KTO?
Uczestnicy konkursu festiwalu „Niebywalencja”
CO?
Przesłuchania konkursowe pierwszej edycji Festiwalu im. Jeremiego Przybory
KIEDY?
18.12.2015 r., 13.00
GDZIE?
Rotunda, ul. Oleandry 1

Materiały promocyjne Organizatora.
Tak jak zawsze czekam na część konkursową PAKI, tak teraz czekałam na przesłuchania konkursowe pierwszej edycji festiwalu „Niebywalencja”, poświęconego twórczości Jeremiego Przybory.
A było na co czekać. Piątkowe popołudnie spędziłam zanurzona w rozmaitych interpretacjach twórczości jednego ze Starszych Panów. I było to całkiem przyjemne doświadczenie. Zestawienie propozycji konkursowych w całość pokazało przede wszystkim, jak bogaty jest to świat, choć i tak ograniczony w tym przypadku głównie do piosenki. Przeważały propozycje z „Kabaretu Starszych Panów”, ale pojawiły się także inne utwory i inspiracje. Było wesoło i nostalgicznie, przeplatały się tematy i nastroje. Wykonawców oceniało Jury, w którym zasiedli: Artur Andrus, Teresa Drozda, Krzysztof Jaślar oraz Magda Umer. Całość poprowadził Alan Pakosz (i zrobił to dobrze).
W pierwszej części usłyszeliśmy dziewięciu wykonawców. Wśród nich znalazła się również przyszła zdobywczyni głównej nagrody „Niebywalencji”, Paulina Serwatka. Ten set rozpoczęła jednak miła dla ucha interpretacja Panienki z temperamentem, w wykonaniu Małgorzaty Marfiany, jazzująca i zmysłowa.
Jako kolejny wystąpił duet gitarowo-wokalny: Michał Popiel i Katarzyna Dłużniewska, która prosiła „Nie, nie budźcie mnie”. Ładnie i skutecznie prosiła, bo głośne chrapanie na końcu piosenki obwieściło sukces owej prośby.
Katarzyna Ignatowicz przedstawiła jak wesołe może być życie staruszki, w kobiecej wersji piosenki Wesołe jest życie staruszka. Wykonawczyni pokusiła się o bardzo ekspresyjną prezentację tego utworu, dbając nawet o odpowiedni ubiór: chustkę na głowie i laseczkę w dłoni. Muszę przyznać, że podobała mi się taka wersja tej znanej piosenki.
Paulina Serwatka, wspomniana zwyciężczyni, zaśpiewała uroczą piosenkę z repertuaru Kaliny Jędrusik, Dla ciebie jestem sobą. Jest to jeden z tych utworów, którym szkodzi zbytnia ekspresja. Najlepiej prezentuje się w wersji „sauté”, bez zbędnych ozdobników. I taką też wersję przedstawiła Paulina Serwatka. Prostą i kobiecą, po prostu ładną. Choć przyznaję, że nie zapadło mi zbytnio w pamięć to wystąpienie, ta prezentacja konkursowa miała w sobie wiele uroku.
Weronika Krystek obwieściła światu, że zakochała się w czwartek (niechcący) i zrobiła to pięknie. Lekko i z dystansem odegrała mini scenko-piosenkę.
Patrycja Serafin oświadczyła rezolutnie: „Ja dla pana czasu nie mam”, i jestem prawie pewna, że patrzyła wtedy na jednego z Jurorów. Nie wiem tylko, na którego, ale myślę, że ów wybraniec mógł żałować, że taka dziewczyna nie ma dla niego wolnej chwili. A tak na poważnie – wyszło lekko i zabawnie.
Mirosława Drozd szukała pomocy dla „ginącej miłości” w piosence SOS. Niewiele pamiętam z tego wykonania, jedynie ulotne wrażenie czegoś przejmującego. Taka jest siła tej piosenki. Na pewno było to dobre wykonanie, ale szczegółów nie potrafię przywołać.
Zofia Sydor, młodziutka dziewczyna o mocnym głosie, zaśpiewała Walc embarras, wyśpiewując sobie tym samym wyróżnienie. Myślę, że zasłużone. Interpretatorka mocno wczuła się w tekst i wykonała go bardzo emocjonalnie. I choć nie było to moje ulubione wykonanie z tego popołudnia, zapadło mi w pamięć przez ten mocny ładunek emocjonalny.
Jako ostatnia przed przerwą wystąpiła Aleksandra Wylężek z Piosenką z filmu Parasolki z Cherbourga. Dotąd z polskich wersji znałam tylko tę wykonywaną przez Artura Barcisia jako W pustym kabarecie i muszę przyznać, że jest to moja ulubiona wersja. Oryginału zbytnio nie lubię, a tekst Przybory, choć ładny, nie jest mi tak bliski jak Marcina Sosnowskiego, w wykonaniu pana Artura. Jednak było coś takiego w interpretacji Aleksandry Wylężek, co kazało wysłuchać w skupieniu do ostatniego tonu tej piosenki, którą artystka wywalczyła sobie wyróżnienie.
