Archiwum kategorii: Krakowskie Miejsca Kabaretowe

Krakowskie Miejsca Kabaretowe [cz. VI]

KRAKOWSKIE MIEJSCA KABARETOWE

VI ROTUNDA

Rotunda Logo

Logo Centrum Kultury ROTUNDA.

Słynna „klimatyzowana” sala krakowskiego klubu „Rotunda” znana jest chyba każdemu, kto interesuje się sceną kabaretową. Rozsławił ją oczywiście wieloletni konferansjer „PAKI”, Piotr Bałtroczyk. Ale „Rotunda” to nie tylko „PAKA”. Przed Wami krótki przegląd historycznego dorobku tego studenckiego centrum kultury, związanego z Uniwersytetem Jagiellońskim.

Ulica Oleandry 1. Jeszcze w 1912 roku te rejony znajdowały się nad rzeką Rudawą (obecnie tą trasą przebiega Aleja 3 Maja), było tam wilgotno a teren porastała nadrzeczna roślinność. W 1912 roku zorganizowano tam Wystawę Architektury i Wnętrz w Otoczeniu Ogrodowym. Jedna z wersji historii o pochodzeniu nazwy ulicy mówi, że wzięła się ona od szpaleru oleandrów ustawionego wzdłuż trasy zwiedzania. W tym czasie wzniesiono również teatr ogrodowy „Oleandry” lub „Pod Oleandry”, przechrzczony później, niedługo przed zakończeniem działalności, na teatr „Bagatela” (którą to nazwę przywłaszczył sobie następnie teatr przy ul. Karmelickiej, zresztą był to ponoć pomysł niezawodnego Tadeusza Żeleńskiego). Ulicę wytyczono po I wojnie światowej, a w 1934 roku ochrzczono znaną nam dzisiaj nazwą.

„Rotunda” znajduje się w tym samym budynku, w którym powstał II Dom Studencki „Żaczek” im. prezydenta Ignacego Mościckiego, działający w latach 1924-1936, tzw. „Stary Żaczek”. Sam budynek pierwotnie wybudowano w stylu klasycyzującym, później po wielu przekształceniach zyskał znany nam dzisiaj wygląd. Nazwa klubu wzięła się od kształtu sal widowiskowych.

Centrum Kultury „ Rotunda” powstało w 1974 roku i w 2014 obchodziło 40-lecie działalności artystycznej. Zanim pojawił się w nim przegląd kabaretów i stowarzyszenie „PAKA”, organizowano tu inne imprezy kabaretowe. W 1977 roku (w innym źródle znalazłam informację, że w 1976 r.), za Tadeusza Skoczka, powstaje Konkurs Inicjatyw Kabaretów Studenckich „KIKS”, który jest kontynuowany przez kilka lat. Przy jego organizacji udział brali również Andrzej Domagalski i Leszek Kwiatkowski. Na drugim z kolei „KIKSie” (1978 r.) I nagrodę zdobyła warszawska grupa „Piosenkariat”, za program Lekcja, a Jackowi Kaczmarskiemu, który wystąpił z tą formacją, przypadło wyróżnienie indywidualne. Wśród uczestników tego konkursu kabaretowego znaleźli się m.in.: „Protekst”, „Loża 44”, „Luźna grupa”. To nie koniec.

Wcześniej, w listopadzie 1975 roku, zorganizowano Ogólnopolski Przegląd Kabaretów Studenckich, o charakterze niekonkursowym, w którym udział wzięły grupy: „Nazwać – Grupa Chwilowa” (Lublin), „Bunkier” (Katowice), „SSAK” (Gliwice), „Towarzystwo Akceptacyjne” (Warszawa), „Salon Niezależnych” (Warszawa), „Protekst” (Kraków), „Pod Wezwaniem Jana Cybanta” (Kraków).

Później kabaret „Bunkier” wyewoluował w kabaret „Altana” i po przeprowadzce do Krakowa znalazł się pod opieką Klubu Studenckiego UJ „Rotunda”, jako Teatrzyk Piosenki i Satyry „Altana”. Pod skrzydłami „Rotundy” znajdował się od lutego 1976 roku do 1978 roku, czyli do zakończenia działalności. W skład „Altany” wchodzili: Andrzej Nowak, Andrzej Nehring i Wojciech Gibas. Na pierwszym „KIKSie” zespół zdobył główną nagrodę, 5 tysięcy złotych. W jury tego pierwszego konkursu zasiadali: Jonasz Kofta, Ryszard Marek Groński, Zygmunt Konieczny, Adam Kreczmar, Krzysztof Miklaszewski, Andrzej Warchał, a przewodniczył Jan Poprawa.

Lata 80. to oczywiście powstanie jednego z najstarszych przeglądów kabaretowych. Pierwsza „PAKA” wystartowała w 1985 roku, po raz trzydziesty odbyła się w 2014 roku. O związku „Rotundy” (i przy okazji imprezy) z Uniwersytetem Jagiellońskim nieustannie przypomina fakt, że w Jury „PAKI” zawsze jest miejsce dla reprezentanta ciała profesorskiego tej uczelni. O historii tego festiwalu i jego twórcy, Mirosławie Wujasie, pisano już wielokrotnie – odsyłam do źródeł książkowych. Osobiście najbardziej przypadły mi do gustu wspomnienia osób związanych z przeglądem w przeróżny sposób, od organizatorów po uczestników konkursów, zebrane przez Agnieszkę Kozłowską w książce „A pamiętasz?” (2014 r.). Co nieco znajdziecie także na Stronie Oficjalnej Stowarzyszenia Promocji Sztuki Kabaretowej „PAKA”, bo i takie powstało, przejmując na swe barki organizację imprez kabaretowych odbywających się w „Rotundzie” od Stowarzyszenia „Rotunda”. Przez wiele lat biuro „PAKI” mieściło się w niewielkich pomieszczeniach na parterze klubu, tuż obok Małej Sali. Od tego roku znajduje się na piętrze: kto szuka, ten znajdzie.

To właśnie niewielkie gabarytowo biuro było bazą prężnie działających zasobów ludzkich, z zastępami wolontariuszy włącznie, które teraz przeniosły się bliżej Dużej Sali widowiskowej. „PAKA” organizowała i organizuje: festiwal „PAKA”, z ogólnopolskim konkursem dla młodych kabaretów i Konkursem Piosenki, „Krakowską Scenę Kabaretową” (występy znanych grup kabaretowych), „Mazurską Noc Kabaretową”, wspomaga „ImproFest”, od tego roku propaguje twórczość Jeremiego Przybory na Festiwalu „Niebywalencja”. Wydaje książki i płyty o tematyce kabaretowej, organizuje warsztaty, a przez pewien czas prowadziła nawet „Polską Akademię Kabaretu”. „PAKA” organizuje również „Pojedynki Laureatów PAKI” a także imprezy cykliczne, jak „Wakacyjna PAKA z Pompą”.

Jednym z laureatów „PAKI” był także nieistniejący już dzisiaj kabaret Macieja Stuhra, „Po Żarcie”. Jest to kolejna grupa kabaretowa, którą przygarnęła „Rotunda”. Kabaret powstał w 1995 roku, a swoją działalność zakończył cztery lata później. Tworzyli go: Maciej Stuhr, wcześniej związany z Kabaretem „Artura I”, Agnieszka Bigaj, Marcin Drewniak, Bogusław Kaczmarczyk i Tomasz Biernacki (pianista i kompozytor), przez krótki czas grywali w nim również Michał Gorczyca i Oskar Hamerski. „Po Żarcie” pokazał trzy programy: Allegro, Siedem i Jest takie miasto, zarejestrowany dla telewizji. W 1997 kabaret zdobył pierwsze miejsce na „PACE” i zasłynął parodiami w wykonaniu lidera, Maćka Stuhra (Grzegorz Turnau, Stanisław Soyka) i Bogusława Kaczmarczyka (Michał Bajor).

