Archiwum kategorii: Rozmówki Kabaretowe

Rozmówki Kabaretowe [odc. 1]: Z Alicją w kranie korpoczarów. Biuroza Kabaretu Róbmy Swoje i pierwszy program Kabaretu BudaPesz

WSTĘPNIAK

Bardzo chciałam napisać coś po sobotniej Biurozie we Wrzosie, bo bawiłam się znakomicie. A dobro trzeba szerzyć. Nie chciałam jednak pisać kolejnej zwykłej recenzji. Olśniło mnie w czasie prywatnej rozmowy o tym wydarzeniu z ALICJĄ RZEPĄ, naszą okazjonalną Panią Fotograf – tak, to jest to! Trzeba zacząć rozmawiać o kabarecie i zaszczepić taką potrzebę u innych. Postanowiłyśmy z Alą przedłużyć naszą wymianę poglądów na temat sobotniego wieczoru i wszystko zachować dla potomności. Efekty tego działania przedstawiam poniżej. Mam nadzieję, że jeszcze nieraz uda mi się skorzystać z takiej formy przekazania myśli. Zapraszam na pierwszy odcinek z cyklu Rozmówki Kabaretowe.

IMG_1429

Szyld firmy Biuroza z o.o., fot. Alicja Rzepa

KTO?
Kabaret Róbmy Swoje i Kabaret BudaPesz

CO?
Program BIUROZA i program BudaPeszów

KIEDY?
23.04.2016 r., 20:00

GDZIE?
Kinoteatr Wrzos, ul. Zamoyskiego 50

ROZMÓWKI KABARETOWE

ODCINEK 1

Z Alicją w kranie korpoczarów. Biuroza Kabaretu Róbmy Swoje i pierwszy program Kabaretu BudaPesz

PAULINA:
Chciałabym wprowadzić tradycję rozmowy o spektaklach kabaretowych. Rozmawia się o filmie, o teatrze, o książce, dlaczego by nie pomówić o kabarecie. Cieszę się, że zgodziłaś się być moją pierwszą rozmówczynią. Tym bardziej mnie to cieszy, że bardzo chciałam coś o tym sobotnim spektaklu napisać, ale ponieważ to nie było moje pierwsze zetknięcie z tymi kabaretami, a bardzo je lubię, powstała by po prostu kolejna pozytywna recenzja. A tak mamy szansę powymieniać się poglądami.

Wcześniej rozmawiałyśmy już chwilę o tym spektaklu. Wspomniałaś, że nie wiadomo co było fikcją, co groteską. Ty widzisz w Biurozie takie codzienne sytuacje?

No i czy już widziałaś ten spektakl? Bo ja go już widziałam kilka razy, ale wciąż w nim coś nowego odkrywam.

ALICJA:
Po pierwsze WOW – bardzo się cieszę i dziękuję, że wybrałaś mnie na pierwszą rozmówczynię! Wydaje mi się, że nastały dla kabaretu ciężkie czasy, więc warto o nim rozmawiać. Najlepiej dużo i często…

Biurozy wcześniej nie widziałam, a teraz mam nadzieję, że zobaczę jeszcze nie raz a i od soboty intensywnie polecam ją znajomym. Tak jak mówisz, z każdym kolejnym oglądanym występem zapewne odkrywa się nowe dno, bo pierwszy zachwyt na pewno wiele przekazów blokuje 😉

IMG_1481

Radość niewypowiedziana, fot. Alicja Rzepa

Jeśli chodzi o samą treść, to w świetle mojego bardzo skromnego korporacyjnego doświadczenia mogę powiedzieć, że ciężko mi odróżnić w tym programie groteskę od samej prawdy. Absurdy w pracy pojawiają się na każdym kroku i w skeczach niekoniecznie zostały przerysowane, czasem wystarczyło je narysować, albo po prostu naszkicować. Bardzo modne są wizerunkowe kampanie CSR-owe, które mają ocieplić wizerunek marki, kierowane są na zewnątrz, podczas gdy pracownicy sami nie wiedzą, kiedy dochowali się dorosłych dzieci i ze stresu budują swoją codzienną dietę na obgryzaniu paznokci.

Ja w ogóle wypracowałam sobie już własną ideologię, że życie jest zbyt krótkie, by marnować je na pracę, której się nie lubi, albo przez którą czas przecieka nam przez palce, a takie naprawdę ważne rzeczy, na których powinniśmy budować trwałe szczęście, gdzieś bokiem nam umykają. Ja na serio uważam, że lepiej zarabiać niekorporacyjne stawki i skupić się na prawdziwym życiu, bo w pracy nie ma ludzi niezastąpionych, a nawet najbardziej lojalnego pracownika też można zwolnić. Może do bólu mrocznie to zabrzmiało, ale Biuroza śmiechem-żartem to potwierdza. A moja filozofia życiowa, to temat na inną okazję i wywiad rzekę 😉

PAULINA:
Dobra, a jak już mówimy o takim krzywym zwierciadle, co powiesz o kabarecie BudaPesz? Poza tym, że Marek i Adam tworzą razem przeuroczy duet, to moim zdaniem świetnie uzupełniają tę tematykę, którą podjął Kabaret Róbmy Swoje w Biurozie. Z racji tego, że u nich króluje taka tematyka społeczna, wcale nie tak daleka od tego korporacyjnego mikroklimatu Biurozy.

IMG_1766

Marek Stawarz, fot. Alicja Rzepa

ALICJA:
Przeuroczy duet to mało powiedziane. To czysta znakomitość! Uwielbiam patrzeć jak twarz Adama w emocjach jest twarzą zupełnie innego człowieka niż poza sceną. Z resztą mogę to powiedzieć o obydwu panach. Ten ich program jest bardzo spójny i konsekwentny w formie. Nie ma tu przerostu formy nad treścią, bo taką treść ciężko by było czymś przebić.

PAULINA:
Zdecydowanie. Zgadzam się z Tobą w pełni. Teraz tak trudno o kabaret, który przedkłada treść nad formę, to widać zwłaszcza w telewizji. Ładny obrazek, a za nim płaskie slogany. Tym lepiej uwidacznia się taka odwrotna tendencja, tak jak u BudaPeszów. Choć tutaj i obrazek jest niczego sobie.

IMG_1794

Adam Wacławiak, fot. Alicja Rzepa

ALICJA:
Oni mają bardzo dużo do powiedzenia i szkoda by było przykryć to kostiumami i rekwizytami. Chłopaki są piekielnie inteligentne i wyraźnie zakładają, że taki też widz przychodzi ich oglądać. Nie ma tłumaczenia puenty ani żartu w stylu „kawa na ławę”. Ja lubię pomyśleć, nawet jeśli coś dociera do mnie ze „współczynnikiem opóźnionego dojścia” (vide Adam Grzanka). Problemem większości kabaretów komercyjnych jest podawanie widzowi żartu na tacy. Kabaret przestał intrygować, a zaczął przynudzać. Żonglerka słowna i skojarzeniowa u BudaPeszów jest cud-miód.

IMG_1819

BudaPesz w komplecie, fot. Alicja Rzepa

Czy pasują do Biurozy? Trochę tak, na pewno właśnie inteligencją i spostrzeżeniami na temat takich najbardziej przyziemnych spraw. Balansują też na podobnym poziomie absurdu. Kiedy pokazują ten pełny program, bo zapomniałam?

PAULINA:
Też bym to chciała wiedzieć. A jest jakiś moment w tym sobotnim spektaklu, który szczególnie zapadł Ci w pamięć? Ja się zastanawiałam, czy ja mam taki ulubiony moment, ale chyba uwielbiam ten spektakl w całości, jeśli chodzi o samą Biurozę. Natomiast mogłabym wskazać moją ulubioną piosenkę, przynajmniej na ten moment – zdecydowanie Team leader. Jakoś mi tak pasuje energia tego utworu. Bardzo lubię też Siedź-song, bo to jest takie prawdziwe! Myślę o tej piosence, ile razy zasiedzę się do późnej nocy nad jakimś tekstem, czy korektą.

W BudaPesz zdecydowanie najbardziej podobają mi się piosenki, bo ja generalnie jestem fanką piosenki w kabarecie. Uważam, że piosenki wychodzą im genialnie! Są tak świetnie zinterpretowane. Gdyby była muzyka na żywo, to można by w ogóle mdleć z zachwytu.

A Ty, masz taki moment/momenty, które jakoś tak bardziej chwyciły Cię za serce w sobotni wieczór?

ALICJA:
W pamięć najbardziej chyba zapadł mi skecz, w którym Róbmy Swoje rysują strukturę zatrudnienia i życie służbowe przy pomocy kubków. Przełożenie realiów pracy na tak banalny przedmiot (każdy przecież ma swój ulubiony kubek, nie uwierzę, że nie!) było genialne. I ja tam widziałam siebie. Zwłaszcza w puencie, bo zdarzyło mi się być pełnoetatowym pracownikiem na „połówce”, wychodzącym z biura o 22:00.

IMG_1522

Kawa na pół etatu, fot. Alicja Rzepa

Uważam, że obydwa te kabarety robią świetną piosenkę kabaretową. Ostatnio utarło się, że najlepiej jest wybrać którąś piosenkę z tych, co akurat są nadawane w trybie „heavy rotation”, zmienić słowa i mamy hit (są oczywiście wyjątki). Oczywiście tak jest łatwiej, bo poprzez reminiscencje podobają nam się melodie, które już raz słyszeliśmy… Ale to piosenkę „Tanie dranie” zna prawie każdy, a nie „Wszystkie małe cycki”.

Mam ogromną nadzieję, że takie kabarety jak Róbmy Swoje i BudaPesz wskrzeszą w ludziach wiarę w piosenkę kabaretową – i to nie tylko wśród fanów kabaretu.

PAULINA:
Jeszcze chciałabym się odnieść do spektakli na żywo, do występów kabaretowych na żywo. Czasem to się wiąże z jakimiś technicznymi problemami. I myślę, że w takich sytuacjach właśnie wychodzi cały profesjonalizm artystów. To, że są zdolni do zachowania zimnej krwi w każdej sytuacji i nie przerywają grania, nie robią z tego wielkiej sensacji, tylko kontynuują jakby nigdy nic. Zresztą widziałyśmy to też na scenie w sobotę, w czasie występu Róbmy Swoje. To jest w ogóle też to, co decyduje o takich smaczkach kabaretu na żywo, tworzy taką niepowtarzalną atmosferę. Co Ty o tym myślisz?

IMG_1682

Takie tam klasyczne zebranie, fot. Alicja Rzepa

ALICJA:
Ja uważam, że w kryzysowej sytuacji na scenie nie tyle widzimy profesjonalizm artysty, ile to jakim jest człowiekiem. Oczywiście, można tupnąć, obrócić się na pięcie i wrócić do hotelu, ale w tym momencie artysta ignoruje publiczność, która przyszła na jego występ (i dzięki której de facto jego działalność artystyczna ma rację bytu), ignoruje organizatorów i techników (którzy przecież grają z nim do tej samej bramki i nie sknocili niczego specjalnie). Profesjonalizm wydaje mi się być osobną sprawą, chociaż do pewnego stopnia i tutaj można o nim mówić.

Publiczność uwielbia, kiedy na scenie idzie coś nie tak. Rolą kabareciarza jest obrócić tę sytuację w żart. Bo od tego jest 🙂 I to są smaczki, o których Ty mówisz. Bardzo smaczne kąski nawet!

PAULINA:
Ok. Poprosiłam Cię też o to, żebyś zrobiła dla mnie fotorelację z tego wieczoru. Sama nieraz biegałam z aparatem po sali. Dziękuję, że mnie teraz od tego wybawiłaś. I pytanie, czy Ty, jako fotograf, czujesz, że jakoś inaczej patrzysz na spektakl, gdy masz w dłoni aparat? Bo ja mam taką tendencję do skupiania się na drobiazgach wizualnych i choć oglądam te występy także fotografując, to mam wrażenie, że wtedy umykają mi pewne detale samego spektaklu. Poprzednim razem właśnie tak oglądałam Biurozę i BudaPesz również, więc teraz mogłam się skupić tylko na odbiorze. Co było, nie ukrywam, bardzo przyjemne. Czy dla Ciebie jest jakaś różnica między odbiorem spektaklu, gdy jesteś w roli fotografa i gdy jesteś tylko widzem? Co np. przykuwało Twoją uwagę w sobotę? Bardziej ulotność chwili, czy np. rozważanie, czy z tego będzie dobry kadr? 😉

ALICJA:
Ja nie muszę już myśleć o tym, czy dobrze kadruję, albo jak dopasować ustawienia do światła, które może nie jest bardzo dynamiczne, ale jednak na przestrzeni skeczu się zmienia. Oczywiście ograniczenia sprzętowe w przypadku mojego staruszka pojawiają się często, więc nie jestem maestro jakości a i kadry pozostawiają wiele do życzenia, bo ruchu na scenie jest sporo. Często to jest ułamek sekundy, kiedy można coś uchwycić i wtedy nie ma czasu na rozważanie przesunięcia kadru odrobinę w prawo [np. foto: Magda i chłopaki na krzesłach-śmigłach].

IMG_1636

Pełny odlot, fot. Alicja Rzepa

Odbiór to zupełnie inna kwestia. Chociaż jak wspomniałam wyżej, nie muszę intensywnie myśleć już nad stroną techniczną, to nadal dużo rzeczy mi umyka i muszę dopytywać siedzące obok osoby „z czego się śmieją?” albo „co? co on powiedział?”. I jednak nie da się tak delektować tym, co dzieje się na scenie, zwłaszcza, kiedy mamy do czynienia z kawałem dobrej roboty – a w przypadku Róbmy Swoje i BudaPeszu właśnie tak było! Następnym razem na pewno nie zabieram ze sobą aparatu 🙂

PAULINA:
Super. Popieram! Bardzo Ci dziękuję za rozmowę. I oczywiście polecamy wszystkim doświadczenie mocy Kabaretu Róbmy Swoje i Buda Pesz na własnej skórze.

PAULINA JARZĄBEK

PS: Jeśli widzieliście ten spektakl, napiszcie nam o swoich wrażeniach w komentarzach. Chętnie poznamy inne opinie.