Archiwa tagu: Improfest

Najlepsze momenty VII ImproFestu [relacja]

IF (3)

VII edycja ImproFestu dobiegła końca. Przez trzy dni krakowską publiczność w Klubie Studio rozbawiało dziewięć grup improwizatorów z różnych stron Polski i świata. Rozbawiało skutecznie, gdyż odgłosom śmiechu nie było końca. Podejrzewam, że słyszano je po drugiej stronie miasteczka. Co dokładnie działo się na ImproFeście, opowiedzą Wam Ci, którzy byli najbliżej dziejących się rzeczy, czyli wsparcie organizacyjne. Pokusiłam się o zebranie różnych głosów, ponieważ sama nie mogłam zobaczyć wszystkiego.

Zadałam rozmówcom dwa pytania. Pierwsze dotyczyło występów i brzmiało: Który z występów najbardziej Ci się podobał i dlaczego? Drugie zaś dotyczyło sfery zakulisowej: Zdradź nam jakiś zakulisowy „smaczek”. Coś o utkwiło Ci w pamięci, zszokowało, rozweseliło, zdziwiło bądź przestraszyło.

ANETA

Który z występów najbardziej Ci się podobał i dlaczego?

Widziałam jedynie „Zagadkowe morderstwo”, które wyszło improwizatorom naprawdę świetnie! Tajemnicze morderstwo trenera jednej z uczestniczek podczas mistrzostw w psich zaprzęgach w Saneczkowie na szczęście zostało rozwiązane przez niezawodnego i zadającego bardzo pomocne pytania inspektora. A wysuwane przez niego tezy powaliłyby z nóg samego Rutkowskiego! Nikt nie spodziewał się, że denat umarł ze śmiechu, a bezpośrednim zabójcą był duchowny we wsi. Powód? Brak chęci przyjęcia przez trenera błogosławieństwa przed mistrzostwami. Zagadka rozwiązana, „kurde, kurde”!

Rozpoczęcie koncertu widziałam jedynie na próbach, nie chcę sobie nawet wyobrażać, co działo się na faktycznym rozpoczęciu! Jeśli był taki sam szał, to żałuję, że nie mogłam przeżyć tego jeszcze raz.

Zdradź nam jakiś zakulisowy „smaczek”.

Co do zakulisowych smaczków, było ich bardzo dużo, niektórych nie mogę ujawniać, ale zdecydowanie czekałam momentu, aż będę mogła przywdziać wypaśny strój różowego ImproFestowego królika, na który każdy miał chrapkę. A mi udało się to dnia trzeciego, około północy. Mission completed! 🙂 Ponadto część wolontariuszy znalazła w sobie żyłkę do biznesu, stawiając sobie za misję sprzedanie jak największej liczby gadżetów i biletów, co nie każdemu się udaje. Sprytnie przemyślana strategia marketingowa nie poszła w las, wynik jest zadawalający! Druga część wolontariuszy odkryła w sobie dar dziennikarski, relacjonując na bieżące wydarzenia na profilowym Instagramie PAKI. Inna część postanowiła sprawdzić się w improwizacji, grając nieustannie w pytania. Mistrzynią okazała się Kinga, ale to było wiadomo już dawno przed Festiwalem. Ponadto tańcom, rozmowom, śmiechom nie było końca. Takie imprezy zapadają w pamięć na długo.

1

Foto A. Mirota, Mam cię, króliczku!

ANIA

Który z występów najbardziej Ci się podobał i dlaczego?

Zawsze jestem pod ogromnym wrażeniem tego, co grupy improwizacyjne potrafią zrobić na podstawie jednego słowa czy sugestii. Podczas tegorocznego ImproFestu rozbawiła mnie wrocławska Improkracja. Grupa zaprezentowała grę „Before and After”, polegającą na scenach odbywających się przed i po jakimś ważnym wydarzeniu. W tym wypadku publiczność wybrała, że takim wydarzeniem będzie pogrzeb. Podczas tej „chrześcijańskiej” improwizacji śledziliśmy perypetie księdza, od momentu powołania, przez seminarium, posługę, zrzucenie sutanny dla kobiety, aż po powrót na łono Kościoła, a także losy „bohatera” samego pogrzebu, który nie prowadził najzdrowszego trybu życia. Ale tym co najbardziej rozbawiło całą publikę była niezniszczalna altana, która osłoniła zaciętych grillowiczów przed huraganem porywającym różne przedmioty, a nawet zwierzęta gospodarskie. Występ bardzo mi się podobał, poszczególne sceny były ze sobą spójne i z wielkim zainteresowaniem śledziło się akcję.

Zdradź nam jakiś zakulisowy „smaczek”.

Jako wolontariusz miałam okazję spotkać za kulisami występujących artystów. I to co mi utkwiło w pamięci, to przerwa podczas warsztatów i krótka, i bardzo miła rozmowa z Susan Messing. Byłam bardzo zaskoczona i rozbawiona postępami Susan w nauce naszego ojczystego języka, chciała się upewnić czy dobrze wymawia pewne słowa, co zaprezentowała później również na scenie. Wydaje mi się, że nie muszę tutaj wymieniać, o które słowa mi chodzi. Wystarczy, że napiszę – najbardziej popularne polskie słowa za granicą.

DAWID

Nie potrafię sobie przypomnieć żądnych zakulisowych smaczków, ale mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że w tym roku naprawdę parę razy byłem zaskoczony. Po pierwsze Kacper Ruciński i Łukasz Szymanek, którzy wcześniej kojarzyli mi się z humorem raczej niewyszukanym, potrafią być naprawdę śmieszni. Szczególnie rozbawił mnie ten drugi, w roli detektywa przesłuchującego wieś Saneczkowo, wyciągającego szereg oczywistych, choć nigdzie nieprowadzących wniosków. Drugie zaskoczenie to grupa „Klancyk”. Wiedziałem, że są dobrzy, ale podczas tej edycji festiwalu ich rymowany spektakl pozostawił mnie z bolącym brzuchem i dymiącą czachą. Maciek Buchwald, absolutny mistrz rymów, narracji i niewymuszonego komizmu, w połączeniu z muzykiem, który za pomocą klarnetu, kalimby i własnego głosu potrafił stworzyć niezwykle oryginalną muzykę, to bezsprzecznie dwa największe atuty tego widowiska. Ktoś tu „AD HOCOM” mocno depcze po piętach. Na koniec przytoczę tylko cytat z występu „Klancyka” – „Przepraszam, chyba cię zabiłem”. Miałem wrażenie, że skierowany był do mnie, bo momentami naprawdę trudno było między śmiechami złapać oddech.