Po zakończeniu działalności w 1999 roku członkowie grupy nie zniknęli z kabaretowych scen i ekranów. Macieja Stuhra można jeszcze czasem oglądać jako solistę na imprezach kabaretowych, choć częściej widuje się go chyba jednak na ekranach kin, w niezbyt komediowych rolach. Filmy z jego udziałem (chociażby mocne Pokłosie) przeczą zdecydowanie tezie, że polskie kino schodzi na psy. Do historii przeszło jego genialne tłumaczenie rozmowy z Garou na rozdaniu nagród „Wiktory” w 2003 roku. Zasiadał również w Jury PAKI (2012). Niedawno ukazała się także książka prezentująca sylwetkę artystyczną tego wszechstronnego aktora. Bogusław Kaczmarczyk działał w „Piekielnym Duecie” z Dominikiem Kwaśniewskim („Loch Camelot”), współtworzył Kabaret „EKG”, później, z Sylwią Wróblewską, Kabaret „Hućć”. Znany jest także ze swej roli w serialu Daleko od noszy, gdzie kreuje postać nietypowego pacjenta.

Dzisiaj chyba nie ma osoby, która nie kojarzyłaby kabaretu z tym klubem. Nawet klubowa kawiarnia, „Kabaretowa Cafe”, nie jest wolna od jego wpływu. Miejsce to ma swój niezaprzeczalny urok: z klimatycznymi, czerwonymi sofami, fantastycznymi barmanami i barmankami za ladą, dzielnie znoszącymi, od lat, posiedzenia „do ostatniego klienta”, które w dni licznych festiwali ciągną się nieraz do godzin porannych.  Te ściany, obwieszone fotografiami i rysunkami znanych satyryków, którzy nieraz bywali w tych progach, mniej lub bardziej na własnych nogach, kiedyś tonące w kłębach papierosowego dymu, mogłyby na pewno sporo opowiedzieć. Widziały już niejedno. Spotkania autorskie, projekcje filmowe, długie nocne maratony oczekiwania na werdykt pakowego jury, z improwizowanymi śpiewogrami przy gitarach, tańce, opijania zwycięstw i klęsk, zabijanie czasu przy wciągających rozmowach. Tutaj łączyły się (i nadal łączą) pokolenia kabareciarzy w przyjacielskiej zazwyczaj atmosferze, wymieniając poglądy i doświadczenia, radząc, przestrzegając, wytykając może i nieraz błędy i potknięcia. A te nieoficjalne, kabaretowe spotkania to przecież tylko część działalności kawiarni. W dzień można wpaść, posiedzieć przy kawie, przed rotundowym koncertem umówić się ze znajomymi na pogaduchy. „Kabaretowa” czeka na każdego z otwartymi ramionami. Może to sentyment, ale jest to jedna z moich ulubionych krakowskich kawiarni. Polecam, nie tylko fanom kabaretu.

Klub o czterdziestoletniej tradycji nie zwalnia tempa, wciąż przyciągając różnorodną ofertą: koncerty, kabarety, konkursy, festiwale, film, teatr, muzyka. „Jazz Juniors”, „Krakowskie Reminescencje Teatralne”, „Etiuda & Anima”, „Śpiewać każdy może”, wspomniane już „PAKA” i „ImproFest”… A i dla miłośników sportów zimowych coś się znajdzie, bo w tym chłodniejszym okresie roku w „Rotundzie” regularnie odbywa się giełda narciarska.

„Rotunda” kryje w sobie wiele zakamarków. Duża Sala na piętrze, od XXV „PAKI” imienia Kabaretu „Macież”, Mała Sala na parterze, piwnice, balkon, siedziba „Etiudy & Animy”, biura „Rotundy”, garderoby, kulisy… Miejsca, których widz dostrzegać nie musi, a które kuszą zagorzałych fanów wszelakich form scenicznych. Dopiero wchodząc tam, głębiej, w pełni docenia się pracę organizatorów imprez i samych artystów. I wierzcie lub nie, ale w takich miejscach jak „Rotunda” wciąż unosi się duch PRL. I to jest właśnie piękne!

PAULINA JARZĄBEK

Więcej na ten temat:
Oficjalna strona Klubu „Rotunda”: www.rotunda.pl
Andrzej Domagalski, Leszek Kwiatkowski, Kabaret w Polsce 1950-2000, Krakowska Fundacja Teatralna, Kraków 2015, głównie hasła: BUNKIER, ALTANA, PO ŻARCIE.
Artykuł o „Rotundzie” na stronie www.culture.pl.
Jan Poprawa, Zapraszam, w: Dziennik Polski, 21 kwietnia 1998 r., na stronie: www.dziennikpolski24.pl.

Krakowskie Miejsca Kabaretowe [cz. V]

KRAKOWSKIE MIEJSCA KABARETOWE
VI KLUB BUDA

Klub „Buda” to kolejne legendarne miejsce na klubowej mapie Krakowa. W przeszłości ściśle związane z kabaretem „Pod Budą”, również i dzisiaj nie stroni od kabaretowych twórców.

Ale wróćmy do samego klubu. Pod koniec lat 50. ulica, przy której znajduje się i dzisiaj klub „Buda”, nosiła nazwę Stanisława Ziai, działacza ruchu robotniczego, członka KPP i PPR, który mieszkał w I Domu Akademickim przy tej ulicy w 1937 roku. Dawną nazwę, Jabłonowskich, z lat 90. XIX wieku, ulica odzyskała w 1990 roku. „Buda” powstała jako klub Domu Studenckiego Wyższej Szkoły Rolniczej i była kierowana przez studentów przez cały okres działalności. W klubie działał m.in. teatrzyk małych form „Rezonans” i „Klub Piosenki”. Wkrótce miał się tam zagnieździć również szalenie popularny kabaret, obecnie szalenie popularny zespół muzyczny, „Pod Budą”. Obecny adres „Budy” to róg ulicy Jabłonowskich i Czapskich (przy tej ulicy znajduje się wejście do reaktywowanego klubu), lub po prostu Jabłonowskich 10.

Akademik „Wysrolu”, jak pieszczotliwie określano wtedy WSR (obecnie „Urol” – Uniwersytet Rolniczy, po drodze była jeszcze Akademia, od 1972 r.) nosił nazwę „Blokada”. W latach 60. wzbogacono klubowe wnętrza akademickie „Budy” o piwnicę. Nie trzeba było długo czekać, by pojawił się w niej kabaret. Bohdan Smoleń w swoich wspomnieniach Niestety wszyscy się znamy wspomina powstanie kabaretu „Pod Budą”, w nocy z 21 na 22 marca 1969 roku:

„W jednym z najstarszych w Polsce akademików, Domu Studenckim Blokada przy Ziai. Najpierw waletowałem, a potem legalnie. Mieszkałem nad klubem Buda z Alkiem Gałką i Andrzejem Pawłowskim, angażowaliśmy się w sprawy kulturalne. Najpierw się udzielałem w teatrzyku Rezonans. To był teatr poezji, prowadził go Jan Krzyżanowski, mąż Tereski Budzisz. Później z naszych rozmów, żartów wyszło i tak, że powstał kabaret Pod Budą”.

