Archiwa tagu: Andrzej Talkowski

Kabaretowe numery na Dzień Cyrku Bez Zwierząt [zestawienie]

DSCN1910.JPG

Czy wiedzieliście, że 8 czerwca obchodzimy Dzień Cyrku Bez Zwierząt? Ja nie, ale już wiem. Chodzi o to, by promować sztukę cyrkową bez narażania zwierzaków na niepotrzebne cierpienia. Tym bardziej, że akrobaci, iluzjoniści, klauni i inni artyści cyrkowi potrafią stworzyć naprawdę bardzo dobre show bez udziału zwierząt. Mam dla Was zestawienie kilku propozycji kabaretowych o tematyce cyrkowej lub inspirowanych światem cyrku.

Kabaret Ani Mru-Mru – „Koń”

To jest pomysł! Zastąpmy konie aktorami! Michał Wójcik cwałuje po arenie w skeczu o cyrkowym koniu. Skecz pochodzi z programu „Jak się nie da, a bardzo się chce… to można!”, wydanego przez wydawnictwo New Abra.  Cóż za gracja w stępie.

Magda Papierz – „Brawa dla klauna”

Piosenka z repertuaru Edith Piaf w wykonaniu Magdy Papierz. Nieco inna, bardziej ludzka strona pracy cyrkowca. Mądra, dobrze wykonana piosenka.

Kabaret Kuzyni – „Spektakl bardzo dobry”

To naprawdę bardzo dobry spektakl, wykorzystujący sztukę cyrkową jako punkt wyjścia do wspaniałej, niezobowiązującej zabawy. W spektaklu wykonywana jest m. in. kultowa już piosenka Andrzeja Talkowskiego o Wieszczu. Proponujemy Wam zestawienie wystąpień telewizyjnych Kabaretu Kuzyni, przygotowane przez Tadeusza Oratowskiego.

Czy Wy czasem też macie wrażenie, że słowo „cyrk” i jego pochodne bywają nadużywane w negatywnym kontekście? Cyrk wymaga wszechstronnego uzdolnienia artystycznego, dużej sprawności fizycznej, plastycznej mimiki, oczytania… itd., itd. Współcześnie cyrk coraz częściej obchodzi się bez zwierząt i udowadnia, że również sami ludzi potrafią stworzyć bogaty spektakl cyrkowy.

PAULINA JARZĄBEK

Wieczór ze Szczęściarzami [Miesiąc w Szczęściu, odc. 6]

Miesiąc w Szczęściu trwa. 22 stycznia w Teatrze Szczęście spotkali się Szczęściarze, czyli artyści blisko z tym miejscem związani, by zaprezentować widzom jedyny, niepowtarzalny program, komponowany na ten jeden wieczór. O spisanie swoich wrażeń z tego spotkania poprosiłyśmy jego uczestniczkę. Przed Wami gościnnie, relacja ze styczniowych Szczęściarzy. Nas zachęciła.

 

Co?

Szczęściarze

Kto?

Ścibor Szpak, Andrzej Talkowski, Paweł Sadowski, Tomasz Zatorski, Kuba Gucik, Magdalena Kubicka, Czesław Jakubiec, Michał Mazanek, Damian Skóra

Kiedy?

22.01.2017 r., 19:00

Gdzie?

Teatr Szczęście

 

Nawet  najlepszy program telewizyjny nie odda uroku i klimatu występu na żywo. Dlatego takie rozrywki preferuję, dlatego taki kabaret polecam. Co tam ewentualne potknięcia, brak jakiegoś rekwizytu, ewentualne niedociągnięcia… Takie emocje dzieją się tylko raz. Już nikt nie powtórzy identycznie danej sceny, nie wypowie monologu tym samym tonem, nie zareaguje tak samo spontanicznie na nieprzewidzianą sytuację. Ten spektakl jest tylko dla nas, tu i teraz, możemy czuć się niemal jak w teatrze jednego widza. Co tam parę osób więcej, ja zatapiam się we własnej percepcji tego momentu. Zatopcie się i Wy.