MAGDALENA

Który z występów najbardziej Ci się podobał i dlaczego?

Najbardziej podobała mi się piosenka rozpoczynająca ImproFest. Uważam, że organizatorzy sami sobie podnieśli wysoko poprzeczkę i będzie trudno to przebić. 😉  Zaskakująco, rozbrajająco cudowny początek Festiwalu. Poza tym grupa AD HOC jak zwykle w świetnej formie, zdecydowanie powinni występować każdego dnia! Ogólnie cały Festiwal zdawał się mieć coraz wyższy poziom organizacji i to trzeba docenić, bez względu na gust i odbiór poszczególnych występów. Oby tak dalej.

Zdradź nam jakiś zakulisowy „smaczek”.

Zakulisowe zostawię lepiej dla siebie, bo to raczej „niesmaczki”.

23467234_1692387294157083_4356031509726789240_o

Foto pochodzi z fejsbukowej strony Improfestu

MARTYNA

Który z występów najbardziej Ci się podobał i dlaczego?

Z występów, które widziałam najbardziej podobał mi się występ grupy „Klancyk”. Zaprezentowali długą formę impro. Zawiesili wysoko poprzeczkę, bo cała opowieść była rymowana. Wyszło im cudownie. Całość była spójna, fajnie rymowali (robili to z wielką lekkością i nie wymuszali rymów w miejscach, które nie pasowały, bądź się nie dało), no i, co najważniejsze, było śmiesznie. Czapki z głów! Publiczność doceniła ich występ owacjami na stojąco.

MILENA

Który z występów najbardziej Ci się podobał i dlaczego?

Jako, że był to mój pierwszy Festiwal jako wolontariusz, jestem pod mega wrażeniem organizacji takiego wydarzenia! Mega atmosfera, super ludzie! Nigdy nie przypuszczałam, że będę mogła uczestniczyć w takim wydarzeniu „od kuchni”. To było świetne uczucie, gdy za kulisami przechodzi obok Ciebie osoba, którą podziwiasz od lat i kojarzysz ze szklanego ekranu i mówi Ci „Siema”. Wtedy czujesz się jak w wielkiej, pozytywnie zakręconej rodzinie Możliwość oglądania grupy „Siedem razy jeden” zza kulis – mega sprawa! Zupełnie inne doświadczenie. Poza tym niezawodna grupa AD HOC! Strasznie żałuję, że nie mogłam być do końca festiwalu i już odliczam dni do kolejnej edycji.

23550982_1693572884038524_4149131169455960044_o

Wypowiedzi zebrała ANETA „Bunny” TABISZEWSKA.

Zapraszamy także na fanpage ImproFestu i PAKI, gdzie znajdziecie więcej podsumowań.

Kabaretowy Kącik Wspomnień [odc. 6]

1

Foto pochodzi ze strony Facebookowej ImproFestu

Pora odświeżyć nasz zapomniany kabaretowy kącik wspomnień, nie lada wspomnieniem! Tym wspomnieniem będzie mój pierwszy ImproFest, który odbył się w 2014 roku. Był to też jeden z pierwszych Festiwali, w czasie którego doznałam szoku, a brzuch i szczęka od śmiania bolała mnie jeszcze przez tydzień. Działo się, oj działo, posłuchajcie sami…

Dla tych którzy nie wiedzą, co to za Festiwal, już śpieszę z wyjaśnieniem. ImproFest jest krakowskim wydarzeniem w pełni poświęconym improwizacji. Składa się on z kilku imprez, na których improwizatorzy z Polski oraz zagranicy prezentują różnego rodzaju formy improwizacyjne, na przykład: piosenki, gry, krótkie skecze, spektakle, które  tworzą się na oczach widzów. Organizatorami są Stowarzyszenie Promocji Sztuki Kabaretowej PAKA oraz grupa AD HOC.

Pamiętam bardzo dobrze, wszak było ono moim pierwszym tego typu wydarzeniem, w którym uczestniczyłam, a jak wiadomo „pierwszych razów” się nie zapomina. Jednak pierwszą rzeczą, kiedy w głowie pojawia mi się słowo „ImproFest”, są króliki… Tekturowe, papierowe, białe, różowe, z ogonkiem puchatym i różowym, w czarnych okularach, małe, duże, smutne, wesołe, zdziwione… Rzesza królików, kilometry, morze, oceany królików… Zapytacie dlaczego? Ponieważ symbolem ImproFestu są króliki, nie mogło więc ich zabraknąć podczas Festiwalu. Przygotowania zaczynaliśmy właśnie od ich tworzenia. Robiliśmy je z kartonów, część osób malowała je na biało, a druga część robiła w tym czasie czarne okulary, także z owych kartonów. Ponadto każdego trzeba było „postawić na nogi”. Tak więc trzecia grupa osób wykonywała, moim zdaniem, najtrudniejsze zadanie, no bo postaw takiego królika na nogi! Tak, żeby ustał trzy dni, bez mrugnięcia! Ale udało nam się, banda dzikich królików zawładnęła Rotundą, skutecznie. Jednak nie zdołała ustać na starannie wypracowanych łapkach całe trzy dni, więc każdego dnia musieliśmy je stawiać na nogi od nowa. Wszyscy szybko zaprzyjaźniliśmy się z nimi i w pewnym momencie już nam nawet nie przeszkadzał klej we włosach. Właśnie dlatego moją pierwszą myślą związaną z ImproFestem są króliki, taki królikowy zawrót głowy. 😉  I mimo, że było z nimi bardzo dużo pracy, to jednak nie wyobrażam sobie tego Festiwalu bez nich. Są one jego integralną częścią, a nawet pewnego razu pokusiły się o zdanie relacji z przebiegu Festiwalu! Jeśli jesteście ciekawi co opowiadały, kliknijcie tutaj.

