Archiwa tagu: Archiwum z recenzjami

Archiwum z recenzjami: Powrót do Jamy, Jan Paweł Gawlik

Jan Paweł Gawlik, Powrót do Jamy, Wydawnictwo Artystyczno-Literackie, Kraków1961.

powrot-do-jamy_jpgawlik

Jan Paweł Gawlik spisał portret Jamy Michalika, Daniel Mróz uzupełnił ten zapis słowny o kompozycje grafik i fotografii. Efektem tej współpracy jest pięknie wydana książka Wydawnictwa Artystyczno-Literackiego, Powrót do Jamy.

Solidna robota

Mój egzemplarz nabyłam w antykwariacie. I nie przestaje mnie zdumiewać jakość tego wydawnictwa. Książka w twardej, płóciennej oprawie, wprawdzie nieciekawej pod jaskrawożółtą obwolutą z zielonym balonikiem, ale idealnie chroniącej wnętrze. A wnętrze jest bajeczne. Niemal każda strona ozdobiona jest grafiką lub fotografią. Część z nich jest kolorowa.

jama-10

Strona tytułowa jednego z podrozdziałów Powrotu do Jamy.

Całość jest oczywiście zszyta, nie klejona. Kredowy papier pożółkł nieco, a obwoluta naddarła się na krawędziach, ale jak na swoje pięćdziesiąt kilka lat książka trzyma się naprawdę nieźle. W dodatku ma też za sobą co najmniej jednego właściciela, bo grupa seminarzystów podarowała ją swojemu profesorowi rok po wydaniu, czyli w 1962 roku, o czym świadczy wpisana na pierwszej stronie dedykacja. Musiała być swego czasu cennym podarunkiem. Ja zapłaciłam za nią tylko dziesięć złotych. To była bardzo dobra inwestycja w solidnie wykonaną książkę, która jest nie tylko ładna, ale i o czymś.

 

jama-9

Przykładowa strona książki, ze zdjęciem Boya-Żeleńskiego z czasów Balonika.

 

 

 

Balonik w pigułce

Historia spisana przez Jana Pawła Gawlika to skondensowana wersja tego, co zaproponował Tomasz Weiss w swojej monografii, Legenda i Prawda Zielonego Balonika. Dostajemy więc pigułkę z konkretną wiedzą, podaną w bardzo przyjemny, gawędziarski wręcz sposób. Zdecydowanie lżej, niż we wspomnianej Legendzie i Prawdzie… Lżej nie znaczy, że mniej wartościowo. Szkoda, że historia urywa się w 1957 roku (data posłowia). Byłoby jeszcze tyle do opisania.

Autor poświęca sporo miejsca nie tylko Zielonemu Balonikowi, ale i wnętrzom lokalu Jana Apolinarego. W tej książce Kabaret bardzo wyczuwalnie jest Miejscem. Przenoszą nas do niego fragmenty szopek, wiersze, Boy, Leszczyński, Noskowski, Sichulski, Frycz – słowo i obraz.

Twarze we mgle

Ta książka to było kolejne z moich kabaretowych objawień. Wyłaniające się z niej obrazy uzupełniały moje mgliste wyobrażenia o tamtym galicyjskim świcie. O Krakowie, którego już nie ma. Z mgły domysłów wynurzyły się konkretne twarze.

jama1

Dzięki tym dwóm planszom można pobawić się w grę…

jama-2

…”Gdzie jest Boy?”. Piękne zdjęcie.

Zaproszenia, grafiki, witraże – to wszystko już znałam. Było też oczywiście kilka fotografii. Ale dopiero tutaj ujrzałam całe grupy bywalców Zielonego Balonika. W książce Pawlika znajdują się bowiem duże fotografie z balonikowych Redut, czyli  karnawałowych zabaw, balów maskowych. Zobaczyłam twarze braci Żeleńskich, ich żony, Stasinka Sierosławskiego, Helenę Sulimę, Manghę Jasieńskiego, Michalika, Ludwika Puszeta, i tylu, tylu innych, których twórcy książki nie zidentyfikowali. To były twarze tamtego Krakowa. A więc tak wyglądała Jama Michalika, wypełniona po brzegi Zielonym Balonikiem i jego sympatykami.

Słowo i obraz  mają wobec siebie znaczenie komplementarne. Ta książka udowadnia to z całą siłą.

Czekamy

Nie znam tych czasów, ale trochę za nimi tęsknię. Pewnie, byłoby ciężko bez Internetu i komórek, bez różnych technicznych udogodnień. Bez Wielkiego Krakowa. Bez wolności. Ale mimo tego zewnętrznego zniewolenia w tamtym Krakowie nawet zatwardziali konserwatyści żyli jakoś tak lżej, nawet jeśli były to żywoty tragiczne. Może bardziej w zgodzie z instynktami? Tak czuję tę dokumentalną opowieść.

Jan Paweł Gawlik kończy swoją historię m.in. fragmentem, który już kiedyś cytowałam, bo wydaje mi się niezwykle trafnym podsumowaniem:

„Nasza epoka wciąż jeszcze czeka na swój «Zielony Balonik». Czeka na wybuch śmiechu, który obali pozory, ustali nowe wartości, a ludzi przyzwyczajonych dotychczas do powielania schematów, nauczy krytycznie patrzeć na autorytety i mity”.