Teatr Szczęście – chyba lepszej nazwy nie mógł otrzymać. Dla każdego  owo szczęście może być czymś innym. Dla mnie jest nim, ponieważ powstało miejsce, które choć trochę wypełni lukę w mym sercu, pozostałą po „Wrzosie”. Mogę nadal spotykać postacie, które mnie nie tylko bawią, ale i pogłębiają pewien poziom wrażliwości. Uczą nowego spojrzenia na humor, zmuszają do refleksji. Nie opowiem Wam wszystkiego o „Szczęściu”, odkryjcie je po swojemu, np. podczas cyklu „Szczęściarze”, który odbywa się co miesiąc. Na ostatnim z takich pokazów w tym mini teatrze poczułam się jakbym odwiedziła nie tylko teatr, ale i operę, i kabaret, i coś bliżej nieokreślonego, a wszystko to w sympatycznej, wręcz „rodzinnej” atmosferze. Magiczne miejsce na mapie Krakowa.

Chyba już czas opowiedzieć coś więcej o samych występach i artystach. Nie licząc zabawnej przed zapowiedzi, której dopuścił się główny konferansjer tamtego wieczoru – Doktor Absurdu, Ścibor Szpak; Pan Domu, Dyrektor Teatru Szczęście – Andrzej Talkowski opowiedział o maszynie szczęścia, którą sam zbudował i umieścił na sali. Jeden z widzów chętnie z niej skorzystał i wyszedł zeń jeszcze szczęśliwszy. Zarówno wówczas, jak i później Pan Andrzej nie szczędził nam efektów specjalnych, które bardzo urozmaicały spektakl.

img_0002

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Główna część artystyczna rozpoczęła się od utworu, którego nazwa, jeśli nie brzmi „ał”, to zdecydowanie mogłaby tak brzmieć. Zranione serce pewnego pana zostało rozkrojone niczym tort, ał, bolało, ale jak przyjemnie brzmiało… Paweł Sadowski przy akompaniamencie Tomasza Zatorskiego spokojnie wprowadził mnie w klimat najbliższych dwóch godzin.

img_0008

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Kolejny występ, przyznam, zaskoczył mnie. Może dlatego, iż nie spodziewałam się zobaczyć nowych twarzy, tym bardziej takich, które przeniosą mnie w nowy wymiar kabaretu. Opera to nie jest coś, co lubię szczególnie, tymczasem głos Czesława Jakubca od razu mnie urzekł. Nie tylko głos, ale cała osobowość zasługiwała na uznanie: ta teatralna mimika, wyczucie, że o wyjątkowym stroju nie wspomnę. Podobnie, jak w przypadku jego towarzysza, Michała Mazanka, który pięknie przygrywał swemu koledze i równie pięknie wyglądał. Tak właśnie lubię być zaskakiwana, takie persony cenię. Chętnie zobaczę ich  jeszcze niejeden raz.

img_0017

Fot. Kabaretowa Szczęściara

 

Było to idealne wprowadzenie do tego, co nastąpi za chwilę, bo dla mnie to już deser 🙂 Na scenę wchodzi Ścibor Szpak wraz z charakterystycznymi dla swojej twórczości rekwizytami. Tym razem jednym rekwizytem składającym się z kilku elementów. Geniusz tego absurdu jest nie do opisania, to trzeba zobaczyć na żywo. Hymn Ikei (mam tendencje do nadawania nazw własnych) sprawił, że robiliśmy to, co potrafimy nieźle jako naród  ̶  śmialiśmy się sami z siebie.

img_0029

Fot. Kabaretowa Szczęściara

 

Tylko po to, by zaraz potem dać się rozbawić jedynej kobiecie występującej tego wieczoru na scenie Teatru Szczęście. Magdalena Kubicka idzie jak burza ze swoim dowcipem, który zaserwowała nam pod postacią stand-upu. Uwielbiam takie spostrzegawcze, bezkrytyczne spojrzenie, choćby na siebie, przeistoczone w mocny żart. Niedoszła prawniczka z wieloma pomysłami, strumieniem świadomości i błyskiem w oku. Polecam. Tym bardziej, że kobieta w kabarecie to nieczęsty widok, a kobieta w stand-upie jeszcze rzadszy. Cudowna ironia o tym, jak my kobiety nie doceniamy facetów oraz metoda na Jastrzębia wspaniale wkomponowały się w moje poczucie humoru.