2

Z rzeszą królików, fot. Ala Rzepa

Drugim wspomnieniem z tego Festiwalu jest wydarzenie pod tytułem „Psychoimpro”, gdzie cała Rotunda zamieniła się w dom strachów, jak z prawdziwego horroru. Poznałam wtedy każdy zakątek tego legendarnego miejsca – to było coś niesamowitego! A ja sama mogłam zamienić się w strasznego upiora i budzić niepokój wśród ludzi, których kierowałam do poszczególnych pomieszczeń, gdzie odbywały się krótkie sceny improwizowane, czasem z udziałem widzów. I powiem Wam, że mimo iż wiedziałam co kryje się za danymi drzwiami, przechodząc z ostatnią grupą po wszystkich miejscach, sama miałam ciary na plecach!

3

Strach się bać!

Ponadto, będąc pierwszy raz na tego typu wydarzeniu, nie spodziewałam się jak fantastyczne rzeczy dzieją się na scenie podczas improwizacji! Jak w nieoczekiwany sposób może powstać świetny skecz/dialog. Nikt mnie jeszcze nigdy tak nie zaskoczył i nie ubawił wtedy. Stałam się fanką improwizacji.

Tak właśnie wyglądał mój pierwszy ImproFest, pełen śmiechu, zabawy, ale także i pracy. No i oczywiście pełen królików!

Z tego miejsca chciałabym Was serdecznie zaprosić na tegoroczną, siódmą edycję Festiwalu, która odbędzie się w dniach 10-12 listopada 2017 roku, w nowym miejscu – świeżo wyremontowanym Klubie Studio oraz innych klubach na terenie miasta. Podczas tegorocznego ImproFestu zaprezentują się między innymi: Improkracja, Klancyk, AD HOC, 7 Kobiet w Różnym Wieku, Messing i Rachael Mason ze Stanów Zjednoczonych.

IF (3)

ImproFest jest doskonałą propozycją na jesienne wieczory zarówno dla fanów gatunku, jak i dla wszystkich tych, którzy do tej pory się z nim nie zetknęli, ale chętnie bywają w teatrze lub na występach kabaretowych. Warto zobaczyć taką alternatywę!

ANETA TABISZEWSKA

PS: Wszystkie aktualności tegorocznego ImproFestu możecie śledzić na facebookowej stronie Festiwalu: facebook.com/ImproFestKrakow lub na fanpage’u PAKI: facebook.com/pakapl.

 

PoImproFestowe refleksje [relacja]

Wiele zmian dokonało się w tym roku w naszym krakowskim środowisku. Wpłynęły one także na tegoroczną edycję festiwalu ImproFest. Paulina po wielu latach obejrzała spektakle ImproFestu jako, po prostu, widz, gwiazda Anety „Bez Przesady” zaświeciła nad miotłą poza Rotundą, bo na Scenie Piast, a i improfestowe króliki zobaczyły nowy kawałek świata. Chociaż to coroczne święto improwizacji zaczęło się już 12 listopada, jego punkt kulminacyjny przypadł na weekend od 18 do 20 listopada. Przed Wami relacja z tegorocznego ImproFestu w trzech różnych odsłonach.

 

I dzień, 18.11.2016

Paulina – widz z odzysku

Czuję się, jakbym odkrywała nowe światy. Po raz pierwszy obejrzałam kilka spektakli improfestowych jako tylko i wyłącznie widz. Nie musiałam czuwać za kulisami, rozglądając się nerwowo, czy ktoś gdzieś nie potrzebuje pomocy, czy króliki przyczepione tu i ówdzie trzymają się grzecznie powierzchni, czy ciastka na tacach są uzupełniane w miarę potrzeb. Przyznaję, było ciężko. Kiedy zobaczyłam Anetę pędzącą z naręczem królików pod scenę, nie wytrzymałam i oczywiście pomogłam jej je przykleić. Nikt nie mówił, że będzie łatwo 😉

Atmosfera improfestowych zakulis była jednak dla mnie wyczuwalna nawet wtedy, gdy z biletem wkroczyłam na salę. Ucieszył mnie widok znajomych, uśmiechniętych twarzy i to, że mogłam się przywitać z wolontariuszami. Potem już jednak grzecznie zajęłam miejsce i czekałam na rozpoczęcie pierwszych występów.

dwie-siostry_karina-kasek

Na scenie pojawili się Michał Próchniewicz i Michał Ociepa. Pomyślałam: „Nieźle. Konferansjerka będzie udana”. I wiecie co? Była. Jak zwykle. Są takie duety, które na scenie tworzą idealnie uzupełniającą się całość. To jeden z nich.

Pierwsze dwie grupy również były bardzo zgranymi duetami. Wieczór otworzyły panie z grupy Dwie Siostry, które nie są siostrami, a zaprezentowały spektakl o, uwaga, dwóch siostrach. Jedna z nich pracowała na polu buraków, druga na parkingu. Taka była wola publiczności, która w improwizacji zdecydowanie nie jest oddzielona od sceny żadną ścianą. I bardzo dobrze. Utkwiło mi w pamięci skwitowanie przez jedną ze spektaklowych sióstr romantycznych zalotów postaci o imieniu Waldek (na wspomnianym wyżej buraczanym polu): „Nie weźmiesz mnie na mieszkanie. Co jeszcze masz?”. Wszędzie ten materializm.

dwaj-panowie_karina-kasek

Drugim podmiotem artystycznym tego wieczoru był duet męski, Dwaj Panowie, czyli dwuosobowy wycinek grupy Improkracja. Panowie przedstawili długą formę zainspirowaną zbieraniem bursztynów. Powstała wzruszająca historia ojca i syna. Jeśli chcecie zobaczyć improwizowany spektakl z prawdziwego zdarzenia, to ten  duet jest odpowiednim wyborem. Miło było podziwiać profesjonalistów w akcji.