Kabaret grywał pod „Budą” regularnie, w soboty, przez osiem lat, wypełniając salę wierną publicznością. Premiera pierwszego programu, Bez nazwy, odbyła się 14 czerwca 1969 roku, z okazji otwarcia wspomnianej piwnicy. Hymnem kabaretu stała się piosenka z tego pierwszego programu, w której refrenie śpiewano:

„Pod Budą, pod Budą,
Komisja do walki z nudą
Co działa kiedy nie śpi
Kabaret otwiera dziś
Pod Budą, Pod Budą
Pod Budą, ach pod Budą
Choć Buda co prawda nie bawi gdy jest
Lecz bez niej samotnyś jak pies”
.

W filmiku podsumowującym działalność kabaretu „Pod Budą” możecie usłyszeć, jak owa piosenka brzmiała. Pierwsze teksty dla kabaretu pisała mama Bohdana Smolenia, Elżbieta. Później zadanie to powierzono Henrykowi Cyganikowi.

W sumie kabaret zagrał w „Budzie”, a raczej pod nią, osiem premier: Bez tytułu (1969), W Powroźniku bez zmian (1970), Urząd Rejestracji Snów (1971), Tyle ruchu, a tu stop, czyli sensacja w Dojkach Wielkich (1972), Z życia Indian (1973), Cześć Sławek, za co cię? (1974), Uważaj Sławek, uważaj (1975) i Premiera (1976).

Nie trudno zgadnąć, jak wybrano nazwę kabaretu – jego siedziba znajdowała się tuż pod Klubem „Buda”. W zespole, w pierwszym składzie, poza Bohdanem Smoleniem, znaleźli się: Stanisław Daszkiewicz, Aleksander Gałka, Małgorzata Jensen, Andrzej Karwala, Zbigniew Karwala, Marta Stanek, Jacek Sikora, Chariklia Motsiou, Andrzej Pawłowski, Grzegorz Rekliński. W połowie lat 70. zespół poszerzył się o skład muzyczny, Grupę Muzyczną „Pod Budą”, w składzie: Anna Treter (która zastąpiła pianistę Zbigniewa Karwalę), Chariklia Motsiou, Jan Hnatowicz, Andrzej Sikorowski, Krzysztof Gawlik, Andrzej Żurek.

Anna Treter wspomina, że kolejna, większa piwnica artystyczna, w której zadomowił się kabaret, została przysposobiona do tego celu przez samych artystów:

„Atmosfera w kabarecie była bardzo rodzinna. Własnymi rękami „wydrapaliśmy” w ziemi piwnicę, która stała się naszą salą koncertową na 150 miejsc z prawdziwą sceną, kurtyną i garderobą. Odwiedzali nas m.in.: Jonasz Kofta, Janek Pietrzak, Jurek Kryszak, Rysiek Dreger, Grzegorz Warchoł i wiele innych znakomitych postaci kabaretu z tamtych lat” .

Kabaret „Pod Budą” istniał do 1978 roku. Klub „Buda” do lat 80. Później jego rolę przejął Klub „Arka”. Obecnie możemy się cieszyć reaktywowaną „Budą”. Jej powrót nastąpił w piątek, 21 maja 2010 roku. Klub do życia postanowili przywrócić artyści związani z nim w przeszłości. Gospodarzem miejsca zostało Stowarzyszenie Wychowanków Uniwersyteckich Studiów Rolniczych, wtedy z Grzegorzem Reklińskim na czele. O tym wydarzeniu pisał Wacław Krupiński, w artykule z 23 maja 2010 roku, Przychodzimy, odchodzimy, w „Dzienniku Teatralnym”:

„Odśpiewano „Pod Budą, Pod Budą Komisja do walki z nudą”, niegdysiejszy hymn kabaretu, w czym wiedli prym Marta Stanek-Piątkowska i Alek Gałka, przy pianinie zasiadł jak ongiś Zbigniew Karwala, potem Marta cudnie zaśpiewała kilka piosenek ze swego bogatego repertuaru. Ależ się zrobiło sentymentalnie. Wystąpił też Andrzej Gruszczyk z własnymi piosenkami oraz kabaret studentów z Wydziału Hodowli i Biologii Zwierząt UR, który w swej nazwie docieka „O co chodzi”. Ma gościć w tym klubie regularnie, pod opieką starszych kolegów. Powróci też Marta Stanek, pojawi się kapela Skalnych.”

Klub został gruntownie wyremontowany, wprowadzono nowoczesny wystrój. Nadal wspierany jest przez Stowarzyszenia Wychowanków Uniwersyteckich Studiów Rolniczych i Uniwersytet Rolniczy. Stał się kładką łączącą pokolenia, integrującą historyczne osiągnięcia środowiska studenckiego lat 70. XX wieku z nowoczesnym podejściem. Organizuje różnorodne imprezy, od koncertów po spotkania towarzyskie.

Zapewne wiele się zmieniło przez te wszystkie lata, ale kabaretowo jest nadal. To z tym klubem związał się m.in. Kabaret Trzecia Strona Medalu. I pewnie nie raz powróci tam jeszcze „komisja do walki” – jeśli nie z systemem, to na pewno z nudą.

PAULINA JARZĄBEK

Więcej na ten temat:
Andrzej Domagalski, Leszek Kwiatkowski, Kabaret w Polsce 1950-2000, Krakowska Fundacja Teatralna, Kraków 2015, str. 147-148.
Wpis o Klubie „Buda” na stronie Uniwersytetu Rolniczego: KLUB „BUDA”.
Profil Klubu „Buda” na Facebooku: Klub Buda.
Wpis o Klubie „Arka” na stronie Uniwersytetu Rolniczego: KLUB „ARKA”.
Wacław Krupiński, Tropem „Budy” i legendy, w: Dziennik Polski, 26 lipca 2014, na stronie: www.dziennikpolski24.pl.
Wacław Krupiński, Przychodzimy, odchodzimy, w: Dziennik Polski, 24 maja 2010 r., na stronie: www.dziennikteatralny.pl.
Dla dociekliwych: istnieje monografia Klubu, autorstwa Andrzeja Pawłowskiego, Tropami legendy. Klub Buda i Kabaret Pod Budą, niestety, nie udało mi się do niej dotrzeć.

Krakowskie Miejsca Kabaretowe [cz. IV]

KRAKOWSKIE MIEJSCA KABARETOWE

IV Klub Pod Jaszczurami

Klub „Pod Jaszczurami”, tak jak i inne tego typu placówki, często zmieniał właścicieli. Zawsze jednak przy przekazywaniu pałeczki podkreśla się zachowywanie jego studenckiego charakteru. Jest to z pewnością jedno z miejsc, gdzie rozwijała się kontrkultura lat 60., miejsce-legenda, kolejna wysepka twórczej wolności. Zerknijmy na historię tego lokalu i związanego z nim budynku.

P1130084

Wejście do Klubu Pod Jaszczurami (fot. P. Jarząbek)

Kamienica

Nazwa kamienicy, gdzie mieści się klub będący tematem tego artykułu, wywodzi się od płaskorzeźby jaszczurek, której kopia znajduje się nad portalem kamienicy, a oryginał gotycki w Muzeum Narodowym. Prawdziwa nazwa kamienicy to „Pod Jaszczurką” lub „Włoska”. Jak pisze Jan Adamczewski, owe dwie jaszczurki „strzec miały jego mieszkańców przed ewentualnymi urokami, które mogli rzucić zawistni konkurenci”.