img_0045

Fot. Kabaretowa Szczęściara

 

Przyszła pora na celebrytów, a dokładniej jednego celebrytę i tu znów pojawia się duet Pawła Sadowskiego i Tomasza Zatorskiego oraz Kuba Gucik przy klawiszach. Zabawny tekst z pewną refleksją o sławie, krótko i na temat.

img_0069

Fot. Kabaretowa Szczęściara

 

Po krótkiej przerwie od stand-upu wracamy. Kolejny naturszczyk nowej sceny pieczołowicie dopracowuje swój program, którego nazwy tym razem nie wymyśliłam. Zdecydowanie utkwił mi w pamięci tekst o wegetarianach, pewnie dowcipny dla wielu. Ze stand-upem bywa różnie,  ale, jak to mówią, jest ryzyko, jest zabawa. Nigdy do końca nie wiadomo,   jak publiczność zareaguje na nieco ostrzejszy dowcip, co zresztą Damian Skóra sprawdzał przed głównym wystąpieniem. Próba żartu chyba przebiegła po jego myśli, skoro zdecydował się zostać na scenie 😉

img_0078

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Oprócz tego, że lubię kabaret, lubię też dobry kryminał, toteż tekst Ścibora Szpaka w wykonaniu Czesława Jakubca: „Renata denata”, to już gejzer przyjemności. Zaśpiewana w iście aktorski sposób sprawiła mi dużą przyjemność.

 Ale, proszę Państwa, to nie wszytko, co to się będzie teraz działo: fakir przedstawia prawdziwą mozaikę dowcipu, iluzji, teatru i sama już nie wiem, czego jeszcze 🙂  (Nawiasem mówiąc, muszę się dowiedzieć, gdzie Dyrektor zaopatruje się w kostiumy). Pan Talkowski tworzy niepowtarzalny klimat swoimi barwami, minami i naprawdę wyjątkowym poczuciem humoru, którym wyraźnie zaskarbił sobie sympatię publiczności.

img_0081

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Na tym można by zakończyć, ale nie! W Teatrze szczęśliwości impreza trwa nadal. Tym razem u Dentysty spotykają się znów Czesław i Michał, którym tekstu dumnie użyczył Ścibor, po raz kolejny zresztą, a zaraz potem sam zaprezentował nowy utwór i nowy instrument, zwany egzotycznie, jak na tego artystę przystało, Pistolutnią. Nie powiem za wiele, żeby nie zepsuć zabawy tym, którzy nie widzieli. Jak wszystkie programy Pana Szpaka  –  to po prostu trzeba zobaczyć. Niech wymowna nazwa sama zachęci do wysłuchania i obejrzenia.

img_0122

Fot. Kabaretowa Szczęściara

Tyle z części głównej długiego i wesołego wieczoru ze Szczęściarzami. I ja się czuję szczęściarą, że mogłam tam być. Nie myślcie sobie, że wyjątkowy wieczór w wyjątkowym miejscu skończył się tak zwyczajnie. Na koniec wszyscy występujący zaśpiewali „Refren”,  który miał nawet zwrotki 😉  A potem… A potem to już było after party, w którym wszyscy mogli wziąć udział. Ja tam nie byłam, miodu i wina nie piłam, ale na pewno tam powrócę. Kto pójdzie ze mną?

Napisała KABARETOWA SZCZĘŚCIARA

Przeleciał cichy anioł. Spektakl „Czterdzieści i cztery”[Miesiąc w Szczęściu, odc. 3]

W trzecim odcinku styczniowego cyklu, Miesiąc w Szczęściu, przedstawiamy spektakl Czterdzieści i cztery, w którym Andrzej Talkowski zaprasza do kolorowego świata Klauna Feliksa. Tym razem zamiast relacji krótki tekst o tym, że szczęście bywa bliżej, niż sądzimy.

KTO?

Klaun Feliks (Andrzej Talkowski)

CO?

Czterdzieści i cztery

KIEDY?

18.01.2017 r., 19:00

GDZIE?