Jako trzeci, przed przerwą, wystąpili członkowie grupy Peleton, którzy pokazali spektakl zatytułowany w programie festiwalu „Nektarynka”. Były to serie scenek prezentujących różne seriale. Ich tematyka została określona przez rzeczowniki i przymiotniki wypisane na karteczkach przez publiczność. Z taką formą spektaklu improwizowanego jeszcze się nie spotkałam i wydała mi się ona bardzo interesująca. Na pewno wymaga od realizujących ją artystów dyscypliny i wzmożonej samokontroli, bo żaden z seriali nie może trwać na scenie w nieskończoność (czyli odwrotnie niż w życiu).

peleton_karina-kasek

Tutaj zakończył się mój wieczór z ImproFestem. Niestety, tuż po przerwie musiałam opuścić Scenę Piast. Nie widziałam więc gospodarzy, Grupy AD HOC, z gościem specjalnym, Ewą Błachnio. Bardzo żałuję, bo AD HOC pozostaje nieodmiennie moją ulubioną grupą improwizacyjną. Jestem pewna, że ich Wieczór Komedii Improwizowanej był jak zwykle udany.

grupa-ad-hoc-i-ewa-blachnio_karina-kasek

Potem smakosze sztuki improwizacji udali się jeszcze na Impro Chillout do Klubu Studenckiego Żaczek i tym akcentem zakończono pierwszy dzień ImproFestu 2016.

A teraz oddaję głos prawdziwej gwieździe, Anecie „Bez Przesady” Tabiszewskiej, która opowie Wam o drugim dniu Festiwalu.

II dzień, 19.11.016 r.

Bez Przesady – One Woman Show

 pakowicze_karina-kasek

I to się nazywa zapowiedź na poziomie! Poziomie godnym Gwiazdy Bez Przesady! Dziękuję za nią.

Słowo wstępu: z racji tego, że miałam nawał pracy, bo trzeba było przetestować program z mopem na scenie, wypróbować nowe żarty na grupie moich wiernych Fanów, trochę coś tam pomóc przy ogarnianiu niesfornych królików… No i nie oszukujmy się, jestem sławną gwiazdą, tak? A jak wiadomo sławie przyświecają tłumy Fanów i paparazzi, więc dosłownie byłam rozchwytywana! Od wywiadu do wywiadu, od zdjęcia do zdjęcia… a jeszcze trzeba porozmawiać z Fanami! Także za dużo nie widziałam, jeśli chodzi o występy, ale postaram się to wynagrodzić paroma zakulisowymi smaczkami… 😉

Drugi dzień Festiwalu rozpoczął się bardzo wcześnie, bo od godziny 11:00 trwały warsztaty improwizacyjne.

neil_plus_1_karina-kasek

Jak przystało na Gwiazdę, zjawiłam się dopiero o godzinie 14:00. No i się zaczął Armagedon! Najpierw musiałam iść przyszykować sobie garderobę, którą dzieliłam z pozostałymi grupami improwizacyjnymi (niech znają moją hojność, a co!). Wiecie, ciastka, woda, kawa, herbata, miotła, wiadro, mop… Same najpotrzebniejsze rzeczy. Gdy już to skończyłam, przyszła moja kolej na próbę, która była bardzo udana. Wymiotłam całą scenę z kiepskich żartów oraz przygotowałam ją na nowe, świeże i dobre żarty, poprzez wymycie jej mopem z zimną wodą i mydłem. Zapamiętajcie sobie tę kombinację: zimna woda i mydło, najlepiej się sprawdza, jeśli chcecie, aby żarty żarły. Dlaczego? Ano dlatego, że te słabe żarty są natychmiast oziębiane (zimna woda) i automatycznie ześlizgują się ze sceny (mydło). Polecam! Oczywiście podczas próby, podglądały mnie moje dwie wierne Fanki –  Agatka i Karinka, dawały wskazówki, jak dobrze ustawić się do publiczności, aby miotła i mop równie pięknie się prezentowały, co sama Gwiazda. Nie zabrakło także paparazzi, którzy zrobili mi kilka zdjęć z ukrycia, które mogliście podziwiać na moim fanpage. Spontaniczna widownia, jaka zebrała się na mojej próbie, domagała się filmiku z instruktażem mycia sceny, jednak nie dałam się na to namówić (gaża była za niska).

ab-ovo_karina-kasek

Następnie przyszedł czas na zasłużoną kawusię z Fanami: Agatą, Kariną, Pauliną i Karoliną. Jednak nie myślcie, że próżnowałam podczas tej przerwy! O, nie! Właśnie wtedy testowałam nowe żarty, nie zdradzę jakie, bo to są takie petardy, że głowa mała.

Nastała pora na witanie przybyłej publiczności. Dobrze się domyślacie! Któż innym mógłby witać ludzi, jak nie sama Gwiazda Bez Przesady? Bardzo serdecznie wszystkich witałam, uśmiechałam się, żartowałam, sprawdzałam bilety, robiłam psikusy moim współtowarzyszom… A tłum szalał! Słuchajcie, ludziom na mój widok wypadały bilety z rąk, nie odbierali reszty po zakupie owych biletów, gubili telefony, szaliki i butelki! Jeden chłopak zapomniał języka polskiego i zaczął gadać po angielsku! Jedna kobietka zbiletowała się do kosza, zamiast normalnie, do mnie. Oczywiście nie obeszło się bez zdjęć i autografów… Istne szaleństwo! Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak działam na ludzi.

dwa-michaly_karina-kasek

Nadszedł czas na występy. Niestety jak pisałam wyżej, za wiele nie udało mi się zobaczyć, bowiem gwiazda jest gwiazdą przez cały czas. Blask bijący ode mnie dezorientował występujących i onieśmielał publiczność, która wodziła za mną wzrokiem, jak tylko udawałam się do garderoby. Tak więc parę razy przycupnęłam sobie gdzieś w kąciku, co by chociaż troszkę występów zobaczyć. I tak widziałam po trosze występ Neila, który przedstawił improwizowaną scenkę z przypadkową (?) osobą z publiczności, w miarę fajnie to wyszło, oraz AB OVO, który średnio przypadł mi do gustu, więc udałam się do garderoby. Następnie widziałam prawie w całości występ grupy „Muzyczne Chwile”, które porwał nie tylko mnie, ale także całą publiczność. Chłopaki przedstawiali piosenki ze swojej płyty, które wybierała publiczność. Mogliśmy posłuchać techna, rapu, disco… do wyboru, do koloru.