Budynek powstał jeszcze w XV wieku (z tego okresu zachowały się sklepienia piastowskie na parterze), a wcześniej stanowił całość z posesją Montelupich. Dom należał do rodziny Krupków, bogatych mieszczan, później do medyka Alberta Poznańczyka, następnie kupiła go rodzina Rhonenbergów, aptekarzy. Aptekę prowadzili w niej również Hallerowie. W XVII i XVIII wieku budynek był własnością Bractwa Włoskiego, zamożnego narodowo-religijnego stowarzyszenia, po którym pozostał piękny portal. Po Bractwie Włoskim dom zmienił właścicieli na małżeństwo Kasparów, a pod koniec XVIII wieku na rodzinę kupiecką Bajerów, która prowadziła tam swój sklep, następnie przejęty przez innych kupców. Kolejny właściciel, Seifert, sprzedał dom Treutlerowi, który połączył go z domem nr 7. Połączenie to usunęła jego córka Anna. Podarowała kamienicę „Pod Jaszczurami” Marii Orzechowskiej. Od 1843 roku przy Rynku Głównym pod numerem 8 istniał handel z winami i towarami korzennymi, którym zarządzał Edward Fuchs, gdzie chętnie przebywali poeci, a w 1848 r. redakcja krakowskiego czasopisma Świstek. W bogatej historii kamienicy znajdowały się w niej także: pasmanteria, galanteria, perfumeria, drukarnia, bank czy skład mebli. Nieźle, co?

Klub

Dla świata kabaretu największe znaczenie mają dwie daty z dziejów tego budynku. W 1960 roku powstaje Klub „Pod Jaszczurami” a jeszcze wcześniej, w 1956 – „Teatr 38”.

Co prawda już w 1956 roku planowano otworzyć w tym miejscu klub polityczny, „Wiosna 56”, o co starał się Komitet Rewolucyjny i „Klub Czerwonego Pomidora”, jednak Zrzeszenie Studentów Polskich nie zaakceptowało tej nazwy. Inspirując się „Piwnicą Pod Baranami” nazwano klub ostatecznie „Pod Jaszczurami”, a oficjalnie otwarto go 23 kwietnia 1960 roku.

Działalność klubu obejmowała różne dziedziny: literaturę, czasopiśmiennictwo, muzykę, sztuki wizualne (Galeria Malarsko-Fotograficzna, spotkania z twórcami awangardowymi: Tadeuszem Kantorem, Józefem Szajną), teatr. W każdej z tych dziedzin „Jaszczury” miały swój wkład. Poezja lat 60. zyskała wielu autorów dzięki Turniejowi Jednego Wiersza o „Jaszczurowy Laur”. Działały tutaj także ważne grupy literackie: „Teraz” (m.in. Adam Zagajewski, Stanisław Stabro, Wit Jaworski, Jerzy Piątkowski, Józef Baran), „Tylicz” (m.in. Adam Ziemianin, Andrzej Warzecha, Krzysztof Torbus, Wiesław Kolarz) i inne. Prężnie działał także Klub Literacki „Jaszczury”.

W klubie swoją siedzibę miało pismo Student (z 1967 r.), którego redakcja często przenosiła się do przestrzeni barowej „Jaszczurów”, co wspomina Edward Chudziński: „[…] Życie umysłowo-alkoholowe redakcji toczyło się przy „jaszczurowych” barach i stolikach, przy których knuli przeciwko ustrojowi znani dziś poeci, publicyści i artyści, m.in. Zagajewski, Krynicki, Nyczek, Sawka i wielu innych…”

Nie można pominąć wkładu „Jaszczurów” w rozwój polskiej muzyki. Przez długi czas królował tam oczywiście jazz, podobnie jak w „Piwnicy Pod Baranami”. Z klubem związany był Zbigniew Namysłowski, tutaj odbywał się konkurs jazzowy krakowskiego Jazz Klubu. Scena była otwarta dla młodych twórców. Na zabawach tanecznych przygrywał zespół „Jaszczury” Henryka Witka, „Playing Family” a także band Zbigniewa Seiferta (J. Stefański, J. Jarczyk, J. Poprawa). To tylko kilka klubowych inicjatyw jazzowych. Fani tego gatunku muzycznego zapewne odnajdą inne.

Poza jazzem działał Teatr Piosenki „Hefajstos” Niny Repetowskiej, odbywały się wydarzenia towarzyszące „Studenckiego Festiwalu Piosenki” i impreza „Śpiewać każdy może”, teraz odbywająca się w Klubie „Rotunda”.

W 1956 roku wystawiono premierę spektaklu teatralnego, Gałczyński 38, od której tytułu zaczerpnął nazwę „Teatr 38” (wcześniej „Zespól Dramatyczny UJ” i „Mały Teatr Akademicki”) Waldemara Krygiera. W 1973 roku został on przyłączony do Studenckiego Centrum Kultury „Pod Jaszczurami”. Do zespołu należeli m.in. Irena Wollen, Jacek Butrymowicz, Wojciech Ciszewski, Zbigniew Horawa, Maciej Prus. Repertuar obejmował sztuki klasyczne i awangardowe, widowiska poetyckie i adaptacje sceniczne prozy. Po stanie wojennym miejsce „Teatru 38” zajął „Teatr Sytuacji”. Sala „Teatru 38” przyciągała innych artystów sceny i estrady, w tym kabareciarzy.

Kabaretowo

W 1966 roku pod numerem 8 przy Rynku Głównym zagościł Studencki Teatr „UWAGA”, późniejszy „Teatr STU”, Krzysztofa Jasińskiego. Ten sam, który później przeniósł się do budynku przy Alejach Trzech Wieszczy, goszcząc przez lata „Grupę Rafała Kmity”. Z Klubem „Pod Jaszczurami” związany był do 1971 roku.

To bardzo odległy akcent kabaretowy w życiu Klubu. Ale wcześniej, w 1961 roku powstał Kabaret „Remiza” Wiesława Dymnego. Andrzej Domagalski i Leszek Kwiatkowski przytaczają opowieść Barbary Nawratowicz-Stuart o tym okresie:

„Występowałam wtedy w Piwnicy, ale na początku Pod Jaszczurami. Na zapleczu tego klubu mieścił się zresztą świetny Teatr 38, prowadzony przez naszych przyjaciół, Waldka Krygiera i Irenę Wollen. Od nich właśnie „wypożyczyliśmy” do kabaretu dwóch czołowych aktorów: Andrzeja Skupnia i Zbyszka Horawę. Wiesiek napisał teksty i piosenki do programu pod tytułem „Opera strażacka”, wymalował piękny plakat z nazwą kabaretu Remiza i zaczęło się polowanie na girlsy. Jako znawca zgrabnych i pięknych dziewcząt Wiesiek zwerbował pięć długonogich, pięknych studentek. Jedną z nich była właśnie Dorota [Terakowska]. Do kabaretu włączył się też znany perkusista jazzowy Andrzej Dąbrowski i uparł się, że musi śpiewać. […] W kabarecie postanowiła również wystąpić matka muzyka Wojciecha Karolaka, duża starsza pani z bujną blond fryzurą, którą Wojtek błagał na kolanach, żeby nie kompromitowała rodziny. Ale mamusia się uparła, postanowiła zaśpiewać, no i zaśpiewała.”

Girlsy występowały w kusych, kolorowych fraczkach, czarnych rajstopach, butach na obcasach i cylindrach. Stanowiły główną atrakcję wieczoru. Premiera zaanonsowanego przez Przekrój spektaklu kabaretowego została przyjęta bardziej niż entuzjastycznie. Tłum wybijał szyby, byle dostać się do środka.

