Archiwa tagu: improwizacja kabaretowa

Kabaretowy Kącik Wspomnień [odc. 6]

1

Foto pochodzi ze strony Facebookowej ImproFestu

Pora odświeżyć nasz zapomniany kabaretowy kącik wspomnień, nie lada wspomnieniem! Tym wspomnieniem będzie mój pierwszy ImproFest, który odbył się w 2014 roku. Był to też jeden z pierwszych Festiwali, w czasie którego doznałam szoku, a brzuch i szczęka od śmiania bolała mnie jeszcze przez tydzień. Działo się, oj działo, posłuchajcie sami…

Dla tych którzy nie wiedzą, co to za Festiwal, już śpieszę z wyjaśnieniem. ImproFest jest krakowskim wydarzeniem w pełni poświęconym improwizacji. Składa się on z kilku imprez, na których improwizatorzy z Polski oraz zagranicy prezentują różnego rodzaju formy improwizacyjne, na przykład: piosenki, gry, krótkie skecze, spektakle, które  tworzą się na oczach widzów. Organizatorami są Stowarzyszenie Promocji Sztuki Kabaretowej PAKA oraz grupa AD HOC.

Pamiętam bardzo dobrze, wszak było ono moim pierwszym tego typu wydarzeniem, w którym uczestniczyłam, a jak wiadomo „pierwszych razów” się nie zapomina. Jednak pierwszą rzeczą, kiedy w głowie pojawia mi się słowo „ImproFest”, są króliki… Tekturowe, papierowe, białe, różowe, z ogonkiem puchatym i różowym, w czarnych okularach, małe, duże, smutne, wesołe, zdziwione… Rzesza królików, kilometry, morze, oceany królików… Zapytacie dlaczego? Ponieważ symbolem ImproFestu są króliki, nie mogło więc ich zabraknąć podczas Festiwalu. Przygotowania zaczynaliśmy właśnie od ich tworzenia. Robiliśmy je z kartonów, część osób malowała je na biało, a druga część robiła w tym czasie czarne okulary, także z owych kartonów. Ponadto każdego trzeba było „postawić na nogi”. Tak więc trzecia grupa osób wykonywała, moim zdaniem, najtrudniejsze zadanie, no bo postaw takiego królika na nogi! Tak, żeby ustał trzy dni, bez mrugnięcia! Ale udało nam się, banda dzikich królików zawładnęła Rotundą, skutecznie. Jednak nie zdołała ustać na starannie wypracowanych łapkach całe trzy dni, więc każdego dnia musieliśmy je stawiać na nogi od nowa. Wszyscy szybko zaprzyjaźniliśmy się z nimi i w pewnym momencie już nam nawet nie przeszkadzał klej we włosach. Właśnie dlatego moją pierwszą myślą związaną z ImproFestem są króliki, taki królikowy zawrót głowy. 😉  I mimo, że było z nimi bardzo dużo pracy, to jednak nie wyobrażam sobie tego Festiwalu bez nich. Są one jego integralną częścią, a nawet pewnego razu pokusiły się o zdanie relacji z przebiegu Festiwalu! Jeśli jesteście ciekawi co opowiadały, kliknijcie tutaj.

2

Z rzeszą królików, fot. Ala Rzepa

Drugim wspomnieniem z tego Festiwalu jest wydarzenie pod tytułem „Psychoimpro”, gdzie cała Rotunda zamieniła się w dom strachów, jak z prawdziwego horroru. Poznałam wtedy każdy zakątek tego legendarnego miejsca – to było coś niesamowitego! A ja sama mogłam zamienić się w strasznego upiora i budzić niepokój wśród ludzi, których kierowałam do poszczególnych pomieszczeń, gdzie odbywały się krótkie sceny improwizowane, czasem z udziałem widzów. I powiem Wam, że mimo iż wiedziałam co kryje się za danymi drzwiami, przechodząc z ostatnią grupą po wszystkich miejscach, sama miałam ciary na plecach!

3

Strach się bać!

Ponadto, będąc pierwszy raz na tego typu wydarzeniu, nie spodziewałam się jak fantastyczne rzeczy dzieją się na scenie podczas improwizacji! Jak w nieoczekiwany sposób może powstać świetny skecz/dialog. Nikt mnie jeszcze nigdy tak nie zaskoczył i nie ubawił wtedy. Stałam się fanką improwizacji.

Tak właśnie wyglądał mój pierwszy ImproFest, pełen śmiechu, zabawy, ale także i pracy. No i oczywiście pełen królików!