muzyczne-chwile-z-mackiem-i-krzyskiem_karina-kasek

Potem również w całości obejrzałam występ „Improkracji”, której jestem fanką. Tak, tak, można być zarówno Gwiazdą, jak i fanką ;). Improwizacja sama w sobie, zaskakujące puenty, zwroty akcji, wielka kreatywność i pomysłowość występujących, po prostu super! Na tym zakończył się drugi dzień ImproFestu, jeśli chodzi o występy. Bowiem dla nas, to był dopiero początek… Dwa słowa: after party. I wszystko jasne.

improkracja_karina-kasek

Na koniec chciałabym podziękować moim wszystkim Fanom, którzy towarzyszyli mi przez te trzy dni. Dziękuję zarówno tym, których pierwszy raz widziałam – cieszę się, że przybyliście, specjalnie dla mnie, jak i tym najwierniejszym, których mogę wymienić z imienia: Agatka, Paulinka, Kingusia, Karinka, Karolinka, Paulinka, Magda(lenka), Martusia, Michaś i Dawidek, dzięki za śmianie się z moich żartów, za wygłupy, rozmowy, za to, że jesteście! Kocham!

III dzień, 20.11.2016 r.

Królicze opowieści

Chcielibyśmy tylko zaznaczyć na samym początku, że w odróżnieniu od naszych poprzedniczek, my widzieliśmy wszystko! Dosłownie wszystko! Widzieliśmy, jak Paulina, zamiast oglądać występ, sprawdza sobie godziny odjazdu busów w telefonie, albo jak wielka gwiazda Aneta „Bez Przesady”, zamiast przyjść do nas i niektórych z nas reanimować po występach, zasiada sobie w loży i śmiejąc się na cały głos ze swoimi zwolennikami, pożera wielkie, ostre burito!

kroliki_karina-kasek

Podobnie jak rok temu utworzyliśmy grupę zwiadowczo-desantową, która także składała się z paru podgrup. Ważnym aspektem była zmiana miejsca trwania ImproFestu, z Rotundy, którą znaliśmy od podszewki, która była naszą króliczą norą, na scenę Piast, która była dla nas obcą i niebezpieczną przestrzenią.

Ulokowali nas w trzech miejscach, z których jak już wspominaliśmy, widzieliśmy wszystko. Pierwsza z grup znalazła się przy drzwiach, gdzie witała pojawiającą się, poniekąd bardzo rozentuzjazmowaną, publiczność. Druga z grup była ukryta w garderobie, gdzie dowiedzieliśmy się kilku bardzo tajnych rzeczy, których niestety nie możemy Wam zdradzić, gdyż sami byśmy się zdemaskowali. Trzecia grupa miała najtrudniejsze zadanie, bowiem obserwowała to, co dzieje się na scenie, a działo się na niej bardzo dużo!

hurt-luster_karina-kasek

Pierwszego dnia wystąpili: Dwie Siostry, Dwaj Panowie, Peleton, AD HOC z gościem specjalnym Ewą Błachnio. Było naprawdę fantastycznie! Wszystkie grupy zaprezentowały się nieskazitelnie. Zwłaszcza grupa AD HOC z Ewą dała czadu, aż niektóre z nas pospadały z zachwytu.

masters-show_karina-kasek

Drugiego dnia na scenie pojawili się: Hurt Luster, Neil Curran, AB OVO, Muzyczne Chwile oraz Improkracja. I nam, w porównaniu do gwiazdy Bez Przesady, podobali się wszyscy, bez wyjątku! O afterze wolimy nie wspominać. To zbyt prywatne. Powiemy tylko, że niejednemu się uszko odkleiło od ściany.

klancyk_karina-kasek

Trzeci dzień to była petarda sama w sobie! Na pierwszy ogień poszli zagraniczni goście: Jim Libby, Rod Ben Zeev i Neil Curran w „Masters show”. Potem zagrał Teatr Improwizowany Klancyk!  (“Zaburzone osobowości”), przygrywał ImproBand, a w finale pojawiły się wszystkie grupy improwizacyjne. Uczestnicy finału byli podzieleni na pięć grup i kolejno wchodzili na scenę, wcielając się w określone role i odgrywając serial pt. „Zakochany księżyc”. Po tej premierze, serial ten stał się ulubionym serialem wszystkich królików!

finalowo_karina-kasek

Nie mogłyśmy sobie wymarzyć lepszego finału! Tak po cichu przyznamy nawet, że był on porównywalnie porywający, jak próby z mopem Gwiazdy Bez Przesady. Nasze królicze serca są usatysfakcjonowane. Jak zwykle, po trzecim dniu byłyśmy zmęczone, ale przeszczęśliwe, że wszystko się udało. Nasz wysiłek się opłacił. Z niecierpliwością czekamy na kolejny ImproFest. Kto wie, gdzie nas teraz poniesie. Pewnie w kosmos.

PAULINA JARZĄBEK

ANETA TABISZEWSKA

 

PS Za zdjęcia dziękujemy Karinie Kąsek – Kąsek Żartu.

Małopolskie Festiwale Kabaretowe [II]

Grafika

W poprzedniej części mówiliśmy o PACE, czyli o najpopularniejszym festiwalu kabaretowym w Krakowie. A dziś skupimy się na największym festiwalu improwizacji scenicznej, czyli…

IMPROFEST

ImproFest- Międzynarodowy Festiwal Improwizacji Scenicznej. Jest to jeden z pierwszych festiwali w Polsce, gdzie można zobaczyć najlepsze grupy improwizacyjne z kraju jak i zza granicy (nieprzypadkowo bowiem w nazwie słowo międzynarodowy). Początki tej imprezy nie sięgają daleko, bo 2011 roku, w którym to odbyła się jego pierwsza edycja. Inicjatorem tego wydarzenia jest Stowarzyszenie Promocji Sztuki Kabaretowej PAKA. Każdy festiwal ma swój cel. Celem ImproFestu jest wypromowanie improwizacji teatralno-kabaretowej. Podczas tego wydarzenia publiczność nie zaznaje nudy, bo wszystko to co dzieje się na scenie jest tworzone tu i teraz, często z pomocą widowni. Symbolem ImproFestu są króliki.

 

1

 

I ImproFest miał miejsce w dniach 6-8 grudnia 2011 roku w Rotundzie. Odbyło się wówczas siedem imprez.