Poza Wiesławem Dymnym, Barbarą Nawratowicz, Andrzejem Skupniem i Zbyszkiem Horawą w zespole znaleźli się m.in. Andrzej Dąbrowski i wspomniane girlsy, m.in.: Dorota Terakowska, Anna Arway, Zofia Pragłowska. Kabaret działał przez pół roku.

Jego następcą został kabaret „Salamandra” (1961 r.). Założycielem i reżyserem tego zespołu był Wojciech Jesionka (jeden z przyszłych byłych mężów Agnieszki Osieckiej). Spektakle grupy cieszyły się sporym powodzeniem, opierano je np. na tekstach Gałczyńskiego: Liryka Gałczyńskiego; Majakowskiego: Obłok w spodniach, powieści Karela Čapka: Inwazja Jaszczurów. Wystawiano program pt. Powrót Komety Halley’a i Ucieczkę na południe, o której Wiesław Dymny napisał:

„[…] To niewątpliwie najlepszy program tego młodego zespołu. Wyzbyto się wreszcie sztucznej recytacji, akcją objęto całą widownię, środkiem której prowadziła polska droga, gdzieś daleko, hen, wśród pól ginąca. Przedstawienie dowcipne i wartkie, powstał spektakl jak gdyby dziennikarski. […] „Ucieczka” to wędrówka małpoluda przez Polskę i jego zdziwienie, że Polska to kraj paradoksów.”

Z kabaretem związany był Janusz Grzywacz, wtedy uczeń IX klasy, później znany muzyk i kompozytor jazzowy. Grał i akompaniował w szkolnym kabarecie, do którego później wprowadził skecze „Salamandry”, za zgodą Jesionki. To dzięki niemu znalazł się w Klubie „Pod Jaszczurami” jako pianista i szybko został akompaniatorem kabaretu, z którym odbył swoją pierwszą trasę koncertową. Grupa przetrwała do 1965 roku.

W marcu 1975 roku zadebiutował kabaret studentów Akademii Górniczo Hutniczej, „Protekst”. Najpierw pojawiał się on w Klubie „Karlik”, później w sali „Teatru 38”. W tej ostatniej został do 1980 roku. Kabaret „Protekst” zorientowany był na satyrę groteskową, purnonsensową, zmuszającą do myślenia. Nazwa podkreślała rolę tekstu w swych programach, a były cztery: Być albo świadomość, czyli jak długo jeszcze będziemy jeść (1975 r., Klub „Karlik”), Być albo świadomość II (1976 r., Klub „Karlik”), Tam, gdzie rośnie entropia (1977 r.), Poprawa (1980 r.). Krzysztof Haich, główny reżyser kabaretu, mówił: „Chcieliśmy tworzyć kabaret myślący. Mówiący ostro i nie tylko do śmiechu. Nazwę zaproponował Marek Mierzyński, zbitka słów pro – tekst sygnalizowała położenie akcentu na treść, czyli na tekst.”

Grupę tworzyli: Marek Haich (reżyser), Marek Mierzyński (autor tekstów), Kajetan Czubacki, Jan Czechowski, Małgorzata Kiepura (wokalistka). Za muzykę odpowiadali: Tomasz Dębicki (gitara, kompozycje), Marek Jaworski (fortepian, kompozycje), Andrzej Źródłowski (Skrzypce), Zbigniew Malczyk (kontrabas). To był podstawowy skład zespołu, który czasem wzbogacali, lub wymieniali inni artyści.

Poza wymienionymi grupami kabaretowymi w „Teatrze 38” pojawiały się inne grupy artystyczne: „Jeż”, kabarety piosenki: „Hefajstos” i „Sowizdrzał”, grupa „Tarcie”, Teatr Akademii Medycznej „Tam”, „Teatr Jednego Aktora”, teatr „Infemo”, „Fantastron”, i inne. Z Klubem „Pod Jaszczurami” związany był także mocno kabaret, a później zespół „Anawa” Marka Grechuty.

Był jeszcze kabaret „Pod Wyrwigroszem”, a właściwie jeszcze wtedy „Somgorsi”. W 1987 roku, co sobotę Łukasz Rybarski i Beata Rakowska (później Rybarska), Maurycy Polaski, Barbara Krasińska, Krzysztof Stawowy wystawiali program Szarlatanów nikt nie kocha. Spektakl musiał robić wrażenie, bo grupa została zaproszona do Teatru „STU” przez Krzysztofa Jasińskiego. Mimo początkowego sukcesu, kabaret „Somgorsi” przestał występować i powrócił już jako Kabaret „Pod Wyrwigroszem” w latach 90.

Teraz

Dzięki zachowanym sklepieniom łukowo-żebrowym w stylu gotyckim, lokal wpisany jest na listę UNESCO, jako unikat architektoniczny. W dawnym „Teatrze 38” znajduje się obecnie VIP-room, z możliwością osobnego wejścia, przeznaczony na spotkania o prywatnym charakterze. Sam teatr spełnia jednak także swą dawną funkcję.

Dzisiaj może nie jest to już ani najpopularniejszy, ani najbardziej znany klub Krakowa, nadal jednak wpisuje się w mapę miejsc z charakterem. Warto odwiedzić „Jaszczury”, organizowane są tam koncerty i spektakle, spotkania z artystami i wystawy. W repertuarze na stałe goszczą imprezy karaoke i potańcówki w rytmie disco. A na ścianach nadal można odnaleźć ślady przeszłości w postaci starych fotografii artystów związanych z klubem. Co roku odbywają się także „Zaduszki Jazzowe”, imprezy studenckie i kabaretowe. „Jaszczurzy” korowód trwa.

PAULINA JARZĄBEK

Więcej na ten temat:

Andrzej Domagalski, Leszek Kwiatkowski, Kabaret w Polsce 1950-2000, Krakowska Fundacja Teatralna, Kraków 2015, str. 153-154, 247-248, 157-158, 375-378.
Strona o dawnym Krakowie, Stary Kraków.
Wacław Krupiński, Kulturałki: „38” – jedyny taki teatr w świecie, w: Dziennik Polski, na stronie www.dziennikpolski24.pl.
Ewa Bielenda, Uśpione jaszczury – Studencki Klub „Pod Jaszczurami”, w: Suplement, maj 2000, nr 5, na stronie: www.up.krakow.pl.
Strona oficjalna Klubu „Pod Jaszczurami”: www.podjaszczurami.pl.
Oficjalny profil na Facebooku: Klub Pod Jaszczurami.

Krakowskie Miejsca Kabaretowe [cz. III]

KRAKOWSKIE MIEJSCA KABARETOWE

III PIWNICA POD BARANAMI

duzelogo-2

Kabaret upodobał sobie na siedziby przytulne pomieszczenia z niepraktycznymi, małymi okienkami, lub bez nich. Ciemne, kameralne i oferujące spotkanie z czymś niepowtarzalnym. Takie warunki spełniały kawiarnie, w których rodził się „Czarny Kot”, „Zielony Balonik”, a wreszcie – kabaret „Piwnica Pod Baranami”. Zanim jednak w latach 50. XX wieku „Pod Baranami” zagościł na dobre Piotr Skrzynecki i jego artystyczna trzódka, pomieszczenia te spełniały inne funkcje.

Zacznijmy od samego pałacu. Budynek, który dzisiaj stoi na Rynku Głównym, pod numerem 27, tak naprawdę tworzą trzy kamienice. W znanym nam dzisiaj kształcie powstał w latach 60. XIX wieku, kiedy to Potoccy przyozdobili go charakterystycznymi głowami baranów na frontonie.

