CO?
„Cyrkuśniki”
KTO?
Kabaret Hrabi
KIEDY?
17.12.2016 r., 17:00 i 20.00
GDZIE?
Krakowski Teatr Variete
Buty klauna, dyskotekowa kula i rękawice bokserskie – takie oderwane od rzeczywistości elementy scenografii przywitały publiczność po wejściu na widownię Krakowskiego Teatru Variete. Sami wykonawcy przedstawili się wychodząc na scenę z mniejszymi lub większymi pluszowymi rybami, które uznali za konieczny, lecz niewytłumaczalny rekwizyt. Mowa o Kabarecie Hrabi, który 17 grudnia o godzinie 17:00 i 20:00 przedstawił swój najnowszy program, „Cyrkuśniki”.
Artyści w opisie programu odwołują się do sytuacji sprzed lat, kiedy to Dariusz Kamys po wejściu do sklepu spożywczego usłyszał „Patrzcie, idzie nasz miejscowy cyrkuśnik!” W związku z tym nowy program określa hasło: „Cyrkuśniki – Aktorzy na usługach publiczności. Wszystko dla niej. Hrabi do usług.”
Zważając na organizacyjne obowiązki nie mogłam w całości obejrzeć programu i na jego obraz składa się zlepek spektakli z godziny 17:00 i 20:00. Mimo to mogę bez zawahania polecić „Cyrkuśników” każdemu, kto ma ochotę na odprężenie i trwający blisko 2,5 godziny nieustanny śmiech.
To, co na pewno wysuwa się na pierwszy plan, to ciągła interakcja z publicznością. Jest to nieodłączny element programów Hrabi, jednak wydaje mi się, że w przypadku „Cyrkuśników” wkład odbiorców jest jeszcze bardziej istotny. Nie chodzi tutaj jedynie o skecze, w których przypadkowo wybrany widz wciela się w rolę kochanki/kochanka czy matki, ale o krótkie wyjścia z sali, które były impulsem do zagrania improwizowanego skeczu czy piosenki. Wszystko w trosce o widza, aby mógł zobaczyć cały program i nic nie umknęło jego uwadze. Stąd m.in. skecz o grafiku, który będąc na wyspie chciał upiec ciasto.
Różnorodność poruszanych zagadnień sprawia, że ciężko jest mi określić jednoznaczną tematykę programu. Górowały na pewno relacje między kobietą i mężczyzną. Nie zabrakło postaci teściowej, a także głosu męskiej części kabaretu nawołującej do sprzeciwu wobec wykorzystywania mężczyzn przez kobiety. Jednak w mojej pamięci najbardziej utkwił skecz przedstawiający, jaki związek ma spóźnienie pociągu z potencjalnym rozpadem małżeństwa. W skrócie – czasami można wrócić do własnego domu w nieodpowiednim momencie..
Hrabi nie byliby sobą, gdyby nie zachwycili mnie muzycznie. W każdym programie znajdzie się choć jedna piosenka, której z wielką przyjemnością posłuchałabym kolejnych kilka lub kilkanaście razy. Nie wiem, jaką liczbę piosenek zakłada się w „Cyrkuśnikach” (dla mnie zawsze będzie ich za mało), ale na szczęście miałam okazję usłyszeć tę o prostytutce i od wyjścia z teatru gra ona w mojej głowie. Elementy muzyczne zawierał również skecz przedstawiający próbę chóru, podczas której Łukasz Pietsch instruował swoich kolegów, jak powinni interpretować piosenkę, a także kiedy wejść w odpowiedni dźwięk. Jak można się domyślić jednym wychodziło to lepiej, drugim gorzej.
Jak przystało na nazwę programu, „Cyrkuśniki”, pojawiła się także postać maga / iluzjonisty, w którą wcielił się Tomasz Majer. Mniej wymagające sztuczki nie okazały się problemem, jednak związanie sznurkiem i łańcuchem okazało się zbyt kłopotliwe i artysta wyjechał ze sceny na przyniesionej przez swoich kolegów podkładce. Na szczęście dwa skecze później pokazał się publiczności już bez łańcucha.
Zwieńczeniem wieczoru w obu przypadkach był bis, który przyjął postać gry improwizowanej. Spośród sugestii publiczności wybrano 3 powody dla których Tomasz Majer spóźnił się do pracy. Prezentowanie sytuacji powierzono Dariuszowi Kamysowi, a nie było łatwo. Jednym z powodów było obniżanie wieku emerytalnego, drugim urodzenie się bliźniaczek afroamerykańskich, a trzecim spotkanie Artura Żmijewskiego, któremu chciano się wyspowiadać. Nie lada zadanie, ale po dłuższym czasie zakończone sukcesem.
Podsumowując moje przemyślenia i spostrzeżenia pozostaje mi tylko polecić obejrzenie nowego programu Hrabich. Dobra zabawa gwarantowana, czego potwierdzeniem były wychodzące z sali roześmiane tłumy.
AGATA NOWAKOWSKA