II edycja odbyła się nieco wcześniej, bo 16-18 listopada 2012 roku, również w Rotundzie. Odbyło się dwanaście imprez, także poprzeczka idzie w górę. 😉 Wystąpili m.in. W Gorącej Wodzie Kompani (Trójmiasto), Teatr Improwizowany Klancyk (Warszawa), No Potatoes (Lublin), Improkracja (Wrocław), SIEDEM RAZY JEDEN (Zielona Góra). Krakowska grupa AD HOC wystąpiła w roli gospodarza oraz współorganizatora i pełnią tę funkcję do dnia dzisiejszego. Ponadto publiczność mogła zobaczyć członków znanych kabaretów, m.in.: Limo, Jurki, Łowcy.B w zupełnie nieznanych dotąd rolach. Gościem specjalnym tej edycji była brytyjska grupa improwizacyjna – Mischief – Improvised Comedy Theatre.

III ImproFest odbył się 13-17 listopada 2013 roku. Organizatorzy postanowili jeszcze bardziej rozpowszechnić to wydarzenie. W związku z czym w pierwszych dwóch dniach miał miejsce „Wieczór Komedii Improwizowanej” w Niepołomicach oraz Tarnowie. Ale na tym się nie skończyło. Festiwal zaczął wychodzić poza legendarne mury Rotundy. Większość imprez oczywiście odbyła się w słynnej klimatyzowanej sali, ale niektóre imprezy miały miejsce na przykład w Restauracji Pod Sokołem czy w Klubie Żaczek. Tego roku wystąpili m.in.: GZIK (Poznań), Hofesinka (Warszawa), Afront (Warszawa), Peleton (Gdańsk), Improkracja (Wrocław), So Close (Kraków) AD HOC (Kraków) oraz Tubajfor (Kraków). Międzynarodowym gościem specjalnym był teatr improwizacji z Wielkiej Brytanii – Racing Minds, a krajowymi gośćmi byli: Magdalena Stużyńska, Mikołaj Cieślak, Wojciech Tremiszewski, Bartosz Gajda i Adam Grzanka.

IV edycja festiwalu miała miejsce w dniach 12-16 listopada 2014 roku. I podobnie jak rok temu, podczas pierwszych dwóch dni odbyły się „Improwizacje Kabaretowe” oraz „Wieczór Komedii Improwizowanej” w Niepołomicach i Tarnowie. W kolejnych dniach imprezy odbywały się głównie w Rotundzie, ale także w Artefakt Cafe i Klubie Żaczek. Podczas IV festiwalu improwizacji wystąpili: AD HOC (Kraków), Peleton (Gdańsk), wymyWammy (Bydgoszcz), ŻBIK (Białystok), Improkracja (Wrocław), So Close (Kraków) oraz Tubajfor (Kraków). Międzynarodowym gościem specjalnymi był duet szwajcarskich improwizatorów Simone Schwegler i Gerald Weber oraz najlepsi improwizatorzy z Czech – Czech Impro All Stars. Ponadto widzowie oglądać mogli Wojciecha Tremiszewskiego i Abelarda Gize.

1

Redakcja Verbum zawładnięta przez crazy króliki. 

V ImproFest odbył się w dniach 20-22 listopada 2015 roku. 14 i 15 listopada podobnie jak w zeszłych latach miały miejsce „Improwizacje kabaretowe” oraz „Wieczór Komedii Improwizowanej” w Niepołomicach i tym razem nie w Tarnowie, a w Skawinie. Podczas V edycji wystąpili: AD HOC (Kraków), Peleton (Gdańsk), Improkracja (Wrocław), Musical Improwizowany (Warszawa), Przyjezdni (Warszawa), Teraz (Toruń), So Close (Kraków), Tubajfor (Kraków) oraz Sic! (Kraków). Międzynarodowym gościem specjalnym był teatr improwizacji ze Słowenii – IGLU Theatre, a gośćmi krajowymi byli: Aneta Zając, Szymon Majewski, Tomasz Majer.

VI edycja planowana jest na 18-20 listopada 2016 roku. Na razie szczegółów nie znamy.

Z takach zakulisowych smaczków, o czym może nie wszyscy wiedzą, ale ja Wam uchylę rąbka tajemnicy (bo tak się składa, że od dwóch lat mam przyjemność pomagać przy tym wspaniałym wydarzeniu) są… pokoje, w których śpią grupy improwizacyjne. Przyjeżdżają z różnych stron Polski, zmęczeni podróżą, kwaterują się, wchodzą do pokoi, a tam niespodzianka! W jednym pokoju wszędzie ponaklejane cukierki, w drugim pełno zdjęć boysbandów, w trzecim wszystko w papierze toaletowym… I jak tu odpocząć po podróży, jak nie wiadomo z której strony zaatakuję cię na przykład Justin Bieber… 😀

12272905_953624464704553_687506009_n

Toaletowy pokój.

Festiwal ten wyróżnia się dwoma rzeczami, na tle innych wydarzeń kabaretowych. Oprócz tego, że występy są w pełni improwizowane i tworzone na oczach widzów, a także i z ich pomocą, to również organizowane są warsztaty improwizacji. Dla każdego, trzeba tylko wcześniej się zapisać i wpłacić nieznaczną sumę. Drugą rzeczą, która wyróżnia ImproFest jest koncert dla jednego widza. Jeśli ktoś chce, by tylko dla niego występowały i improwizowały poszczególne grupy, płaci określoną sumę (w ostatniej edycji było to 1500zł) i cieszy się prywatnym występem grup improwizacyjnych. Nie wiem na jakiej zasadzie się to odbywa, które grupy występują, czy widz może sobie wybrać czy jest to narzucone z góry, bowiem jeszcze się taki śmiałek nie zdarzył, a ja czekam na takiego z niecierpliwością! 😉 Zapewne byłoby to wydarzenie całego festiwalu.

ImproFest jest jedyny w swoim rodzaju, a takiej dawki improwizacji jak na nim z pewnością nigdzie nie znajdziecie! Zapraszam serdecznie i na festiwal i na kolejną część cyklu.