Historia budynku sięga jednak głębiej. Pierwotnie nazywał się on „Gdzie Barany” i rzeczywiście, jego podwórko służyło za schronienie tych rogatych zwierząt hodowlanych. W samym budynku mieściła się gospoda, której godło stanowiły dwa barany, stykające się głowami. Ten obrazek zainspirował powstanie satyry Marcina Bielskiego Rozmowa dwóch baranów o jednej głowie, starych obywatelów krakowskich z 1587 roku.

Później była tutaj bardzo popularna gospoda, której klientami bywali Jan Kochanowski, czy Mikołaj Rej. W XVI wieku Justus Ludwik Decjusz, sekretarz „Starego Króla”, Zygmunta I, dołączył do budynku sąsiednią kamienicę. Później król Stefan Batory zakupił budynek dla dowódcy piechoty węgierskiej, następnie trafił on m.in. do Katarzyny z Lubomirskich Ostrogowskiej, książąt Radziwiłłów, a w XVIII wieku Wielopolscy dokonali przebudowy w stylu klasycystycznym. Ostatecznie pałac wylądował w równie arystokratycznych rękach lokalnej gałęzi rodu Potockich.

Artur Potocki został właścicielem pałacu w 1822 roku. W 1860 roku przeprowadzono kolejny remont, dobudowując trzecie piętro. Autorem wcześniejszych baranich głów nad bramą jest Franciszek Maria Lancia. Do II Wojny Światowej „Pałac Pod Baranami” był własnością Potockich, którzy uczynili z niego centrum życia kulturalnego Krakowa z tamtego okresu. I miejsce spotkań konserwatystów.

Życie toczyło się na salonach. Za zgodą właścicieli można było zwiedzać wnętrza pałacu, gdzie zgromadzono całkiem pokaźne kolekcje m.in. pasów kontuszowych. Z pewnością było to miejsce, w którym warto było bywać.

O balach karnawałowych u Potockich wspominał Boy-Żeleński i inni kronikarze tego okresu. Walce, kadryle, mazury i kotyliony: każdy bal miał swój ścisły porządek tańców. Kotylion królował w drugiej połowie. Wacław Lednicki tak opisuje ten etap balu:

„Olbrzymie kosze kwiatów z różami, goździkami, liliami, bzem, mimozą, lewkoniami pojawiały się na Sali. Młodzi ludzie rzucali się na te kwiaty i bukietami wybierali panny. Tancerki natomiast otrzymywały wstążeczki z butonierkami i przypinając te butonierki do fraków młodzieńców, w ten sposób wybierały swoich tancerzy”.

Bale takie bywały kosztowne. Nic dziwnego, że właściciele wspomagali się dostawami sera, czy szynki z prowincjonalnych siedzib, w tym przypadku z Krzeszowic. Piwnice w owym czasie spełniały swą zwyczajową funkcję. Przechowywano w nich zapasy przednich trunków: win i nalewek. Co prawda ówczesne imprezy nie były zbyt mocno zakrapiane, ale chętnie gaszono pragnienie dobrym szampanem.

Gdy wybuchła I Wojna Światowa, w pałacu urządzono szpital. W czasie II Wojny Światowej ten arystokratyczny świat zniknął bezpowrotnie. Generalne Gubernatorstwo umieściło w pałacu Potockich kwatery dystryktu krakowskiego. Potem NKWD miało tam swoje więzienie z dwudziestoma celami. W 1947 roku pałac trafił do Krakowskiego Domu Kultury. W 1969 założono tam „Kino Pod Baranami”, które dzisiaj należy do sieci najlepszych europejskich kin studyjnych. Do Potockich budynek wrócił w 1990 roku i zaraz potem wybuchł pożar, po którym przeprowadzono generalny remont.

Dla świata kabaretu najważniejszy jest rok 1956, konkretnie 26 maja 1956 roku – dzień inauguracji kabaretu „Piwnica Pod Baranami”. Wcześniej jednak złota, polska młodzież studencka musiała odgruzować zaniedbane piwnice pałacu i wystarać się o pozwolenie na założenie działalności. Wielu znanych dzisiaj na całym świecie brało w tym procesie udział: Bronisław Chromy, Krzysztof Penderecki, Sławomir Mrożek, Andrzej Bursa i inni. Tylko jeden student nie kwapił się do pomocy. Był nim Piotr Skrzynecki. W artykule Barbary Natkaniec czytamy:

„[…] Tylko jeden, student historii sztuki, nic nie robił, wszystko krytykował, rzucał absurdalne pomysły i jeszcze nie pozwalał się wyrzucić z całego przedsięwzięcia. Twierdził że „pośpiech poniża” więc zawsze się spóźniał, że życie rodzinne to mieszczańska niewola, więc rozkochał w sobie pół Polski nigdy się nie żeniąc, że alkohol u inteligentnego człowieka po prostu rozbudza wyobraźnię, więc codziennie był twórczy…”

Nie było łatwo, ale w końcu udało się doprowadzić do powstania niewielkiej estrady i baru, co razem stworzyło bardzo prężnie rozwijający się klub. Sala była malutka i duszna, przeznaczona dla góra stu osób. Jakieś magiczne właściwości sprawiały, że mieściło się i dwieście. Kolorowa wyspa wolności intelektualnej w szarej rzeczywistości Polskiej Republiki Ludowej. Nieraz wchodzono tam przez niewielkie okienko, przy pomocy drabiny, wprost na scenę. Repertuar zmieniał się co tydzień, nie wiadomo było, kto wystąpi. Występował, kto przyszedł. A na widowni, jak za dawnych, dobrych lat kabaretu, zasiadali i artyści, i politycy, i profesorowie, i studenci. Rosła w siłę siatka opiekunów tego przybytku podkasanej muzy.

Nie od początku przewidziano tam miejsce dla późniejszego lidera. Seplenienie skreśliło go zawczasu z listy potencjalnych gwiazd estrady. Przypadek sprawił, że został na tej estradzie przez kolejne pół wieku. Piotr Skrzynecki musiał zastąpić spóźnionego konferansjera w czasie drugiego wieczoru kabaretu i publiczność natychmiast go pokochała. Od tej pory postać w kapeluszu, pelerynie i z nieodłącznym dzwonkiem stanowiła kwintesencję tego miejsca. Piotr odszedł na zawsze, „Piwnica” została, choć nie bez pewnych zawirowań po drodze. „A to wszystko przecież miało trwać najwyżej pięć lat…” – pisał Zbigniew Preisner w piwnicznej piosence. Trwa nadal, a kabaret obchodzi kolejne Jubileusze.

W pierwszym składzie założycielskim zespołu znaleźli się m.in.: Barbara Nawratowicz, Krzysztof Zrałka, Bronisław Chromy, Krzysztof Penderecki, a na scenie pojawiali się, poza Piotrem Skrzyneckim i Barbarą Nawratowicz, m.in.: Joanna Olczak-Ronikier, Krzysztof Litwin, Tadeusz Kwinta, Wiesław Dymny. Później pojawili się np. Zygmunt Konieczny i Ewa Demarczyk, do dzisiaj mocno kojarzeni z „Piwnicą”. Całe to środowisko uchwycił w swoim czteroodcinkowym filmie, Piwnica pod Baranami Piotra Skrzyneckiego, Antoni Krauze.

