Lubię konkursy. Nie dlatego, że według mnie taka forma pokazywania jakiejkolwiek sztuki, także kabaretowej, jest artystom niezbędna do życia. Wręcz przeciwnie – tworzyć, pisać, grać można bez wystawiania się na czyjąkolwiek ocenę, bo sztuka to wolność wyrażania siebie. Jako artysta nic nie musisz – ale zawsze wiele możesz. Do takich wniosków doszłam po kilku latach obserwowania różnych konkursów, także jako ich uczestniczka. Na konkursie świat się nie kończy. Wiadomo, wspaniale zdobyć laury uznania, łatwiej się pokazać otoczeniu, jeśli się w konkursach uczestniczy a wygrana zwyczajnie cieszy. Czasem nawet nadzwyczajnie, powodując wręcz euforię. Niemniej jednak konkursy nie są czymś, co określa artystę definitywnie. Jednemu zdobyta nagroda otworzy wszystkie drzwi, drugiemu ledwie uchyli okno. Tak to już jest.
Lubię jednak konkursy za to, że dzięki nim można zobaczyć rzeczy, których w innych warunkach by się nie obejrzało. To zawsze jest interesujące doświadczenie. Jeśli ktoś lubi stand-up, nie pójdzie raczej na kabaret muzykujący, ale już w czasie konkursu może zobaczyć obie te formy i być może nawet stwierdzi, że ta druga jest przecież całkiem niezła.
Dla uczestników to okazja do nawiązania kontaktów czy dłuższej współpracy. To także świetny sposób na prywatne badanie rynku, podpatrzenie, jakie trendy pojawiają się w branży i czy mamy ochotę iść w tym kierunku, czy może zupełnie innym.
Piszę o tym przy okazji zbliżających się ćwierćfinałów 34, PAKI. Zawsze uważałam konkurs za najważniejszą część tego przeglądu. Zdania do tej pory nie zmieniłam. Wiecie, co się wtedy dzieje na korytarzach? Jakie emocje kipią w garderobie? Wow. A na scenie jest jeszcze lepiej. Tam może się wydarzyć wszystko. No wszystko. I z różnym skutkiem.
True story: w 2012 roku, jeszcze jako wolontariuszka, ze zmęczenia przedrzemałam występ Kabaretu 7 minut Po na balkonie Rotundy. Rok później byłam w nich śmiertelnie zakochana, miłość trwa do dzisiaj. Niektóre konkursowe kabarety utkwiły mi mocno w pamięci: Kabaret Macież, Kabaret Kałasznikof, Kabaret Ucho (tak tak, był taki). Zjawiskowy absolutnie Kabaret A Jak!, niesamowity Ścibor Szpak, wspaniała Sekcja Muzyczna Kołłątajowskiej Kuźni Prawdziwych Mężczyzn, wtedy z Olą, czy szarmancki David Mbeda Ndege. Wszystkich takich zachwyceń nie zdołam wymienić, było ich sporo.
Apeluję: chodźcie na konkursy. Pokibicujcie uczestnikom, cieszcie się z wygranymi, ale nie dyskredytujcie tych, którym akurat się nie udało. Najpewniej znajdą swoich odbiorców gdzie indziej, o ile temu, co robią towarzyszy prawdziwa pasja.
Polecam etapy konkursowe PAKI (i nie tylko). Na pewno wydarzy się wiele interesujących rzeczy. A może spotkacie kabaretową miłość życia?
PAULINA JARZĄBEK
Ćwierćfinały 34. PAKI:
Warszawa, Centrum Promocji Kultury
06.02.2018 r. → https://www.facebook.com/events/151826445472263/
07.02.2018 r. → https://www.facebook.com/events/1958003687851651/
Kraków, Nowohuckie Centrum Kultury
09.02.2018 r. → https://www.facebook.com/events/152458708865551/