (zresztą na początku do Czasu właśnie) wspaniałe, rozbudowane recenzje teatralne, które czyta się niczym najlepszą literaturę społeczną, bo, poza sprawami teatru, dotykają obszaru współczesności autora. Zebrał je później w serii Flirt z Melpomeną. Ponadto pisywał felietony o różnych sprawach społecznych. Najważniejsze są chyba te wydane później jako Piekło kobiet. Ostatni tom swoich m.in. publicystycznych tekstów złożył do druku kilka dni przed tragiczną śmiercią we Lwowie w 1941 roku. Przez lata książka ta była zaginiona. Kilka lat temu opracowanie W perspektywie czasu ujrzało wreszcie światło.

To tylko niewielki wycinek prasowej historii kabaretu. Sama wiem jeszcze niewiele na ten temat, więc każda kolejna lektura wywołuje u mnie okrzyk zdumienia. Wiele jeszcze do odkrycia. Mam nadzieje, że ten tekst rzuca nieco więcej światła na dawny kabaret i daje mu dodatkowy kontekst, dzięki któremu można pełniej odczytać założenia twórców. Pokazuje także sposób, w jaki kabaret wrastał w życie ogółu. Bo ukształtowane w kabaretach poglądy i osobowości odciskały swoje piętno na prasie, a ta niosła je dalej w świat i nie zawsze było to przesłanie okraszone śmiechem.

Więcej na ten temat znajdziecie np. w książce Tomasza Weissa, Legenda i prawda Zielonego Balonika, o której pisałam tutaj.

PAULINA JARZĄBEK