Przełom lat 50. i 60. to pojawienie się w piwnicach „Pod Baranami” zespołów jazzowych. Klub stał się kolebką polskiego jazzu. Zaczęli tam grywać Krzysztof Komeda, Andrzej Kurylewicz, Jan Ptaszyn Wróblewski, Wojciech Karolak, Zbigniew Namysłowski. Tradycja koncertów jazzowych przetrwała w „Letnim Festiwalu Jazzowym” (od 1996) i reaktywowanym w 2007 roku „Jazz Clubie pod Baranami”.

Przy okazji pierwszych przeglądów „PaKA”, „Piwnica Pod Baranami” była miejscem drugiego, nieoficjalnego koncertu laureatów, gdzie lekceważono zalecenia cenzury. Piotr Skrzynecki był także jurorem przeglądu. Mirosław Wujas przytacza w książce Agnieszki Kozłowskiej, Magiczny świat kabaretu, anegdotę na ten temat. Oddaję mu zatem głos:

„Ciekawy był również dobór Jury i tu dużo na ten temat mogłaby powiedzieć Lucyna [Marszałek], której powierzono niezwykle ważne zadanie. Pewnego dnia uznaliśmy, że w skład Jury powinien wejść Piotr Skrzynecki, bo nie wypada inaczej. Ponieważ pora przesłuchań konkursowych w „Piaście” była przedpołudniowa, stało się oczywistym, że ciężko będzie ściągnąć Skrzyneckiego, jeśli się go nie zacznie tropić i bywać z nim dzień wcześniej. I właśnie Lucyna podjęła się tego zadania. Dokładnie w przeddzień poszła na kabaret do „Piwnicy” i gdzieś tam przebalowała czy przeimprezowała ze Skrzyneckim i rano doholowała go do „Piasta”. Skrzynecki był cały rozpromieniony i zachwycony, chwalił wszystkich, co było niedydaktyczne w stosunku do młodych kabaretów.”

Dyrektorem „Piwnicy Pod Baranami” jest obecnie Bogdan Micek. Co tydzień odbywają się występy piwnicznego kabaretu. W tej chwili w zespole znajdują się m.in.: Mieczysław Święcicki, Tadeusz Kwinta, Tamara Kalinowska, Leszek Wójtowicz, Michał Półtorak, Aneta Talkowska, Andrzej Talkowski, Dorota Ślęzak, Beata Czernecka, Agata Ślazyk, Sebastian L. Kudas, Maciej Półtorak, Agata Półtorak, Michał Chytrzyński, Alosza Awdiejew. Jedni przychodzą, inni odchodzą, jeszcze inni zaglądają regularnie, by śledzić kabaretowe koncerty.

W „Piwnicy” można napić się gorącej czekolady, albo czegoś mocniejszego. Można pójść do kabaretu, lub na kabaret. Na rodzimych artystów można natknąć się w barze „Vis-a-vis”, obok bramy prowadzącej do pałacu. Ale kabaret i piwniczny jazz to nie jedyne artystyczne zjawiska w „Pałacu Pod Baranami”.

Oprócz wspomnianego wyżej kina, czy kabaretu, działa w pałacu galeria sztuki i „Pracowania Pod Baranami”, które podlegają fundacji Jana Potockiego, „New Era Art”. Fundacja wspiera rozwój kultury i sztuki. W „Pracowni Pod Baranami” od listopada 2012 roku urządzane są wystawy, wykłady, spotkania, warsztaty i inne przedsięwzięcia związane z działaniem młodych artystów.

Poza tym istnieje także możliwość wynajmu sal „Pałacu Pod Baranami” na różnorodne przyjęcia prywatne i firmowe. Sala balowa ma prawie 100 m2. Z pewnością można tu nadal swobodnie wycinać malownicze mazury, jak za czasów galicyjskich karnawałów.

W 2015 roku obchodzimy „Rok Jana Potockiego”, tak, tego od „Rękopisu znalezionego w Saragossie”. Z tej okazji „Pałac Pod Baranami” przygotował wiele imprez towarzyszących. Można się z nimi zapoznać na stronie janpotocki2015.com.

Tak w skrócie wygląda historia „Pałacu Pod Baranami” i jego piwnic. Warto czasem wpaść do „Kina Pod Baranami”, albo do „Piwnicy” – choćby tylko na czekoladę. Na zakończenie przypominam jeden z kabaretowych hymnów – Ta nasza młodość:

„Ta nasza młodość z kości i krwi,
Ta nasza młodość, co z czasu kpi,
Co nie ustoi w miejscu zbyt długo,
Ona, co pierwszą jest, potem drugą.”

„Pałac Pod Baranami” przeżywa właśnie taką kolejną młodość. I pewnie na tej się nie skończy.

PAULINA JARZĄBEK

Więcej na ten temat:

Andrzej Domagalski, Leszek Kwiatkowski, Kabaret w Polsce 1950-2000, Krakowska Fundacja Teatralna, Kraków 2015.
Izolda Kiec, Historia Polskiego Kabaretu, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2014.
Andrzej Władysław Korusiewicz, Panowie na Krzeszowicach, Towarzystwo Słowaków w Polsce, Kraków 2005.
Oficjalna strona Kabaretu „Piwnica Pod Baranami”: www.piwnicapodbaranami.
Oficjalna strona Pałacu „Pod Baranami”: palacpodbaranami.pl.
Oficjalna strona fundacji „New Era Art”: www.neweraart.pl.

Krakowskie Miejsca Kabaretowe [cz. II]

KRAKOWSKIE MIEJSCA KABARETOWE

II HOTEL POD RÓŻĄ

 Jeden z filmów promujący „Hotel Pod Różą” (więcej znajdziecie na oficjalnej stronie hotelu).

Przy ulicy Floriańskiej, w kamienicy pod numerem 14, znajduje się „Hotel Pod Różą” – najstarsze tego typu miejsce w Krakowie. Miłośnikom klasycznej piosenki z dobrym tekstem będzie się ono kojarzyć z Markiem Grechutą, gwiazdą m.in. „Piwnicy Pod Baranami”. Nie jest to jedyny związek tego miejsca z historią kabaretu.

Zacznijmy jednak od samego budynku. W XVI wieku, z którego pochodzą pierwsze wzmianki na temat tej budowli, nazywana jest ona „kamienicą szlachecką”. Co prawda nie pierwszym, ale jednym z pierwszych właścicieli, był Prospero Provano, z pochodzenia Włoch z dworu królowej Bony. W 1584 roku budynek zmienia właścicieli i przechodzi w ręce skoligaconego z Provanami Andrzeja Samuela Dębińskiego, herbu Rawicz, gdzie pozostaje aż do XVII wieku, kiedy to przejmuje go starosta średzki, Piotr Grudziński (odtąd kamienica nazywana jest „średzką”). W XVIII wieku właścicielem kamienicy jest jeszcze Marszałek Wielki Koronny, a potem przechodzi ona na własność miasta.

Na początku XIX wieku zmienia swój charakter z prywatnego domu mieszkalnego na hotelarski, według wzorców francuskich. Sprawcą zmian jest Jan Szydłowski. On też przebudowuje fasadę w stylu neoklasycystycznym, pojawia się więc w wyglądzie budynku pewien eklektyzm. Zacytuję opis kamienicy znajdujący się na oficjalnej stronie „Hotelu Pod Różą”:

„Częstym motywem są rogi obfitości i stylowe draperie nad oknami. Nowa elewacja harmonizuje z pięknym, renesansowym portalem drzwi wejściowych. Portal (XVI wiek) zbudowany jest z dwu przyściennych kolumn z attyckimi bazami, kapiteli zdobionych liśćmi akantu i z fryzu, na którym widnieje łacińska sentencja: STET DOMUS HAEC, DONES FLUCTUS FORMICA MARINOS EBIBET ET TOTUM TESTUDO PERAMBULET ORBEM, co znaczy: „Niech dom ten przetrwa w tak odległe lata, dopóki mrówka morza nie wypije, a żółw całego nie obieży świata”. Obok znajdują się dwie alegoryczne postaci kobiece przedstawiające boginie zwycięstwa i pokoju. Cały portal wykonany jest z piaskowca kieleckiego.

