Archiwa tagu: Kabaret Nomen Omen

Kobiety w kabarecie

Girls

Z okazji tego jakże pięknego i najważniejszego w całym roku święta, jakim jest Dzień Kobiet, postanowiłyśmy, że ten czas na naszym blogu będzie przede wszystkim bardzo kobiecy. Oczywiście nie zabraknie także kabaretowej nutki. Z racji naszego babskiego święta chciałabym Wam trochę przybliżyć w pełni żeńskie kabarety, które działały lub nadal działają na naszej scenie kabaretowej.

KABARET SZUM

Pierwotnie był męskim kabaretem pod nazwą „Quasi Męski Kabaret Szum”, który powstał w zielonogórskim klubie Gęba, w 1997 roku. Założycielem, a zarazem liderem i twórcą pierwszego programu był Władysław Sikora. W 1999 roku grupa pojawiła się na PACE, gdzie zajęła drugie miejsce oraz zgarnęła parę nagród specjalnych. Po tym wydarzeniu „Quasi Męski Kabaret Szum” rozpadł się, lecz kilka miesięcy później odrodził się na nowo, pod nową nazwą – „Kabaret Szum” oraz w wyłącznie żeńskim składzie. Pierwszy skład odrodzonej grupy przedstawiał się następująco: Aneta Bryś, Justyna Kunke, Marta Listwan, Anna Osińska i Małgorzata Szapował. Kabaret działał z sukcesami (wysokie miejsca w konkursach, m.in. Mulatka, PAKA, Debeściak) do 2006 roku. Nie wiem czy wiecie, ale do grupy swego czasu należała także Agnieszka Litwin (Kabaret Jurki). Próbkę twórczości możecie zobaczyć tutaj.

KABARET SŁOICZEK PO CUKRZE

Założyły go dwie koleżanki z poprzedniego kabaretu, zresztą kabaretu „Szum” – Małgorzata Szapował i Magda Mleczak. Kabaret działa od 2008 roku do dnia dzisiejszego, z większą lub mniejszą aktywnością kabaretową. Ich najpopularniejszymi skeczami są „Feministka” (klik) oraz „Teściowa”. Jak same o sobie piszą: są najprawdopodobniej najładniejszym kabaretem na świecie. Zdobywczynie podium m.in. na Festiwalach Mulatka, Wrocek, Śląska Olimpiada Kabaretowa. 

KABARET ZALOTKA

Obecnie tworzą go trzy kobiety: Ania, Sylwia i Paulina. Powstał stosunkowo niedawno, bo w 2014 roku, w Zielonej Górze. Pierwszy skład grupy przedstawiał się następująco: Agnieszka Czerson, Sylwia Leszczyńska, świebodzinianka Dominika Najdek, głogowianka Paulina Szmyt i Anna Wolińska. Chodzą pogłoski, że ojcem chrzestnym tej kobiecej formacji jest Znany Wojtek Kamiński, który namówił dziewczyny do założenia kabaretu podczas zajęć na Uniwersytecie Zielonogórskim. Występują przede wszystkim w Klubie Gęba, ale możecie je spotkać także na różnych festiwalach kabaretowych, m.in. Mulatka, PAKA, Lidzbarskie Wieczory Humoru i Satyry. Jak sobie radzą na scenie, możecie zobaczyć tu.

KABARET NOMEN OMEN

Kraków nie może być gorszy i również posiada swój żeński kabaret. Założony w 2014 roku przez dwie kobiety: Magdalenę Kubicką oraz Karolinę Buszczak. Dziewczyny są realizatorkami ogólnopolskiego projektu „Kabaret na obcasach”, który trwał od października do grudnia 2015 roku. Nie boją się improwizować na scenie. Piszą o sobie: „Widzieliście horror „Omen”? Teraz zobaczcie Kabaret Nomen Omen! Jego członkinie będą się Wam śniły po nocach tak jak bohater strasznego filmu!”. Brały udział w takich festiwalach jak: Żarówka, PAKA, Klamka. Wzięły także udział w VIII edycji „Mam talent”. Jeden ze skeczy do zobaczenia tutaj.

KABARET A JAK!

Kolejna krakowska perełka. Formacja powstała w 2015 roku i z wielkim przytupem weszła na polską scenę kabaretową. Z przytupem, bo znakiem rozpoznawczym dziewczyn są kolorowe szpilki. W grupie są cztery panie: Karolina Abramowicz, Magdalena Furmanek, Maria Kargulewicz i Adrianna Napiórkowska. Jak same o sobie piszą, są pasjonatkami inteligentnego humoru oraz skeczy muzycznych. Dziewczyny aktywnie biorą udział w wydarzeniach kabaretowych oraz festiwalach, wystąpiły m.in. na: PACE, Mulatce, Ryjku, OSPIE. Oczywiście z licznymi sukcesami, a jak! Muzyczna twórczość do obejrzenia tutaj.

Kobiet w kabarecie, można by powiedzieć, jest jak na lekarstwo. A żeńskich kabaretów jeszcze mniej. Zachodzą jednak w tym temacie pewne zmiany. Lepszą sytuację możemy obserwować w standupie. Kobiety z roku na rok coraz śmielej wchodzą w świat standupu. Również w ciągu kilku miesięcy kabarety męskie zmieniły swój profil na mieszany. Przykładem może być Kabaret Czesuaf czy chociażby K2.

Kobietki! Z okazji naszego święta – wszystkiego najlepszego, realizacji planów i marzeń. Działajmy dalej, bo świat należy do kobiet! 🙂

ANETA TABISZEWSKA

Półfinały 33. EDF PAKI [część konkursowa, recenzja]

Tym razem swoje wrażenia z Półfinałów spisał nasz korespondent, Marcin Chudoba, który tym samym debiutuje w tej roli na naszym blogu. Zapraszamy do lektury.

polfinaly-33-edf-paki

Co?

Część konkursowa Półfinałów 33. EDF PAKI

Kto?

Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn, Tomasz Biskup, Kabaret A jak!, Kabaret Inaczej, Mieszko Minkiewicz, Tomasz Giefert, Paulina Potocka, Kabaret Czołówka Piekła, Kabaret Trzecia Strona Medalu, Szymon Łątkowski, Kabaret NOC, Kabaret Zalotka, Kabaret Nomen Omen

Kiedy?

17 i 18 luty 2017 rok

Gdzie?

Scena Piast, Kraków

Odkąd dwa lata temu trafiłem na PAKĘ jako widz, z utęsknieniem oczekuję kolejnych edycji Przeglądu. W tym roku nic się pod tym względem nie zmieniło, z odpowiednim wyprzedzeniem zarezerwowałem nawet wolne dni w pracy. Konkursowi Piosenki, który odbył się podczas pierwszego dnia półfinałów 33. PAKI poświęcono już osobny tekst, w niniejszych rozważaniach chciałbym skupić się na „zwykłych” występach.

17 lutego miałem okazję obejrzeć wszystkie programy konkursowe. Chociaż nie jestem uprzedzony do stand-upu, Tomasz Biskup rozpoczynający pierwszy dzień Półfinałów, nie przekonał mnie do siebie swoją formą uprawiania stand-upu. Potrafię zrozumieć, że współczesną publiczność bawią takie elementy, jak np. wulgaryzmy, jednak gdy składają się one na znaczą część występu, jest to dla mnie nieprzyjemne. Przebłyski dobrych i śmiesznych przemyśleń dawały o sobie znać, jednak pojawiały się one zbyt rzadko.

Występ dziewczyn z krakowskiego Kabaretu Nomen Omen sprawił, że powoli zacząłem zapominać o niesmaku, który pozostał po występie Tomasza Biskupa. Chociaż parodia telewizji śniadaniowej, rozmowa z kandydatką na prezydenta, prostytutką Magdaleną Figiel-Migiel, dialog dziennikarek z „Gazety Krakowskiej” i „Gazety Warszawskiej” oraz wytykanie wad kabaretowej widowni w dużej mierze oparte były na powszechnie znanych niskolotnych żartach i skojarzeniach, całość zrobiła na mnie pozytywne wrażenie.

Strzałem w dziesiątkę okazał się natomiast fragment programu Męskość dla mężczyzn! przygotowany przez Kabaret A Jak!. Dziewczyny kolejny raz udowodniły (po zeszłorocznych Matkach, żonach i kucharkach), że z połączenia odmiennych charakterów scenicznych, inteligentnego żartu, abstrakcyjnego poczucia humoru, nutki szaleństwa i piosenek są w stanie stworzyć oryginalny i zabawny występ.

Kabaret Trzecia Strona Medalu przedstawił skecz na bardzo oklepany temat uzależnienia od Internetu. Jednak całość została zaprezentowana w przystępnej i przyjaznej odbiorcom formie.

Należy wspomnieć również o „Balladzie dziadowskiej o jurorach”, którą przygotował konferansjer wydarzenia – Piotr Gumulec. Chociaż do mistrza tego typu utworów, czyli Artura Andrusa trochę mu brakuje (co sam zresztą przyznał), całość  miała swój specyficzny urok.

Paulina Potocka z Białegostoku okazała się damską wersją Andrzeja Poniedzielskiego. W jej stand-upowym szaleństwie, specyficznym poczuciu humoru i hermetycznym świecie jest metoda. Pozostaje mieć nadzieję, że rozwinie skrzydła oraz swoje możliwości.

Pierwszy dzień Półfinałów zakończył pozytywny występ Kabaretu Inaczej. Było o żulach, którzy znaleźli sposób na otworzenie własnej działalności, utrzymywaniu przyjaźni w czasach, gdy na Facebooku mamy setki znajomych, a tak naprawdę wiemy o nich bardzo niewiele oraz tym, co by było, gdyby podczas terapii łączonej u psychologa pojawił się Koń Rafał.

Krótkie podsumowanie dnia pierwszego: W kobietach siła i nadzieja.

18 lutego z różnych powodów obejrzałem zaledwie część występów.

W bardzo dobry nastrój wprawili mnie panowie z Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn, którzy przygotowali program składający się z niemal samych piosenek. Utwór Superbohater na długo zapisał się w mej pamięci, nuciłem go nawet w drodze powrotnej do domu.

Niestety, po miłych chwilach spędzonych z SMKKPM poziom zaczął drastycznie spadać. Tomasz Giefert występujący 18 lutego nie wzbudził we mnie żadnych uczuć (może poza ogromną nudą). Nie przypadło mi do gustu tłumaczenie przez artystę swoich żartów publiczności.

Kabaret NOC ma u mnie plus za próby włączenia do programu elementów muzycznych. W pamięci zapisał mi się również stary suchar mówiący, że „Hitler to niby był antysemita, a jednak żyd” (w sensie sknera).

Z nadzieją wyczekiwałem występu Szymona Łątkowskiego, niestety, chwilę po tym, gdy dość energicznie wkroczył on na scenę, musiałem zająć się zupełnie innymi sprawami. Później już cały czas byłem „w ruchu”. Widziałem jedynie fragmenty skeczy Czołówki Piekła, Zalotki, BudaPeszu oraz monologu Mieszka Minkiewicza, dlatego powstrzymam się od ich oceny.

MARCIN CHUDOBA

PS Za zdjęcia w grafice dziękujemy Karinie Kąsek.

Kabaretowe Pożegnanie Wrzosu [skrót / refleksja]

Co?

Kabaretowe Pożegnanie Wrzosu

Kto?

Grupa Pod Żartem (Łapanów), Kabaret Nomen Omen, Grupa PS,

Kiedy?

13.12.2016 r., 18:30

Gdzie?

