Archiwa tagu: Inkubator Kabaretowy

Małopolskie Festiwale Kabaretowe [cz. VI]

Grafika

W ostatniej części Małopolskich Festiwali Kabaretowych przenieśliśmy się na Podgórze, do Kinoteatru Wrzos. Zostaniemy w nim jeszcze przez krótką chwilę. Bo dziś przyszła pora na…

INKUBATOR KABARETOWY

Organizatorem tego festiwalu był Kabaret 7 minut po. Jednak z tego co wyszperałam w Internecie, dowiedziałam się, że z czasem organizowaniem zajął się jeden z członków wymienionej grupy – Marek Stawarz. Celem omawianego wydarzenia jest promowanie młodych artystów, którzy dopiero raczkują w świecie kabaretu, a także otwieranie ich na szerszą widownię oraz zapoznanie z nowymi formami sztuki. Starałam się znaleźć wszystkie edycje tej imprezy i powiem Wam, że było ich sporo. W sumie naliczyłam ich 14 (!). O niektórych udało mi się odszukać nawet parę informacji. Nie będę opisywać wszystkich edycji po kolei, bo zeszłoby nam tu do rana. Mi z pisaniem, a Wam z czytaniem. 😉 Ale nie myślcie, że jestem samolubna i nic Wam o nim nie powiem! Co to, to nie! Opowiem Wam pokrótce czego się dowiedziałam.

Inkubator

Otóż przez wszystkie Inkubatory Kabaretowe przewinęło się ok. 10 grup kabaretowych, m.in. Kabaret PS, Nomen Omen, Trzecia Strona Medalu, BudaPesz (niektóre występowały kilkakrotnie), 3 solistów: Mateusz Świstak, Ewa Błachnio i Adam Wacławiak, z czego Adam robił także za „jingiel” kabaretu Nomen Omen oraz jeden stand-uper – Tomasz Biskup. W rolę prowadzącego wcielił się sam organizator festiwalu, czyli wspomniany już Marek Stawarz. Wydarzenie nie ma określonej konkretnej daty, tak jak np. PAKA czy ImproFest. Odbywa się raz co dwa miesiąca, a raz co trzy. Nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się w naszych kalendarzach, dlatego trzeba być czujnym, by go nie przegapić! Znalazłam także informację, że czasem impreza ta organizowana jest w ramach Podgórskiej Jesieni Kulturalnej.

Moim zdaniem Inkubator Kabaretowy jest młodszym bratem festiwalu Podgórek. Łączy ich miejsce i po części cel. Różni jedynie to, że na Podgórku występują bardziej znane kabarety, które chcą poeksperymentować z formą artystyczną, natomiast Inkubator pozwala młodym artystom wejść, rozwijać się i oswoić ze światem kabaretu i sztuki.

ANETA TABISZEWSKA

Inkubator Kabaretowy: Tomek Biskup i Kabaret BudaPesz [recenzja]

KTO?
Tomasz Biskup, Kabaret BudaPesz, Marek Stawarz

CO?
Inkubator Kabaretowy

KIEDY?
26.02.2016 r., 18.00

GDZIE?
Kinoteatr „WRZOS”, ul. Zamoyskiego 50

Bardzo lubię „Inkubator Kabaretowy”. Śledzę go od pierwszej edycji i widziałam już niejedno. Przewidziany jako poligon doświadczalny dla twórców eksperymentujących z formami scenicznymi około kabaretowymi, jest doskonałym miejscem do testowania nowych programów lub kierunków rozwoju. Jest to również źródło wielu niespodzianek – nigdy nie wiadomo, co pojawi się na scenie i jaka w danej edycji będzie frekwencja. Mogłabym pisać na ten temat długo, może kiedyś pokuszę się o podsumowanie tej cyklicznej imprezy. Teraz chciałabym się podzielić wrażeniami z tego konkretnego wieczoru.

Inkubator Kabaretowy

Inkubatorowa grafika, autor: Marek Stawarz

Na prowadzeniu

Od dłuższego czasu „Inkubator Kabaretowy” jest organizowany przez Marka Stawarza, który pełni także rolę konferansjera. I to nie byle jakiego, bo o wyjściu do sklepu (czy do drukarni) potrafi opowiadać tak, że pointa przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Chapeau, że tak powiem, bas. Również i tym razem się na panu prowadzącym nie zawiodłam.

Jego eminencja na scenie

Co więcej, nie zawiodłam się także na gościach wieczoru. Przyznaję – stand-upu nie czuję i omijam szerokim łukiem. Z kilkoma wyjątkami. Jednym z nich jest stand-up Tomka Biskupa, który wystąpił w pierwszej części wieczoru. To jest dla mnie naprawdę zabawne. Właśnie zabawne, a nie śmieszne. Lubię jego tok myślenia, jego porównania i styl mówienia, lubię historie, które opowiada. Znam ten stand-up, może nie jakoś wybitnie, ale znam i wiedziałam, że mi się spodoba. Może przez to, że bardzo lubię czytać jego bloga (polecam), przenoszę tę sympatię również na to, co robi na scenie.

P1200071

Marcin Prokop polskiej estrady.

Nie rozczarowałam się także jego monologami kabaretowymi. Mam wrażenie, że Tomek jest dużo lepszym aktorem, niż sam uważa, co zresztą pokazuje doskonale grą w kabarecie PUK. Na pewno jest tzw. aktorem charakterystycznym. Swoim one man show udowodnił, że potrafi wcielić się w imponująco różne postaci, od poety po bohatera reklamówki (takiej telewizyjnej, nie takiej z supermarketu). I wszystko to wykonał naprawdę dobrze. Było to bardzo przyjemne doświadczenie sceniczne, widzieć go w tych wszystkich rolach, które sobie narzucił. Poza tym odkryłam, że naprawdę jest podobny do Marcina Prokopa (serio!), którego tak zabawnie sparodiował. Nie mogę napisać, że wszystkim byłam absolutnie zachwycona (większością na pewno), ale zasadniczo całość tego krótkiego wystąpienia była solidnie przygotowana (lub na taką wyglądała), więc polecam z czystym sumieniem.

BudaPesz w natarciu

Drugim bohaterem wieczoru był Kabaret „BudaPesz”, który zawiązał się całkiem niedawno i właśnie w czasie „Inkubatora” testował pierwsze, przedpremierowe zalążki programu. Bardzo obiecujące. Jednak zaznaczę od razu, że tu mogę być nie do końca obiektywna, ponieważ grupę tę tworzą panowie, których w kabarecie podziwiam od lat kilku i śledzę na scenie z uporem maniaka: Adam Wacławiak i Marek Stawarz (tak, pan prowadzący, a co!).

Na ich krótką prezentację złożyły się dwie piosenki (Rodzina na swoim, System Apolonii) oraz skecz, zagrany na kompletnym blackoucie. Ten duet zna się na rzeczy. Jest między nimi energia, która z łatwością przekazują publiczności. Bardzo podobała mi się pierwsza piosenka, Rodzina na swoim, zarówno jej interpretacja, jak i treść, z Adamem, Ewą i wężem ogrodowym, zwłaszcza, że słyszałam jedną z pierwszych wersji i mogłam prześledzić jej ewolucję.

P1200115

Świeżynka kabaretowa, grupa BudaPesz.

Z drugim utworem, Systemem Apolonii, już mam lekki problem, choć jest on bardzo dobry. Pod każdym względem. Jednak jakoś już od pierwszych przesłuchań nie mogę się do niego przekonać i nie bardzo potrafię powiedzieć, dlaczego tak jest. Najlepiej sprawdźcie sami własne odczucia, pierwszej wersji możecie posłuchać tutaj, jeśli jeszcze dotąd nie mieliście okazji. Muszę jednak przyznać, że w tym wykonaniu piosenka brzmiała nawet dla mnie zadziwiająco dobrze. A i choreografii nie zabrakło, bardzo żywiołowej.

Skecz pojawił się jako drugi punkt programu i, jak już pisałam, został wykonany przy całkowitym wyciemnieniu sali, więc jedynymi narzędziami aktorów były ich głosy i dźwięki. Efekt był świetny. Moim zdaniem panowie mogliby spokojnie zrobić karierę w dubbingu. Nie będę opisywać tej scenki, bo najlepiej ją po prostu obejrzeć, czy też raczej wysłuchać. Miłośnicy niestandardowego humoru estradowego na pewno będą usatysfakcjonowani. Ja byłam.

P1200127

Bohaterowie wieczoru w komplecie.

Lokowanie pełnowartościowego produktu

Cały wieczór uważam za bardzo udany. Jest nadzieja w kabarecie. Cieszę się, że nadal znajduję na to potwierdzenie. Zawsze polecam kabaretowe występy na żywo, a szczególnie tych mniej znanych, nie telewizyjnych twórców. Nic nie daje takiej radości, jak świadomość, że właśnie odkryło się kogoś niezwykłego, kto potrafi nas rozbawić i może zaciekawić jakąś formą, czy tematyką. Dlatego właśnie warto wpadać na „Inkubator Kabaretowy”. Kolejny już 1 kwietnia, w Kinoteatrze „Wrzos” przy ulicy Zamoyskiego 50.

PAULINA JARZĄBEK

Krakowskie Miejsca Kabaretowe [cz. VII]

KRAKOWSKIE MIEJSCA KABARETOWE

VII KINOTEATR WRZOS

Kinoteatr „Wrzos” znajduje się w malowniczej Dzielnicy XIII Krakowa, w Podgórzu, przy ulicy Zamoyskiego 50. Wielbicielom sztuki kabaretowej może kojarzyć się przede wszystkim z festiwalem „Podgórek”, który jest organizowany w tym miejscu od kilku lat. Zanim jednak opowiem o „Podgórku” i innych kabaretowych inicjatywach, kilka słów o historii „Wrzosu” i jego otoczeniu.

KINOteatr WRZOS - logo

Oficjalne logo Kinoteatru.

BUDYNEK DAWNIEJ

Budynek kinoteatru powstał na długo przed połączeniem Podgórze i Krakowa, kiedy jeszcze ta bogata historycznie dzielnica była samodzielnym miastem. Ulica Jana Zamoyskiego, przy której znajduje się omawiany przeze mnie obiekt, jeszcze przed 1917 rokiem nosiła nazwę Mickiewicza. Z tej malowniczej ulicy mamy wgląd w stare Podgórze – zaczyna się przy Kościele św. Józefa a kończy przy Rondzie Matecznego. Każdy krok to zetknięcie z przeszłością dzielnicy zapisaną w murach. Idąc w stronę „Wrzosu” od wspomnianego kościoła mijamy wejście do Parku Bednarskiego, kompleks sportowy „Korona” i zabytkowe kamienice. I wreszcie, pod numerem 50 znajdziemy Kinoteatr „Wrzos”.

Budynek ten był wielokrotnie przebudowywany. Jeszcze w XIX wieku był jednopoziomowym parterowym Domem Przytułku Zgromadzenia św. Wincentego a Paulo. Wybudowano go w latach 1887-1889. W latach 50. XX wieku został przebudowany i przekształcony na Kino „Wrzos”. Zachowały się jeszcze szkice architektoniczne z tego okresu: plany i rysunki, które można było oglądać w czasie wystawy poświęconej historii tego miejsca w hallu kina.

KinoteatrWrzos_1954.png

Rysunek projektowanego wyglądu Kina Wrzos z 1954 roku (materiał z wystawy dot. historii Wrzosu)

KINOTEATR

Z tego okresu we wnętrzach przetrwała zabytkowa drewniana boazeria. Obecnie budynek jest po wielkim remoncie i w oczekiwaniu na kolejne. Dysponuje coraz lepszym sprzętem nagłośnieniowym, który mistrzowsko obsługuje najlepszy realizator co najmniej Krakowa, Michał Warmusz (sprawdźcie też jego zespół, „Meeow”). Jestem związana z tym miejscem mniej więcej od 2013 roku, zdążyłam je pokochać na dobre i na złe. Peerelowski wystrój nieco trąci myszką, nie jest to łatwe w obsłudze otoczenie, ale ile ma w sobie uroku! Nawet niebieskie fotele skontrastowane z zielonym sufitem sali głównej (swoją drogą, bardzo wygodne). Na widowni mieści się 150 widzów.

Kinoteatr „Wrzos” jest jednostką należącą do Domu Kultury „Podgórze” i oprócz filmów możemy w nim zobaczyć koncerty, spektakle teatralne oraz kabaretowe. Galeria „Wrzosowisko” w hallu prezentuje obrazy i grafiki. Od niedawna ponownie działa regularnie Dyskusyjny Klub Filmowy „Klatka”. W tym miejscu od wielu lat odbywa się Ogólnopolski Festiwal Autorskich Filmów Animowanych „OFAFA”. Z kinoteatrem związany jest również Teatr Otwarty TO, który grywa tutaj regularnie swoje spektakle dla dzieci.

P1080625

Fotele w pełnej gotowości, w oczekiwaniu na Widzów (fot. P. J.)

NA POCZĄTKU BYŁ KABARET

Rzecz jasna trafiłam tutaj przez Kabaret. Konkretnie „7 minut Po”, który we „Wrzosie” myszkował na długo przede mną. Tutaj oglądałam ich programy, nawet nie pamiętam ile razy (choć pewnie jestem w stanie to policzyć, jeśli się skupię). Tutaj uczestniczyłam w niezwykłym przeglądzie kabaretowym, Festiwalu „PODGÓREK” – najpierw jako widz, później – wspomagacz. Tu mogłam brać udział w takich niezwykłych imprezach, jak recitale kabaretowe, „Inkubator Kabaretowy”, „Komiczna Animacja”, występy artystów o krakowskim (ale nie tylko) rodowodzie i niezbyt telewizyjnym humorze, który za to sprawdza się znakomicie na niewielkich scenach (np. „Róbmy Swoje”, „Inaczej”, „Stado Umtata”). Tutaj wreszcie udało mi się obejrzeć filmy Władysława Sikory na dużym ekranie. We „Wrzosie” zetknęłam się także z „Teatrem Clowna Feliksa” Andrzeja Talkowskiego (Kabaret „Kuzyni”), który jest przeuroczym spektaklem w konwencji cyrkowej i jednym z moich ulubionych spektakli kabaretowych.

Z kinoteatrem, oprócz wspomnianego kabaretu „7 minut Po”, związane są także młodsze stażem grupy kabaretowe: Kabaret „Inwokacja” i Kabaret „PS” („Profanum Sacrum”). „Inwokacja” to żywy efekt działań warsztatów kabaretowych „Siódemek”, młodziutka grupa, pracująca wytrwale nad skeczami. „PS” zmierza w stronę czarnego humoru, absurdu, kabaretu zorientowanego na tekst i preferującego muzykę na żywo.

IMG_9974

Część Kabaretu PS w czasie premiery programu „To nie moja bajka” (fot. Alicja Rzepa)

Marek Stawarz mniej więcej raz na miesiąc prowadzi „Inkubator Kabaretowy”, w czasie którego scena „Wrzosu” udostępniana jest dla tych wszystkich, którzy pretendują do miana kabareciarzy, zajmują się tworzeniem form kabaretowych i kabaretopodobnych, i chcą przetestować nowości programowe przed publicznością. Udział w tej imprezie brały już m.in. Kabaret „PS”, Kabaret „Nomen Omen”, „Trzecia Strona Medalu”. Były tam grupy improwizacyjne („Pierwsza B”), baśniowy stand-uper (Mateusz Świstak), czy kabaret piosenki (Adam Wacławiak).

Od 2010 roku, bardziej lub mniej regularnie, odbywa się „Podgórek”: niegdyś Podgórski, teraz Krakowski Festiwal Kabaretu. Pomysłodawcą jest kabaret „7 minut Po”, uparcie twierdzący, że „Kabaret to Miejsce”, w tym przypadku Podgórze. Jest to przegląd kabaretowy zapewniający widowni kontakt ze znanymi i mniej znanymi grupami kabaretowymi w przystępnej cenie. Gośćmi festiwalu byli już m.in.: Kabaret „Ani Mru Mru”, Kabaret „Nic Nie Szkodzi”, „Kabaretus Fraszka”, „Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn” (wtedy jeszcze z Olą), Kabaret „Łowcy.B”, Ścibor Szpak, Michał Kempa. Nie brakowało młodych artystów z kabaretów łapanowskich, zaprzyjaźnionych z organizatorami. W trakcie festiwalu można było np. wysłuchać recitali kabaretowych, obejrzeć improwizacje, oczywiście spektakle kabaretowe, wysłuchać wykładów kabareciarzy na przeróżne tematy, był nawet spektakl dla dzieci. O przygotowaniach do ostatniej edycji pisałam w osobnym reportażu, który znajdziecie na naszej stronie.

P1120250

Część Kabaretu 7 minut Po w trakcie pierwszego dnia Podgórka 2015 (fot. P. J.)

O ile wcześniej, od początku mojego związku z tym miejscem, „Wrzos” szedł w kierunku przekroju przez szeroko rozumianą twórczość kabaretową i około-kabaretową, o tyle teraz zmierza ku większemu eklektyzmowi form. Nie znaczy to jednak, że zamknął się na kabaret. Nadal może być miejscem kabaretowego spotkania. Warto jednak zapoznać się z jego repertuarem, bo jest w czym wybierać. Niech nie odstrasza Was jego lokalizacja. Tramwajem można zajechać niemal pod same drzwi tego interesującego przybytku. Warto odkryć to miejsce. Wpadnijcie czasem na koncert, na film, na wystawę… Albo na Kabaret. Warto.

PAULINA JARZĄBEK

Więcej na ten temat:
Oficjalna strona Kinoteatru „Wrzos”: www.kinoteatrwrzos.pl
Profil Kinoteatru na Facebooku: Kinoteatr Wrzos