Teatr Szczęście, ul. Karmelicka 3

p1220324

 

PRZELECIAŁ CICHY ANIOŁ

Przeleciał cichy anioł. Znasz to? Idziesz chodnikiem, jakąś ulicą w jakimś mieście. Dajmy na to, Karmelicką w Krakowie. Czujesz, że szczęście dawno cię już opuściło. Że żona jakaś taka bardziej uciążliwa, że praca męczącą, że mija kolejny dzień, taki sam, jak poprzedni i kolejny po nim.

Ale idziesz dalej, masz jakiś cel. Każdy jakiś ma. Nawet wyjście bez celu ma cel, bo w końcu wyszedłeś po to, żeby się powłóczyć w celu nie szukania celu. Nieważne. Po prostu czujesz, że mogłoby być dużo lepiej. Albo chociaż tylko trochę lepiej.

I nagle czujesz, że obok przeleciał cichy anioł. Coś zatrzymuje cię przed wejściem z napisem “Teatr Szczęście”. Powiadają, że szczęście czasem leży na ulicy. Nawet nie szukałeś, a tu proszę: Karmelicka i Szczęście. Myślisz sobie, “Czemu nie? Zawsze to jakieś szczęście. Skoro znalazłem je zaraz przy ulicy, czemu by nie sprawdzić?”. Wchodzisz do budynku, wspinasz się po schodach, otwierasz drzwi teatru w kamienicy. Wita cię mężczyzna w za dużych butach. I kolorowym wdzianku. Myślisz sobie “Ok. Nie takie rzeczy się widziało!”, ale zaintrygowany pytasz, co tu się będzie dziać.

Mężczyzna w za dużych butach mówi, że coś pięknego. Buty cię przekonały. “No dobra”, myślisz i kupujesz bilet. Czekając na spektakl bierzesz ulotkę i czytasz opis. Dowiadujesz się, że spektakl nosi tytuł Czterdzieści i cztery i przypominają ci się Dziady Mickiewicza. Jak dobrze, że nie opisy przyrody w Nad Niemnem. Pojawiają się kolejni widzowie. Za kulisami ktoś śpiewa. “Pewnie ten w za dużych butach”, myślisz i czekasz dalej. I już jest inaczej. Już teraz widzisz, że to nie będzie kolejny nudny dzień, kolejny taki sam wieczór. Nie po tym, jak kupiłeś bilet od mężczyzny w za dużych butach i kolorowym wdzianku.

Zaczyna się spektakl. Na twoich oczach mężczyzna w za dużych butach przemienia się w klauna. To znaczy wywija się na lewą stronę. “Mam na imię Feliks i jestem Klaunem”, mówi i ty mu wierzysz. Dawno nie widziałeś, żeby ktoś tak szczerze był klaunem. I to jakim!

Z walizek, które wcześniej skrywała czerwona kurtyna, wyłaniają się kolejne skarby Klauna Feliksa. Wcześniej nie przypuszczałeś, że walizki mogą służyć do przechowywania takich rzeczy. Skąd mogłeś o tym wiedzieć? Kiedy już myślisz, że nic więcej cię nie zaskoczy, w ruch idzie parasol, albo nowa walizka. Zupełnie jakbyś oglądał życie Klauna Feliksa w pigułce. A przy okazji przeglądał się w nim, jak w lustrze. No, może w krzywym zwierciadle.

Patrzysz na popisy żonglerki, słuchasz piosenek o tym, co ma prawdziwą wartość w życiu, co nie zmienia losu i o tym, że powinno się ludziom dawać kwiaty. A wszystko to przy akompaniamencie kilku różnych instrumentów. Nasłuchujesz dźwięku dzwoneczka przywołującego cichego anioła. Pod koniec jesteś pewny, że widziałeś srebrną smugę pyłu, którą po sobie pozostawił.

Nawet nie zauważasz, kiedy mija ponad godzina spektaklu. Przez chwilę przebywałeś w innej, magicznej czasoprzestrzeni. Tej należącej do Klauna Feliksa. Wstajesz, a na twarzy masz uśmiech. Uśmiech szczęścia.