Kinoteatr Wrzos, ul. Zamoyskiego 50

 

OSTRZEŻENIE

Może być łzawo, mało obiektywnie i przydługawo. Jeśli nie interesują Cię szczegóły genezy imprezy i jej powstawania, przejdź od razu do opisu wieczoru, w drugiej części tekstu.

Mogłoby się wydawać, że w czasach, kiedy politycy szaleją za zamkniętymi drzwiami, robiąc z rządzenia szopkę, której nie powstydziłoby się pióro Zielonego Balonika, takie imprezy, jak Kabaretowe Pożegnanie Wrzosu, nie mają żadnego znaczenia. Niemniej jednak dla sporej grupy ludzi było to wydarzenie ważne, trochę zabawne, trochę nostalgiczne, a trochę dające nadzieję.

 

pozegnanie-wrzosu

Fot. Piotr Musiał

Jak powstał pomysł Kabaretowego Pożegnania Wrzosu?

O Kinoteatrze Wrzos i jego miejscu w krakowskim środowisku kabaretowym, pisałam już wcześniej, więc jeśli interesuje Was szerzej ta tematyka, odsyłam do wspomnianego artykułu. O tym, że wkrótce zapadnie w sen zimowy i przeobrazi się w Teatr KTO (co w sumie dla okolicy jest chyba pożądaną zmianą), też już wspominałam, więc nie będę do tego wracać. Kabaretowe Pożegnanie Wrzosu było wypadkową tych dwóch faktów.

Od dawna czułam się mocno związana z tym miejscem i chciałam jakoś podsumować jego kabaretową działalność. Oczywiście, to była tylko jedna z gałęzi działania Wrzosu, ale jednak dosyć intensywna. Razem z Szymonem Jureczką z Grupy PS, po szybkiej, ale intensywnej rozmowie, podjęliśmy szalony plan zorganizowania godnego pożegnania Wrzosu. Liczyliśmy na udział przynajmniej trzech grup, choć baliśmy się, że zerowy budżet przedsięwzięcia raczej odstraszy niż zachęci obietnicami tak obłędnej gaży. Jakież było nasze zdumienie, gdy kolejne zespoły wyrażały chęć uczestnictwa. Wkrótce nasze rozpiski godzinowe zaczęły przypominać skomplikowane zestawienia sudoku z hasłami krzyżówki.

Ale udało się, po kilku tygodniach planowania, zapraszania, dopinania i spisywania, zrobiłam plakat (Najbardziej pstrokaty w mojej karierze. Czy ktoś zauważył, że w kolorach Podgórka? ;)), rozesłałam informacje w świat, ustaliliśmy grafik prób i występów. Wcześniej pomagałam przy organizacji takich grań, ale nigdy nie musiałam myśleć o tylu detalach samodzielnie. Nie zdawałam sobie sprawy, jak wyczerpujące jest ustalanie szczegółów wydarzenia, w którym udział bierze tak pokaźna liczba artystów. Ale przy wzajemnym wsparciu, udało się. Na szczęście nie musieliśmy się zajmować nagłośnieniem – od tego mieliśmy fachowca (lokowanie produktu: polecam Michała Warmusza!). Oczywiście, nie było idealnie, jednak pojawiające się problemy rozwiązywaliśmy na bieżąco i wreszcie dokonaliśmy tego: Kabaretowe Pożegnanie Wrzosu ruszyło.

Jak to wyglądało? Inkubator i Podgórek na jednej scenie

Chcieliśmy zaprezentować przekrój przez kabaretową działalność Wrzosu. W programie wieczoru znaleźli się więc uczestnicy Inkubatorów Kabaretowych (Grupa Pod Żartem z Łapanowa, Kabaret Nomen Omen, Grupa PS, Kabaret Trzecia Strona Medalu) oraz reprezentanci Podgórka (Kabaret Róbmy Swoje i Kabaret BudaPesz). Dlatego też na scenie miało pojawić się dwóch konferansjerów: debiutujący w tej roli Szymon Jureczka (Grupa PS) i Marek Stawarz (BudaPesz). Ostatecznie Najlepszych Konferansjerów Ever było aż trzech, bo w pierwszej części wieczoru Szymona wspierał Paweł Sadowski (Róbmy Swoje). Żałujemy, że Andrzejowi Talkowskiemu nie udało się do nas dołączyć tego dnia, bo również był mocno związany z tym miejscem. Nie zabrakło wspomnień o Kabarecie 7 minut Po, dzięki któremu to wszystko się zaczęło. Publiczność dopisała i oklaskiwała z równym entuzjazmem i te młodsze, i te starsze stażem kabarety.

Jako pierwsi wystąpili młodzi artyści z Łapanowa. Łapanowskie Grupy Kabaretowe trafiły do Wrzosu oczywiście przez „Siódemki”, dzięki warsztatom kabaretowym, a potem Inkubatorom. To młode środowisko kabaretowe dzielnie wspiera Piotr Musiał. 13 grudnia łapanowska formacja, Grupa Pod Żartem (czy też Kabaret Zgred, zgodnie z krążącymi pogłoskami) zaprezentowała swoje interpretacje scenek m.in. Kabaretów Adin i Limo. Ponoć pracują już nad własnym repertuarem, więc strzeżcie się, kabaretowi wyjadacze! Nadchodzi nowe!

p1210427

Fot. Monika Bartosik

Kolejnymi wykonawczyniami były dwie dziewczyny, Kabaret Nomen Omen, Karolina Buszczak i Magdalena Kubicka, które przeczą powszechnemu przekonaniu, że kobiety niezbyt prężnie działają w kabarecie. Te działają, radzą sobie świetnie, doskonalą warsztat. Do Wrzosu trafiły również przez Inkubator Kabaretowy, jeszcze w składzie mieszanym. Jest między nimi sceniczna chemia. Obserwowałam ich ewolucję przez kilka Inkubatorów i po wtorkowym graniu przyznaję, że zmieniają się na lepsze. Skecz o dziennikarce warszawskiej i krakowskiej zręcznie operował stereotypami i był najzwyczajniej w świecie zabawny. Tak trzymać.

p1210438

Fot. Paulina Jarząbek

Trzecim zespołem pierwszej części wieczoru była Grupa PS (wcześniej Kabaret PS). Ten zespół jest weteranem Inkubatorów Kabaretowych. Ponoć padła nawet propozycją, by zmienić nazwę cyklu na nazwę grupy. PS, czyli Profanum Sacrum, znam najlepiej, ponieważ znaczna część tekstów piosenek wykonywanych przez ten skład jest mojego autorstwa. Liderem Grupy jest Szymon Jureczka, który na czas występu zamienił podkładkę konferansjera na gitarę basową. Chyba najstarsi Podgórzanie nie pamiętają już, ile osób przewinęło się przez tę grupę od początku jej istnienia, ze szczególnym naciskiem na sekcję wokalną. Żywa ilustracja powiedzenia „Kobieta zmienną jest”. 13 grudnia Grupa PS wystąpiła, jak określiła to nasza flecistka, w składzie prehistorycznym: Paulina Lekan (wokal), Paulina Zabłocka (wokal), Magdalena Małek (wokal, flet, klawisze), Jakub Ruszil (gitara), Szymon Jureczka (bas). Po raz pierwszy (i ostatni) na scenie Wrzosu wystąpiłam również ja, dołączając do śpiewających Paulin. Program PS otworzył cover piosenki Los Trabantos, który Grupa PS często grywała na próbach we Wrzosie, ku pokrzepieniu serc. Wystąpił z nami również szmaciany Pan Kukiełka, któremu dedykowałam Balladę o Winnym Wszaku. A niech ma! Ponadto okazało się, że piosenka finałowa Grupy ma potencjał bisowy. Ot, taka cenna wiedza.

pees2_piotr-musial

Fot. Piotr Musiał

 

Po krótkiej przerwie nastąpiła zmiana konferansjera i do Szymona dołączył Marek Stawarz. Tę część wieczoru otworzył Kabaret Róbmy Swoje, który współtworzył podgórkową rzeczywistość kabaretową i wystawiał we Wrzosie swój program Biuroza. W Kinoteatrze zadebiutowało także wydawnictwo muzyczne tej grupy, Róbmy Swoje Piosenki. To tam miała miejsce premiera tej płyty. Z Wrzosem pożegnali się wylewnie, proponując zgromadzonym widzom  wybór swoich piosenek, w tym jedną lekką improwizowaną. Paweł Sadowski pożegnał sceniczne deski, bardzo dosłownie. Tomasz Zatorski wyśpiewał posępną pieśń o poziomie smogu w Krakowie. Na zakończenie pojawił się zespół pieśni i tańca Koła Gospodyń Miejskich, Kserowianki. Zważając na tematykę, był to chyba nawet bardziej Zespół Cieśni Nadgarstka. I choć refrenem piosenki wracała ta prawda, że „zamykają Wrzos”, to w tle pojawiła się też nadzieja, że ktoś tam, gdzieś tam, w odległej galaktyce, stworzy Wrzos nowy. Czego nam wszystkim życzę w te święta.

p1210586

Fot. Monika Bartosik

Piątym wykonawcą  był Kabaret BudaPesz, tworzony przez wspomnianego Marka Stawarza i Adama Wacławiaka. Obaj panowie niegdyś należeli do Kabaretu 7 minut Po, przez co, wśród artystów występujących tego wieczoru, byli najdłużej związani z Kinoteatrem Wrzos. Jak już wspominałam, kabaretowa przygoda we Wrzosie rozpoczęła się od „Siódemek”. To ten kabaret organizował Festiwal Kabaretu Podgórek, warsztaty kabaretowe, pierwsze Inkubatory Kabaretowe. Potem idea Inkubatorów została przejęta przez Marka Stawarza. Adam Wacławiak urządzał tam swoje recitale kabaretowe. I wreszcie tam debiutowały pierwsze skecze i piosenki Kabaretu BudaPesz. Kabaret przedstawił fragmenty programu, który prezentował w czasie (a jakże) Inkubatorów Kabaretowych. Nie zabrakło także najbardziej znanej piosenki tej grupy, Rodzina na swoim, obrazującej stwierdzenie, że nasza piękna Polska to naprawdę „Dziki kraj”. BudaPesz konsekwentnie podąża w kierunku bardzo aktualnej satyry społecznej. Panowie nie uciekają jednak od absurdu. Na pewno warto też zwrócić uwagę na ich dbałość o słowo, widoczną zarówno w tekstach piosenek, jak i w skeczach.

p1210674

Fot. Paulina Jarząbek

Na zakończenie wieczoru wystąpił Kabaret Trzecia Strona Medalu, który logistycznie powinien pojawić się przed przerwą, wraz z pozostałymi bywalcami Inkubatorów Kabaretowych, ale prezentował tak ekspresyjny program, że idealnie spełnił rolę finału. Ponadto owa ekspresyjność zakończyła się eksplozją konfetti, które pokryło pół sali srebrzystą warstewką. To się nazywa szum godny ostatniego pożegnania. Nowy program Kabaretu opowiada o mediach społecznościowych i jest naprawdę interesującą analizą współczesnego człowieka, żyjącego w wirtualnej rzeczywistości.

p1210799

Fot. Paulina Jarząbek

 Ostatnie brawa, ostatnie westchnienia, ostatnie „do widzenia” i Kabaretowe Pożegnanie Wrzosu dobiegło końca. Jeszcze tylko wspólna fotografia i tak oto zyskaliśmy do kolekcji wspomnień te z wieczoru 13 grudnia 2016 roku.

 Hymn dziękczynny prozą

Ten wieczór nie udałby się tak wspaniale, gdyby nie „samopomoc koleżeńska”. Mikroporty pożyczane od Piotra Musiała i Kabaretu Róbmy Swoje. Użyczane wzajemnie instrumenty. Pomoc w przenoszeniu rekwizytów. Elastyczność przy grafiku prób. Szybkie reakcje na pojawiające się problemy. Cierpliwość realizatora, Michała Warmusza. Wsparcie duchowe (i metrażowe) Łąka Cafe. Podziękowania należą się także Agnieszce Skotnicznej, która użyczyła nam wrzosowej sali jeszcze ten jeden raz i Szymonowi Jureczce za przyklaśnięcie pomysłowi na ten wieczór i pomoc w organizacji. Dzięki Wrzosowi miałam poczucie czynnego udziału w krakowskim środowisku kabaretowym. Nie jestem w stanie sobie teraz przypomnieć wszystkich, którym należą się podziękowania, więc jeszcze raz dziękuję każdemu, kto przyczynił się do zrealizowania tego szalonego Kabaretowe Pożegnania Wrzosu. Do zobaczenia w innych miejscach.

 

PAULINA JARZĄBEK

 

WIĘCEJ NA TEN TEMAT:

Inkubator Kabaretowy

To wylęgarnia nowych pomysłów i form istnienia na scenie kabaretowej powołana do życia przez Kabaret 7 minut Po w Kinoteatrze Wrzos w Krakowie. Mniej więcej raz na miesiąc Kinoteatr Wrzos udostępniał swoją przestrzeń estradową na eksperymenty na żywym organizmie kabaretowym, z prawdziwą publicznością na widowni, możliwością przeprowadzenia próby i wszystkimi innymi elementami niezbędnymi do wystawienia programu na scenie. Tutaj można było wypróbować swój nowy program.

Imprezę organizował Marek Stawarz.

Krakowski Festiwal Kabaretu PODGÓREK

Wcześniej Podgórski Festiwal Kabaretu PODGÓREK. Początki Podgórka sięgają 2010 roku, ale oficjalnie pierwsza edycja festiwalu odbyła się w 2013 roku. Festiwal organizował Kabaret 7 minut Po. Podgórek miał udowodnić, że kabaret to miejsce, w którym spotykają się różnorodne idee i formy sztuki. Zachęcał do czynnego uczestnictwa w życiu środowiska kabaretowego i poznawania niszowych twórców kabaretowych.  Proponował wyjście poza kabaret telewizyjny. Było to cykliczne święto kabaretu, gdzie prezentowano przekrój przez szeroko rozumianą twórczość kabaretową: kabaret klasyczny, stand-up, improwizacja kabaretowa, kabaretowe grupy teatralne, kabaret piosenki i absurdu.

Więcej informacji znajdziecie w artykule Anety Tabiszewskiej z cyklu Małopolskie Festiwale Kabaretowe na naszym blogu.

 

Kinoteatr Wrzos

Jednostka Domu Kultury Podgórze. Znajduje się w budynku z XIX wieku, przy ul. Zamoyskiego 50. Miejsce przyjazne młodym twórcom. Tutaj odbywa się Festiwal Animacji OFAFA. We Wrzosie można było obejrzeć filmy Władysława Sikory, kabaret na żywo, recitale kabaretowe. Młodzi Twórcy mogli przepróbować swoje programy w czasie Inkubatorów Kabaretowych. Cyklicznie odbywał się tutaj także Festiwal Podgórek, prezentujący kabarety nietelewizyjne i niszowe, oraz znane grupy kabaretowe, uznawane za klasyczne.

 

 

Małopolskie Festiwale Kabaretowe [cz. VI]

Grafika

W ostatniej części Małopolskich Festiwali Kabaretowych przenieśliśmy się na Podgórze, do Kinoteatru Wrzos. Zostaniemy w nim jeszcze przez krótką chwilę. Bo dziś przyszła pora na…

INKUBATOR KABARETOWY

Organizatorem tego festiwalu był Kabaret 7 minut po. Jednak z tego co wyszperałam w Internecie, dowiedziałam się, że z czasem organizowaniem zajął się jeden z członków wymienionej grupy – Marek Stawarz. Celem omawianego wydarzenia jest promowanie młodych artystów, którzy dopiero raczkują w świecie kabaretu, a także otwieranie ich na szerszą widownię oraz zapoznanie z nowymi formami sztuki. Starałam się znaleźć wszystkie edycje tej imprezy i powiem Wam, że było ich sporo. W sumie naliczyłam ich 14 (!). O niektórych udało mi się odszukać nawet parę informacji. Nie będę opisywać wszystkich edycji po kolei, bo zeszłoby nam tu do rana. Mi z pisaniem, a Wam z czytaniem. 😉 Ale nie myślcie, że jestem samolubna i nic Wam o nim nie powiem! Co to, to nie! Opowiem Wam pokrótce czego się dowiedziałam.

Inkubator

Otóż przez wszystkie Inkubatory Kabaretowe przewinęło się ok. 10 grup kabaretowych, m.in. Kabaret PS, Nomen Omen, Trzecia Strona Medalu, BudaPesz (niektóre występowały kilkakrotnie), 3 solistów: Mateusz Świstak, Ewa Błachnio i Adam Wacławiak, z czego Adam robił także za „jingiel” kabaretu Nomen Omen oraz jeden stand-uper – Tomasz Biskup. W rolę prowadzącego wcielił się sam organizator festiwalu, czyli wspomniany już Marek Stawarz. Wydarzenie nie ma określonej konkretnej daty, tak jak np. PAKA czy ImproFest. Odbywa się raz co dwa miesiąca, a raz co trzy. Nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się w naszych kalendarzach, dlatego trzeba być czujnym, by go nie przegapić! Znalazłam także informację, że czasem impreza ta organizowana jest w ramach Podgórskiej Jesieni Kulturalnej.

Moim zdaniem Inkubator Kabaretowy jest młodszym bratem festiwalu Podgórek. Łączy ich miejsce i po części cel. Różni jedynie to, że na Podgórku występują bardziej znane kabarety, które chcą poeksperymentować z formą artystyczną, natomiast Inkubator pozwala młodym artystom wejść, rozwijać się i oswoić ze światem kabaretu i sztuki.

ANETA TABISZEWSKA

Wakacyjna PAKA z Pompą [reportaż]

KTO?
Stowarzyszenie Promocji Sztuki Kabaretowej „PAKA”

CO?
Wakacyjna PAKA z Pompą

KIEDY?
12.06-28.08.2015 r. [w każdy piątek o 20.00, wyjątek: 14.08 – o 20.30]

GDZIE?
Scena Przy Pompie, Plac Św. Ducha 4

Lato zazwyczaj oznacza koniec sezonu artystycznego dla artystów scen i otwarcie sezonu imprez plenerowych. W tym roku Stowarzyszenie Promocji Sztuki Kabaretowej „PAKA” postanowiło zaprezentować swoim widzom wakacyjny przekrój młodej sceny kabaretowej. Kto akurat spędzał czas w mieście, nie musiał martwić się o piątkową rozrywkę – „Wakacyjna PAKA z Pompą” zapewniała ją co tydzień. To pierwsza tego typu impreza cykliczna „PAKI”, przygotowana we współpracy ze „Sceną przy Pompie”, należącą do Teatru im. Juliusza Słowackiego. Nie można bardziej krakowsko… A może jednak?

Legendarna krakowska publiczność w wydaniu letnim.

Czym PAKA bogata, czyli co mogliśmy zobaczyć

Stand-up, one-man/woman-show, kabaret klasyczny, koncert, improwizacja… Słowem chyba wszystkie możliwe formy, poza pantomimą, które obecnie można znaleźć na estradach kabaretowych. Można było wpaść raz w tygodniu, żeby sprawdzić, co nam się najbardziej podoba, tym bardziej, że cena nie była zbyt wygórowana (15 zł za spektakl i możliwość spędzenia czasu w uroczym ogródku przy słynnej Pompie). Kto miał ochotę, mógł dodatkowo uraczyć się chłodnym napojem chmielowym, lub innymi specjałami kawiarnianymi.

Karol nie radzi.

Co zadecydowało o doborze artystów do cyklu? Po tę informację sięgnęłam do źródła, czyli do samej „PAKI”.

Izabela Leonarczyk (Stowarzyszenie Promocji Sztuki Kabaretowej PAKA)
„Organizatorem cyklu jest Stowarzyszenie Promocji Sztuki Kabaretowej PAKA – niesie to dla nas naturalną konsekwencję, by do występów zaprosić artystów, którzy brali udział w Konkursie pakowskim, byli Laureatami, lub chociaż pokazali się z dobrej strony podczas Przeglądu. Jak jednak łatwo zauważyć, nie wszyscy z występujących spełniają to kryterium. Ponieważ kolejnym wyznacznikiem, jaki nam przyświecał, było pokazanie jak największej ilości form kabaretowych i około kabaretowych – stąd oprócz klasycznego kabaretu piosenka kabaretowa, stand-up, one man show, improwizacja. Ostatni, bardzo ważny wyznacznik był najbardziej ogólny – pokazanie krakowskiej publiczności „młodych zdolnych” kabaretów (tak, wiem jak wyświechtana to formułka, jednak naprawdę adekwatna), z którymi być może nigdy wcześniej nie mieli okazji się zetknąć, a szkoda.”

Od 12 czerwca do 28 sierpnia mogliśmy obejrzeć siedemnaście podmiotów artystycznych, w tym np. Izę Kałę w spektaklu Kredyt Zaufania i programie stand-up’owym (razem z Agatą Biłas, w tandemie „Same Baby”). Antoni Gorgoń Grucha, czyli Damian Kubik, agitował na scenie swoim politycznym wystąpieniem. Karol Kopiec i Rafał Pacześ przedstawili dwa kompletnie różne oblicza stand-up’u, a kabarety „Dabz” (Wrocław) i „Tiruriru” (Zielona Góra) swoje programy kabaretowe.

Antoni Gorgoń Grucha może być Waszym kandydatem na prezydenta.

Przede wszystkim było jednak wielu przedstawicieli krakowskiego środowiska kabaretowego: „Stand-Up Kraków”, „7 minut Po”, „Nomen Omen” (jako support „Samych Bab”), „Grupa AD HOC”, „Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn”, Janek Malinowski (z Łukaszem Zaczkiem), „Róbmy Swoje”. Było w czym wybierać. W to mi graj!

Ogródek – szczególny rodzaj pleneru

Ogródek kawiarniany to całkiem niezłe miejsce na wakacyjny relaks. Obserwując przepełnione stoliki na zewnątrz krakowskich knajp przy Rynku Głównym w sezonie letnim, łatwo można stwierdzić, że jest to opinia dość powszechna. Czemu by więc w takich warunkach nie obejrzeć spektaklu kabaretowego, przepijając kolejne wybuchy śmiechu napojem chłodzącym? Niekoniecznie z alkoholem, ale co kto lubi. O powód wyboru akurat takiego miejsca zapytałam ponownie jedną z organizatorek cyklu:

Izabela (PAKA)
Dlaczego Scena Przy Pompie – jest to miejsce z tradycją, historią i renomą, kryjące się w cieniu Teatru im. J. Słowackiego. A przede wszystkim – to miejsce z niesamowitym klimatem i kameralną atmosferą. Położone w samym centrum dużego miasta, a gdy się tam przychodzi ma się wrażenie, że przeniosło się gdzieś w miejsce bardzo ustronne, na peryferiach małego miasteczka, gdzie czas płynie wolniej a wszyscy są uśmiechnięci. To idealne plenerowe miejsce na gorące letnie wieczory, dające satysfakcję i radość oglądania publiczności i komfort występowania artystom.
A mówiąc o miejscu, nie sposób nie wspomnieć o naszym Partnerze w organizacji tego cyklu – Cafe Mimika w Teatrze im. J. Słowackiego. To dzięki nim mogliśmy w każdy wakacyjny piątek gościć w tym pięknym miejscu.

No dobrze, a jakie były wrażenia samych artystów? Jak oceniają swoje występy w tych „pięknych okolicznościach przyrody”? Dobre samopoczucie na scenie to połowa sukcesu. Sądząc po reakcjach widowni, które miałam okazję zaobserwować, również i kabareciarze wczuli się w wakacyjny charakter „Sceny Przy Pompie”.

Marek (7 minut Po)
„Pomimo dość chłodnej aury tego dnia w Krakowie, a także niekompletnego składu kabaretu, to był naprawdę udany występ. Pozytywnie odebrana próba połączenia dwóch naszych programów, PAONU oraz LAUDANUM, w jeden półtoragodzinny. Z innymi imprezami plenerowymi porównanie raczej nie ma sensu, ze względu na fakt, iż imprezy te w moim odczuciu cechują się zupełnie innym charakterem.”

Matełko King (SMKKPM)
„Może źle o mnie to świadczy, ale nie znałem wcześniej tego miejsca. Jest rewelacyjne, bardzo urokliwe, przytulne, zielone i myślę, że wszyscy czują się tam swobodnie, co znacząco wpływa na przyjemność z występu.”

Magda (Nomen Omen)
„Z pewnym lękiem czekałyśmy na ten występ, ponieważ nigdy wcześniej nie grałyśmy w plenerze. Na szczęście było bardzo sympatycznie, kameralnie i swobodnie. To przyczyniło się do tego, że widownia chętnie brała udział w przygotowanych skeczach.”

„I ja tam byłam…”, choć piwa nie piłam

Ja, jak to ja, na PAKĘ z pompą skusiłam się przede wszystkim ze względu na krakowskie rodzynki estradowe. Od dłuższego czasu uważam, że Kraków kabaretem stoi. I to nie tylko dlatego, że to tutaj powstał pierwszy polski kabaret.

W Krakowie mam wszystko, czego mi, jako widzowi kabaretowemu, do szczęścia potrzeba. Przede wszystkim wspaniałych artystów piosenki, bo piosenki to zdecydowanie 90% moich zainteresowań estradowych. Dobrze napisana i wykonana piosenka kabaretowa stanowi osobny świat. Jest bytem multimedialnym, w znaczeniu wykorzystywania wielu środków przekazu. Mamy w niej warstwę literacką, muzyczną i teatralną, bo zazwyczaj jest nie tylko dobrze wykonana, ale i odpowiednio zinterpretowana, nierzadko przy pomocy rekwizytów.

Dlatego w czasie koncertu „Sekcji Muzycznej Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn”, już bez Oli, ale nadal we wspanialej formie, byłam wniebowzięta. Zawsze jestem. Jest to jeden z zespołów, który polecam zawsze z czystym sumieniem. Koncert w ramach wakacyjnego cyklu PAKI był o tyle wyjątkowy, że pojawiło się na nim kilka nowości, m.in. piosenka o superbohaterze. Ale kto by potrzebował superbohatera, jeśli ma pod ręką takich super (choć zwykłych) chłopaków, jak panowie z „Kuźni”. W dodatku odsłaniających wrażliwszą stronę mocy, bo przyznających się do swoich Kobiecych Pragnień. Emanuje z nich esencja dobrej zabawy, co udziela się i publiczności.

Matełko – wirtuoz gitarrry.

Pozostając w klimatach muzycznych nie mogę nie wspomnieć o znakomitym programie „Kabaretu Róbmy Swoje”. Biuroza jest programem doskonałym. Już o tym kiedyś wspominałam – dla mnie to kabaretowa odsłona musicalu. Nie da się nie lubić. Zwłaszcza, że biurowa tematyka jest bliska sporej części społeczeństwa. A piosenki z tego programu znalazły się również na płycie, Róbmy Swoje Piosenki, której to sceniczną odsłonę mogliśmy podziwiać na „Scenie Przy Pompie”. Wielka szkoda, że ostatnio pod marką „Róbmy Swoje” nic nowego (poza wspomnianą płytą) nie powstaje, bo są to produkty estradowe najwyższej jakości.

Kabaret Róbmy Swoje odmłodzony na scenie.

Do artystów, których mogę oglądać nieskończoną ilość razy i nigdy mi się nie nudzą zalicza się również „7 minut Po”. Według mnie jest to najbardziej klasyczny w formie kabaret artystyczno-literacki, w którym tekst nie jest tylko kłopotliwym dodatkiem do szeregu gagów, ale tworzywem artystycznym. Dodatkowo oczywiście pojawiają się utwory słowno-muzyczne. Bardzo dobre. Na „Scenie przy Pompie” zabrakło co prawda Maćka Kwiatkowskiego, ale pozostała czwórka radziła sobie całkiem nieźle. Sytuacja wymusiła nowe wersje starych numerów, pochodzących z programów Laudanum i PAON. I chociaż co do piosenki o sprzątaczce Apolonii mam mieszane uczucia (bo chociaż z przesłaniem niejako się zgadzam, to ta forma jest dla mnie chyba zbyt ostra), to nie da się ukryć, że tekst jest zrymowany świetnie. Nie zabrakło postaci demonicznego Kucharza i Śmierci (Adam Wacławiak), Grzesia (Michał Wiewióra) brylującego muzycznie w piosence Pudło i Barmana (Marek Stawarz) wygłaszającego życiowe mądrości. W roli ćmy barowej – Magda Ślósarz. Zawsze podobała mi się w „Siódemkach” równowaga między muzyką i tekstem, oraz między sekcją muzyczną i aktorską.

Kucharz z piekła rodem w akcji.

W pamięć zapadł mi również występ „Grupy AD HOC”, która w czteroosobowym składzie improwizowała na scenie rzeczy nie z tej ziemi. „Krakowską masakrę gumowym kurczakiem” będę wspominać jeszcze długo.

Grupa AD HOC w szale uniesień scenicznych.

Ogólnie udało mi się obejrzeć siedem z dwunastu spektakli w ramach „Wakacyjnej PAKI z Pompą”. Spoza kręgu krakowskiego zapamiętałam dość dobrze m.in. grupę stand-up’ową „Same Baby”, w której, zgodnie z nazwą grupy, monologi serwują same baby. Niewiele jeszcze w Polsce kobiet, które się tą sztuką trudnią. Supportujący je kabaret „Nomen Omen” (Magdalena Kubicka, Karolina Buszczak) to także grupa kobieca, więc rzeczywiście bab na scenie tego wieczoru nie brakowało. Choć prezentowany przez dziewczyny styl to nie do końca moja bajka, to trzymam kciuki za „Nomenki”, bo przyda się więcej kobiet w polskim kabarecie. I z przyjemnością obserwuję, jak z każdym spektaklem się rozwijają.

Iza Kała opowiada.

A co na to inni? Przegląd opinii z perspektywy widza.

Nie ma kabaretu bez publiczności. Poniżej prezentuję wypowiedzi kilku osób, które miały okazję uczestniczyć w wydarzeniach cyklu także jako widzowie.

P1170673„Nasza” na widowni. Aneta bawi się świetnie.

Magdalena (Miłośniczka kabaretu)
„Pompa to zaskoczenie lata. Chyba nie tylko mnie mało było Paki, dlatego wpasowała się ona idealnie w wakacyjny klimat. Wprawdzie „sala” pod chmurką rzadko była wypełniona po brzegi – pewnie przez urlopowe rozjazdy – niemniej jednak ci, którzy przyszli raczej nie żałowali. Było wszystko, co jest potrzebne do dobrej zabawy: wspaniali artyści, doborowe towarzystwo, świeże powietrze, a nawet okienko barowe. Mam nadzieję, że Wakacyjna Paka z Pompą na stałe wpisze się w kabaretowy repertuar.”

Aneta (Verbum Na Polu)
„Rafał Pacześ i Karol Kopiec, których występ miałam okazję oglądać, dali prawdziwy pokaz stand-up’u. Rafał pokazał szeroki wachlarz tematów, które poruszały sprawy codzienne, patrząc na nie z tej śmieszniejszej strony. Karol Kopiec przedstawił część swojego programu, stawiając na interakcje z publicznością i luźną (ale także śmieszną) pogawędkę. Prawdziwym hitem wieczoru była wycieczka młodzieży z Elbląga, którzy przypadkiem natrafili na występ Kopca, wdając się z nim w rozmowę. Podsumowując, bawiłam się świetnie, wyszłam z obolałym brzuchem i szczęką od śmiechu. Sami artyści chyba także dobrze się czuli, bowiem występ przedłużył się o ok. 30 min. To z pewnością nie był zmarnowany wieczór.”

Agata (Verbum Na Polu)
„Chociaż miałam okazję widzieć jedynie występ Izy Kały, który niewątpliwie bardzo przypadł mi do gustu, to cały cykl Wakacyjnej PAKI z Pompą uważam za strzał w dziesiątkę. Młode kabarety w letnie, piątkowe wieczory na klimatycznej scenie w otoczeniu Teatru im. J. Słowackiego stworzyły zestaw idealny, trafnie dopełniający wakacyjną ofertę kulturalną Krakowa.”

Matełko King (SMKKPM)
„Całą imprezę oceniam w ogóle na piątkę z plusem. Bardzo dobry repertuar, zróżnicowane występy i totalna rewelacja.”

Izabela (PAKA)
„Jako widz jestem całym cyklem bardzo usatysfakcjonowana, i mówię to bardzo szczerze i z pełną odpowiedzialnością. Z tygodnia na tydzień coraz bardziej czekałam na kolejny piątkowy występ. Trudno wskazać jeden element, który podobał mi się najbardziej, bo wszystkie składały się na wyjątkowość tego cyklu. I w tym jest cała tajemnica. Powtarzając i podsumowując: ciepłe, pogodne, letnie wieczory „pod chmurką” a w centrum miasta, kameralna atmosfera miejsca, śmiech, zabawa i radość, różnorodność i zmienność form, wysoki poziom występów – czegóż trzeba więcej.”

Monika [Początkująca fanka kabaretu na żywo]
„Podobała mi się kameralna atmosfera tego miejsca, to że mogłam obejrzeć kabarety, o których dotąd tylko słyszałam, na świeżym powietrzu. Poza tym lokalizacja była bardzo przyjazna przyjezdnym, co również miało dla mnie znaczenie. Świetnie się bawiłam. Mam nadzieję na powtórkę za rok.”

„Summer time” w stylu PAKI

„PAKA” ułożyła interesujący scenariusz wakacji w mieście dla mola kabaretowego: różnorodny repertuar, miejsce w sam raz na letni relaks i możliwość poznania młodej sceny kabaretowej. I chociaż nie mogę powiedzieć, że wszystko, co widziałam, podobało mi się w równym stopniu, to chętnie wrócę pod „Scenę Przy Pompie” za rok.

PAULINA JARZĄBEK

Pełna lista występów w ramach cyklu „Wakacyjna PAKA z Pompą”:

12.06: Iza Kała, „Kredyt Zaufania”
19.06: Stand-Up Kraków (Marcin Zbigniew Wojciech, Adam Grzanka i Tomek Biskup)
26.06: Same Baby, support: Nomen Omen
03.07: Antoni Gorgoń Grucha (vel. Damian Kubik)
10.07: Kabaret 7 minut Po, „Laudanum” + „PAON”
17.07: Karol Kopiec i Rafał Pacześ
24.07: Kabaret Dabz
31.07: Grupa Ad Hoc
07.08: Kabaret Tiruriru
14.08: Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn
21.08: Janek Malinowski i Łukasz Żak Zaczek
28.08: Kabaret Róbmy Swoje, „Róbmy Swoje Piosenki”