Z tego miejsca chciałabym Was serdecznie zaprosić na tegoroczną, siódmą edycję Festiwalu, która odbędzie się w dniach 10-12 listopada 2017 roku, w nowym miejscu – świeżo wyremontowanym Klubie Studio oraz innych klubach na terenie miasta. Podczas tegorocznego ImproFestu zaprezentują się między innymi: Improkracja, Klancyk, AD HOC, 7 Kobiet w Różnym Wieku, Messing i Rachael Mason ze Stanów Zjednoczonych.

IF (3)

ImproFest jest doskonałą propozycją na jesienne wieczory zarówno dla fanów gatunku, jak i dla wszystkich tych, którzy do tej pory się z nim nie zetknęli, ale chętnie bywają w teatrze lub na występach kabaretowych. Warto zobaczyć taką alternatywę!

ANETA TABISZEWSKA

PS: Wszystkie aktualności tegorocznego ImproFestu możecie śledzić na facebookowej stronie Festiwalu: facebook.com/ImproFestKrakow lub na fanpage’u PAKI: facebook.com/pakapl.

 

Wieczór ImproKRK [Miesiąc w Szczęściu, odc. 4]

16143687_404696679881590_4192154978606363291_o.jpg

W czwartym odcinku naszego styczniowego cyklu, Miesiąc w Szczęściu, przedstawiamy Wam wieczór improwizacji w wykonaniu grupy ImproKRK. Nie jest to zwykła recenzja, ponieważ jest Inspirowana Miejscem, może nie Profesjonalna, z całą pewnością Różnorodna, długo Oczekiwana, nasycona Kreatywnością i Reakcją naszych redaktorek, no i co więcej, Kurtyna i zapraszamy!

 

Kto?

ImproKRK

Co?

Wieczór improwizacji

Kiedy?

20.01.2017r., 21:00

Gdzie?

Teatr Szczęście, ul. Karmelicka 3

 

I – INSPIRACJE

Grupa ImproKRK w tradycyjny sposób realizację gier opiera na sugestiach i pomysłach przedstawianych przez widownię. Inspiracje czerpane są zarówno ze zdań, czy pojedynczych słów zapisanych na kartce, jak i wykrzyczanych głośno przez publiczność haseł. Jak wiadomo, fantazji ludziom nie brakuje, tak więc mieliśmy okazję zobaczyć m.in. grę z wykorzystaniem zdania „Lubię placki.” (nawet dwukrotnie), „Poloneza czas zacząć.”, czy „Najbardziej lubię w piątek wieczorem.”.

M-MIEJSCE

Miejsce, w którym odbywały się szalone improwizacje, jest miejscem szczególnym, bo wypełnionym szczęściem. W tym dniu stało się także i magicznym. Dość małe pomieszczenie, bliskość sceny, a co za tym idzie i wykonawców, dawało poczucie wyjątkowości. Kameralna publiczność, licząca ok. 50 osób, mimo ścisku na sali, czuła się bardzo swobodnie, a przede wszystkim była otwarta. Miałam świadomość, że w każdej chwili mogę wpłynąć swoim pomysłem czy słowem na zdarzenia dziejące się na scenie.

P – PROFESJONALIZM

Skład grupy opiera się na aktorach, przez co każda scenka czy postać, odgrywana jest w sposób bardzo profesjonalny i przez to realistyczny. Mam wrażenie, że nie ma sytuacji, rzeczy, czy emocji, której grupa nie byłaby w stanie przedstawić.  Nie straszny im Pan Kleks, Justin Timberlake, czy po prostu stadionowi kibole.

R –RÓŻNORODNOŚĆ

Różnorodność form, jakie pojawiły się tego wieczoru na scenie była wprost niesamowita! Zaczęliśmy od układania historyjek, każdy po jednym słowie, poprzez zmiany miejsca czy emocji na zawołanie, wyciąganie zdań z kieszeni, skończywszy na piosence. A wszystko to na bardzo dobrym poziomie. Spróbuję zabawić się w Paulo Coelho i napiszę zdanie, które wyrazi wszystko: Improwizatorzy po prostu rzeźbili cuda w sztuce improwizowania!

O – OCZEKIWANIA

Jako wybredne recenzentki, które obejrzały niejeden występ grupy improwizacyjnej, przyszłyśmy na ImproKRK nastawione nieco sceptycznie. Jednak odczucia zmieniały się z każdą minutą i każdym kolejnym, głośnych wybuchem śmiechu. Mogę śmiało stwierdzić, że nasze oczekiwania zostały w pełni zaspokojone i zdecydowanie chcemy więcej.

K –KREATYWNOŚĆ

Takiej dawki kreatywności, jaką dostałam wczoraj, dawno nie doświadczyłam. I wiecie co? Zdałam sobie sprawę, że właśnie tego potrzebowałam! Gdyby nie późna pora, moja praca magisterska ruszyłaby z kopyta. 😉 Aktorzy wprowadzili publiczność w zupełnie inny świat,  w którym można było oderwać się od rzeczywistości. Zaprosili nas do świata dobrego impro i to im się chwali. Muszę zaznaczyć , że występujący nie bali się zapraszać ludzi z widowni na scenę, co też jest nie lada wyzwaniem!

R – REAKCJE

Interakcja aktorów z widzami pozwalała na bardzo żywy odbiór występu. Nie chodzi tu jedynie o głośne salwy śmiechu, ale także o czynny udział w występie poprzez podrzucanie pomysłów przed lub w trakcie gry improwizacyjnej. Entuzjastyczne reakcje pozwalają przypuszczać, że występ przypadł odbiorcom do gustu.

K – KURTYNA

Nie będę owijać w bawełnę. Szłam bardzo sceptycznie nastawiona na ten występ. Zwłaszcza, że pierwszy raz usłyszałam o tej grupie dwa tygodnie temu. Jak się okazało, moja towarzyszka również miała podobne odczucia. Pierwsze zdziwienie już przed występem: przyszło dużo ludzi, czyli coś musi być na rzeczy. Jednak, gdy dowiedziałam się, że grupę tworzą aktorzy, pomyślałam: „No i miałam rację. Będzie kicha. Już jedni aktorzy bawią się w impro i średnio im to wychodzi”. Nie zdajecie sobie nawet sprawy z tego, jakie było moje zdziwienie, gdy zaczął się występ i z minuty na minutę coraz częściej i bardziej się śmiałam. W przypadku grupy ImproKRK, bycie aktorem wcale nie przeszkadza, wręcz przeciwnie! Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. To było bardzo dobre! Byłyśmy zachwycone! A gdy opadła kurtyna, pozostał niedosyt…

PS ImproKRK improwizuje w każdy piątek o 21:00, w Teatrze Szczęście. Wybierzcie się, bo warto!

PS 2 My będziemy! 😉

Akapity INSPIRACJE, PROFESJONALIZM, OCZEKIWANIA, REAKCJE zredagowała

AGATA NOWAKOWSKA

Akapity MIEJSCE, RÓŻNORODNOŚĆ, KREATYWNOŚĆ, KURTYNA zredagowała

ANETA TABISZEWSKA

Małopolskie Festiwale Kabaretowe [II]

Grafika

W poprzedniej części mówiliśmy o PACE, czyli o najpopularniejszym festiwalu kabaretowym w Krakowie. A dziś skupimy się na największym festiwalu improwizacji scenicznej, czyli…

IMPROFEST

ImproFest- Międzynarodowy Festiwal Improwizacji Scenicznej. Jest to jeden z pierwszych festiwali w Polsce, gdzie można zobaczyć najlepsze grupy improwizacyjne z kraju jak i zza granicy (nieprzypadkowo bowiem w nazwie słowo międzynarodowy). Początki tej imprezy nie sięgają daleko, bo 2011 roku, w którym to odbyła się jego pierwsza edycja. Inicjatorem tego wydarzenia jest Stowarzyszenie Promocji Sztuki Kabaretowej PAKA. Każdy festiwal ma swój cel. Celem ImproFestu jest wypromowanie improwizacji teatralno-kabaretowej. Podczas tego wydarzenia publiczność nie zaznaje nudy, bo wszystko to co dzieje się na scenie jest tworzone tu i teraz, często z pomocą widowni. Symbolem ImproFestu są króliki.

 

1

 

I ImproFest miał miejsce w dniach 6-8 grudnia 2011 roku w Rotundzie. Odbyło się wówczas siedem imprez.

II edycja odbyła się nieco wcześniej, bo 16-18 listopada 2012 roku, również w Rotundzie. Odbyło się dwanaście imprez, także poprzeczka idzie w górę. 😉 Wystąpili m.in. W Gorącej Wodzie Kompani (Trójmiasto), Teatr Improwizowany Klancyk (Warszawa), No Potatoes (Lublin), Improkracja (Wrocław), SIEDEM RAZY JEDEN (Zielona Góra). Krakowska grupa AD HOC wystąpiła w roli gospodarza oraz współorganizatora i pełnią tę funkcję do dnia dzisiejszego. Ponadto publiczność mogła zobaczyć członków znanych kabaretów, m.in.: Limo, Jurki, Łowcy.B w zupełnie nieznanych dotąd rolach. Gościem specjalnym tej edycji była brytyjska grupa improwizacyjna – Mischief – Improvised Comedy Theatre.

III ImproFest odbył się 13-17 listopada 2013 roku. Organizatorzy postanowili jeszcze bardziej rozpowszechnić to wydarzenie. W związku z czym w pierwszych dwóch dniach miał miejsce „Wieczór Komedii Improwizowanej” w Niepołomicach oraz Tarnowie. Ale na tym się nie skończyło. Festiwal zaczął wychodzić poza legendarne mury Rotundy. Większość imprez oczywiście odbyła się w słynnej klimatyzowanej sali, ale niektóre imprezy miały miejsce na przykład w Restauracji Pod Sokołem czy w Klubie Żaczek. Tego roku wystąpili m.in.: GZIK (Poznań), Hofesinka (Warszawa), Afront (Warszawa), Peleton (Gdańsk), Improkracja (Wrocław), So Close (Kraków) AD HOC (Kraków) oraz Tubajfor (Kraków). Międzynarodowym gościem specjalnym był teatr improwizacji z Wielkiej Brytanii – Racing Minds, a krajowymi gośćmi byli: Magdalena Stużyńska, Mikołaj Cieślak, Wojciech Tremiszewski, Bartosz Gajda i Adam Grzanka.

IV edycja festiwalu miała miejsce w dniach 12-16 listopada 2014 roku. I podobnie jak rok temu, podczas pierwszych dwóch dni odbyły się „Improwizacje Kabaretowe” oraz „Wieczór Komedii Improwizowanej” w Niepołomicach i Tarnowie. W kolejnych dniach imprezy odbywały się głównie w Rotundzie, ale także w Artefakt Cafe i Klubie Żaczek. Podczas IV festiwalu improwizacji wystąpili: AD HOC (Kraków), Peleton (Gdańsk), wymyWammy (Bydgoszcz), ŻBIK (Białystok), Improkracja (Wrocław), So Close (Kraków) oraz Tubajfor (Kraków). Międzynarodowym gościem specjalnymi był duet szwajcarskich improwizatorów Simone Schwegler i Gerald Weber oraz najlepsi improwizatorzy z Czech – Czech Impro All Stars. Ponadto widzowie oglądać mogli Wojciecha Tremiszewskiego i Abelarda Gize.

1

Redakcja Verbum zawładnięta przez crazy króliki. 

V ImproFest odbył się w dniach 20-22 listopada 2015 roku. 14 i 15 listopada podobnie jak w zeszłych latach miały miejsce „Improwizacje kabaretowe” oraz „Wieczór Komedii Improwizowanej” w Niepołomicach i tym razem nie w Tarnowie, a w Skawinie. Podczas V edycji wystąpili: AD HOC (Kraków), Peleton (Gdańsk), Improkracja (Wrocław), Musical Improwizowany (Warszawa), Przyjezdni (Warszawa), Teraz (Toruń), So Close (Kraków), Tubajfor (Kraków) oraz Sic! (Kraków). Międzynarodowym gościem specjalnym był teatr improwizacji ze Słowenii – IGLU Theatre, a gośćmi krajowymi byli: Aneta Zając, Szymon Majewski, Tomasz Majer.

VI edycja planowana jest na 18-20 listopada 2016 roku. Na razie szczegółów nie znamy.

Z takach zakulisowych smaczków, o czym może nie wszyscy wiedzą, ale ja Wam uchylę rąbka tajemnicy (bo tak się składa, że od dwóch lat mam przyjemność pomagać przy tym wspaniałym wydarzeniu) są… pokoje, w których śpią grupy improwizacyjne. Przyjeżdżają z różnych stron Polski, zmęczeni podróżą, kwaterują się, wchodzą do pokoi, a tam niespodzianka! W jednym pokoju wszędzie ponaklejane cukierki, w drugim pełno zdjęć boysbandów, w trzecim wszystko w papierze toaletowym… I jak tu odpocząć po podróży, jak nie wiadomo z której strony zaatakuję cię na przykład Justin Bieber… 😀

12272905_953624464704553_687506009_n

Toaletowy pokój.

Festiwal ten wyróżnia się dwoma rzeczami, na tle innych wydarzeń kabaretowych. Oprócz tego, że występy są w pełni improwizowane i tworzone na oczach widzów, a także i z ich pomocą, to również organizowane są warsztaty improwizacji. Dla każdego, trzeba tylko wcześniej się zapisać i wpłacić nieznaczną sumę. Drugą rzeczą, która wyróżnia ImproFest jest koncert dla jednego widza. Jeśli ktoś chce, by tylko dla niego występowały i improwizowały poszczególne grupy, płaci określoną sumę (w ostatniej edycji było to 1500zł) i cieszy się prywatnym występem grup improwizacyjnych. Nie wiem na jakiej zasadzie się to odbywa, które grupy występują, czy widz może sobie wybrać czy jest to narzucone z góry, bowiem jeszcze się taki śmiałek nie zdarzył, a ja czekam na takiego z niecierpliwością! 😉 Zapewne byłoby to wydarzenie całego festiwalu.

ImproFest jest jedyny w swoim rodzaju, a takiej dawki improwizacji jak na nim z pewnością nigdzie nie znajdziecie! Zapraszam serdecznie i na festiwal i na kolejną część cyklu.

 

ANETA TABISZEWSKA

Króliczki ImproFestu – w ogniu improwizacji [relacja]

KTO?
Grupa AD HOC, Przyjezdni, Teraz, Musical Improwizowany, Improkracja, Peleton, IGLU Theatre, Szymon Majewski, Aneta Zając

Stowarzyszenie PAKA, wolontariusze i Króliczki ImproFestu

CO?
V Międzynarowdowy Festiwal Improwizacji Scenicznej ImproFest

GDZIE?
Rotunda, ul. Oleandry 1

KIEDY?
20-21.11.2015 r.

 

Aneta_1

Trzy, dwa, jeden… Impro! Tak zaczynałyśmy. (fot. G. D.)

Nasza grupa zwiadowczo-desantowa, Króliczki ImproFestu, składała się z kilku podgrup. Jedne z nas wysłano na ściany – wyglądałyśmy tam bajecznie! Nasze starsze rodzeństwo, jeszcze z poprzedniej edycji, uświetniło występy na scenie. My z hallu trochę im zazdrościłyśmy, bo były najbliżej wydarzeń artystycznych. Szczęściarze! Chociaż kilku naszych też przedostało się do klimatyzowanej sali. Te na plakatach i ulotkach pozwiedzały świat, co najmniej Kraków, Tarnów i Skawinę, bo zostały wysłane na misję informacyjną w miasto. A część została z nami w Rotundzie i pomagały na miejscu. No i byli jeszcze ci… No… Organizatorzy. To oni nami zarządzali, ale o tym dalej. Oj, działo się w Rotundzie w ten weekend, w czasie V „ImproFestu”!

RAPORT KRÓLICZKÓW IMPROFESTU WYSŁANYCH NA MISJĘ DEKORACYJNĄ

Aneta_3

Mówiłyśmy, że była nas cała armia? (fot. A. T.)

Pochodzimy z papieru, konkretnie z różowego (chociaż my twierdzimy, że to fuksja) i białego. Wycinali nas i wycinali! Namnożyłyśmy się, jak, nie przymierzając, króliki! Setki! Silna grupa. Cieszyłyśmy się, bo wiadomo, „ImproFest” to nie byle jaka impreza, a w świecie królików też znana szeroko. Nie bez powodu. Co prawda w tym roku nie poznałyśmy słynnych Space Rabbits, ale nadrobimy to (taką mamy nadzieję).

Wymyślili nas organizatorzy, wśród nich, rzecz jasna „Grupa AD HOC” z Krakowa. Ci to mają pomysły! Taki „Festiwal” zorganizować to tylko oni mogli. I to międzynarodowy. Słyszałyśmy, że wycinają nas na ImproFest 2015 i że organizują go, jak zwykle, razem ze „Stowarzyszeniem PAKA”.

Aneta_13

Uzbrojenie SuperWolo. (fot. A. T.)

PIĄTEK

W piątek zaczęła się nasza misja. Przystrojono nami caaaały hol. Poza tym pomagałyśmy też przy szykowaniu recepcji i kącika dla prasy. Słyszałyśmy też sporo informacji wymienianych na korytarzu przez organizatorów. Nie od parady mamy takie pokaźne uszy. Wiemy na przykład, że na gości z całej Polski (a nawet i zza granicy!), którzy brali udział w części artystycznej, czekały pokoje z niespodziankami. Oj, ciekawe jesteśmy, jak przyjęli te atrakcje. Grzegorz Dolniak z „Przyjezdnych” (Warszawa) był chyba zadowolony.

Warto było spędzać całe dnie na korytarzach, naprawdę! Po schodach biegali członkowie „Grupy AD HOC”, był Szymon Majewski, grupa Teraz z Torunia. Wolontariusze, techniczni i organizatorzy dwoili się i troili, rozkładając roll-upy, banery, przygotowując garderoby, recepcję, szykując kącik prasowy, rozdając identyfikatory gościom. I takie balony były, chyba na naszą cześć, bo białe i różowe.

Później nasi koledzy z sali przekazali nam, że na scenie wystąpili „Przyjezdni” (Warszawa) ze spektaklem Pendolino, grupa „Teraz” (Toruń) zagrała „Wlesie”, a grupa AD HOC (Kraków) zaprezentowała Wieczór komedii improwizowanej, a Szymon Majewski był gościem specjalnym. Słyszałyśmy śmiech z sali aż na korytarzu. A, no i prowadzili to wszystko Michał Ociepa i Michał Próchniewicz. Podobno najlepsi konferansjerzy wieczoru, jeśli nie Festiwalu (co najmniej)!

Aneta_7

Nasi na sali. Przyczaili się i czekają. (fot. A. T.)

SOBOTA

W sobotę, jak się dowiedziałyśmy podsłuchując rozmowy wolontariuszek na korytarzu (nieładnie podsłuchiwać, wiemy, ale i tak nie miałyśmy nic do roboty na tych ścianach), rano było śniadanie dla gości. I tak już miało być do poniedziałku. Miłe. Też lubimy, jak nam ktoś podsunie marchewkę (np. z origami) na śniadanko.

W sobotę było trochę mniej biegania, bo nas już wszystkie zamontowano. Co prawda kilka z nas straciło wątek i padło ze zmęczenia, ale szybko uniosły nas troskliwe dłonie wolontariuszy i przyczepiły na właściwych miejscach. Upadł król, niech żyje król (hehe, taki dowcip branżowy).

Przez cały „Festiwal” obserwowałyśmy też, jak przedstawiciele mediów kręcą wywiady z gwiazdami „ImproFestu”. Ale zabawa!

Aneta_4

Kącik dla prasy. Tutaj też nas pełno. (fot. A. T.)

Co do improwizowania, widziałyśmy, że wolontariusze tez musieli się nieźle nagimnastykować, żeby wypełnić luki w planie. Zdolne bestie. Dobrze, że mieli okazję podwędzić czasem jakieś ciasteczko z cateringu (ups, a może nie powinnyśmy o tym wspominać?). Cieszymy się, że nie było potraw z królika. To by nam się nie spodobało. (Ale z tego, co mówili nasi przedstawiciele z garderoby, to jedzenie było super. Sprawdźcie na stronie organizatora dobroczyńców, co je tam dowozili, bo takich informacji nigdy za wiele, prawda?)

Wieczorem znowu było słychać echa śmiechu z sali. A zebrała się naprawdę spora publiczność. Wystąpili tym razem przedstawiciele impro z Gdańska – „Peleton”, ze spektaklem Coś nieoczekiwanego, „Improkracja” (Wrocław) z Improkracja penetruje. A potem był taki duuuży koncert z „AD HOC”, „Peletonem”, „Improkracją”, „Teraz”, „Przyjezdnymi” i „Musicalem Improwizowanym” (Warszawa), pod tytułem Punkt wyjścia. Właściwie to był punkt zejścia, bo po tym spektaklu wieczór się zakończył.

Aneta_8

Opanowałyśmy całą  recepcję. (fot. A. T.)

NIEDZIELA

Z niedzieli niewiele pamiętamy. Jak już nikogo nie było w nocy, to zlazłyśmy z tych ścian, i potupałyśmy trochę do rytmów z małej sali. Tamci to się dopiero bawili! Aż dudniło. Rano wróciłyśmy na miejsca, ale niewykluczone, że część z nas pomyliła miejscówki. Nikt nie zauważył, bo chyba wszyscy byli w naszym stanie. Ponoć nazywa się to „Rotunda 5 rano”.

Te z plakatów nad kącikiem prasowym to nawet się nie zdążyły porządnie do ścianki dokleić, bo potem widziałyśmy, że wolontariuszki je poprawiały. Szanujemy to. Ich sprawa.

Ostatni dzień ImproFestu otworzył „Musical Improwizowany” ze spektaklem Dwudziesty pierwszy wiek. później byli goście ze Słowenii – „IGLU Theatre” z Three faces. No i na końcu wieeelki finał ze wszystkimi uczestnikami Festiwalu. Gościem specjalnym tego dnia była Aneta Zając. Słyszałyśmy, że bardzo się podobało.

Później publiczność opuściła salę, w garderobie zostali jeszcze artyści, a wolontariusze zaczęli składać dekoracje. Zebrali nas do pudełek i teraz czekamy na przyszły rok, aż znowu nas wyciągną i powieszą na ścianach, bo to była genialna zabawa. Na pewno jeszcze o nas usłyszycie.

Agata_2

Upadł król… Niech żyje król! Hłe, hłe, hłe. (fot. A. N.)

ZEZNANIA ŚWIADKÓW

A tak o koncertach festiwalu opowiadali nam później świadkowie tych wydarzeń:

Paulina
Widziałam „Wieczór Komedii Improwizowanej” Grupy AD HOC. Do AD HOCów zawsze chętnie wracam. Nie ukrywam, że to moja ulubiona grupa impro. Z biegiem lat stają się coraz lepsi. I naprawdę lubię te „Wieczory”, nigdy mnie nie rozczarowują, a widziałam ich już sporo. Tym razem też wyszło wspaniale.

Udało mi się obejrzeć także „Improkracja Penetruje”. Ciekawa forma. Nie wszystkie scenki podobały mi się w równym stopniu, ale ta „Improkracja” również jest bardzo mocną grupą, może nieco bardziej teatralną niż kabaretową w charakterze. Na pewno są świetni technicznie. To był dobry spektakl, wspominam go z przyjemnością.

Aneta
W piątek miałam okazję oglądać występy „Przejezdnych”, „Teraz” oraz „Wieczór Komedii Improwizowanej” „Ad Hoc”, ze specjalnym udziałem Szymona Majewskiego. Program pierwszej z wymienionych grup bardzo mi się podobał, miał ciekawe wątki, był dynamiczny, nie pozwalał widzowi się nudzić. Druga z grup nie przypadła mi do gustu. Według mnie na scenie był straszny chaos i zbyt dużo absurdu. Ostatni występ powalił mnie na kolana. Widziałam kilkakrotnie występy „Ad Hoc” i byłam przygotowana na to, że dadzą czadu, ale nie sądziłam, że aż tak! Majstersztyk. Brawo, brawo, brawo! Ponadto nie mieli łatwego zadania, ponieważ występowali z gościem specjalnym, dla którego improwizacja to nowość, ale wybrnęli z tego obronną ręką. Widać było, że Szymon czuje się wśród nich jak syrenka w wodzie (na dodatek pędząca bimber).

W sobotę pozwoliłam sobie zobaczyć występy „Peletonu”, „Improkracji” oraz „Punkt wyjścia” Ad Hoc. Od roku jestem fanką „Peletonu”, tak że co do tej grupy się nie zawiodłam, dali świetny popis swoich umiejętności. „Improkracja” ze swoim programem „Improkracja Penetruje” na pewno zadziwiła widza, bowiem do fragmentów początków filmów pornograficznych, dogrywali swoje własne zakończenia. Pomysł ciekawy, a i wykonanie dobre. Z występów improwizatorów podczas „Punktu wyjścia”, oczywiście najbardziej podobała mi się interpretacja „Ad Hoc’ów”. I już chyba nic więcej nie napisze, bo pomyślicie, że jestem mało obiektywna, ale to co oni robią na scenie przemawia do mnie i bawię się przy tym świetnie!

Karina
Z racji tego że byłam wolontariuszem, nie miałam okazji zobaczyć wszystkich występów podczas „ImproFestu”, ale z tych które udało mi się obejrzeć jestem bardzo zadowolona. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Szymon Majewski, którego pierwszy raz widziałam w roli improwizatora, i który według mnie podołał powierzonemu mu zadaniu. Z grup improwizacyjnych najbardziej podobała mi się „Improkracja”. Nie ukrywam, ze formę „Improkracja penetruje” miałam okazję widzieć po raz pierwszy i powiem też, że trochę się jej bałam, ale zostałam pozytywnie zaskoczona, jak zawsze. Wielki szacunek należy się także „Musicalowi improwizowanemu”, który mimo tego, że wystąpił po raz pierwszy na „ImproFeście”, tak szybko wzbudził sympatię i miłość rotundowskiej publiczności.

Jan Rabbit (dyżurny królik sceniczny)
Nie podobało mi się. To znaczy formalnie ok, ale nie było nic o królikach. Skandal! Hańba! Ujma! … [Dalszą wypowiedź ocenzurowano ze względu na jej brutalność – Red.].

Festiwalowe wspomnienia KRÓLICZKÓW IMPROFESTU spisała PAULINA JARZĄBEK

Sado-Kwiato, czyli wieczór kabaretowy z elementami recitalu (relacja/recenzja)

Co?
Sado-Kwiato, czyli wieczór kabaretowy z elementami recitalu.
Kto?
Paweł Sadowski (Kabaret Róbmy Swoje), Maciej Kwiatkowski (Kabaret 7 minut Po)
Kiedy?
16.04.2015 r., 19.00
Gdzie?
Kinoteatr WRZOS, ul. Zamoyskiego 50

Co prawda nazwa wydarzenia przywodzi na myśl klimaty rodem z powieści Markiza de Sade, ale żadnych tortur nam nie zaserwowano (poza smaganiem batem ironii). Trochę recitalu, trochę happeningu – dużo kabaretu. Całość otworzył autorski dżingiel wykonany a capella przez tytułowy duet, zawierający w warstwie tekstowej tylko dwa słowa: „Sado-Kwiato”. Przypadek?

Kinoteatr Wrzos celuje w nietypowe wydarzenia kabaretopochodne – wystarczy wspomnieć liczne recitale kabaretowe. W pakiecie „Sado-Kwiato” dostaliśmy piosenki, improwizacje, monologi, skecze i nawet wykład. Tak, tak…

Zaczęło się od szczerego wyznania o (dosłownym) zapuszczeniu się a tematyka fauny i flory utrzymywała się niemal przez cały wieczór. Była historia o ślimaku i kupie, o nawoźnictwie przyogródkowym, gazie łupkowym, bajka-nie bajka o komarze i komarzycy oraz pogadanka o połowie węgorzy (podobno smaczne). Wiedzieliście, że Podlasie to polskie „zagłębie rury”?

Maciek_poziom

Maciek podnosi poziom wykonania.

Żeby nie być gołosłownym – w roli „elementu recitalu” wystąpiła np. piosenka z repertuaru Andrzeja Zauchy, „Bądź moim natchnieniem”, wykonana na głos i mikrofon przez Maćka Kwiatkowskiego. Trzeba przyznać, że całkiem przyjemna odbiorze. Paweł Sadowski ze swojej strony lirykę zamknął w piosence o miłosnym rozbiorze serca, i to zaśpiewanej przy dźwiękach gitary. Czyż można bardziej po krakowsku?

Na koniec wieczoru usłyszeliśmy dwie piosenki świeżo improwizowane: w jednej był węgorz na rowerze, a w drugiej – Ewa Chodakowska na górskim szlaku. To, że Paweł Sadowski improwizuje chyba raczej nie dziwi nikogo, ale zobaczyć w improwizacji Maćka Kwiatkowskiego jest rzeczą prawie niemożliwą. 7 minut Po śledzę od 2013 roku i to była druga próba wciągnięcia wyżej wymienionego w ogień improwizacji, jaką miałam okazję osobiście zaobserwować (nie licząc oczywiście wystąpień grupy improwizowanej Hej Ho).

improwizacja_sado-kwiatoImprowizowane wykonanie piosenki improwizowanej.

Ogólnie wieczór uważam za udany, przyjemnie się w nim uczestniczyło. Ciekawie obserwować na scenie dwie różne osobowości, które razem potrafią stworzyć różnorodną, ale spójną całość.

Zabrakło mi może większego przygotowania technicznego – kolejności numerów, kto kiedy i co robi na scenie. O ile mnie już mało co w kabarecie zaskoczy (co stwierdziłam ostatnio z przykrością), o tyle jeśli postawić się w sytuacji widza, który kabaret zna tylko ze szklanego ekranu, gdzie wszystko sprawia wrażenie dopiętego na ostatni guzik (czasem to i może tani garnitur, ale porządnie zaprasowany) i przez przypadek trafia na taki lekko chaotyczny występ, można nabrać przekonania, że jest on co najmniej nieprzećwiczony. Co w zasadzie także ma swój urok i chyba nawet wpisuje się w tradycyjne założenia sztuki kabaretowej, te z początku XX wieku, gdzie każdy taki kabaretowy wieczór był improwizowanym pasmem różnych wystąpień. Niemniej jednak dzisiaj może to zostać przez ogół odebrane nie do końca pozytywnie.

Czy warto jednak pójść na to wydarzenie? Lub podobne? Pewnie, że tak. Zawsze warto samemu sprawdzić, co nam w kabaretowej duszy gra.

PAULINA JARZĄBEK

Fotorelacja z wydarzenia dostępna jest na stronie Kinoteatru Wrzos na Facebooku, po kliknięciu tutaj.