 

ANETA TABISZEWSKA

Króliczki ImproFestu – w ogniu improwizacji [relacja]

KTO?
Grupa AD HOC, Przyjezdni, Teraz, Musical Improwizowany, Improkracja, Peleton, IGLU Theatre, Szymon Majewski, Aneta Zając

Stowarzyszenie PAKA, wolontariusze i Króliczki ImproFestu

CO?
V Międzynarowdowy Festiwal Improwizacji Scenicznej ImproFest

GDZIE?
Rotunda, ul. Oleandry 1

KIEDY?
20-21.11.2015 r.

 

Aneta_1

Trzy, dwa, jeden… Impro! Tak zaczynałyśmy. (fot. G. D.)

Nasza grupa zwiadowczo-desantowa, Króliczki ImproFestu, składała się z kilku podgrup. Jedne z nas wysłano na ściany – wyglądałyśmy tam bajecznie! Nasze starsze rodzeństwo, jeszcze z poprzedniej edycji, uświetniło występy na scenie. My z hallu trochę im zazdrościłyśmy, bo były najbliżej wydarzeń artystycznych. Szczęściarze! Chociaż kilku naszych też przedostało się do klimatyzowanej sali. Te na plakatach i ulotkach pozwiedzały świat, co najmniej Kraków, Tarnów i Skawinę, bo zostały wysłane na misję informacyjną w miasto. A część została z nami w Rotundzie i pomagały na miejscu. No i byli jeszcze ci… No… Organizatorzy. To oni nami zarządzali, ale o tym dalej. Oj, działo się w Rotundzie w ten weekend, w czasie V „ImproFestu”!

RAPORT KRÓLICZKÓW IMPROFESTU WYSŁANYCH NA MISJĘ DEKORACYJNĄ

Aneta_3

Mówiłyśmy, że była nas cała armia? (fot. A. T.)

Pochodzimy z papieru, konkretnie z różowego (chociaż my twierdzimy, że to fuksja) i białego. Wycinali nas i wycinali! Namnożyłyśmy się, jak, nie przymierzając, króliki! Setki! Silna grupa. Cieszyłyśmy się, bo wiadomo, „ImproFest” to nie byle jaka impreza, a w świecie królików też znana szeroko. Nie bez powodu. Co prawda w tym roku nie poznałyśmy słynnych Space Rabbits, ale nadrobimy to (taką mamy nadzieję).

Wymyślili nas organizatorzy, wśród nich, rzecz jasna „Grupa AD HOC” z Krakowa. Ci to mają pomysły! Taki „Festiwal” zorganizować to tylko oni mogli. I to międzynarodowy. Słyszałyśmy, że wycinają nas na ImproFest 2015 i że organizują go, jak zwykle, razem ze „Stowarzyszeniem PAKA”.

Aneta_13

Uzbrojenie SuperWolo. (fot. A. T.)

PIĄTEK

W piątek zaczęła się nasza misja. Przystrojono nami caaaały hol. Poza tym pomagałyśmy też przy szykowaniu recepcji i kącika dla prasy. Słyszałyśmy też sporo informacji wymienianych na korytarzu przez organizatorów. Nie od parady mamy takie pokaźne uszy. Wiemy na przykład, że na gości z całej Polski (a nawet i zza granicy!), którzy brali udział w części artystycznej, czekały pokoje z niespodziankami. Oj, ciekawe jesteśmy, jak przyjęli te atrakcje. Grzegorz Dolniak z „Przyjezdnych” (Warszawa) był chyba zadowolony.

Warto było spędzać całe dnie na korytarzach, naprawdę! Po schodach biegali członkowie „Grupy AD HOC”, był Szymon Majewski, grupa Teraz z Torunia. Wolontariusze, techniczni i organizatorzy dwoili się i troili, rozkładając roll-upy, banery, przygotowując garderoby, recepcję, szykując kącik prasowy, rozdając identyfikatory gościom. I takie balony były, chyba na naszą cześć, bo białe i różowe.

Później nasi koledzy z sali przekazali nam, że na scenie wystąpili „Przyjezdni” (Warszawa) ze spektaklem Pendolino, grupa „Teraz” (Toruń) zagrała „Wlesie”, a grupa AD HOC (Kraków) zaprezentowała Wieczór komedii improwizowanej, a Szymon Majewski był gościem specjalnym. Słyszałyśmy śmiech z sali aż na korytarzu. A, no i prowadzili to wszystko Michał Ociepa i Michał Próchniewicz. Podobno najlepsi konferansjerzy wieczoru, jeśli nie Festiwalu (co najmniej)!

Aneta_7

Nasi na sali. Przyczaili się i czekają. (fot. A. T.)

SOBOTA

W sobotę, jak się dowiedziałyśmy podsłuchując rozmowy wolontariuszek na korytarzu (nieładnie podsłuchiwać, wiemy, ale i tak nie miałyśmy nic do roboty na tych ścianach), rano było śniadanie dla gości. I tak już miało być do poniedziałku. Miłe. Też lubimy, jak nam ktoś podsunie marchewkę (np. z origami) na śniadanko.

W sobotę było trochę mniej biegania, bo nas już wszystkie zamontowano. Co prawda kilka z nas straciło wątek i padło ze zmęczenia, ale szybko uniosły nas troskliwe dłonie wolontariuszy i przyczepiły na właściwych miejscach. Upadł król, niech żyje król (hehe, taki dowcip branżowy).

Przez cały „Festiwal” obserwowałyśmy też, jak przedstawiciele mediów kręcą wywiady z gwiazdami „ImproFestu”. Ale zabawa!

Aneta_4

Kącik dla prasy. Tutaj też nas pełno. (fot. A. T.)

Co do improwizowania, widziałyśmy, że wolontariusze tez musieli się nieźle nagimnastykować, żeby wypełnić luki w planie. Zdolne bestie. Dobrze, że mieli okazję podwędzić czasem jakieś ciasteczko z cateringu (ups, a może nie powinnyśmy o tym wspominać?). Cieszymy się, że nie było potraw z królika. To by nam się nie spodobało. (Ale z tego, co mówili nasi przedstawiciele z garderoby, to jedzenie było super. Sprawdźcie na stronie organizatora dobroczyńców, co je tam dowozili, bo takich informacji nigdy za wiele, prawda?)