Po przerwie Studio Piosenki „Farafka” przedstawiło fantastyczną wersję Inwokacji, rozpisaną na sześciu wokalistów, trzy panie i trzech panów. To był jeden z moich ulubionych momentów konkursu. Lekko, zabawnie, z pomysłem, taki muzyczny dialog damsko-męski – jak dla mnie to wykonanie miało same zalety. Była to bardzo kabaretowa w charakterze wersja.
Paweł Izedebski w duecie ze swoją gitarą, Stellą, z towarzyszeniem harmonijki, wykonał uroczą wersję utworu Zmierzch, w bardzo nastrojowy, nasycony emocjami sposób. Przyjemne wykonanie tej niezbyt wesołej, ale pięknej piosenki.
Piotr Zubek został wyróżniony za wykonanie piosenki Idę cienistą stroną ulicy, które nie pozostawiło w mej pamięci zbyt wyraźnego śladu. Na pewno nie było to złe wykonanie, to bym zapamiętała. Wręcz przeciwnie, wyróżnienie go przez Jury sugeruje, że było bardzo dobre.
Wiola Pałak zaśpiewała utwór Duchy, skomponowany do wiersza Jeremiego Przybory pod tym samym tytułem. Podobała mi się ta prezentacja, zwłaszcza, że nie znałam tego wiersza wcześniej. Ciekawa była również forma, w jaką oprawiła ten utwór wykonawczyni, spowita od stóp do głów w czarną szatę – prosta, ale treściwa. Sceniczny minimalizm dramatyczny.
Agnieszka Kowaluk zaśpiewała Z klatki piersiowej w operowym stylu, a przynajmniej miałam takie wrażenie. Było to radosne, interesująco brzmiące wykonanie, które nagrodzono udziałem w koncercie laureatów.
Karolina Kremer i Piotr Damse wystąpili z piosenką Szarp pan bas. Pięknie wystąpili. Była to zmysłowa, wciągająca interpretacja, z nutką humoru. Idealnie zachowane proporcje brzmienia i treści. Karolinę słyszałam zresztą nie pierwszy raz i zawsze sprawia mi to przyjemność.
Joanna Pocica wykonała przy akompaniamencie Marcela Balińskiego Nie odchodź, tworząc kolejną ładną, delikatną wersję tego utworu. Ten duet zaproszono także do udziału w koncercie finałowym festiwalu.
Serce zabiło mi mocniej, że się tak wyrażę „radosnym łomotem”, gdy na scenę wkroczył kabaret „A jak!”. Cztery dziewczyny z Krakowa stworzyły mix utworów „Starszych Panów”, łącząc je w zabawną opowieść o miłosnych perypetiach trzech dziewcząt uwikłanych w niebezpieczne związki i o leczniczych właściwościach herbaty, pod tytułem Portugalczyku, szujo – katuj!. Poza tym piosenki będące osią konstrukcyjną tego muzycznego skeczu należą do moich ulubionych z repertuaru „Kabaretu Starszych Panów”, nie mogło mi się nie spodobać.
Zespół „Solosters” zaproponował piosenkę Na całej połaci śnieg a capella, wywołując u mnie reakcję typu „WOW!”. Wyszło pięknie i było to bardzo świeże spojrzenie na ten utwór. Brawo!
Nie brakowało krakowskich akcentów w tej konkursowej części festiwalu. Arkadiusz Żurek zaśpiewał Pejzaż bez ciebie lirycznie i spokojnie, bez przerostu formy nad treścią. To jest chyba mój ulubiony tekst Jeremiego Przybory, przynajmniej z tych o rzeczach najważniejszych. Jest uniwersalny i brzmi najlepiej w prostych interpretacjach. Taka była i ta Arkadiusza Żurka. Wykonawcę zaproszono na koncert galowy, Klinek na splinek.
Na końcu Hanka Wójciak zaprezentowała krótką formę teatralną, Suza muza laperuza, z własnymi piosenkami, przeplatanymi fragmentami pamiętników Jeremiego Przybory. Były rekwizyty i kostium. Podobała mi się ta propozycja inspiracji twórczością poety, pomysł i wykonanie. Zabawny komentarz do życia, tego współczesnego i tego sprzed lat.
Poziom całego konkursu oceniam jako bardzo wysoki. Nie do końca zgadzam się z werdyktem Jury, ale cieszę się, że mogłam zobaczyć wszystkie te wykonania. Nagrodzono wykonania klasyczne, pomijając inne formy, które mnie wydawały się bardzo atrakcyjnie, przez odmienne spojrzenie na te teksty i kompozycje. Jednak każda z tych konkursowych propozycji miała w sobie coś wartościowego, a wszystkie były wykonane co najmniej dobrze. Było to przyjemnie spędzone popołudnie.
Więcej informacji na temat „Niebywalencji” i szczegółowe informacje o laureatach znajdziecie na stronie festiwalu i na jego fan page’u oraz na stronach Stowarzyszenia „PAKA”.
PAULINA JARZĄBEK
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie…