W Dobczycach i Gorlicach, w dniach 11 i 12 grudnia 2017 roku kabaretu Hrabi zaprezentował program „Tak, że o”. Był to historyczny moment, ponieważ tymi dwiema prezentacjami, grupa zakończyła występy z tym programem. W całości miałam okazję oglądać występ w Dobczycach. Publiczność i ja bawiliśmy się świetnie, ale z tego co słyszę, to mieszkańcy Gorlic również. 😉 Zapraszam Was na kilka moich przemyśleń związanych z tym wydarzeniem.
Na początek kabaret przywitał się z publicznością i zrobił mini zapowiedź konferansjerską, dotyczącą całego programu, który, jak poinformowali kabareciarze, jest programem klasycznym. O co chodzi? A o to, że jak jeden skecz nie wiąże się z drugim, to jest klasyka. Ponadto widzowie mogli dowiedzieć się, na jakie typy dzielą się konferansjerzy. Uczestniczyli w nim wszyscy członkowie kabaretu. Co najbardziej mnie rozśmieszyło, to suchar opowiedziany przez Bajera (może dlatego, że mam słabość do… sucharów :P), a brzmiał on następująco: „Jak się nazywa dziecko krowy? Pokrowiec”.
Program rozpoczął klasyczny skecz „Przychodzi baba do lekarza”, z którego widzowie dowiedzieli się, że najlepszym lekiem na stany zapalne jest mokre drewno. Widziałam go już w telewizji, jednak na żywo bardziej mnie śmieszył.
W programie nie zabrakło także tematu relacji małżeńskich/partnerskich/sąsiedzkich, otyłości, spostrzegania zawodu komornika i pracownika ZUS-u czy trudów zdawania egzaminów na studiach. Ponadto kabaret wplótł w program sporo piosenek, które były na bardzo dobrym poziomie. Zazwyczaj bowiem piosenki kabaretowe nie śmieszą tak bardzo jak skecze, a przynajmniej mnie. Na występie kabaretu Hrabi pozytywnie się zdziwiłam, ponieważ piosenki, które wykonywali wszyscy członkowie grupy, były śmieszne, nie tyle jeśli chodzi o warstwę tekstową, a o sposób ich wykonania. Oprócz tego wpadały w ucho, były skoczne, żywe, aż chciało się wstać i tańczyć! Co mi się jeszcze najbardziej podobało, to użycie innych instrumentów niż klawiszy. W piosenkach wykorzystywane były marakasy (jeden z nich podczas występu nieszczęśliwie wypadł z rąk Aśki i rozbił się na trzy części, ale za to Gwiazda Bez Przesady miała co zamiatać ;)), bongos, gitara oraz część perkusji. Nadało to piosenkom wyrazistości.
Generalnie nie chciałabym Wam streszczać całego programu, bo naprawdę jest świetny, dlatego tak pobieżnie przytaczam niektóre smaczki z programu. Zachęcam do kupienia płyt lub obejrzenia „Kabaretu na żywo”, gdzie jeden odcinek w całości był poświęcony temu programowi.
Kabaret Hrabi niezmiennie od kilku lat jest w dobrej formie i robi naprawdę dobrą kabaretową robotę! Co zasługuje na wielką pochwałę, to interakcja z publicznością. Artyści świetnie rozumieją się z widzami, wciągają ich w swój świat, żywo reagują na sugestie i chętnie improwizują. Pokazuje to jakimi fachowcami są w swojej dziedzinie. Ponadto umiejętnie używają rekwizytów, co dodatkowo urozmaica skecze. Kolejnym pozytywnym aspektem jest to, że kabaret angażuje wszystkich członków kabaretu, mniej więcej w takim samym stopniu. Nawet Lopez częściej wychodzi zza klawiszy niż parę lat temu! Mocną osobą w grupie jest Aśka, rewelacyjnie bawi się słowem i parodiuje codzienne zachowania zwykłych ludzi, co, uważam, jest sztuką dość trudną. Przyznam, że mogę przewidzieć niektóre jej powiedzenia i zachowania, przez co to co się dalej stanie jest dla mnie oczywiste. No, ale taki ma styl, za to ją ludzie kochają, więc nie należy się dziwić, że często to stosuje.
Tyle z moich przemyśleń. Ogólnie całość oceniam bardzo dobrze, bawiłam się świetnie, a wieczór zaliczam do jak najbardziej udanych. Śmiem twierdzić, że nie tylko ja tak uważam, bowiem cztery bisy są chyba tego potwierdzeniem?
ANETA TABISZEWSKA