W połowie XIX wieku pojawiają się dwuskrzydłowe drzwi z żeliwną kratą o neoklasycystycznym charakterze, harmonizujące z portalem.”

W 1805 roku w zajeździe Szydłowskiego nocuje Aleksander I, brat Wielkiego Księcia Konstantego, w czasie przemarszu carskich wojsk rosyjskich przez Kraków (wojna Francji z III koalicją antyfrancuską). Na cześć tej wizyty nadano budynkowi nazwę „Hotel de Russia”. Po Szydłowskich Hotel zmieniał właścicieli kilka razy.

W 1853 roku przeniesiono pod ten adres restaurację nieistniejącego dzisiaj „Hotelu Pod Białą Różą” ze Stradomia, w którym nocował Balzak w czasie wizyt w Polsce. Omyłkowo przypisuje się ten fakt budynkowi z ulicy Floriańskiej, w który nawet w 1967 roku wbudowano tablicę pamiątkową.

Od czasu przeniesienia restauracji z przybytku na Stradomiu, używało się wymiennie nazw „Hotel Rosyjski” i „Hotel Pod Różą”. Po powstaniu styczniowym w 1863 roku ostatecznie zdecydowano się na tę drugą nazwę. Pełną historię miejsca przeczytacie na oficjalnej stronie internetowej hotelu.

W XIX wieku jednym z zarządców restauracji i hotelu „Pod Różą” był Ferdynand Turliński. Ten sam, który w 1896 roku założył Restaurację i Kawiarnię „Teatralną” przy ulicy Szpitalnej, gdzie w 1898 roku powstał „Paon” ze Stanisławem Przybyszewskim na czele, mający spore znaczenie i dla polskiego kabaretu.

Później bywalcy „Paonu” gościli w progach „Hotelu Pod Różą” już jako członkowie „Zielonego Balonika”. Odbyła się tutaj trzecia satyryczna „Szopka krakowska”, z uwagi na chwilowy konflikt zespołu kabaretowego z właścicielem „Jamy Michalika”. Na tę szopkę sprzedawano bilety, ze względu na duże zainteresowanie nią. Grano ją wiele razy, przy pełnej sali.

W czasie II Wojny Światowej hotel zajmują okupanci niemieccy. W latach 50. XX wieku przechodzi na własność państwa. W latach 70. przeprowadzony zostaje remont generalny, odsłonięte zostają m.in. zabytkowe polichromie na ścianach.

Dla świata kultury, w tym również kabaretu, liczy się zwłaszcza remont piwnicy w latach 80. To tam na przełomie lat 1980/1981 regularnie koncertuje Marek Grechuta. Remont, zakończony oficjalnie w 1988 roku, przynosi także nową galerię, gdzie będzie można oglądać m.in. jego obrazy.

Najważniejsze jednak, że w trakcie wieczorów w piwnicy „Hotelu Pod Różą” Marek Grechuta prezentuje przekrój swojej twórczości, perełki muzyczne, które nie zawsze znajdowały swoje miejsce na jego płytach, w jego innych projektach. Owocem tych wystąpień jest album z Koncertem w Hotelu Pod Różą. Obok bardzo znanych utworów, pojawiają się na tej płycie piosenki słabo dostępne szerokiej publiczności: Deszcz na jeziorach, Gaj, piosenki ze spektakli teatralnych TVP Kraków (m.in. Niebezpieczne związki). Są tam teksty Moliera, Goethego, Przerwy-Tetmajera. Więcej o płycie przeczytacie tutaj.

W 2012 roku, 9 października, w tym samym miejscu obchodzono rocznicę śmierci krakowskiego artysty. „Wieczór pod Różą” uświetnili wtedy bracia Zielińscy („Skaldowie”), Grzegorz Turnau, Wojciech Majewski oraz Karolina Leszko z Pawłem Piątkiem. Nie brakło i akcentów kabaretowych. Członkowie kabaretu „Anawa” (Jan Kanty Pawluśkiewicz, Marek Czuryło i Michał Pawluśkiewicz) wygłaszali anegdoty. Imprezę poprowadziła Danuta Grechuta i Jakub Baran. Wspomnienie tego wieczoru znajdziecie tutaj.

W latach 80. XX wieku pojawił się w hotelowej piwnicy jeszcze inny artysta kabaretowy. W 1982 r. Krzysztof Piasecki przeprowadził się do Krakowa. Kabaret „Pan tu mieszka”, do którego należał „Piachu”, nawiązał współpracę z Estradą Krakowską, co zaowocowało cyklicznymi wystąpieniami we wspomnianej lokalizacji. Rok później do zespołu dołączyła także aktorka Teatru Starego, Urszula Kiebzak, pojawił się więc krakowski akcent w tym warszawskim jeszcze kabarecie, z wrocławskim artystą. Niebawem Piasecki wtopił się w środowisko krakowskiej bohemy, zapewne i „Hotel Pod Różą” odegrał w tym swoją rolę.

I współcześnie nie omija tego miejsca kabaretowa świta. W styczniu 2014 roku w sławnej już piwnicy odbył się „Wieczór Kabaretowy” festiwalu „Podgórek”. Bawili się na nim festiwalowi goście (m.in. „Sekcja Muzyczna Kołłatajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn z Olą”) i organizatorzy, kabaret „7 minut Po”. Zaczęliśmy o 20.07, skończyliśmy w godzinach nadrannych. Piwnica „Hotelu” po raz kolejny zdała kabaretowy egzamin.

I na koniec jeszcze kabaretowo-poetyckie podsumowanie, cytat z Piosenki o Hotelu Pod Różą z tekstem Agnieszki Osieckiej (STS, 1958, muzyka Wojciecha Solorza):

„[…]Z fiołkiem w klapie
Błądzimy po mapie
Znużeni wielką podróżą
Zaśniemy w hotelu „Pod Różą”

W podwórzu gabinet dentysty,
Dalej profesor Wieczysty
A dalej gwiazdy jak banie
A jeszcze dalej śniadanie

Cienie Balzaka i Konstantego
Po ścianach suną gęsiego
Błyszczy kanapa zielona
Nikt nie wygania demona

Znużeni wielką podróżą
Śpimy w hotelu „Pod Różą”
Sny się zlatują i wróżą
Wrócicie do domu „Pod Różą”[…]”

Pobrzmiewa w tych wersach charakter Gałczyńskiego, prawda? Echem dudniącej po bruku „zaczarowanej dorożki”. Pamiętajcie o tym miejscu w Waszych przechadzkach po mieście.

PAULINA JARZĄBEK

Więcej na ten temat:
Oficjalna strona „Hotelu Pod Różą”: www.podroza.hotel.com.pl.
Andrzej Domagalski, Leszek Kwiatkowski, Kabaret w Polsce 1950-2000, Krakowska Fundacja Teatralna, Kraków 2015, s. 240-241.
Oficjalna strona „Grechuta Festival”: grechutafestival.pl.