Opuszczasz teatr z nową energią do działania. Żona nie wydaje się już wcale taka uciążliwa, ani praca taka najgorsza. Idziesz ulicą i czujesz, że jutro będzie dobry dzień. Stan szczęścia niesiesz w świat i zarażasz nim napotkane osoby. Może, gdy zechcesz wrócić po więcej, one chętnie do ciebie dołączą. Na pewno im to zaproponujesz.

PAULINA JARZĄBEK

 

 

„Teatr jest naturalnym środowiskiem dla żartu” – Andrzej Talkowski o Teatrze Szczęście [Miesiąc w Szczęściu, odc. 1]

to-i-owoW samym centrum Krakowa, w kamienicy przy ulicy Karmelickiej 3, powstało miejsce, którego celem jest uszczęśliwianie. Tak podpowiada nam jego nazwa: Teatr Szczęście.

Chcemy Wam przybliżyć działalność tej sceny komediowej, dlatego przygotowałyśmy dla Was styczniowy cykl pod hasłem Miesiąc w Szczęściu. Pragniemy zaprezentować Wam przekrój przez propozycje repertuarowe Teatru Szczęście. Może i Wy dacie się uszczęśliwić artystom z lokalu przy Karmelickiej 3.

Na początek tej radosnej podróży chcemy opowiedzieć Wam nieco o samym miejscu i jego specyficznej atmosferze. Najlepiej opowie nam o nim artysta, dzięki któremu to miejsce pojawiło się na kulturalnej mapie królewskiego grodu. Paulina przygotowała dla Was rozmowę z Andrzejem Talkowskim.

podgorek_dz-1_5

Andrzej Talkowski w czasie Podgórka 2015, fot. Paulina Jarząbek

 

Paulina Jarząbek: Na rozgrzewkę: gdybyś miał w trzech słowach opisać, czym jest dla Ciebie szczęście, jakie byłyby to słowa?

Andrzej Talkowski: Słońce, wiatr i łąka czyli radość, śmiech i relaks.

P. J.: Od lat działasz w krakowskim środowisku kabaretowym, jako lider Kabaretu Kuzyni i artysta Piwnicy Pod Baranami. W jaki sposób kabaretowa estrada wpływa na Twój teatr?

A. T.: Tego, co robię kabaretowo, nie nazwałbym estradą, a właśnie teatrem. Moje kabaretowe działania sceniczne zawsze bardziej pasowały do teatru. Teatr jest naturalnym środowiskiem dla żartu, który uprawiam i który w naturalny sposób pojawia się na tej scenie.

P. J.: Czym Teatr Szczęście wyróżnia się spośród innych tego typu krakowskich placówek?

A. T.: Wyjątkowe w Teatrze Szczęście jest to, że na scenie można zobaczyć komików będących jednocześnie autorami swoich sztuk komicznych. Twórcze – osobiste, bardzo indywidualne podejście do materiału scenicznego, jest cechą, na którą przede wszystkim stawiam jako szef artystyczny Teatru Szczęście. Chciałbym również, aby widzowie podczas spektaklu czuli się zrelaksowani i się śmiali. „Piękne” – pragnę aby widzowie to mówili i czuli z myślą o tym miejscu.

P. J.: Wchodząc do wnętrza Teatru Szczęście mam wrażenie, że ten teatr należy do Klauna Feliksa. Jest w nim wyraźnie wyczuwalny. Nie wiem, czy taki był Twój zamiar. W jaki sposób Klaun Feliks zaznacza swoją obecność w teatrze? Czy moglibyśmy go nazwać takim genius loci, dobrym duchem tego miejsca?