 

Od czasów Balonika było takich kabaretów kilka. W książkowej Jamie, Jama Michalika, w telewizji Dudek i Kabaret Starszych Panów. Współcześnie chyba nie jesteśmy tego jeszcze w stanie ocenić. Ja mam co prawda kilka podejrzeń, być może nawet o niektórych już gdzieś wspominałam, ale zweryfikuję je za kilka dekad.  Mam nadzieję. A na razie – czekamy. Najlepiej z Powrotem do Jamy pod ręką.

PAULINA JARZĄBEK

PS Wszystkie grafiki pochodzą z omawianej książki.

Archiwum z recenzjami: Legenda i prawda Zielonego Balonika, Tomasz Weiss

Legenda i prawda Zielonego Balonika, Tomasz Weiss, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1987.

balonik

Kabaret Zielony Balonik zaistniał w świadomości publicznej głównie za sprawą wspomnień Tadeusza Boya-Żeleńskiego, który właściwie stworzył jego legendę, wspierany przez innych kronikarzy tamtych lat. Jak wiadomo, w legendach drzemie ziarno prawdy, w tej Boyowej może nawet i spore, jednak Tomasz Weiss w swojej monografii udowodnił, że i w prawdzie drzemie ziarno legendy.

Nie dla każdego, ale może właśnie dla Ciebie

 Ta pozycja jest moją ulubioną książką dotyczącą tego okresu. Nie jest to lektura łatwa, bo tomiszcze owo liczy ponad 400 stron objętości i jest skąpo okraszone ilustracjami (za to bardzo istotnymi). Niemniej jednak warto poświęcić czas i zapoznać się z zawartością tej książki. Nie jest to więc książka dla tych, którzy szukają wyłącznie zabawnych anegdot o pierwszym polskim kabarecie. Nie nadaje się również do szybkiego przewertowania celem ekspresowego odnalezienia treści (chyba, że dokładnie wiemy, czego szukać, albo już znamy zawartość).

Jest za to znakomitą pozycją wyjściową pod wszelkie prace naukowe, dotyczące albo konkretnie Zielonego Balonika, albo sytuacji Galicji przełomu XIX i XX wieku. Styl książki nie jest trudny, ale treść jest naprawdę imponująca i warta poznania.

O czym szumią prasy drukarskie

Pierwsza część monografii poświęcona jest Krakowowi i środowisku intelektualno-artystycznemu, w którym narodził się Zielony Balonik. Wiele fragmentów opracowania dotyczy dziennikarstwa, czasopiśmiennictwa galicyjskiego Krakowa, pism satyrycznych, wiodących dzienników, wskazując na te dziedziny, jako jedno ze źródeł powstania kabaretu.

W tym miejscu analizowany jest również aspekt socjo-kulturowy, łącznie z ekonomiczną sytuacją tej części kraju. Jest to ważne ze względu na mocne powiązanie estrady z życiem codziennym konkretnej społeczności, w tym przypadku galicyjskiego Krakowa.

Kilka słówek na temat

Druga część koncentruje się już na twórcach Zielonego Balonika i rozprawia się z narosłą wokół tego przybytku legendą. Książką prezentuje rzetelnie stan ówczesnych (to znaczy z 1897 roku) badań na temat pierwszego polskiego kabaretu i punkt widzenia autora. Tomas Weiss przedstawia fragmenty ocalałych utworów,  szopek satyrycznych, wspomnień i relacji, tworząc barwną mozaikę faktów, tekstów źródłowych, przypuszczeń i interpretacji. Pokaźną część materiału źródłowego tworzą oczywiście niezastąpione Słówka Boya-Żeleńskiego.

 

Nie tylko Kraków

W Legendzie i Prawdzie Zielonego Balonika pojawia się także skrócony kurs historii kabaretu w Europie i co nieco na temat dalszych losów twórców Balonika. Dodatkowo z kart tej monografii można wyczytać między wierszami wiele smaczków obyczajowych, dotyczących całej Galicji i życia codziennego. Przeczytałam tę książkę dwukrotnie, często zdarza mi się czytać jej fragmenty. Nieodmiennie jestem zafascynowana jej dbałością o szczegóły.

 

Na zakończenie anegdota:

Dzięki tej książce dotarłam na wspaniałą wystawę, Nie tylko Młoda Polska, którą organizowano całkiem niedawno w kamienicy Szołayskich.

Było to tak: w omawianej książce znalazłam czarno białe zdjęcia płótna z Paonu z 1898 roku (kawiarni, w której prym wiódł Stanisław Przybyszewski), na którym znajdowały się malowidła, rysunki i teksty bohemy artystycznej Krakowa. Płótno uważano za zaginione. Oczywiście ten temat nie dawał mi spokoju i pewnego dnia, po licznych poszukiwaniach, trafiłam na artykuł, który stwierdzał, że owo płótno znajduje się w magazynach Muzeum Polskiego w Krakowie. Po kolejnych poszukiwaniach trafiłam na reklamę wspomnianej wyżej wystawy. Ależ to była euforia.

Wystawa prezentowała twórców Młodej Polski, w tym także karykatury, obrazy i rysunki z Paonu i Zielonego Balonika. W sali im poświęconej spędziłam naprawdę dużo czasu, z nosem przyklejonym niemal do tych wszystkich grafik i płócien. Tak właśnie książka wpłynęła realnie na moje życie. A to tylko jeden przykład.