Wieczorem znowu było słychać echa śmiechu z sali. A zebrała się naprawdę spora publiczność. Wystąpili tym razem przedstawiciele impro z Gdańska – „Peleton”, ze spektaklem Coś nieoczekiwanego, „Improkracja” (Wrocław) z Improkracja penetruje. A potem był taki duuuży koncert z „AD HOC”, „Peletonem”, „Improkracją”, „Teraz”, „Przyjezdnymi” i „Musicalem Improwizowanym” (Warszawa), pod tytułem Punkt wyjścia. Właściwie to był punkt zejścia, bo po tym spektaklu wieczór się zakończył.

Aneta_8

Opanowałyśmy całą  recepcję. (fot. A. T.)

NIEDZIELA

Z niedzieli niewiele pamiętamy. Jak już nikogo nie było w nocy, to zlazłyśmy z tych ścian, i potupałyśmy trochę do rytmów z małej sali. Tamci to się dopiero bawili! Aż dudniło. Rano wróciłyśmy na miejsca, ale niewykluczone, że część z nas pomyliła miejscówki. Nikt nie zauważył, bo chyba wszyscy byli w naszym stanie. Ponoć nazywa się to „Rotunda 5 rano”.

Te z plakatów nad kącikiem prasowym to nawet się nie zdążyły porządnie do ścianki dokleić, bo potem widziałyśmy, że wolontariuszki je poprawiały. Szanujemy to. Ich sprawa.

Ostatni dzień ImproFestu otworzył „Musical Improwizowany” ze spektaklem Dwudziesty pierwszy wiek. później byli goście ze Słowenii – „IGLU Theatre” z Three faces. No i na końcu wieeelki finał ze wszystkimi uczestnikami Festiwalu. Gościem specjalnym tego dnia była Aneta Zając. Słyszałyśmy, że bardzo się podobało.

Później publiczność opuściła salę, w garderobie zostali jeszcze artyści, a wolontariusze zaczęli składać dekoracje. Zebrali nas do pudełek i teraz czekamy na przyszły rok, aż znowu nas wyciągną i powieszą na ścianach, bo to była genialna zabawa. Na pewno jeszcze o nas usłyszycie.

Agata_2

Upadł król… Niech żyje król! Hłe, hłe, hłe. (fot. A. N.)

ZEZNANIA ŚWIADKÓW

A tak o koncertach festiwalu opowiadali nam później świadkowie tych wydarzeń:

Paulina
Widziałam „Wieczór Komedii Improwizowanej” Grupy AD HOC. Do AD HOCów zawsze chętnie wracam. Nie ukrywam, że to moja ulubiona grupa impro. Z biegiem lat stają się coraz lepsi. I naprawdę lubię te „Wieczory”, nigdy mnie nie rozczarowują, a widziałam ich już sporo. Tym razem też wyszło wspaniale.

Udało mi się obejrzeć także „Improkracja Penetruje”. Ciekawa forma. Nie wszystkie scenki podobały mi się w równym stopniu, ale ta „Improkracja” również jest bardzo mocną grupą, może nieco bardziej teatralną niż kabaretową w charakterze. Na pewno są świetni technicznie. To był dobry spektakl, wspominam go z przyjemnością.

Aneta
W piątek miałam okazję oglądać występy „Przejezdnych”, „Teraz” oraz „Wieczór Komedii Improwizowanej” „Ad Hoc”, ze specjalnym udziałem Szymona Majewskiego. Program pierwszej z wymienionych grup bardzo mi się podobał, miał ciekawe wątki, był dynamiczny, nie pozwalał widzowi się nudzić. Druga z grup nie przypadła mi do gustu. Według mnie na scenie był straszny chaos i zbyt dużo absurdu. Ostatni występ powalił mnie na kolana. Widziałam kilkakrotnie występy „Ad Hoc” i byłam przygotowana na to, że dadzą czadu, ale nie sądziłam, że aż tak! Majstersztyk. Brawo, brawo, brawo! Ponadto nie mieli łatwego zadania, ponieważ występowali z gościem specjalnym, dla którego improwizacja to nowość, ale wybrnęli z tego obronną ręką. Widać było, że Szymon czuje się wśród nich jak syrenka w wodzie (na dodatek pędząca bimber).

W sobotę pozwoliłam sobie zobaczyć występy „Peletonu”, „Improkracji” oraz „Punkt wyjścia” Ad Hoc. Od roku jestem fanką „Peletonu”, tak że co do tej grupy się nie zawiodłam, dali świetny popis swoich umiejętności. „Improkracja” ze swoim programem „Improkracja Penetruje” na pewno zadziwiła widza, bowiem do fragmentów początków filmów pornograficznych, dogrywali swoje własne zakończenia. Pomysł ciekawy, a i wykonanie dobre. Z występów improwizatorów podczas „Punktu wyjścia”, oczywiście najbardziej podobała mi się interpretacja „Ad Hoc’ów”. I już chyba nic więcej nie napisze, bo pomyślicie, że jestem mało obiektywna, ale to co oni robią na scenie przemawia do mnie i bawię się przy tym świetnie!

Karina
Z racji tego że byłam wolontariuszem, nie miałam okazji zobaczyć wszystkich występów podczas „ImproFestu”, ale z tych które udało mi się obejrzeć jestem bardzo zadowolona. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Szymon Majewski, którego pierwszy raz widziałam w roli improwizatora, i który według mnie podołał powierzonemu mu zadaniu. Z grup improwizacyjnych najbardziej podobała mi się „Improkracja”. Nie ukrywam, ze formę „Improkracja penetruje” miałam okazję widzieć po raz pierwszy i powiem też, że trochę się jej bałam, ale zostałam pozytywnie zaskoczona, jak zawsze. Wielki szacunek należy się także „Musicalowi improwizowanemu”, który mimo tego, że wystąpił po raz pierwszy na „ImproFeście”, tak szybko wzbudził sympatię i miłość rotundowskiej publiczności.

Jan Rabbit (dyżurny królik sceniczny)
Nie podobało mi się. To znaczy formalnie ok, ale nie było nic o królikach. Skandal! Hańba! Ujma! … [Dalszą wypowiedź ocenzurowano ze względu na jej brutalność – Red.].

Festiwalowe wspomnienia KRÓLICZKÓW IMPROFESTU spisała PAULINA JARZĄBEK