A. T.: Jestem klaunem jako człowiek. Nie czuję się człowiekiem, takim jak kiedyś. Czuję się klaunem. Powoli dorastałem do bycia klaunem. Chcę być szczęśliwy cały czas. W głębi siebie jestem szczęśliwy. Na twarzy widać pewnie zapracowanie i koncentrację, ale ja uwielbiam pracować i siedzieć głęboko w temacie. Jeśli to przenika do wizerunku teatru? Cóż, może to dobrze. Taki jest teatr, jak jego twórca. Ale jestem skłonny klauna przesunąć na dalszy plan. Pragnę robić taki teatr, w którym widzowie będą się dobrze czuć. Jeśli pojawi się zjawisko artystyczne, które będzie wymagać tego, aby klaun się trochę wycofał, z przyjemnością to zrobię. Teatr to żywy organizm, wynika z ludzi, którzy w nim tworzą i ludzi, którzy do niego przychodzą. Ja pragnę, aby przychodzili i twórcy i widzowie. Teraz klaun jest bardziej zaakcentowany, ale to się zmieni. Klaun Feliks uwielbia ustępować miejsca innym.

P. J.: Jedno z haseł promujących Teatr Szczęście brzmi „To i owo komediowo”. Co dokładnie oznacza owo „komediowo”?

A. T.: Ojej, to nie jest oczywiste? Myślałem, że to znaczy wesoło, lekko, przyjemnie, z treścią i fajnie, na luzaku, nie zobowiązująco. Życie jest piękne – to dla mnie znaczy komediowo.

P. J.: Styczeń co prawda już trwa, ale przed nami jeszcze wiele wspaniałych, zimowych dni. Powiedz, dlaczego warto spędzić je z Teatrem Szczęście?

A. T.: Tu się można ogrzać. Do Teatru przychodzą fantastyczni widzowie, serdeczni i uśmiechnięci. To mnie bardzo cieszy. Znajomi mówią, że na mojej twarzy jest zmęczenie, no bo pracy jest ogrom, ale w sercu mam radość z tworzenia się pięknego i czułego miejsca. I właśnie tu przychodzą piękni i czuli widzowie. Zamiast odpowiedzieć na pytanie, dlaczego warto przyjść do Teatru Szczęście, wolę zauważyć, że coś pięknego tu się samo dzieje.

Więcej informacji na temat Teatru Szczęście znajdziecie na Facebooku teatru oraz stronie oficjalnej: www.teatrszczescie.pl

Targowisko różności. Chopin, Alien i Tybetański Electrolux [recenzja]

KTO?
Ścibor Szpak
CO?
Chopin, Alien i Tybetański Elektrolux
KIEDY?
18.05.2016, 20:00
GDZIE?
Teatr Szczęście, ul. Karmelicka 3

Kojarzycie Teatr Bagatela? No, to tam nie idziemy. Ale naprzeciw, dokładnie na Karmelickiej 3, czeka na Was, z otwartymi ramionami, debiutujący na kulturalnej mapie Krakowa, Teatr Szczęście. A tam, na scenie, za czerwoną kurtyną, dzieją się rzeczy niezwykłe. W komediowo-kabaretowy charakter tego miejsca wpisuje się znakomicie odświeżony repertuar Ścibora Szpaka, który możecie tam oglądać pod intrygującym tytułem Chopin, Alien i Tybetański Electrolux.

P1200336

Odrobina medytacji przy odkurzaczu.

Ścibor zabierze Was w podróż po swoim scenicznym świecie w poszukiwaniu śladów Obcych. Każdy znajdzie tam kącik dla siebie.

Zabawa intelektualna

Lubicie muzykę nie-klasyczną? Tylko tutaj usłyszycie koncert na kotarynce, w iście rockowym wykonaniu, oraz piosenkę zaśpiewaną przy akompaniamencie odkurzacza. Wirtuoz kiełbasofonu udowadnia, że nie straszny mu żaden instrument, a zwłaszcza strunowce typu string i oryginalne Klaptony (według mnie to instrument czepiany). Moim zdaniem nic nie pobije solówki na kotarynce, choć zachęcam, aby każdy sam sobie zweryfikował własny hit z tego programu.

P1200380

Solówka na kotarynce.

Nic dziwnego, że muzyki jest tutaj sporo, skoro jednym z głównych bohaterów wieczoru jest Chopin. I Alien. Po dotarciu do finału spektaklu związek między nimi wydaje się oczywisty.

Podobnie zresztą, jak historyczne inspiracje wielkich pisarzy, naukowa telewizja handlowa, samoodkurzające się mieszkania i prehistoryczna teoria publiczności. Ścibor odnajduje powiązania między istniejącymi i nieistniejącymi faktami, teoriami, spiskami… Śledzi nowe technologie w jedyny, niepowtarzalny sposób, spajając ze sobą elementy na pozór nieprzystawalne. Uczestniczenie w tym spektaklu zmusza umysł do nieustannej gimnastyki, w celu dotrzymania kroku mistrzowi ceremonii. Popieram całym sercem taki typ bycia na scenie.

P1200459

Clapton original.

Odrobina dziegciu

Choć dostrzegłam poprawę formy spektaklu Ścibora Szpaka, kilka rzeczy mogłoby drażnić potencjalnego widza. Niektóre zapowiedzi zdają się być zbyt rozbudowane, a część monologów nieuzasadniona przebiegiem akcji. Osobiście należę do stałej grupy fanów twórczości tego artysty, więc mnie tak naprawdę to nie przeszkadza, choć zdaję sobie sprawę, że nie każdy tak podejdzie do drobnych potknięć formalnych. To jest jednak drobiazg, który łatwo można zmienić, a który nie zaburza ogólnego dobrego tonu przedstawienia.

P1200469

Klasyczny kalendarz Majów.

Stragan variété

Spacerując ze Ściborem Szpakiem przez kolejne stragany z cudami techniki, historycznymi kalendarzami Majów i Azteków, częściami statków kosmicznych, śladami obcych, odkryjecie nieznane Wam dotąd rejony dobrej zabawy. Na tym targowisku różności rzeczywistość „Made In China” stanie Wam się bliższa niż kiedykolwiek, a Wasze serca wypełni nostalgia za melodyjkami ze starych komórek. Dowiecie się również, że w Mango Science można dostać fikuśne gadżety, w ramach dodatków do jakże przydatnego w każdym gospodarstwie domowym zderzacza hadronów. Ja sobie już nie wyobrażam mojej kuchni bez tego cudu. A Wy?

Przyznaję, widziałam większość tych numerów wiele razy, ale zawsze bawią mnie tak samo. Odpowiada mi sposób widzenia świata Ścibora Szpaka, ze wszystkimi jego absurdalnymi grami z wyobraźnią widza i kontekstem kulturowym. Dajcie się wciągnąć, a nie pożałujecie.

P1200415

Zderzaj hadrony wygodnie we własnym domu.

Jeszcze o Teatrze

Teatr Szczęście powstał z inicjatywy Andrzeja Talkowskiego, laureata Grand Prix PAKI w 2000 r., które zdobył z Kabaretem Kuzyni. Konferansjerem i duchem od efektów jest Maciej Kwiatkowski, laureat Grand Prix 29. PAKI, z kabaretem 7 minut Po. Wsparciem służy także Ścibor Szpak, laureat Grand Prix 28. PAKI. A to tylko część tego zespołu, który wziął pod swe skrzydła Teatr przy ul. Karmelickiej 3. W tym miejscu komentarz wydaje się zbędny.

P1200287

Maciej Kwiatkowski, jeden z teatralnych duchów Szczęścia, w pracy.

Dodam tylko, że repertuar jest naprawdę imponujący, mocno komediowy, a przy tym różnorodny. Sprawdźcie go na fan page’u Teatru, jest często aktualizowany. Każdy znajdzie w nim coś dla siebie, bez względu na wiek. Mnie, pod postacią spektaklu Ścibora Szpaka, przyniósł obiecywane w nazwie teatru szczęście. Przynajmniej na chwilę.

PAULINA JARZĄBEK

UWAGA, OKAZJA!

Jeśli po przeczytaniu tego tekstu chciałbyś pójść na spektakl Ścibora Szpaka, Chopin, Alien i Tybetański Electrolux, w Teatrze Szczęście, daj nam znać w e-mailu lub wiadomości na Facebooku. Ścibor przekazał nam pewną pulę wejściówek na ten spektakl w niższej, promocyjnej cenie.Najbliższe grania jeszcze w maju.

Napisz: verbumnapolu@gmail.com lub wyślij wiadomość na nasz profil facebookowy, Verbum Na Polu, a my przekażemy Ci szczegóły odbioru promocyjnej wejściówki.